GS/0000 PIOTR ZOLTOWSKI 11/2016
[Piotr Zoltowski]
Piotr Zoltowski podczas Zlotu Seniorow
W „Glosie Seniora” mial Piotra pozegnac Leszek Lacki – wiemy, jak bolesnie los pokrzyzowal te plany. Piotr Zoltowski zmarl w Warszawie 15 sierpnia 2016 roku w wieku niespelna 85 lat. Urodzil sie 24 grudnia 1931 r. w Gluchowie kolo Kosciana. Po maturze w Poznaniu w r. 1949, studia odbyl na Wydziale Chemii Politechniki Gdanskiej (inz. 1953, mgr 1959, dr 1967, dr hab. 1989). W Tatrach wspinal sie od r. 1951, najchetniej w otoczeniu Doliny Gasienicowej. Jego pierwszym partnerem byl kolega licealny, Henryk Dembinski. Rok pozniej juz szkolil poczatkujacych na kursie prowadzonym przez Tadeusza Strumille. Tadeusz nalezal do jego czestszych towarzyszy wspinaczkowych, podobnie jak Bozena Minicka(-Gasiorowska), Antoni Gasiorowski, Jerzy Mitkiewicz czy Maria Kaminska(-Mitkiewiczowa). Z wazniejszych przejsc tatrzanskich Piotra wymienic trzeba wariant na pn. scianie Malego Koziego Wierchu (WHP 129, z Kaminska, 16 VIII 1952), I przejscie zimowe pn. sciany Szpiglasowego Wierchu, czesciowo nowa droga (12 III 1954, z Antonim Gasiorowskim) oraz II calkowite przejscie srodka pn. sciany Zabiej Turni Mieguszowieckiej, ok. 22 lipca 1954 – z Andrzejem Drogowskim. W r. 1955 przeniosl sie do Warszawy i zwiazal sie ze srodowiskiem Kola Warszawskiego KW. W r. 1958 kierowal 10-osobowym centralnym wyjazdem w Alpy Delfinackie, zorganizowanym na zaproszenie wymienne Groupe Universitaire de Montagne et de Ski (GUMS). Dokonal tam kilku wejsc. Proba na pd. scianie Barre des Ecrins (30 VIII – 2 IX) zalamala sie w niepogodzie i zakonczyla ciezkim biwakiem w deszczu i sniegu 150 m nad lodowcem. 4 wrzesnia z Zofia Strumillo i Leszkiem Lackim wszedl na ten szczyt pd. sciana – z zejsciem zach. grania. Droge skomplikowala choroba wysokosciowa Lackiego. W dniach 8–10 wrzesnia wraz z Wladyslawem Prokopkiem wszedl pd. grzeda (III) na Grand Pic de la Meije. W sprawozdaniu powyjazdowym zawarl postulaty dla Komisji Szkoleniowej KW, okazalo sie bowiem, ze uczestnicy byli slabo przygotowani do wspinaczki alpejskiej, a czas i styl ich przejsc mocno odbiegal od poziomu wspinaczy miejscowych.
Wiele serca i pracy wlozyl w zycie organizacyjne Klubu. W latach 1958–60 byl sekretarzem generalnym Zarzadu Glownego KW, w 1965 i 1967 przewodniczyl obradom walnych zjazdow. Przed Walnym Zjazdem 1965 ZG KW powierzyl mu kierownictwo Komisji Programowej, ktora przygotowala plany rozwoju polskiego alpinizmu i poprawy stanu bezpieczenstwa w gorach. Biegly w jezyku francuskim, zajmowal sie kontaktami zagranicznymi Klubu, m.in. jako delegat na kongresy UIAA. Pobyt w Delfinacie w r. 1958 zakonczyl paroma dniami rozmow w zarzadzie GUMS w Paryzu. W kadencji 1963–65 tworzyl wraz z Jerzym Krajskim Podkomisje do Spraw Miedzynarodowych, glownie zajeta kontaktami z UIAA, a takze z kolegami z ZSRR i staraniami o otwarcie dla nas gor w Azji Srodkowej. W Warszawie przyjaznil sie z Janem Strzeleckim, Pawlem Czartoryskim, Andrzejem Ziemilskim, Janem Kowalczykiem i innymi intelektualistami klubowymi.
[Iza Galicka, Zosia Erdman-Jackowska, Basia Jaroszewska-Kosciuszko, Piotr Zoltowski, Basia Morawska-Nowak]
W Dolince za Mnichem. Od lewej: Iza Galicka, Zosia Erdman-Jackowska „Zetka”, Basia Jaroszewska-Kosciuszko, Piotr Zoltowski, Basia Morawska-Nowak.
Dr hab. Piotr Zotowski byl wybitnym specjalista w dziedzinie chemii, autorem ok. 50 prac naukowych. Po etatach w przemysle ceramicznym i w Instytucie Elektroniki, od r. 1963 byl wysoko cenionym pracownikiem Instytutu Chemii Fizycznej Polskiej Akademii Nauk – najpierw w stopniu docenta, potem profesora. W goracym okresie przemian politycznych byl aktywnym opozycjonista, w miejscu pracy zalozycielem (1980) i przewodniczacym pierwszej „Solidarnosci”. Wiezi z gorskimi przyjaciolmi podtrzymywal do konca zycia. Jak wspomina Barbara Morawska-Nowak, w dorocznym zlocie seniorow nad Morskim Okiem ostatni raz uczestniczyl w r. 2013. Spoczal w Warszawie na Starych Powazkach. Do Zony i Najblizszych kierujemy slowa serdecznego wspolczucia.
Jozef Nyka
(z wykorzystaniem materialow Antoniego Gasiorowskiego i Mieczyslawa Rozka)
GS/0000 GUNJ-E DUR PO RAZ DRUGI 11/2016
Andrzej Makaran w r. 1986 uczestniczyl w wyprawie Rzeszowskiego KW w Himalaje Garhwalu, ktorej bylem kierownikiem. Celem byl znany szczyt Satopanth (7075 m). W latach 2013 i 2016 wraz z osobami towarzyszacymi ze Stalowowolskiego Klubu Gorskiego odbyl wyprawy trekkingowe do doliny Gunj-e Dur w Shuijerab Mountain Group w gorach Ghujerab Mountains, traktowanych jako Karakorum Polnocne, ale czesto zaliczanych tez do Pamiru. Wyprawy byly uwienczone sukcesami w terenie dotad nie eksplorowanym przez alpinistow czy turystow gorskich. W r. 2013 w towarzystwie Anny Kawalec, Magdaleny Sudackiej i Grzegorza Molczana dokonal pierwszych wejsc przez lodowce na przelecze o nazwach nadanych przez nich Gunj-e Pir East (5655 m, 4 X) i Gunj-e Pir West (5655 m, 6 X). Sudacka i Molczan weszli tez na zasniezony szczyt 265 (5730 m) w sasiedztwie pierwszej z wymienionych przeleczy. W dniu 9 wrzesnia 2016 Makaran w towarzystwie Molczana, Agnieszki Garus-Saramak i Mariusza Saramaka weszli po lodzie i sniegu na szczyt 6017 m (GPS), ktoremu nadali nazwe „Mai Dur Sar” – od lodowca po zachodniej jego stronie. Mieli wyjatkowe szczescie, trafili bowiem na jedyny bezchmurny i bezopadowy dzien w calym okresie pobytu w tych gorach. Oba trekkingi nalezy uznac za bardzo udane i godne nasladowania. Eksploracja „dziewiczych” terenow wysokogorskich jest wpisana w tradycje polskiego i swiatowego alpinizmu – od kiedy powstal ten rodzaj ludzkiej dzialalnosci. Szczyt Mai Dur Sar (6017 m) nalezy do grupy najwyzszych i najwybitniejszych masywow w gorach Ghujerab Mountains. Uczestnicy nie zaniedbali spraw dokumentacji i dostarczone przez nich mnie i Januszowi Majerowi informacje i fotografie zaowocowaly szczegolowymi opracowaniami topograficznymi tego terenu.
Jerzy Wala
GS/0000 PIOLET D'OR 25 11/2016
[Zloty Czekan]
Zloty Czekan byl od poczatku impreza miedzynarodowa i w ciagu paru lat urosl do rangi Nobla w dziedzinie alpinizmu, stal sie tez inspiracja dla innych podobnych inicjatyw, jak np. Zolotoj Liedorub Rossiji czy Piolet d'Or of Asia. Inicjatywa wyszla w r. 1991 z Groupe de Haute Montagne (GHM), a jej glownym realizatorem byl prezes Claude Marmier (zmarly dwa lata temu). Pierwsza edycja byla impreza wlaczona w program VIII Festiwalu Filmowego „Snieg i lod” w Autrans w Vercors, w dniach 21–24 listopada 1991 roku. Przypominam ten jubileusz, gdyz dane mi bylo uczestniczyc w planowaniu tego projektu i wraz z Andrzejem Zawada wchodzic w sklad liczacego 7 osob pierwszego Jury Piolet d'Or. Pierwsi laureaci – Slowency Prezelj i Stremfelj – otrzymali Zloty Czekan z naszego „nadania” – Francuzom ich alpejski wyczyn na Kangchendzondze Poludniowej nie byl w ogole wiadomy. Konkurentami Slowencow byli Beghin i Profit z polnocna sciana K2 (w 2/3 w linii proby polskiej). Zarowno festiwal, jak i pierwszy Zloty Czekan, byly spotkaniami na skromna skale, salka miescila 200–300 osob, zebrala sie jednak cala elita owczesnego alpinizmu francuskiego. Od poczatku byly plany cyklicznej kontynuacji tej imprezy, nic jednak nie wskazywalo na to, ze Piolet d'Or zrobi az tak zawrotna kariere.
Dorzucmy tu informacje, ze laureatami tegorocznego Zlotego Czekana Azji zostali trzej Koreanczycy za direttissime pd. sciany Gangapurny (7455 m), zas za dorobek calego zycia Zloty Czekan otrzymal znany nam Tamotsu Nakamura (84), kierownik 38 wypraw eksploracyjnych i wyjatkowo zasluzony dokumentalista.
Jozef Nyka
[Claude Marmier, Andrej Stremfelj, Marko Prezelj, Christine Janin]
Skromna gala w Autrans. Drugi od lewej inicjator Piolet d'Or, Claude Marmier, trzeci – Andrej Stremfelj, tlumaczka, czwarty – Marko Prezelj. Pani po prawej – Christine Janin – druga kobieta na Gasherbrumie I i pierwsza z Francuzek na szczycie osmiotysiecznym. Wszyscy maja hasla w WEGA. Z lewej redaktor naczelny magazynu „Montagnes”. Fot. Jozef Nyka
GS/0000 CHLOP ZYWEMU NIE PRZEPUSCI 11/2016
W GS 09/16 podalismy informacje o odznaczeniu Szwajcarow braci Remy Medalem im. Krola Alberta I. Fakt ten szeroko odnotowaly pisma gorskie. Ukazaly sie wywiady i zyciorysy – w jednym podano, ze od czasu zakupu wiertarki „Hilti” osadzili oni w Alpach i gorach swiata 50 000 spitow. W mysl zasady sicher ist sicher Claude (63) i Yves (60) lokuja spity co 3 metry. Imponujaca liczba 50 000 w mediach poczytana im zostala za godna podziwu zasluge, nie padlo przy tym pytanie, czy 50 000 lat wystraczy naturze, by przez erozje pozbyc sie z gor wiertarkowych wizytowek pracowitych braci. Z Tatr pamietamy sprzed 70 lat gorace dyskusje nad 12 nitami (nikt nie slyszal o spitach) na „sciance kluczowej” filara Kazalnicy i nad trzema na Wariancie R – malutkimi, bo nie bylo wtedy wiertarki, a plytkie otworki w granicie trzeba bylo godzinami wykuwac majzelkiem. W polemikach podnoszono kolizje tych praktyk z etyka taternictwa, deklaracjami o ochronie gor i zapewnieniami, ze taternik gorskiej przyrodzie nie szkodzi. Nikt nie przypuszczal, ze etyczne hamulce „puszcza” tak generalnie i gory swiata zostana doslownie obite metalem. Ta zmiana frontu nastapila dawno temu – sprzed 20–30 lat pamietam wypowiedz pewnego uznanego juz wtedy wspinacza, ktory wrociwszy z Francji z jednego z poligonow skalkowych, z zachwytem wspominal sciane, ktora pod slonce tak blyszczala spitami, ze wygladala jak gwiazdziste niebo. A przeciez pilna potrzeba „effective protection” srodowiska gorskiego jest pierwszym z przykazan Deklaracji z Katmandu UIAA.
Jozef Nyka
[Czeslaw Momatiuk, Jan Dlugosz]
Kazalnica, 1955. Pierwsza w Tatrach seria nitow. Fot. Czeslaw Momatiuk, zdjecie dotad nie reprodukowane. Opis („Fragment kluczowej przewieszki”) reka Dlugosza.
GS/0000 REKORDY WYSOKOSCI 11/2016
200 lat temu, wiosna 1816, gazeta „Pamietnik Lwowski” przyniosla artykul o mierzeniu wysokosci gor z pomoca barometru. Pan Saussure dwoma barometrami wymierzyl wysokosc gory zwanej Montblanc na 2449,8 sazni (4239 m) „nad wierzch morza” – „co sie zupelnie zgadza z trygonometrycznemi pomiarami Schoukbourga”. Obserwacje porownawcze robili jego syn w Chamonix i p. Sinnebrier w Genewie. Pan Alexander Humboldt zmierzyl gore Chimboraco, znajdujac 3267 sazni (5652 m). Wyzej od niego o 333 saznie, do wysokosci 3600 sazni (6230 m) wzniosl sie p. Gay Lussac w Paryzu podczas przedsiewzietej 16 wrzesnia 1804 r. balonowej zeglugi powietrznej. I to jest – pisze gazeta – „naywieksza wysokoscia, do ktorey dotad udalo sie wzniesc dostrzegaczom zjawisk w gornych powietrza krainach”. Teoria pomiarow barometrycznych z polskich uczonych zywo i z wielka kompetencja zajmowali sie Jan Sniadecki i Hugon Kollataj.
GS/0000 „LIDER” PO RAZ DRUGI 11/2016
Nakladem rzutkiej „Annapurny” ukazalo sie wznowienie poczytnej biografii Andrzeja Zawady, piora Ewy Matuszewskiej. Ksiazka otrzymala bogatszy wystroj – druk w pelnym kolorze, czesciowo nowa szate ilustracyjna i liczne rozszerzenia tekstu, jest to wiec w 1/3 dzielo nowe, warte dostawienia na polce do pierwszej edycji, tej „Iskier” z r. 2003. Zycie bohatera bylo bogate i wielostronne (lotnictwo, zeglarstwo, kolekcjonerstwo), wylaniaja sie wiec coraz to nowe frapujace watki, jak chocby wspomniany wyzej jego udzial w powolaniu do zycia dzis swiatowej rangi nagrody Groupe de Haute Montagne Piolet d'Or. Ksiazka jest tez zarazem zdarzeniami pisana historia polwiecza alpinizmu polskiego – dla milosnikow gor wysokich lektura obowiazkowa! Autorka i Wydawca mysla o podobnym wznowieniu ksiazki o Wandzie Rutkiewicz „Uciec jak najwyzej”. „Lider” jest w sprzedazy ogolnej (60 zl), w nizszej cenie mozna go nabyc w internecie lub wprost u wydawcy.
[Andrzej Zawada, Hubert Jarzebowski]
GS/0000 CMENTARZ POD OSTERWA 11/2016
Na krotko przed swietami wydawnictwo Stapis przygotowalo nowa ciekawa publikacje, ktora z pewnoscia zywo zainteresuje milosnikow Tatr. Jest to nieduza rozmiarami ksiazka piora Huberta Jarzebowskiego, zatytulowana „Cmentarz Symboliczny pod Osterwa. Duchy miejsca”. Ksiazeczka jest przykrojona na potrzeby szerszego grona czytelnikow praca magisterska, obroniona w pazdzierniku 2014 na Wydziale Filologicznym UJ. Nie jest to typowa monografia historyczna, choc autor przywoluje wiele ciekawych i malo znanych faktow zwiazanych z dziejami pierwszej tatrzanskiej nekropolii, ale raczej rozbudowany, wielowatkowy esej. Cmentarz pod Osterwa zostal potraktowany jako punkt wyjscia do rozwazan na temat roli gor w zyciu czlowieka, przemijania i pamieci o zmarlych. Hubert Jarzebowski odwoluje sie przy tym chetnie do wypowiedzi takich autorytetow, jak Jan Alfred Szczepanski, prof. Jacek Kolbuszewski czy prof. Zdzislaw Ryn. Powraca pytanie, ktore nurtowalo juz zalozycieli cmentarza: na ile ich zamysl byl idea oryginalna i na ile zyskal sobie spoleczne uznanie. Najlepsza chyba miara akceptacji jest fakt, ze w ostatnim 20-leciu po obu stronach Tatr powstalo kilkanascie podobnych miejsc pamieci o tragicznie zmarlych w gorach. Opisy kilku z nich znajdziemy w omawianej ksiazce. Hubert Jarzebowski nie ustrzegl sie drobnych potkniec. Opisuje cmentarzyk w Malej Fatrze sprzed jego przebudowy w roku 2014 (po wielkiej lawinie blotnej), albo – co mnie szczegolnie dotknelo – podaje imie Antoniego Kocyana w slowackim brzmieniu (za tablica na Zwierowce). Pewien niedosyt pozostawia tez niedostateczne wykorzystanie zyciorysow glownych bohaterow, bo przeciez projekt budowy cmentarzyka musial sie zrodzic w ozdobionej panorama Doliny Bialej Wody jadalni hotelu „Krywan” nad Szczyrbskim Jeziorem, gdzie Staflowie i Vyskocilowie – przybysze z Pragi – wypoczywali w latach dwudziestych. Ciekawy bylby tez watek polskich korzeni Geni Vyskocilowej – m.in. autorki slynnego motta. Te drobne zastrzezenia nie umniejszaja jednak wartosci tej ciekawej i znakomicie napisanej ksiazeczki.
Monika Nyczanka
GS/0000 ADAM SKOCZYLAS – PAMIETAMY 11/2016
25 listopada minelo 50 lat od smierci Adama Skoczylasa, wybitnego taternika i alpinisty, uczestnika pamietnej akcji ratunkowej na Eigerze w r. 1957 i zdobywczej wyprawy na Dhaulagiri w 1960, autora prawdziwie pieknych ksiazek o gorach, wspinaniu, przyjazni, nieskazonym jeszcze cywilizacja Nepalu. W Lodzi przy jego grobie na Cmentarzu Wojskowym na Dolach zebralo sie u boku zony Barbary grono przyjaciol i milosnikow tworczosci Adama, by zlozyc wiazanki kwiatow i zapalic znicze. Obecni byli m.in. Lucyna Bartczak, Ewa Szczesniak, Marek Grochowski, Bogdan Mac z zona, Iwona i Wieslaw Ryczkowscy, Andrzej Janutka, Wojciech Swiecicki. Skromne spotkanie wspomnieniowe odbylo sie w restauracji, w ktorej rok wczesniej zorganizowano promocje wznowienia ksiazki „Biala Gora”. Chociaz od mocno przedwczesnej smierci Adama – zmarl majac zaledwie 37 lat – mija juz pol wieku, serdeczna pamiec o nim jest nadal zywa, i to nie tylko wsrod tych, ktorzy go znali. Autorem tekstu i zdjec jest Wieslaw Ryczkowski.
[Adam Skoczylas]
[Adam Skoczylas]
GS/0000 POZEGNANIA 11/2016
[Ryszard Szafirski]
[Ryszard Szafirski]
Nowy Cmentarz w Zakopanem, 24 listopada 2016. Pogrzeb Rysia Szafirskiego. Fot. Roman Goledowski
GS/0000 MIEDZY NAMI SENIORAMI 11/2016