GS/0000 MADAGASKAR 2000 03/2001
Zarząd PZA udostępnił nam oficjalne sprawozdanie z zeszłorocznego wyjazdu sportowego w góry egzotycznego Madagaskaru, które publikujemy z niewielkimi skrótami. Oryginalny tekst został zaakceptowany przez Zarząd KW Kraków, który wyjazd zorganizował. (Red.)
Celem wyprawy (19 VIII – 20 IX 2000) były góry Andrigitra w południowej części wyspy. W skład ekipy weszli: Bogusław Fic (kierownik), Waldemar Niemiec, Tomasz Samitowski, Krzysztof Zieliński i Michał Zieliński (KW Warszawa). Góry Andrigitra nie były wcześniej odwiedzane przez polskich alpinistów a naszym zamiarem było poprowadzenie nowej drogi na ścianie Tsaranoro. Do bazy w dolinie o tej samej nazwie dotarliśmy 22 sierpnia 2000. Na początek postanowiliśmy pokonać kilka dróg w rejonie, aby zapoznać się ze specyfiką wspinania w tutejszym granicie. Przeszliśmy następujące drogi (wszystkie w stylu OS):
Do poprowadzenia nowej drogi wybraliśmy prawe ograniczenie 600-metrowej wschodniej ściany Tsaranoro Kely. Na ścianie tej oprócz wymienionej wyżej "Out of Africa" (M. Piola, M. Motto, E. Pellizari i B. Robert) istniały jeszcze dwie wcześniejsze drogi:
Poprowadzenie wybranej przez nas drogi zajęło nam 10 dni, przy czym akcję kilka razy przerywały intensywne tropikalne burze. Ze względu na specyfikę skały (jest ona pozbawiona jakichkolwiek szczelin), cała droga została przebyta z użyciem wiertarki HILTI. Finałowego przejścia "Cucumbers Flying Circus" dokonaliśmy w stylu RP w dniu 8 września 2000 roku. Ogólne trudności techniczne wyceniliśmy na 7+max, 7a obl., zaś poszczególne wyciągi na 5+, 5+, 6b, 6a+, 6c, 7a, 7b+, 7a+, 7a, 7a, 6c, 6b+.
W tym czasie Niemiec i Michał Zieliński poprowadzili nową drogę na znajdującym się w innej części doliny szczycie Le Dondy (2195 m). Ta bez mała 1000-metrowa ściana ma charakter zupełnie inny, niż masyw Tsaranoro. Poprowadzona przez naszych kolegów 24-wyciągowa droga "Tato Tato" (trudności do 6a) jest dopiero trzecią na tym rozległym urwisku. Po ukończeniu swojej drogi, Fic i Samitowski przeszli filar niemiecki Rain Boto na 450-metrowej ścianie Karambony. Ta trudna (7b+) i niebezpieczna droga z 1995 roku – pierwsza w całym rejonie – miała wcześniej tylko jedno powtórzenie (przez zespół hiszpański).
Na zakończenie naszego sprawozdania chcielibyśmy wspomnieć o olbrzymich możliwościach eksplorowania nowych partii ścian w górach Andringitra. Wiele dróg czeka na powtórzenia. W większości są to długie i bardzo trudne technicznie wspinaczki – na szczególną uwagę zasługuje droga tyrolska z r. 1996 nazwana "Gondwanaland" (7b+, 800 m) wiodąca na szczyt Tsaranoro Be. Mamy nadzieję, że nasza działalność obudzi zainteresowanie polskich alpinistów tym przepięknym i tak atrakcyjnym wspinaczkowo – i nie tylko wspinczkowo – rejonem górskim.
Bogusław Fic
GS/0000 ZŁOTY CZEKAN 2000 03/2001
Nagroda "Złotego Czekana", zainicjowana przez Groupe de Haute Montagne i początkowo związana z Festiwalem Filmowym w Autrans (członkami pierwszego Jury byli Polacy, Andrzej Zawada i Józef Nyka), z miejsca stała się wydarzeniem o prestiżu międzynarodowym, bowiem nominacje do niej stają się przeglądami osiągnięć należących do sportowych hitów roku. Tym razem obrady Jury (złożonego głównie z działaczy GHM, przewodniczący Paul Keller) jak i uroczystość wręczenia nagrody odbyły się 13 stycznia 2001 przy okazji zawodów lodowych w Argentiere-la-Bessée. Jurorzy mieli trudną pracę, bowiem do nagrody pretendowały następujące wspaniałe realizacje:
Laureatami "Zotego Czekana" tym razem zostali Niemiec Thomas Huber i Szwajcar Ivan Wolf za swoją drogę na Shivlingu (choć gdyby chodziło o nasze typowania, głosowalibyśmy bez wahań za Złotym Filarem Spantika... – J.N.). Droga na Shivlingu otrzymała nazwę "Shiva's Line" (6b i A4 między 6200–6400 m), a jej kluczowe miejsce stanowił 40-metrowy przewieszony mur skalny pod samym wierchołkiem. Relację ze schematem zamieścił miesięcznik "Montagnes Magazine" 10/2000 s. 30–37. Brat Thomasa, Alex Huber, który nie towarzyszył dwójce z powodu choroby, otworzył na Shivlingu własną drogę, nazwaną "Thérapie" (6a+), którą opisał w "VerticalRoc" 7/2000. Współfundatorem nagrody "Zotego Czekana" jest od początku "Montagnes Magazin", a informację o styczniowej imprezie przekazał nam Yves Peysson – remerciements!
[Ivan Wolf, Thomas Huber]
Laureaci Złotego Czekana – Ivan Wolf i Thomas Huber
Fot. Montagnes Magazine
GS/0000 NASZE WYPRAWY ROKU 2000 03/2001
W ewidencji Zarządu PZA za rok zeszły (2000) znajduje się kilka wypraw oraz troje indywidualnych wspinaczy z większymi celami himalajskimi. Część z nich korzystała z dotacji Związku, stosunkowo niedużych (od 1000 do 24 000 zł) wobec bardzo wysokich wydatków związanych z realizacją przedsięwzięć wyprawowych. Komisja Sportowa PZA akceptowała programy przedkładane przez organizatorów.
Interesujące osiągnięcia naszych alpinistów znalazły uznanie w Urzędzie Kultury Fizycznej i Sportu, który przyznał kilkunastu osobom wysokie wyróżnienia. I tak w maju 2000 r. Anna Czerwińska otrzymała od Prezesa UKFiS Nagrodę za Wybitny Sukces Sportowy, jakim było wejście na Everest i szczęśliwe zaliczenie Korony Ziemi. W styczniu tego roku Prezes Mieczysław Nowicki przyznał "Nagrody Najwyższej Klasy za Wybitne Sukcesy Sportowe" oraz honorowe plakiety ekipie wyprawy na Grenlandię (Janusz Gołąb, Stanisław Piecuch, Jacek Fluder i Marcin Tomaszewski). Za wejścia na Madagaskarze "Nagrody Średniej Klasy" otrzymali Bogusław Fic, Tomasz Samitowski oraz bracia Krzysztof i Michał Zielińscy. W kategorii juniorów, Prezes UKFiS przyznał Kindze Ociepce dyplom "za zdobycie tytułu mistrzyni świata w konkurencji na trudność podczas Mistrzostw Świata we Wspinaniu Sportowym w Amsterdamie" (por. GS 02/2001).
Hanna Wiktorowska (PZA)
GS/0000 NOWA DROGA NA DRUS 03/2001
Instruktor ("professeur") ENSY, Jean-Christophe Lafaille znowu przypomniał o sobie w Chamonix, "wpisując swoje imię w historyczną zachodnią ścianę Petit Dru". Od 12 do 20 lutego 2001 ciężko pracował nad nową drogą, którą wypatrzył rok wcześniej i rozpoczął w towarzystwie Jérôme Arpina. 200 m rozpiętych wówczas lin wykorzystał przy obecnej solowej realizacji. Droga ma w większości charakter "artif" – z kluczowymi odcinkami w górnej części (A4, A5). Biwakował na platforemce na wysokości 2980, 3100, 3230 i 3360 m. Przez kilka dni był bez łączności z "ziemią", zgubił bowiem telefon, w który śmiałym manewrem zaopatrzył go potem pilot helikoptera. Przedostatniego dnia rozszalała się wichura 60 km/h, która zmusiła go do ucieczki na końcówkę starej drogi, wychodzącej z północnej ściany. Szczyt 3733 m osiągnął 20 lutego około południa. "Udało mi się zrobić drogę wyjątkową – mówi – tak pod względem estetyki, jak i trudności, stylem i atmosferą przypominającą słynne drogi na El Capitanie." W r. 1995 Lafaille wsławił się 15-dniowym raidem, w którego trakcie przeszedł 10 słynnych ścian alpejskich, w tym 9 północnych (m.in. Eigeru, Matterhornu, Grandes Jorasses).
Teddy Wowkonowicz
[Jean-Christophe Lafaille]
Jean-Christophe Lafaille
GS/0000 MISTRZOWIE ODCHODZĄ 03/2001
19 grudnia zmarł Pierre Allain, grand seigneur alpinizmu francuskiego i jedna z największych jego postaci z lat międzywojennych. W dniu 7 stycznia ukończyłby 97 lat. Urodził się w Mirabeau i należał do kilku prekursorów boulderingu – to on był jednym z czołowych eksploratorów Fontainebleau, gdzie wsławił się długimi łańcuchówkami technicznych dróg. Był przeciwnikiem hakówek i innych sztucznych pomocy. Alpiniści pamiętają jego śmiałe realizacje, takie jak direttissima południowej ściany La Meije czy północna ściana Petit Dru (z Jeanem Leiningerem), za którą otrzymał wysokie odznczenie państwowe (1935). Z Leiningerem przeszedł też wschodnią ścianę Dent du Caiman, do niego należy drugie przejście grani Hirondelles – z dużymi nowymi wariantami. W r. 1936 uczestniczył we francuskiej wyprawie w Karakorum i próbie wejścia na Gasherbrum I (Hidden Peak). W 1938 atakował Filar Walkera na kilka dni przed Cassinem. Był racjonalizatorem sprzętu górskiego, m.in. wynalazcą "nogi słonia". Jego mały warsztat w Uriage produkował rocznie do 30 000 znanych na całym świecie karabinków. Od r. 1934 był członkiem Groupe de Haute Montagne, kóra napisała w nekrologu, że oto odchodzi une figure unique de l'alpinisme français.
[Pierre Allain]
Pierre Allain
GS/0000 GŁOSY ZE SZCZYTU 03/2001
Bernadette McDonald i John Amatt (redaktorzy): Voices from the Summit. The World's Great Mountaineers on the Future of Climbing. National Geographic oraz The Banff Centre for Mountain Culture. S. 256.
Festiwal Filmów Górskich w Banff uczcił swoje 25-lecie (już! – kiedy te lata przeleciały?) wydaniem tej eleganckiej choć raczej niskobudżetowej księgi, o której ostatnio dużo się mówi na świecie. Na treść dzieła (poza zwięzłą historią Festiwalu – ss. 240–251) składają się eseje przeszło 30 autorów – jeden w drugiego asów z górnej półki alpinizmu światowego, dość wymienić Boningtona, Cassina, Scotta, Junko Tabei, Catherine Destivelle, Lynn Hill, Kitty Calhoun, Hillary'ego, Childa, Messnera, Viestursa, Breashersa – na dobrą sprawę należałoby wyliczyć wszystkich, tak wyrównana jest bowiem ich sportowa klasa. Zgodnie z podtytułem książki, autorzy zerkają w przyszłość i próbują prognozować kierunki rozwoju alpinizmu, głównie jednak piszą o tym, co już było, a ich indywidualne ścieżki górskie i ich przemyślenia łączą się w żywą historię wielkiego alpinizmu zachodniego (także skałkowego) na przestrzeni minionego półwiecza. Wszyscy spowiadają się z tego, co popycha ich w góry i co skalno-lodowe światy dla nich znaczą, powtarzają też zapewnienia, że w górach szukają symbiozy z naturą i wewnętrznych przeżyć, nie zaś poklasku i brylowania w mediach, co przyjąć trzeba z wyrozumiałym uśmiechem, gdyż działalność publiczna wszystkich jaskrawo przeczy tym deklaracjom. W książce uderza brak reprezentacji Francji – poza Destivelką nie ma nikogo, brak też Niemców i tak ostatnio aktywnych Hiszpanów, nie wspominając już o Japończykach (tylko Junko Tabei) czy zupełnie nieobecnych Rosjanach. Słowenię reprezentuje Silvo Karo, Polskę – Krzysztof Wielicki, artykułem zatytułowanym "The Crown of the Himalaya" – autobiograficznym, lecz mocno zaznaczającym pozycję Polski w tej światowej panoramie alpinizmu. Artykuły zdobią wspaniałe portrety wszystkich autorów, wykonane w ciągu lat przez nadwornego fotografika Festiwalu, Craiga Richardsa, pozowane, a jednak bardzo prawdziwe. Książkę przysłał nam z miłą dedykacją Andrzej Nowacki – wyjątkowo utrafiony upominek! (jn)
GS/0000 WIEŚCI OD PRZYJACIÓŁ 03/2001
Teddy Wowkonowicz, Chamonix
Smutek ogarnia mnie, że tylu przyjaciół i znajomych odchodzi, i to w stosunkowo młodym wieku. Latem niezapomniany Andrzej Zawada, w grudniu Romek Łazarski, teraz Arek Gąsienica-Józkowy, z którym zżyłem się w czasie jego pobytu w dolinie. Długą rozmowę telefoniczną ucięliśmy w ostatniego Sylwestra i nic nie wskazywało na taki czy inny kryzys. Niech z Bogiem spoczywają, sercem pozostajemy z Nimi. U nas pogoda zmienna, ale góry nieźle zaśnieżone, więc na trasach jak zwykle tłok. Jeżdżą głównie obcokrajowcy, widzę to w autobusie z Praz do Chamonix – prawie wszyscy z surfami, narty jakby zaczynały wychodzić z mody. Częstym gościem jest u mnie Jasiek Zacharzewski "Wańka". Nasz syn Andrzej pojechał po raz 51. do Bhutanu, gdzie otwiera nowy sezon trekingów. Dzieci pod okiem dziadka robią wielkie postępy w technice jazdy na nartach, tak Julietka, jak i nasz szczebioczący już po francusku Dalai Lama (adoptowany malec z Tybetu – J.N.). Nam Polakom poza krajem wielką radość sprawia fenomenalny Adam Małysz, w TV śledzimy wszystkie jego występy.
Barbara Momatiuk, Katowice
W moim domu po staremu, tylko jakoś częściej muszę oglądać szpital. Chłopcy żyją własnym życiem, a wnuki mają nieźle poukładane w głowach. W Szczyrku odbywa się właśnie narciarski bieg zjazdowy zwany Memoriałem Adama Bilczewskiego, już ósmy czy dziewiąty z kolei. Ostatnio otrzymałam długi list z Australii od Irenki Kęsy, która nie odzywała się od dłuższego czasu. Pisze, że pół roku temu przeżyła okropną kraksę motocyklową, z której wyszła pokaleczona, połamana i z ciężkimi urazami twarzy. W styczniu miała trzecią z kolei operację związaną z rekonstrukcją jamy ustnej. Troskliwie opiekuje się nią jej australijski mąż, Dan. Mieszkają w najwyżej położonej osadzie Blue Mountains – trzy kroki od buszu i w pobliżu wspaniałych skał, stanowiących raj dla miłośników trudnych dróg. Co z tego, kiedy Dan nie pozwala już Irence ani na motocykle, ani na wspinanie.
Andrzej Skupiński, Calgary
Nowy zeszyt "Biblioteczki Historycznej GS" przeczytałem z zaciekawieniem, chociaż przebieg zdarzeń na Żabim Niżnim w lutym 1954 był mi dobrze znany. Ta strzelanina to był właściwie ostatni akord większych wopowskich szykan wobec taterników. Kiedy w marcu-kwietniu tegoż roku byliśmy na warszawskim kursie zimowym, prowadzonym przez Jurka Mierzejewskiego, nie zauważyliśmy nadmiernej kontroli naszych ruchów. Bez przeszkód chodziliśmy po granicy w rejonie Żabiego Niżniego, Owczej Przełęczy a nawet po Cubrynie do Przełączki pod Zadnim Mnichem. Pamiętam, że zrobiliśmy wtedy wejście na Cubrynę zachodem w prawo od Zadniej Galerii Cubryńskiej – ze Zdzichem Kozłowskim jako instruktorem, a kursantami byli oprócz mnie Andrzej Bonarski, Władek Malinowski i Zbyszek Wiśniowski "Poleszuk". W czasie trwania tego kursu Jurek Sawicki "Szmaciarz", Mierzejewski, Witold Ostrowski i Jerzy Piotrowski zrobili notowane w annałach I wejście zimowe filarem Mięguszowieckiego Szczytu (12–13 IV 1954). Od momentu, kiedy Stalin kopnął w kalendarz, stosunki na granicy łagodniały, aż do podpisania konwencji granicznej. (Jest raczej pewne, że po lutowej awanturze oficjalny kurs warszawski załatwił zgodę WOP na poruszanie się w pasie granicznym – J.N.).
[Jerzy Mierzejewski]
Jerzy Mierzejewski
Fot. Leszek Łącki
Andrzej Kuś, Rzeszów
U nas sezon zimowy był krótki, na początku lutego zdołałem zorganizować tylko X Bieg Narciarski PTTK Rzeszów. W muzeum Etnograficznym jest tu czynna wystawa fotogramów rzeszowskiego taternika i geografa, Andrzeja Śmiałego, z wyprawy na skalistą wyspę Sokotra (Jemen) na Oceanie Indyjskim. I wiadomość żałobna. 19 stycznia 2001 w wieku 93 lat zmarła nasza sąsiadka z ul. Dekerta, ś.p. Maria Grońska, z domu Podobińska, wdowa po zaginionym latem 1957 w Alpach Stanisławie Grońskim – Mojżeszu. Mszy żałobnej przewodniczył ks. Walenty Bal (81), mój dawny katecheta, który podkreślił jej zasługi jako nauczycielki w Szczecinie i żony wybitnego alpinisty, samej też do końca życia zaangażowanej w sprawy gór wysokich. Wszystkim Przyjaciołom życzę tą drogą miłych i pogodnych świąt Zmartwychwstania Pańskiego.
Władysław Janowski, Filadelfia
W dniu 30 III br. zainicjowane przez redakcje magazynu "Brytan" ruszyło w internecie wspinaczkowe forum dyskusyjne. Jego celem jest m.in. bieżąca wymiana informacji i wszelkie dyskusje o wspinaniu. Szybkość internetowego przekazu i możliwość bezpośredniego udziału w forum daje wszystkim duże pole do popisu. Jedną z pierwszych wypowiedzi był głos Wojciecha Święcickiego, p.o. prezesa PZA, który nawiązał do rzuconego przez siebie 10 lat temu hasła zjednoczenia ruchu wspinaczy sportowych i uzyskania pełnej autonomii w strukturach PZA, czego – pomimo zaleceń Walnego Zjazdu – dotąd nie zrealizowano. Dlaczego środowisko wspinaczy sportowych nie chce niezależności, poważniejszej rangi, większych pieniędzy? – napisał prezes.
GS/0000 KRÓTKO ALE CIEKAWIE 03/2001