31.12.2001 SYLWESTER PO STAREMU 12/2001 (13)
Alpiniści rosyjscy i ukraińscy wciąż jeszcze mają słabość do górskiej liturgii z minionej epoki. I tak w noc sylwestrową 2001/2002 na Elbrus (zdjęcie) wyruszy drużyna złożona z 6 pań, w większości mistrzyń sportu, które zatkną na szczycie sztandar Pokoju. Alpinistki wystosowały do świata orędzie o pokój, szczególnie na tak szczodrze przez naturę obdarzonym Kaukazie. Ma to być pierwsze wejście zespołu kobiecego w noc sylwestrową na najwyższy szczyt Kaukazu (nie Europy, jak uparcie piszą alpiniści). "Pokój zależy od każdego z nas" -- głosi orędzie, a hasło to słyszeliśmy już w przeszłości. Kierowniczką nocnej wspinaczki będzie m.s. Olga Szylenina, a patronat nad wyprawą objął sam prezydent Republiki Kabardyno-Bałkarskiej. Dodajmy, że hasła walki o utrzymanie pokoju wpisane są też w dokumenty programowe Międzynarodowego Roku Gór.
30.12.2001 WYPADKI W TATRACH... 12/2001 (13)
W niedzielę, 30 grudnia, doniesienia o wypadkach w polskiej części Tatr zdominowały serwisy radiowe i telewizyjne. Pod Szpiglasową Przełęczą około południa lawina pogrzebała troje turystów. Jeden z poszkodowanych uwolnił się sam spod zwałów śniegu i zbiegł do schroniska w Dolinie Pięciu Stawów. Akcję ratunkową prowadzono bez użycia śmigłowca -- zakopiański właśnie się zepsuł, zaś pogoda nie pozwalała na sprowadzenie maszyny z Krakowa. Spod śniegu wydobyto zwłoki dwojga młodych mieszkańców Gdyni. Grupa ratowników, którzy zmierzali na miejsce tragedii po ciała ofiar została zasypana przez kolejną lawinę. Pod śniegiem znalazło się około 10 osób, większość wydostała się o własnych siłach. Dwóch TOPR-owców koledzy odkopali po dłuższym czasie. Mimo natychmiastowej reanimacji obydwaj zmarli. Dwa dni wcześniej lawina porwała kilkoro narciarzy na stokach Kasprowego Wierchu. Wszyscy przeżyli, ale dwie młode dziewczyny z poważnymi urazami trafiły do zakopiańskiego szpitala. Ratownicy TOPR i Horskiej Služby szukali też dzisiaj (w niedzielę) dwojga turystów z Warszawy, którzy w piątek wyszli ze schroniska na Polanie Chochołowskiej z zamiarem przejścia granią do Kasprowego Wierchu i ślad po nich zaginął. Poszukiwania te przerwano, ze względu na trudne warunki atmosferyczne. Wypadki są skutkiem świątecznego nasilenia ruchu. TOPR apeluje, by nie podejmować wycieczek w wyższe partie gór. Ogłoszono IV stopień zagrożenia lawinowego.
30.12.2001 ZNOWU ZMIANY W TPN 12/2001 (13)
Jak czytamy w świątecznym numerze "Tygodnika Podhalańskiego", 17 grudnia nowy dyrektor Parku, dr Paweł Skawiński, złożył formalną propozycję swojemu poprzednikowi, dr Wojciechowi Gąsienicy Byrcynowi, objęcia funkcji wicedyrektora ds. dydaktyki. Jak wiadomo wcześniej Paweł Skawiński był niechętnie nastawiony do tego pomysłu, który wyszedł od Wojciecha Gąsienicy Byrcyna. Przekonał go zapewne minister środowiska, Stanisław Żelichowski -- dla tego ostatniego jest to szansa częściowego wywiązania się z przedwyborczej obietnicy. Utworzenie stanowiska wicedyrektora ds. dydaktyki oznacza, że w TPN będzie trzech a nie jak dotychczas dwóch wicedyrektorów. Dyrektorowi Byrcynowi ma podlegać ośrodek muzealno-dydaktyczny, zbiory Paryskich oraz pracownia naukowo-badawcza. Jednocześnie gabinet wicedyrektora opuszcza Stanisław Mielczarek, który odchodzi na rentę. Jego miejsce zajmie dr Zbigniew Krzan, dotychczasowy szef pracowni naukowo-badawczej.
30.12.2001 KOLEJKA NA GUBAŁÓWKĘ 12/2001 (13)
W połowie grudnia zakończył się generalny remont kolejki linowo-terenowej na Gubałówkę. Podczas prac trwających 103 dni powstało nowe torowisko, wymieniono napęd i układ sterowania oraz wagony. Poprzednie torowisko -- łącznie z podkładami, złączami i krążkami -- pochodziło jeszcze z czasu budowy kolejki w roku 1938 i podczas 63 lat zostało do cna wyeksploatowane. Projekt nowego przygotowali specjaliści z Politechniki Krakowskiej. Dwa składy wyprodukowane w Szwajcarii dostarczyła znana austriacka firma Doppelmayr -- mają przeszklony dach, który pozwala lepiej podziwiać widoki, nie ma natomiast kabiny konduktorskiej w dolnym przedziale. Silniki umożliwiają płynną regulację prędkości od 0 do 10 m/s. Kolejka zabiera jednorazowo 120 osób, pokonuje trasę w 3,5 minuty i w ciągu godziny może wwieźć 2000 pasażerów. Przebieg trasy nie zmienił się. Jeden wjazd 8 zł (ulgowy 4 zł). Karnet 10-przejazdowy kosztuje 50 zł (ulgowy 30 zł), karnet dzienny -- 70 zł.
30.12.2001 INWESTYCJE W BIAŁCE 12/2001 (13)
Białka Tatrzańska kolejny raz udowodniła, że chcieć to móc. W ciągu kilku miesięcy 2001 roku na stoku Kotelnicy spółka licząca 52 udziałowców wybudowała linię kolejki krzesełkowej, dwa szybkie i nowoczesne wyciągi orczykowe oraz kilka sztucznie dośnieżanych i oświetlonych tras narciarskich. Kolejka krzesełkowa ma 1400 m długości, pokonuje 210 m różnicy wzniesień, 3-osobowe kanapy mogą przetransportować w ciągu godziny 1300 narciarzy. Równolegle poprowadzone wyciągi orczykowe mają po 690 m długości, pokonują 155 m różnicy wzniesień, a każdy z nich może wwieźć 1000 osób w ciągu godziny. Trasy łączą kompleks na Kotelnicy z położonym niżej ośrodkiem na Bani -- oba tworzą razem pokaźny areał narciarski z 6 wyciągami. Kolejnym wielkim sukcesem jest wprowadzenie jednolitego systemu karnetów, które są na dodatek ważne w ośrodku narciarskim Kaniówka II (w południowej części wsi). Karnety mają system punktowy, są też karnety dzienne (w godz. 9--16 39 zł), wieczorne (w godz. 15--22 29 zł) i całodzienne (9--22 59 zł). Po sezonie przewidziano obniżkę cen.
30.12.2001 NA NARTY W WIELKĄ FATRĘ 12/2001 (13)
7 grudnia w gościnnym Instytucie Słowackim na warszawskim Starym Mieście odbyło się spotkanie dla przedstawicieli prasy i biur podróży poświęcone promocji centrum narciarskiego "Skipark Ružomberok". Stoki Malinô Brdo (1209 m) nad Rużomberkiem znane są wielbicielom białego szaleństwa od kilku dziesięcioleci, ale intensywny rozwój ich infrastruktury przypada na ostatnie 5-lecie. Największe zmiany zaszły tu w ostatnim roku -- międzynarodowa spółka inwestorów wybudowała nową kolejkę gondolową (wagoniki 8-osobowe), szybką kolejkę krzesełkową (krzesełka 4-osobowe) i zainwestowała w system dośnieżania tras. Powstały też obiekty towarzyszące -- nowe parkingi, duża restauracja. Wszystkie wyciągi narciarskie -- dwie kolejki i 7 orczyków -- mogą w ciągu godziny przetransportować w górę 8460 narciarzy. Długość tras narciarskich sięga 12 km, przy czym 8 km tras jest sztucznie dośnieżanych. Nie bez znaczenia są umiarkowane ceny wyciągów: pomiędzy 7 stycznia a 24 marca karnet dzienny kosztuje 450 koron (ulgowy 300 koron), półdzienny 300 koron (ulgowy 200 koron), popołudniowy 350 koron (ulgowy 220 koron). Od 25 marca taniej. Są też karnety wielodniowe.
23.12.2001 15 LAT KORONY ZIEMI 12/2001 (13)
Według zestawień Eberharda Jurgalskiego, na koniec roku 2001 lista zdobywców dużej Korony Ziemi obejmuje 66 osób, z czego niemal 1/3 (21) to wykazujący zamiłowanie do kolekcjonerstwa Amerykanie. Anglików jest 11, natomiast bardzo słabo reprezentowani są Niemcy (2 nazwiska) i Polacy (również 2 nazwiska, pierwszy Leszek Cichy w r. 1999). Pań jest na tej liście 9 -- pierwsza Junko Tabei, ostatnia Anna Czerwińska (dwie z tej dziewiątki zginęły w górach -- na K2 i Evereście). Na koniec roku listę zamyka 48-letni Kanadyjczyk Bernard Voyer, który wejściem w dniu 10 (podawano też 8) grudnia na Mount Vinson (4897 m) na Antarktydzie, zakończył swoją Tour du Monde czyli kolekcjonowanie podwójnej Korony Ziemi. Jest pierwszym przedstawicielem Ameryki jako kontynentu, mającym za sobą wejścia na "7 szczytów" i dotarcie do obydwu biegunów. Ostatnie lata powiększają listę zdobywców Korony Ziemi o 5--6 osób, największy urodzaj na bohaterów był w latach 1994 i 1995, kiedy łącznie przybyły 22 nazwiska. Wydaje się, że atrakcyjność tej konkurencji powoli spada, a stopniowo blednąca sława nie równoważy wysiłku i wkładu finansowego w wielkie przedsięwzięcie. Nie brak też alpinistów -- jak nasz Piotr Pustelnik -- próbujących konkurencję zaostrzyć, np. powiększyć o drugie kółko w postaci drugich co do wysokości szczytów wybranych rejonów Ziemi (bo w praktyce nie chodzi o kontynenty). Niemiec Gerhard Schmatz już niemal 10 lat temu zebrał "7 szczytów" plus najwyższe szczyty największych wysp globu. Opatrzony copyrightem wykaz Jurgalskiego, zawierający nazwiska, daty urodzenia, narodowość i daty ukończenia serii, ogłosiła (anonimowo) ExplorersWeb Inc. Zabawa trwa...
23.12.2001 "WE ARE CHAMPIONS" 12/2001 (13)
Przy akompaniamencie tej piosenki zespołu "Queen" Anna Czerwińska stała przed publicznością w pękającej w szwach sali Instytutu Kultury Polskiej w Sofii (dyrektor Andrzej Papież). Była ona pierwszą osobą mającą na swoim koncie Koronę Ziemi, którą gościliśmy w Bułgarii. Prelekcja trwała półtorej godziny. Tyle samo czasu zajęło alpinistce rozdawanie autografów. Pobyt Ani wzbudził duże zainteresowanie wśród mediów. Na konferencji prasowej byli obecni przedstawiciele wszystkich liczących się gazet, stacji radiowych i telewizyjnych. Wywiady z Anią do tej pory ukazują się w prasie bułgarskiej. Oczywiście największy -- w naszym miesięczniku "Na Ryba".
Tradycja zapraszania do Bułgarii przez Instytut Kultury Polskiej wybitnych alpinistów i podróżników (1997 -- Krzysztof Wielicki, 1998 -- Marek Kamiński, 1999 -- Andrzej Zawada, 2000 -- Ryszard Pawłowski) w tym roku wzbogacona została pobytem dwóch osób -- Andrzeja Ciszewskiego i Ani Czerwińskiej, a także otwarciem przed spotkaniem z nią wystawy fotograficznej Krzysztofa Hejkego. Takich wydarzeń nie można i nie trzeba komentować -- trzeba je zobaczyć. Jednak jeden z bułgarskich zdobywców Everestu -- Metody Sawow, powiedział o wystawie, że jest to sztuka rangi Shiro Shirahaty. Nasze plany na rok 2002 przewidują spotkania z... Ale czy nie lepiej będzie mówić po ich realizacji?
A korzystając ze świątecznej okazji, chciałbym złożyć życzenia alpinizmowi polskiemu i ludziom z nim związanym zdrowia i nowych pięknych sukcesów i przeżyć w górach świata.
Wesołych świąt Bożego Narodzenia i szczęśliwego Nowego Roku!
Piotr Atanasow (Sofia)
23.12.2001 ZMARŁ PROF. ARDITO DESIO 12/2001 (13)
Kiedy stuknęło mu sto lat, odnotowywaliśmy w GS każde jego następne urodziny. 18 kwietnia 2001 skończył 104 lata i był jednym z absolutnych nestorów wśród alpinistów, o 4 lata starszym od Zofii Paryskiej. Dane mu było żyć w trzech stuleciach. Mimo dużego wkładu w naukę światową, największą sławę uzyskał nie jako uczony, lecz jako twardy kierownik -- "mały Duce" -- włoskiej wyprawy na K2 w r. 1954, która dokonała głośnego pierwszego wejścia na drugi szczyt Ziemi. Urodził się w r. 1897 w Palmanova (Udine), jego życie było wypełnione działaniem. W czasie I wojny światowej wstąpił na ochotnika do wojska i skończył ją jako dzielny oficer jednostek alpini. Wspinaczki uprawiał już w latach szkolnych i studenckich, zanotowano m.in. jego liczne solówki w Alpi Carniche. Był członkiem elitarnego Club Alpino Accademico.
W r. 1920 skończył studia przyrodnicze we Florencji i kontynuował pracę naukową jako geolog. W Alpach kilka lat włożył w opracowanie mapy geologicznej rejonu Ortles-Cevedale. Na uniwersytecie w Mediolanie założył Instytut Geologii, którym w latach 1927--1972 kierował w stopniu profesora. Jako geolog organizował też wyprawy badawcze, przeważnie łączone ze sportowo-górskimi. Ma swój udział w eksploracji gór Afryki (m.in. Tibesti), opracował pierwszą mapę geologiczną Libii. Interesowały go góry Azji. W r. 1929 jako członek wyprawy księcia Spoleto w ciągu 4 miesięcy poznał i skartował szerokie okolice K2, opracowując pierwszą szczegółową mapę rejonu Panmah Muztagh. Po pracach badawczych w dolinie Shaksgam jako pierwszy Europejczyk dokładnie zlustrował północną ścianę K2. Dość wiernie zmierzył wysokość Broad Peaka, dla którego zaproponował rzekomo lokalną nazwę Falchan Kangri. Drobny i suchy, bardzo dobrze znosił duże wysokości. W sumie zorganizował i poprowadził ok. 50 wypraw, których wyniki udokumentował w ok. 400 artykułach i licznych książkach. Jeśli chodzi o alpinizm, najważniejszym jego dziełem pozostaje wznawiana i tłumaczona na inne języki książka "La conquista del K2" (Milano 1955, w tym samym roku skrócone wydanie angielskie "Ascent of K2", w 1956 amerykańskie "Victory over K2"). Omówioną w niej zwycięską wyprawę poprzedził szczegółowym rekonesansem w r. 1953 wraz ze słynnym Ricardem Cassinem. Rok później, pod jego kierownictwem 31 lipca Compagnoni i Lacedelli zatknęli włoską flagę na szczycie K2 (8611 m).
Założył i przez wiele lat prowadził Komisję Naukową (il Comitato Scientifico) CAI. Mając lat 90 zainicjował program badawczy Ev-K2-CNR, planując rewizję pomiarów najważniejszych szczytów świata. Wiele pisano o jego nowych pomiarach K2 i Everestu, w czym konkurowali z nim Amerykanie. Uzyskane przezeń wartości, to 8872 i 8616 m. W ramach projektu Ev-K2-CNR doprowadził do budowy w r. 1989 "Piramidy" u stóp Everestu -- najwyższego na świecie laboratorium naukowego (5050 m). O jego konflikcie z Bonattim napisaliśmy w GG kilka dni temu, nie wiedząc jeszcze, że il Professore już nie żyje. Był kawalerem najwyższych odznaczeń włoskich oraz członkiem honorowym wielu towarzystw naukowych i klubów górskich, jego kandydaturę rozważała nawet Komisja Członkostw Honorowych PZA. Zmarł 12 grudnia w Rzymie, spoczął w rodzinnej Palmanova.
Józef Nyka
21.12.2001 CZAS OCEN I OBRACHUNKÓW 12/2001 (13)
Niedawno pożegnaliśmy wiek XX, za parę dni zamknie się rok 2002. Trwa czas zebrań, sejmików, spotkań opłatkowych, liczenia zysków i strat, dokonywania podsumowań i ocen: organizacyjnych, sportowych, towarzyskich. Na fali gwiazdkowych zakupów sypią się nowe książki, coraz częściej powtarzające to, co już inni kiedyś napisali. Nie wszystkie też utrzymane w betlejemskim nastroju wybaczenia i pojednania, jak ta, o której pisze ambasador PZA w Chamonix, Teddy Wowkonowicz...
JAMES 80
Był rok 1921, kiedy Fero Lipták, Mikuláš Mlynárčík i Gustav Nedobrý powołali do życia pierwszą słowacką organizację taternicką JAMES (1968--1991 IAMES). W mglisty i deszczowy weekend 15 i 16 września 2001 w schronisku przy Popradzkim Stawie nasi koledzy zza Tatr święcili 80-lecie tego ważnego wydarzenia. Na cmentarzu pod Osterwą została odprawiona uroczysta msza św., którą celebrował ks. prof. Jozef Michalov, dawniejszy działacz górski, przez szereg lat prezes i wiceprezes VHZ ÚV ČSZTV. Delegacji czeskiej przewodniczył szef ČHS, Jiří Novak. Schronisko wypełniło się kilkoma generacjami jamesaków -- zjawili się m.in. Zdeno Zibrin, Ivan Kluvánek, František Kele, Ivan Urbanovič, Ivan Gálfy, Ivan Fiala, Ján Ďurana, Michal Orolín, Stano Glejdura, Vlado Launer, Milo Neumann, Karel Jakeš. Swe publikacje podpisywał znany grafik-humorysta, Ivan Bajo. Spotkanie było okazją do ogłoszenia wyników ankiety "Horolezec Slovenska 20. Storočia", dość miarodajnej, bo popartej głosami 305 raczej fachowych respondentów. Padły nazwiska 39 Słowaków i 3 alpinistów światowych. Pierwsze miejsce dużą przewagą głosów (55) zajął słynny "Pająk", Pavel Pochylý, który w lutym 2000 zginął wraz z bratem podczas zejścia Niemiecką Drabiną. W pierwszej dziesiątce znaleźli się nadto: Zoltán Demján (39), Jozef Psotka (36), Vladimír Tatarka (32), Arno Puškáš (31), Igor Koller (17), František Piaček (11), Michal Orolín (9), Miroslav Piala (7) i Jaroslav Dutka (6). Trzej zagraniczni bohaterowie XX stulecia, to Reinhold Messner, Jerzy Kukuczka i Edmund Hillary. W internetowych sprawozdaniach z uroczystości na jednym ze zdjęć Alek Lwow (bodaj jedyny przedstawiciel alpinistów polskich) rozmawia z delegatem czeskim, Josefem Rakoncajem. Do późna w noc trwały pogawędki z przyjaciółmi, nie widzianymi od lat. Uroczystości jubileuszowe połączono z przesuniętym w czasie 77. Tygodniem Taternickim. Slovenský horolezecký spolok (SHS) JAMES zrzesza obecnie ok. 3000 członków czyli niewiele mniej, niż nasz Klub Wysokogórski.
Komu przypadnie Złoty Czekan?
Ustanowiona niewiele lat temu nagroda "Złotego Czekana" Groupe de Haute Montagne (GHM) cieszy się opinią najbardziej prestiżowego wyróżnienia w skali światowej. Jej kapituła zebrała już opinie i wyłoniła najważniejsze, jej zdaniem, wydarzenia mijającego roku, przy paru zahaczając też o rok 2000. Nominacje obejmują góry trzech kontynentów i alpinistów z 10 krajów. Składają się na nie:
Wyróżniono także wejście Thomasa Hubera z towarzyszami na Ogre (GS 08/01, GG 08/01), zeszłoroczny zjazd Davorina Karničara na nartach z Everestu i wejście Kammerlandera i Lafaille'a na K2 drogą baskijską (to ostatnie nie wiadomo dlaczego). Nie bez satysfakcji odnotowujemy, że z 6 nominacji aż 5 miało omówienia na naszych łamach (w GS lub "Gazetce Górskiej"), podobnie jak wszystkie trzy wyróżnienia.
Grudniowy wieczór w "GRANDZIE"
Organizowane przez Romana Gołędowskiego wieczory promocyjne albumów wydawanych przez "Warbud" są zarazem okazją do spotkań z dawnymi towarzyszami z górskich szlaków. Ostatni, w dniu 17 grudnia, poświęcony był promocji efektownego albumu "Najwspanialsze parki narodowe świata" (praca zbiorowa) -- znakomitej książki na prezent gwiazdkowy. Fragmenty tekstów czytała Anna Milewska-Zawadowa, o parkach narodowych barwnie opowiedział prof. Tomasz Umiński, w ilustrowaną pięknymi slajdami podróż po najpiękniejszych zakątkach Ziemi porwał nas prof. Jan Serafin, tym razem jako podróżnik i utalentowany gawędziarz. Na stoisku z książkami oprócz wspaniałych wydawnictw albumowych "Warbudu" można było też kupić skromny kalendarz "2002 Międzynarodowy Rok Gór", wydany w Kanadzie przez Jacka Oleka, z jego przepięknymi zdjęciami i opisami w językach angielskim, francuskim, polskim i... gruzińskim.
Ze starej gwardii w spotkaniu uczestniczyli Wojciech Brański, Andrzej Gierych, Marek Janas, Leszek Łącki, Tomasz Łubieński, Andrzej Piekarczyk, z młodszej -- m.in. Darek Załuski. Gremialnie -- jak zawsze -- stawiła się kadra SKT. Piękna sala Klubu Olimpijskiego w "Grandzie" stanowi dostojną oprawę imprez "Warbudu". "Miło, że poza pogrzebami i zjazdami, są jeszcze okazje, by się spotkać i porozmawiać" -- mówi Andrzej Piekarczyk.
Burza wokół K2
We Francji nie ucichły jeszcze prasowe echa odsłanianych po latach szwindli odnoszących się do zdobycia przez Herzoga i Lachenala Annapurny, a już media mają nowy żer: wydawnictwo Michel Guérin w Chamonix opublikowało w tych dniach francuską edycję książki Waltera Bonattiego, uzupełnioną przez autora i zatytułowaną "L'affaire du K2", zawierającą ostrą polemikę z "oficjalną" wersją wyczynu Compagnoniego i Lacadellego na K2 w dniu 31 lipca 1954. "Le Dauphiné Liberee" z 9 grudnia 2001 poświęciła tej sprawie całą stronę. Chodzi o różne pikantne szczegóły przebiegu wyprawy, głównie jednak o sfałszowanie przez prof. Ardito Desio oraz obu zdobywców szczytu faktów związanych z samym wejściem na dziewiczy wierzchołek. Bonatti oskarża Compagnoniego i Lacedellego o celowe przemieszczenie obozu IX, aby wyłączyć jego i Hunzę Mahdiego z ew. udziału w ataku szczytowym. Zmuszeni tym niespodzianym manewrem do dramatycznego biwaku, o mało nie przypłacili oni nocy z 30 na 31 lipca śmiercią, a Mahdi po amputacjach jest kaleką do końca życia. Co więcej, w wersji oficjalnej powiedziano, że Bonatti zużył podczas biwaku część przyniesionego tlenu, którego potem miało zabraknąć dwójce szczytowej 200 m poniżej wierzchołka. Fakt, że mimo takiej niespodzianki Achille i Lino wywalczyli szczyt, w propagandzie sukcesu dodatkowo podnosił wielkość włoskiego zwycięstwa. W r. 1964 z inicjatywy Compagnoniego "Gazetta del Popolo" powtórzyła pomówienia, jednak Bonatti wytoczył jej proces i udowodnił przed sądem, że racja jest po jego stronie. Podejrzane było m.in. to, że Compagnoni i Lacedelli przez 2 godziny taszczyli ciężkie butle -- rzekomo puste -- aż na szczyt, gdzie je znalazły następne wyprawy. Kłamstwo wyjaśniło w r. 1993 odszukanie zdjęć przedstawiających jednego ze zdobywców na szczycie z maską tlenową na twarzy i nosiłkami na plecach. Był to niezbity dowód, że wersja o wyczerpaniu się tlenu była konfabulacją, ukartowaną między kierownikiem a dwoma zdobywcami. "To ostatecznie zdyskredytowało herosów" -- mówi Bonatti. W r. 1969 napisał on własną wersję wydarzeń, wolną od historycznych kłamstw, jednak Club Alpino Italiano uniemożliwił jej publikację. Powód był jasny: we Włoszech wszystko, co wiązało się z K2, miało wymiar narodowy, patriotyczny. Bonatti wydał swoją książkę dopiero w r. 1984, denucjując fałsze, jednakże parę miesięcy temu, w lutym 2001, na 104. urodziny prof. Ardito Desio otrzymał wysokie odznaczenia państwowe, a media znów powtórzyły kłamliwą wersję wydarzeń. Rozzłościło to Bonattiego na nowo, a efektem jego słusznego wzburzenia jest obecna publikacja francuska, jeszcze ostrzejsza w tonie niż poprzednia włoska. Książkę "L'affaire du K2" czyta się jak niezły kryminał, przykre jest tylko to, że brudne sprawy rozgrywają się w środowisku szlachetnych ludzi gór i rzucają cień na wspaniałe przecież zwycięstwo.
Teddy Wowkonowicz
11.12.2001 HIMALAJSKIE POLONICA 12/2001 (13)
Nasi zachodni koledzy nie znają historii alpinizmu, a jeśli już coś wiedzą, to tylko o swojej własnej. Wielki polski udział w eksploracji gór świata zauważany bywa rzadko, autorzy artykułów częściej kwitują go kwaśną wzmianką lub w ogóle przemilczają. Licznie ostatnio u nas wydawane włoskie, francuskie czy angielskie dzieła historyczne nie odbiegają od tej przykrej normy i muszą być przez naszych wydawców uzupełniane. A oto kilka niedawnych przykładów prasowych:
J. Nyka
07.12.2001 ZMARŁ YANNICK SEIGNEUR 12/2001 (13)
Miał 65 lat, z czego przeszło 40 -- obok pracy inżynierskiej w INSA w Lyonie -- poświęcił górom. Już w r. 1963 jego nazwisko było znane w Alpach i pasmach przedalpejskich. Interesowały go wielkie, dotąd nie pokonane urwiska, takie jak północne ściany Mont Aiguille czy Garnier nad Chambéry. Wiele wniósł do zimowej eksploracji Alp, pamiętamy jego głośne zimowe sukcesy na północnych ścianach l'Aiguille du Plan i na Petit Dru. Po zimowym przejściu "directe" północnej ściany Drus (1967) Seigneur wybił się w Alpach Francuskich na pierwsze miejsce. "La stature de Yannick Seigneur va dominer la scene alpine des années suivantes" -- napisał "Vertical" nr 100 (s.114). Równie historycznym osiągnięciem było pierwsze przejście zimowe całości grani Peuterey, dokonane w większym zespole francusko-włoskim, w którym -- wraz z Audoubertem -- grał pierwsze skrzypce (22-26 XII 1972). Jego poprowadzona zimą 1974 "Directe de l'Amitié" na Pointe Whymper jest do dziś uważana za jedną z najtrudniejszych dróg w masywie Grandes Jorasses.
Pociągały go też góry świata, trudno byłoby wymienić wszystkie jego ekspedycje. Chętnie wspinał się w saharyjskim Hoggarze, a także w Andach. W r. 1966 uczestniczył w zwycięskiej wyprawie na północną ścianę Huascaranu. W latach 70. stał się pierwszym Francuzem z trzema 8-tysięcznikami. W r. 1971 należał do asów francuskiej wyprawy na zachodni filar Makalu -- szczyt zdobył 23 maja wraz z Bernardem Melletem. Było to jedno z najbardziej efektownych zwycięstw w górach świata: "Pokonanie najpiękniejszej skalnej struktury Himalajów stało się też jednym z najpiękniejszych wydarzeń w himalaizmie francuskim" -- stwierdza FFME w swoim parozdaniowym pożegnaniu. Rok 1975 przyniósł mu wejście nową drogą na Gasherbrum II -- drugie w ogóle na ten szczyt. Trzy lata później kierował wyprawą na Broad Peak i 4 czerwca stanął na nim, dokonując III wejścia (wg E. Jurgalskiego dotarł tylko do Rocky Summit). W r. 1979 był zastępcą kierownika wyprawy, która do wysokości 8450 m wytyczyła śmiałą drogę południowym filarem K2, w całości przebytą przez Polaków w r. 1986. Nie powiodło mu się na tym szczycie także w r. 1981. W 1982 na filarze Nanga Parbat cudem uniknął śmierci, ciężko ranny w lawinie seraków. I ten filar dokończyli później Polacy. W r. 1983 próbował przetrawersować Everest, niepogoda zawróciła go jednak z wysokości 8200 m. Do jego częstych towarzyszy wspinaczkowych należeli Louis Audoubert, Marc Batard, Claude Jager, Jean Afanassieff, Bernard Prud'homme, Georges Bettembourg, Pierre Béghin, Jean Coudray, Jean-Marc Boivin i inni. Z Lionu przeniósł się do Praz de Chamonix, gdzie był sąsiadem Teddiego Wowkonowicza. Do końca lat 90. jako przewodnik wyprawowy wodził klientów po wysokich szczytach Ziemi. Był długoletnim członkiem GHM. "Zaatakował go nagle nowotwór, podobnie jak Andrzeja Zawadę" -- mówi Teddy. Zmarł 28 listopada 2001 a jego śmierć była bolesnym zaskoczeniem dla wielu górskich towarzyszy i tych, którzy go jako alpinistę podziwiali. Pogrzeb odbył się w Chamonix. "Był uosobieniem siły i energii -- wspomina Jean-Michel Asselin -- dla generacji wchodzącej w góry w latach 70. stanowił wzór alpinisty."
Nous présentons toutes nos condoléances a sa Famille et a nos Colleagues françaises.
Józef Nyka
07.12.2001 I ZNOWU MŁYNARCZYK 12/2001 (13)
Sportowym gwoździem sezonu letniego 2001 w Tatrach było klasyczne pokonanie częściowo nowej drogi na Młynarczyku przez wspinaczy krakowskich, Piotra Sztabę i wspierającego go zawodniczymi możliwościami Grzegorza Grochala. Linię drogi Rybički i Šmída z 1974 roku i jej wyprostowań poprzez najśmielsze płyty i efektowny blok szczytowy od lata 1995 opracowywali młodzi krakusi, Piotr Turkot, Wojciech Słowakiewicz, Piotr Sztaba i czterej inni, osadzając przeszło 100 stałych punktów asekuracyjnych. Początkowo liczyli na siły Piotra Korczaka, inspiratora pomysłu, który wcześniej już (w r. 1994) na tej ścianie wciągnął młodszych kolegów w odhaczenie "Szewskiej Pasji" oryginalnie oraz na wiele sposobów krzewił wśród wspinaczy KS "Korona" zamiłowanie do skalnych sekretów otoczenia Doliny Białej Wody. Od trzech lat otwarcie poszukiwali innego atlety, który byłby w stanie klasycznie poprowadzić długie ciągi trudności (cztery rozrzucone wyciągi mają IX i IX+, przy czym ominięto jeszcze dwa krótkie treściwe odcinki, początkowo uwzględnione w projekcie). O potrzebnej wydolności świadczy sama nazwa drogi "Maksymalna wydolność tlenowa" (VO2 max). Ostateczne przejście nastąpiło 26 sierpnia w stylu RP. Konieczna jest lina 50 m, na wyciągach łatwiejszych niż VII+ do asekuracji potrzebne są kostki i friendy.
Nowo powstała droga liczy 12 wyciągów, z czego 10 ma trudności VII do IX+, 250 m najlepszego pionu ściany. Nie chodzi zresztą o samą techniczną wycenę, ale także o ilość treściwego wspinania, która przeszło dwukrotnie przerasta to, co można znaleźć na Mnichu, filarze Kazalnicy czy na Jastrzębiej Turni, co zresztą uzmysławia potencjał, jaki jeszcze tkwi w naprawdę pionowych urwiskach Tatr (np. także Galerii Gankowej -- równie wysokich). Tej samej wagi zmiana jakościowa wynika z faktu, iż powstała droga nie jest odhaczeniem (choć łatwiejsze partie biegną już istniejącymi drogami), a także z tego, że teren nie pozwalał na łatwe wtrawersowania czy przygotowywanie przejścia od góry.
Więcej informacji o sukcesie krakowian (ze zdjęciami) podają "Góry" z października 2001, "Magazyn Górski" nr 6/7 2001 oraz magazyn internetowy "Brytan" (brytan.linart.krakow.pl i www.wspinanie.pl).
Trzecim ważnym osiągnięciem skalnego lata 2001 (obok łańcuchówki Marcina Kacperka -- GG 10/01 i GS 11/01) jest drugie przejście klasyczne drogi Sadusia na Mnichu, dokonane 8 sierpnia przez Rafała Pietrasiaka wraz z Adamem Pieprzyckim. Odhaczenie tej drogi było najpoważniejszym dokonaniem Piotra Dawidowicza, do niedawna pretendującym do miana najtrudniejszej wspinaczki polskich Tatr Wysokich (IX) i mimo wielu prób czekającym na powtórzenie aż 9 lat. Tym samym w granitowej części Tatr Polskich wszystkie najtrudniejsze drogi uzyskały powtórzenia.
Grzegorz Głazek
06.12.2001 WALNE ZGROMADZENIA PTT i PZA 12/2001 (13)
Walne Zgromadzenie PTT
Jak podaliśmy w GS 11/01, w dniu 10 listopada w sali TPN w Zakopanem odbył się V Zjazd Delegatów PTT. Wśród gości byli m.in. Maciej Mischke (honorowy prezes i dożywotni członek ZG), Ryszard W. Schramm, Jerzy Zembrzuski, Wojciech Gąsienica Byrcyn, kapelan PTT, ks Józef Drabik. Obrady prowadził Romuald Zaręba z Kalisza. Dyskusja była długa i ożywiona, a w jej wyniku przyjęto szereg konstruktywnych wniosków. Zjazd zaaprobował też tekst rezolucji z okazji XX rocznicy reaktywowania PTT (w dniu 10 października 1981, choć legalną działalność Towarzystwo rozpoczęło dopiero 9 grudnia 1988). Nowym prezesem został Antoni Leon Dawidowicz z Krakowa, wiceprezesami Włodzimierz Janusik z Łodzi, Jan Weigel z Bielska-Białej i Maciej Zaremba z Nowego Sącza. Sekretarzem pozostaje Barbara Morawska-Nowak, rozpoczynając tym samym swoją piątą kadencję. W składzie Zarządu jest m.in. dotychczasowy prezes, Krzysztof Kabat z Nowego Targu. Pięciu osobom przyznano godność członków honorowych PTT. Zostali nimi: Wojciech Gąsienica Byrcyn, Adam Liberak (redaktor naczelny "Pamiętnika PTT"), Barbara Morawska-Nowak, Wincenty Cieślewicz (długoletni gospodarz schroniska na Chochołowskiej) i znawca kultury łemkowskiej, Tadeusz Kiełbasiński. 17 zasłużonych działaczy odznaczono Złotą Odznaką PTT z kosówką. Delegacja Zjazdu wzięła udział w odbywającym się równolegle pogrzebie Stefana Chałubińskiego. Organami prasowymi PTT są "Pamiętnik" oraz żywo redagowany biuletyn "Co słychać?". Obszerną informację o Walnym Zjeździe przekazała nam Barbara Morawska-Nowak.
Zarząd PZA ukonstytuowany
W GG 12/01 z 1 grudnia zamieściliśmy obszerne omówienie Walnego Zjazdu PZA na Cyrhli. Na swym pierwszym zebraniu w dniu 5 grudnia 2001 nowy zarząd ukonstytuował się następująco: Prezes -- Janusz Onyszkiewicz. Wiceprezesi: Agnieszka Gajewska i Jerzy Natkański. Sekretarz generalny -- Hanna Wiktorowska. Skarbnik -- Andrzej Sobolewski. Komisja Szkoleniowa (na pierwszych miejscach przewodniczący) -- Dariusz Porada i Rafał Kardaś. Komisja Wypraw i Unifikacji -- Artur Paszczak, Maciej Pawlikowski i Piotr Xięski. Komisja Wspinaczki Sportowej -- Marcin Bibro i Piotr Drobot. Komisja Narciarska -- Jacek Mierzejewski. Autonomiczna Komisja Taternictwa Jaskiniowego (przewodniczący Andrzej Ciszewski) ukonstytuowała się na własnym zjeździe w dniach 9--10 listopada. Spoza składu Zarządu PZA wyłoniono dwa zespoły specjalistyczne: Łączności Radiowej (Bogdan Jankowski) i Lekarski (Jan Serafin, Grzegorz Benke i Leszek Korniszewski). Kol. kol. Natkański, Paszczak, Mierzejewski i Xięski podjęli się zorganizowania zespołu informacji i współpracy z mediami, który zająłby się m.in. stroną internetową PZA.
02.12.2001 PAMIĘTAMY O PANU, GENERALE 12/2001 (13)
Organizowane przez Muzeum Sportu i Turystyki imprezy z pogranicza sportu i kultury mają ustaloną renomę. Nie zawiodła nas także ostatnia: sympozjum "Góry i morze w życiu Mariusza Zaruskiego", w dniu 26 listopada 2001. Do niełatwego tematu organizatorom (właściwie -kom) udało się pozyskać chyba najbardziej kompetentnych prelegentów (zdjęcie). Obrady prowadził prof. Zbigniew Krawczyk, niezwykle ciekawe referaty wygłosili m.in. prof. Andrzej Paczkowski, prof. Andrzej Matuszyk, dyrektor Biblioteki Narodowej, Michał Jagiełło, ekspert jaskiniowy Wojciech W. Wiśniewski. Sowieckie dokumenty odnoszące się do aresztowania i śmierci Zaruskiego omówił i skomentował prof. Paczkowski (zdjęcie), którego półprywatnym kontaktom zawdzięczamy wydobycie ich z mroków lwowskich piwnic KGB. Mariuszem Zaruskim-taternikiem zajął się prof. Matuszyk, skupiając się głównie na jego ideologii górskiej, szerzonej w niezliczonych publikacjach. Michała Jagiełłę interesowała działalność ratownicza i organizatorska twórcy TOPR, a także analiza tego, co i jak na ten temat pisał. Wojciech W. Wiśniewski wygłosił ilustrowaną przezroczami zgrabną prelekcję, chyba po raz pierwszy sumującą jaskiniowy dorobek Zaruskiego, który jak wiemy był pionierem metod taternickich w badaniu tatrzańskich podziemi. Bardzo ciekawy był referat prof. Krystyny Turo z Trójmiasta, która poddała analizie twórczość poetycką i reportażową Generała, wykazując jej duże i dotąd niedoceniane literackie wartości. Na zakończenie sesji wystąpił Andrzej Wilczkowski, który upomniał się o pamięć o związkach Zaruskiego z koniem i hippiką, przypomniał też swój dawniejszy projekt ustanowienia medalu czy odznaki im. Zaruskiego. Wszystkie wystąpienia wnosiły nowe informacje i nowe naświetlenia, wzbogacające renesansowo wielostronną biografię Generała. Sympozjum stało się więc ważnym wydarzeniem naukowym, a jego dorobek ma zostać utrwalony w publikacji zawierającej pełne (na sesji mocno skracane) wystąpienia. Zespołowi pani dyrektor Iwony Grys należą się słowa podziękowania tak za pomysł, jak i jego realizację. Współorganizatorem spotkania była Wyższa Szkoła Ekonomiczna w Warszawie, przypomnijmy też, że w MSiT czynna jest do końca lutego niezwykle interesująca wystawa p.t. "Mariusz Zaruski -- taternik, narciarz, żeglarz", prezentująca nie tylko postać Generała ale także epokę, w której żył i działał. (J. Nyka)
02.12.2001 FESTIWAL W TORELLO 12/2001 (13)
Międzynarodowe festiwale filmowe okazują się świętami narodowego środowiska górskiego. Spotkają się twórcy, uczestnicy i entuzjaści filmów o tematyce górskiej. Goście zagraniczni przyjmowani są miło i serdecznie, choć prezentowane filmy wyświetlane są zazwyczaj w tłumaczeniu na język gospodarzy.
Tak było i w Torello, miasteczku hiszpańskim (a właściwie katalońskim) położonym 85 km na północny zachód od Barcelony. Darek został tam zaproszony jako autor filmów "Przypadki pani Ani" i "Zimowa loteria". Festiwal trwał aż 10 dni (od 16 do 25 listopada), my byliśmy tam od czwartku do końca. Pokazano 47 filmów z 16 krajów, zagraniczne z dubbingiem po katalońsku. Reprezentowały one szeroko pojętą tematykę górską: od narciarstwa ekstremalnego przez wspinaczkę skałkową, wejścia na szczyty Himalajów, do filmów przyrodniczych (trafiły nam się trzy filmy o orłach pod rząd!). Były jaskinie, nurkowanie, latanie, skoki B.A.S.E., film o Alainie Robercie... (Aha, uwaga po obejrzeniu kilku bloków filmowych: na festiwale powinno się robić filmy najwyżej półgodzinne!)
Filmy prezentowane były w sali teatru o widowni mieszczącej do 516 osób. Spotkania towarzyszące odbywały się w pobliskiej knajpce, poza tym w sobotę zabrano chętne osoby na długi lunch w schronisku na wzgórzu z widokiem na ośnieżone już Pireneje.
Festiwal odbył się po raz dziewiętnasty. Na dobre nabrał rozmachu po tym, jak w 1992 roku przybył jako gość honorowy sir Edmund Hillary.
W tym roku gośćmi honorowymi byli alpiniści ze zdobywcą Korony Himalajów Juanem Oiarzabalem na czele, którzy od 1992 roku realizują dla telewizji hiszpańskiej TVE filmy z cyklu "Al filo de lo imposible" ("Na krawędzi niemożliwego"). Spotkanie z bohaterami wieńczył film o dramatycznej wyprawie na K2 z roku 1999.
Odczytanie werdyktu jury odbyło się bardzo uroczyście w sobotę wieczorem, z pełną pompą i udziałem ekip telewizyjnych. Dopiero wtedy festiwal stał się "międzynarodowy", gdyż tłumaczono wszystko na angielski (słynne: "and the winner is...").
Przyznano następujące nagrody:

za cotytulreżyseriakraj
najlepsze zdjęcia"Desert Friction"Nic GoodHolandia
najlepszy scenariusz"Mort au Barbu ou le Crash du Gypaete"Claude DelieutrazSzwajcaria
najlepszy film hiszpański"Amin Brakk -- Ruta Namkor"Adolfo MadinabeitiaHiszpania
nagroda specjalna jury za "wartości humanistyczne i ironię w przedstawieniu cyklu życia""Spas u penjanju"Petar LalovicJugosławia
w kategorii filmów sportowych"Timeless"Dominique PerretSzwajcaria
Srebrną Szarotkę"La Grande Cordee"Christophe DelachatFrancja
Złotą Szarotkę"Salathe: Blood, Sweat and Bagels"Richard HeapWielka Brytania
 
Po uroczystości nastąpiła projekcja nagrodzonych filmów. W niedzielę wyświetlono bloki z najciekawszymi filmami z ubiegłorocznej edycji Festiwalu, a po południu i wieczorem -- ponownie nagrodzone filmy. Seanse te przyciągnęły tłumy chętnych, zabrakło biletów i wejściówek.
Był to nasz pierwszy międzynarodowy festiwal. Cały czas nasuwały nam się porównania z Przeglądem Filmów Górskich w Lądku Zdroju, i często na korzyść Lądka! Owszem, i u nas goście zagraniczni muszą słuchać języka polskiego podczas projekcji, jednak atmosfera miejsca -- nie wspominając o imprezach towarzyszących (słynny rajd samochodami terenowymi oraz sobotni wieczór...) -- jest świetna! Ścianka wspinaczkowa, ławy przed kinem, przy których się siedzi, popija piwo i rozmawia ze wszystkimi... Zaletą także jest puszczanie filmów w dwóch salach (choć nieco już małych jak na ilość chętnych), umożliwiające obejrzenie filmów z wcześniejszych seansów.
Filmy Darka nie zostały w Torello zauważone, był zresztą chyba jedynym amatorem wśród twórców, ale wyjazd i tak stanowił wspaniałą okazję do poznania środowiska górskiego hiszpańsko-katalońskiego, nie mówiąc już o degustacji win...
Dla chętnych -- choć pobieżnie znających języki spokrewnione z katalońskim -- adres strony Festiwalu: www.torellomountainfilm.com
Iza i Darek Załuscy
01.12.2001 WALNY ZJAZD W OBIEKTYWIE
BOGDANA JANKOWSKIEGO
12/2001 (13)
(aby uzyskać powiększenie kliknij na zdjęcie)
Wacio Sonelski
Stół prezydialny -- z lewej Leszek Dumnicki i prezes KWW, Artur Paszczak
Janusz Onyszkiewicz
Komisja Skrutacyjna przy liczeniu głosów
Dyrektor TPN, dr Paweł Skawiński
Szef Komisji Matki, Michał Kochańczyk
Sprawy bytowe: Janusz Majer i Ryszard Pawłowski
Marek Zierhoffer
Przewodniczący Komisji Członkostw Honorowych prof. Ryszard W. Schramm
Intendentura: panie Hania Wiktorowska (sekretarz generalny PZA) i Basia Borecka
Od lewej: Jerzy Wala, Toni Janik, Zbigniew Skoczylas (z tyłu), Ryszard W. Schramm
01.12.2001 JANUSZ ONYSZKIEWICZ 12/2001 (13)
Urodził się w r. 1937 we Lwowie. Studia ukończył na Uniwersytecie Warszawskim, jest doktorem nauk matematycznych. W macierzystej uczelni pracował naukowo do r. 1959. W latach 1976-79 wykładał w School of Mathematics uniwersytetu w Leeds, był też zapraszany jako wykładowca przez inne uczelnie zagraniczne, m.in. do Francji, Kanady i Afganistanu. Od r. 1980 prowadził żywą działalność polityczną. Do 1981 był członkiem prezydium i rzecznikiem prasowym Zarządu Regionu Mazowsze NSZZ "Solidarność", a następnie Krajowej Komisji "Solidarności". Internowany 13 grudnia 1981, przeszło rok spędził w Białołęce. W kwietniu 1983 został ponownie aresztowany, a w r. 1987 raz jeszcze. Był potem rzecznikiem Krajowej Komisji Wykonawczej NSZZ "Solidarność", członkiem Komitetu Obywatelskiego przy Lechu Wałęsie, uczestnikiem obrad Okrągłego Stołu. Posłem na sejm był od IX kadencji do jesieni 2001. W kwietniu 1990 został powołany na stanowisko wiceministra obrony narodowej, a w 1991 -- ministra (do 1993). Do połowy kadencji rządu premiera Buzka był -- desygnowany przez Unię Wolności -- ponownie ministrem w tym resorcie.
Alpinizm i podziemny i powierzchniowy uprawiał od r. 1956, najpierw jako członek Speleoklubu Warszawskiego, potem także Klubu Wysokogórskiego. W Tatrach robił śmiałe drogi, w tym pierwsze przejścia letnie i zimowe, a nawet jaskiniowe, jak pierwsze pokonanie bez masztu słynnego Progu Męczenników w Jaskini Miętusiej. Do historii podboju Tatr wszedł w r. 1961, stając jako pierwszy człowiek na "suchym" dnie Jaskini Śnieżnej (wówczas -- 640 m). Uczestniczył w wyprawach jaskiniowych za granicę, w trakcie jednej z nich, w Kaukaz, stracił pierwszą żonę. Mówił kiedyś, że speleologia jest ciekawsza od taternictwa, ponieważ pozwala odkrywać rzeczy niezwykłe, sam jednak wyżywał się też na powierzchni. W r. 1971 ożenił się powtórnie z angielską alpinistką i plastyczką, Alison Chadwick. Rok później wziął udział w wyprawie w Hindukusz, gdzie wszedł na Noshaq (7492 m) i przetrawersował 4 szczyty Asp-e Safed (6607 m), na niektórych stając jako pierwszy człowiek. W r. 1974 kierował wyprawą w Pamir i wszedł na Pik Korżeniewskoj (7105 m) i Pik Kommunizma (7483 m). Ukoronowaniem całej jego górskiej kariery była wyprawa w Karakorum w r. 1975 i wejścia najpierw nową drogą (ścianą północno-zachodnią) na Gaherbrum II (8035 m), a w 10 dni później, 11 sierpnia 1975, pierwsze w ogóle na wówczas najwyższy z niezdobytych samodzielnych szczytów świata, niełatwy Gasherbrum III (7952 m). O klasie tego wejścia -- w towarzystwie Alison, Wandy Rutkiewicz i Krzysztofa Zdzitowieckiego -- najlepiej świadczy to, że mimo prób dotąd nie zostało ono powtórzone. W rok później znalazł się w składzie ambitnej wyprawy na K2, która o mało nie zdobyła tego szczytu nową drogą. Pozostał wtedy za granicą, co miało wspomniane wyżej reperkusje klubowe. W r. 1978 wyjechał z wyprawą brytyjską na Himalchuli -- w tym samym sezonie, w trakcie próby kobiecego wejścia na Annapurnę, zginęła Alison. To m.in. zaważyło na decyzji, by dać sobie spokój z wyczynowym wspinaniem.
Janusz ma pięcioro dzieci, a jego obecna małżonka jest wnuczką marszałka Józefa Piłsudskiego. Jego pełną biografię zawiera wydana przed paru laty ciekawa książka Beresia i Burnetki "Ze szczytów do NATO".
Józef Nyka
01.12.2001 HABEMUS PAPAM -- CYRHLA 2001 12/2001 (13)
W ostatni weekend listopada 2001 roku DW "Cyrhla" na Cyrhli przez dwa dni stanowił kwaterę główną polskiego alpinizmu. Zjechali się delegaci klubów i sekcji zrzeszonych w Polskim Związku Alpinizmu na X Walny Zjazd Delegatów, aby -- raz na trzy lata -- podsumować kończącą się kadencję i wybrać nowe władze. Wśród gości Zjazdu byli m.in. Bogna i Zbigniew Skoczylasowie, prof. Ryszard W. Schramm, Stanisław Zierhoffer, prof. Jan Serafin, Jerzy Wala, Bogdan Jankowski, Krzysztof Wielicki, Andrzej Sobolewski, Janusz Majer, Ryszard Pawłowski, a także aż czterej dawniejsi prezesi -- Leszek Łącki, Toni Janik, Andrzej Paczkowski i Leszek Cichy. Sprawy proceduralne zajęły, jak zwykle, sporo czasu. Prowadzenie obrad powierzono sprawdzonej w zjazdowych bojach dwójce -- Leszkowi Dumnickiemu i Januszowi Fereńskiemu, obowiązki sekretarza pełnił Piotr Bitner. Powołano komisje zjazdowe, w skład Komisji Matki weszli Michał Kochańczyk, Ela Fijałkowska, Włodzimierz Jeżak, Sławomir Ejsymont i Marek Wierzbowski.
Właściwe obrady rozpoczęło wystąpienie dyrektora TPN, dra Pawła Skawińskiego -- aktywnego taternika i przewodnika wysokogórskiego z dyplomem UIAGM, członka KW od r. 1968. Mówca wyraził wolę dobrego ułożenia stosunków z taternikami, których uważa za naturalnych sprzymierzeńców Parku w dziele ochrony przyrody Tatr. Chciałby zmniejszyć liczbę zakazów, lecz sprawić aby te, które pozostaną, były przestrzegane i egzekwowane. Nie widzi problemu z otwarciem większych partii Tatr dla skialpinistów, natomiast niepokoją go pewne nowe trendy, jak np. zainteresowanie wspinaczy cennymi przyrodniczo skałkami reglowymi (flora, ostoje ptactwa i fauny owadziej). Upływającą kadencję omówił p.o. prezesa, Wojciech Święcicki, po szczegóły odsyłając do wydrukowanej broszurki. Nie kryjąc niepowodzeń, wyliczył on sukcesy, jakie udało się w tym trudnym czasie osiągnąć. Przypomniał, że w połowie kadencji ustąpił ze stanowiska prezesa wybrany na poprzednim Walnym Zjeździe Leszek Cichy. Najobszerniej ustosunkował się do znanej ale wciąż nurtującej środowisko sprawy rozporządzenia Komitetu Kultury Fizycznej a także wyolbrzymianego problemu karty taternika. Dyskusja nad sprawozdaniem była długa, choć częściowo oderwana od jego tez. Ogniskowała się w kilku punktach: reorganizacji tak klubów, jak i Związku; karty taternika; podwyżki składek klubowych; od dawna krytykowanego w środowisku -- nie zawsze ze znajomością rzeczy -- wyżej wspomnianego "rozporządzenia", które zebrani chcieliby najchętniej uchylić, co jednak byłoby trudne, gdyż wpisane jest ono w dokumenty znacznie wyższej rangi.
Sprawozdanie Komisji Rewizyjnej odczytał Andrzej Piekarczyk. Z małymi zastrzeżeniami, ocena kadencji wypadła całkiem pozytywnie i z absolutorium kłopotów nie było.
W niedzielę 25 listopada odbyły się równie ważne procedury, związane z wyborami nowych władz Związku, poprzedzone intensywną pracą Komisji Matki. Jedyny kandydat na prezesa, Janusz Onyszkiewicz, wygłosił krótkie exposé, zawierające skrótowy programu jego organizacyjnych zamierzeń, takich m.in. jak uporządkowanie uregulowań prawnych, aktywizacja klubów i dążenie do podniesienia ich atrakcyjności, bardziej przejrzysty rozdział środków, pobudzanie działalności sportowej i wyprawowej, otwarcie się na ludzi i rzeczywiste reprezentowanie środowiska. Taktownie nie wypomniał nam, starym działaczom z lat 70., skreślenia go w r. 1976 z listy członków KW, co w przypadkach pozostania za granicą po klubowym wyjeździe było w tamte lata działaniem rutynowym, ale co dzisiaj sami wspominamy z zażenowaniem i niesmakiem. W tajnych głosowaniach ważne głosy oddało 55 uczestników Zjazdu. Janusz Onyszkiewicz, kandydat ogólnie znany (nie tylko w sferach górskich) i lubiany, otrzymał -- co rzadko się dotąd zdarzało -- 100% ważnych głosów. Członkami nowego 12-osobowego Zarządu zostali (w porządku alfabetycznym):

Agnieszka Gajewska
Hanna Wiktorowska
Marcin Bibro
Piotr Drobot
Rafał Kardaś
Jacek Mierzejewski
Jerzy Natkański
Artur Paszczak
Maciej Pawlikowski
Dariusz Porada
Andrzej Sobolewski
Piotr Xięski
 
Pewną ilustracją "politycznej" dojrzałości sali było to, że żadna z osób zaproponowanych do Zarządu poza rekomendacją Komisji Matki nie uzyskała wystarczającego poparcia. W tym samym czasie odbywała się dyskusja nad wnioskami, referowanymi głównie przez Marcina Kacperka (Komisję tworzyli nadto Iwona Marcisz i Krzysztof Pankiewicz). We wnioskach wracały wątki przedyskutowane już dnia poprzedniego, niektóre tym razem przechodziły, sporo też było propozycji nowych. Wypowiedzi nacechowane były zaangażowaniem mówców i rzeczywistą troską o dalsze losy naszego sportu. Do najaktywniejszych dyskutantów należeli: Jerzy Wala, Sławomir Ejsymont, długoletni szef COS, Bogumił Słama, Andrzej Paczkowski, Zofia Chruściel, Marek Zierhoffer, Marek Pokszan, prezes KWW Artur Paszczak, Andrzej Skłodowski, Wacław Sonelski, Marek Kujawiński, wreszcie -- jak zawsze pełen przekory -- Andrzej Machnik. Wnioski podzielono tematycznie. Pierwszy dział tworzył "blok panelowy", w którym dość zgodnie przyjęto kilka postulatów odnoszących się do wspinaczki zawodniczej (m.in. dotyczyły one wprowadzenia wspinaczki do programów wf w szkołach, wspinania się osób niepełnosprawnych, dostosowania naszych przepisów do norm międzynarodowych itp.). Drugi dział stanowiły wnioski o charakterze organizacyjnym i tych było najwięcej. Postulowano reaktywowanie Komisji Narciarskiej oraz uzgodnienie z TPN, że do schodzenia z tatrzańskich szlaków zamiast dzisiejszej karty taternika wystarczy legitymacja klubowa. Kilka osób wypowiedziało się za zacieśnieniem więzów z Polskim Stowarzyszeniem Przewodników Wysokogórskich, m.in. z myślą o wspólnym powołaniu komisji do opiniowania wypadków w górach. Parę wniosków wiązało się z publikacjami, jak np. potrzebą wydania już opracowanych materiałów szkoleniowych. Grotołazi wezwali Zarząd do wystąpienia z protestem wobec Komitetu RiTV w związku ze zbyt drastyczną relacją z wydobycia zwłok Waldemara Muchy z Jaskini nad Kotlinami. Duże opory budził pomysł niewielkiego podwyższenia składki na rzecz PZA, który w końcu zyskał kompromisowe poparcie większości (z 4 zł do 7).
Pod koniec obrad wystąpili przedstawiciele 3-osobowej Komisji Członkostw Honorowych, prof. prof. Ryszard W. Schramm i Andrzej Paczkowski (trzeci członek Komisji, Andrzej Wilczkowski, nie był na Cyrhli obecny), uzasadniając kandydatury a także innowację w postaci wyróżniania związanych z górami ludzi kultury. Godnością członków honorowych, przyjętą przez aklamację, obdarzeni zostali:

Bogna Skoczylasowa
Stanisław Biel
Sir Christian Bonington
Karol Jakubowski
Zbigniew Jaworowski
Janusz Kurczab
Stanisław Worwa
Jan Józef Szczepański
Jacek Woźniakowski
 
Uczestnicy Zjazdu rozjeżdżali się w poczuciu dobrze wykonanej roboty. Obrady, zręcznie miksowane przez Leszka Dumnickiego, miały na ogół rzeczowy i konstruktywny przebieg, choć niektórym z prezentowanych tendencji trzeba się będzie dokładnie przyjrzeć, a pewne może zakwestionować. Tak np. otwarcie na oścież drzwi klubowych byłoby dobrowolnym wyrzeczeniem się tożsamości naszej wysokogórskiej enklawy i -- zwrócił na to uwagę Andrzej Paczkowski -- powrotem do porządku sprzed lat stu, z którego 98 lat temu, a ostatecznie 94 lata temu środowisko taternickie jednogłośnie wystąpiło, powołując do życia elitarne zrzeszenie taternickie w postaci ST TT. Zresztą zajęcie się losem dotąd "bezdomnych" alpinistów rekreacyjnych zapowiada już PTT, o czym przeczytać można w GS 11/01. W ostatnich minutach obrad red. Zbigniew Piotrowicz zaproponował utworzenie wydawnictwa "Taternik", co Zjazd bez wchodzenia w meritum zaaprobował.
Śniegu było na Cyrhli w nadmiarze. Jak my stąd wyjedziemy? -- pytali w niedzielę rano właściciele samochodów. A czego nam na Zjeździe brakowało? Przede wszystkim obecności Andrzeja Wilczkowskiego, który w monotonię obrad zawsze wnosił nutę dowcipu i najwyższy kunszt polemiczny. Stosunkowo mało mówiono o sprawach jaskiniowych, uznając, że wszystko załatwili grotołazi na własnym, bądź co bądź tylko komisyjnym spotkaniu na Cyrhli. Nie usłyszeliśmy wiele (Wasz sprawozdawca -- nic) na temat planów sportowych i wyprawowych na najbliższe lata -- ew. próby odbudowy naszej niedawnej pozycji w Himalajach, kierunków ekspansji etc. Wśród roboczych komisji zjazdowych wyraźnie brakowało zwykle powoływanej komisji informacji i promocji (kiedyś "propagandy"), która mogłaby przedyskutować i przedłożyć Zjazdowi dezyderaty odnoszące się do poprawy współpracy z mediami, lepszego wykorzystywania górskich stron internetowych, łagodzenia konkurencji między mnożącymi się magazynami górskimi, bolączek czasopism klubowych, mogłaby także przygotować sugestie w związku z czekającymi nas dwoma szczególnymi latami: proklamowanym przez ONZ Międzynarodowym Rokiem Gór 2002 oraz jubileuszem 100-lecia zorganizowania taternictwa polskiego w r. 2003. Gdyby przy tej okazji myśleć o poważnych inicjatywach, takich np. jak jakaś solidna publikacja, czasu wbrew pozorom wcale nie jest dużo.
Dwa wspólne dni na białej Cyrhli upłynęły, jak zresztą zawsze, w miłej koleżeńskiej atmosferze. Aż szkoda, że już są za nami. Nowemu Prezesowi -- obdarzonemu tak gremialnym zaufaniem -- życzymy wielu dobrych pomysłów i mocnych nerwów przy ich realizacji, a także aktywnych i wytrwałych współpracowników. Nowym Członkom Honorowym składamy serdeczne gratulacje wraz z życzeniem, by przez długie lata mogli się cieszyć posiadaniem tej godności, najwyższej w naszym wysokogórskim światku. Hani Wiktorowskiej -- ostoi organizacyjnej tradycji -- przypominamy, że wchodzi w swoją dziesiątą kadencję jako sekretarz generalny (w dwu ostatnich zarządach KW była sekretarzem) i w swój 43 roczek pracy w ZG KW i w PZA. Przykładu podobnie oddanej służby w naszej 100-letniej historii nie było i na pewno nie będzie. Do zobaczenia na Cyrhli za trzy lata -- już w drugim stuleciu naszej organizacji.
Józef Nyka