GS/0000 PIOTR MLOTECKI 07/2003
Po dlugiej chorobie, w dniu 17 czerwca 2003 w Podkowie Lesnej zmarl jeden z najbardziej zasluzonych dzialaczy ruchu alpinistycznego w Polsce, Piotr Mlotecki. Urodzil sie 15 listopada 1925 w Pilatkowcach na Podolu. Studia odbyl w latach 1947–51 w WSI w Szczecinie i na Politechnice Wroclawskiej. Energetyk z wyksztalcenia, byl projektantem przemyslowym, przez wiele lat pracownikiem Biura Projektow Przem. Cukrowniczego "Cukroprojekt". Czesto opowiadal o swoim udziale w konspiracji podolskiej, w ostatnich dekadach pracowal tez na rzecz organizacji kombatanckich. Przez pewien czas (glownie 1947–50) swe pasje spolecznikowskie realizowal w harcerstwie, m.in. jako animator dzialalnosci kulturalnej mlodziezy w choragwiach ZHP Zachodnio-Pomorskiej i Dolnoslaskiej. Duzo wowczas o tych sprawach pisywal i wypowiadal sie na falach radiowych. Turystyke i narciarstwo uprawial juz jako chlopiec, m.in. zwiedzajac podolskie jaskinie.
Taternictwem zainteresowal sie w r. 1953 (kurs wroclawski), do KW wstapil w 1954. Od r. 1958 zwiazal sie z Klubem Turystow Gorskich (KTG), w 1966 przemianowanym w Polski Klub Gorski (PKG) i przez dlugi czas byl jego glownym filarem. Byl czlonkiem zarzadu wszystkich kadencji, m.in. jako sekretarz i wiceprezes do spraw sportowych, a rownoczesnie szef stworzonej przez siebie Sekcji Alpinizmu. W latach 1983–2001 pelnil funkcje prezesa. Wiele sil i serca wlozyl w slynne piwnice klubowe na Starym Miescie i gorzko przezywal ich utrate. Znana byla jego dbalosc o dzialalnosc kulturalna Klubu (prelekcje, filmy, wystawy).
Wspinal sie najpierw w Snieznych Kotlach (1953), potem w Tatrach. Latem 1958 przeszedl wraz z Andrzejem Wachalem gran Tatr Polskich. Zima 1959 uczestniczyl w trawersowaniu narciarskim Bieszczadow. Pierwsze wyjazdy poza Tatry odbyl w latach 1959 (Alpy Julijskie) i 1960 (Kaukaz). Pozniej przyszly inne gory. Byl kierownikiem 10 wyjazdow w Kaukaz, 3 wypraw w Pamir, 1 w Altaj Mongolski, 1 w Hindukusz, 2 (wybitnych pod wzgledem osiagniec) w Himalaje i 2 w Karakorum. W Kaukazie wszedl w latach 1962–73 m.in. na Centralna Szchelde, Szczyt Szczurowskiego, Dychtau, Dzangitau, Tichtingen, Uszbe Polnocna, Dzajlyk, Tetnuld, oba wierzcholki Elbrusa (I polskie trawersowanie), Dalar, Dubl Pik, Sullukol. Wytyczyl nowe drogi prawa grzeda polnocnej sciany Dychtau (1964) i z Wielkiego Kotla na wschodnia turnie w grani Szchary (1966). W Pamirze wszedl dwa razy na Pik Lenina 7134 m (1967 i 1969) zas w 1972 na Pik Korzeniewskoj 7105 m i Pik Kommunizma 7483 m. W dniach 7–10 sierpnia 1970 zdobyl 3 dziewicze szczyty w Pamirze Wschodnim, nazwane Warszawa (6042 m), Poronin (6205 m) i Tatry (6142 m), pozniej przez Rosjan przemianowane. W r. 1971 w Altaju Mongolskim wszedl na kilka szczytow ladnymi nowymi drogami, m.in. na Turgen zachodnia sciana i na Temen sciana polnocna. W Hindukuszu byl w r.1976 na Noszaku 7492 m (20 VII) a w 1977 na Kohe Nadir Shachu 6814 m (8–9 VIII). W r. 1980 uczestniczyl w wyprawie w Andy Kolumbijskie. W dzialalnosci reprezentowal nurt eksploracyjny, totez sukcesy jego wypraw w Himalaje i Karakorum wpisane sa do kart historii alpinizmu swiatowego: sa nimi pierwsze wejscia na Kangbachen (7902 m) w r.1974, na Kangchendzongi Poludniowa i Srodkowa (obie po ok. 8500 m, 1978) i na rowniez dziewiczy Masherbrum SW 7806 m (1981). Jego druga wyprawa w Karakorum w r. 1988 weszla na Bature 7785 m (III wejscie). W r. 1989 wyjechal w gory Alaski i wszedl na Mount McKinley (6194 m). Staral sie o to, by wyprawy przynosily tez poklosie kulturalne: uczestniczyli w nich fotograficy (Zbigniew Staszyszyn, Waldek Olech), plastycy (Andrzej Strumillo) i filmowcy (Szymon Wdowiak, Anna Pietraszek).
Od r. 1959 pisywal na tematy alpinistyczne, m.in. w "Taterniku", redagowal tresciwy klubowy "Komunikat". Napisal rozdzial o Pamirze w V tomie "W skalach i lodach swiata" (1974), byl inicjatorem i wspolautorem ksiazek "Kangbachen zdobyty" (1977) i "Dwie Kangczendzongi" (1983). Otrzymywal wiele odznaczen. Byly to m.in. Krzyz Armii Krajowej, Zlota Odznaka Zasluzonych FS "Sparta" (1962), Srebrny Medal za Wybitne Osiagniecia Sportowe (1969), Order 50-lecia MRL (1971), Zlota Odznaka Olimpijska MRL (1971), Zloty Medal za Wybitne Osiagniecia Sportowe (1974), Srebrny Krzyz Zaslugi (1975), Zlota Odznaka GKKFiS "Zasluzony Dzialacz KF" (1978), medal CRZZ "Zasluzony dla KFiT" (1978), Krzyz Kawalerski OOP (1979). Byl czlonkiem honorowym PKG, w r.1992 otrzymal godnosc czlonka honorowego PZA. Jest oczywiste, ze nagrody i tytuly jakimi go uhonorowano nie oddaja miary jego zaslug. Spoczal na cmentarzu w Lesnej Podkowie. Skrotowy rys jego zycia zawiera "Wielka encyklopedia tatrzanska", na lamach "Rzeczpospolitej" pozegnal go Andrzej Paczkowski. "Piotr Mlotecki – napisal on – byl znaczaca postacia w polskim alpinizmie, a poniewaz polski alpinizm lat 70. i 80. byl jednym z najwazniejszych w skali swiatowej, Piotr ma tez trwale i poczesne miejsce obok slaw najwiekszych."
Jozef Nyka
GS/0000 TATRY W STYLU RETRO 07/2003
Teresa Jablonska, Anna Liscar, Stefan Okolowicz, Lech Majewski: Tatry. Fotografie Tatr i Zakopanego 1859–1914. Wydawnictwo BOSZ w Lesku i Muzeum Tatrzanskiego, Olszanica 2002. Stron 251.
Na naszej stronie www zamiescilismy recenzje tego wspanialego dziela, tu wracamy do niego raz jeszcze, gdyz wdziecznymi odbiorcami ksiazki beda w duzej mierze weterani taternictwa i turystyki tatrzanskiej. W albumie zgromadzono 345 starych fotografii ze zbiorow Muzeum Tatrzanskiego, Witolda H. Paryskiego i CBG PTTK, grupujac je tematycznie i z grubsza wedlug autorow. Kilka zdjec reprodukowano z "Taternika" i "Pamietnika TT". Najstarsze siegaja przed rok 1860. Milo nam zobaczyc "czarno na bialem" (czy raczej brazowo na zoltem), jak znaczna role w rozwoju fotografii tatrzanskiej odegrali taternicy, i to nie tylko uznani mistrzowie, jak Mieczyslaw Karlowicz, Stanislaw Krygowski czy Jan Jaroszynski, ale i ci z drugiego szeregu – Janusz Chmielowski, Stanislaw Zdyb, partner Zaruskiego Jerzy Lande, lwowska trojka Kordys, Dudryk i Klemensiewicz. Slynni Bizanscy z Krakowa byli nie tylko taternikami, ale tez dzialaczami TT – rowno sto lat temu Wladyslaw Bizanski wszedl w sklad pierwszego zarzadu ST TT. A przeciez prac paru wspinajacych sie fotografow nie bylo w wykorzystanych zbiorach, np. Krola, Komornickiego, Oppenheima, Osieckiego, a takze Englischa, na ktorego zyciu – o czym nie wspomniano we wstepie – sztuka fotografowania zaciazyla fatalnie, uzyl jej bowiem nie tylko do przekazywania ale i falszowania wspinaczkowej rzeczywistosci, co potem przyszlo mu ciezko odcierpiec. Bardzo cenny jest zlozony z 30 zdjec reportaz Konstantego Buszczynskiego z lata 1901 z wejsc na Hawran i na Lodowy, z emocjami na "Koniku" i "spuszczaniem sie na lince" – pierwszy i na dlugo jedyny w naszej ikonografii zapis tego rodzaju. Rozdzial poswiecony taternictwu jest w ksiazce skromny, ale i tak pozwala z wzruszeniem wrocic do postaci bohaterow tamtych lat z ich marsowymi minami i archaicznym ekwipunkiem: dlugie czekany, miejskie trzewiki, marynarki, anonimowy Znamiecki na poludniowej scianie Zabiego Konia, byle jak zwiazany w pasie i obuty w "kleterki". Szkoda, ze autorzy nie uwypuklili tych tresci w rozszerzonych podpisach, chocby takich, jakie stosowalismy w kaciku "Skarby ze starych albumow" w "Taterniku" 1975–1979.
W "Gazetce Gorskiej" zglosilismy pare zastrzezen do podpisow, przekladow na angielski itp. Mozna by tez polemizowac z roznymi tezami artykulow wstepnych, ograniczmy sie do jednego przykladu. Autor czesci drugiej dokonuje projekcji dziejow fotografii na tlo tatrzanskiej muzyki, plastyki i literatury, z czego wysnuwa niezbyt trafne wnioski. Na s. 33–34 czytamy np., ze skoro literatura nie otworzyla turystom oczu na doliny Bialego, Za Bramka, Chocholowska czy Malej Laki, odkrywcami tych perelek pejzazowych stali sie fotograficy. Czy rzeczywiscie? Przeciez Szubert czy Bizanski nie szli w Tatry z "Goszczynskim" czy co gorsza z wtornym "Tripplinem" w rece, lecz ze "Steczkowska" (1858), "Janota" (1860) lub "Eljaszem" (od 1870), a ci mieli juz wtedy wspomniane doliny w swoich wycieczkowych ofertach: Janota znal szczegolowo Chocholowska, Steczkowska poswiecila Malej Lace duzy rozdzial, podobnie jak Eljasz "Dolinie za Brama". Rowniez "kult widoku z Gesiej Szyi" jest starszy niz lata 1876–78 (np. Steczkowska 1872 s.273), Krzyzne zas mialo literackie wzmianki juz w pierwszej polowie XIX wieku.
W imieniu czytelnikow po piecdziesiatce zglaszamy zal do autora ukladu graficznego albumu. Layout jest wyszukany, nie liczy sie jednak z potrzebami czytelnika: 4-punktowe numerki pod zdjeciami, nonparelowe podpisy sklejane w pozbawione swiatel bloki sa nie do czytania – dla ludzi w naszym wieku po prostu ich nie ma. Autor projektu – nota bene genialny grafik wydawniczy ("Ukrzyzowany"!) – tym razem przefajnowal (slowo z czasu objetego albumem), a zwyciestwo formy nad trescia moze byc przestroga dla studentow Pracowni Projektowania Ksiazki ASP.
Ale dajmy spokoj tekstom i oprawie graficznej. Album jest przede wszystkim do ogladania i do smakowania w generaliach i detalu i jako taki – chcemy czy nie chcemy – musi zagoscic na polkach naszych domowych bibliotek, chociaz kosztuje sporo i miejsca zajmuje niemalo. Wydatek odpracuje: jest jednym z tych dziel, ktore niosa radosc wskrzeszania minionego czasu i do ktorych siega sie znowu i znowu. A gdyby kogos zniechecala cena, informujemy, ze oprocz ksiegi 27 x 30 cm jest w sprzedazy jej broszurowa miniatura typu "the best of the book" 18 x 18 cm w cenie ok. 20 zl – rowniez bardzo interesujaca.
Jozef Nyka
GS/0000 CZTERY MAGAZYNY 07/2003
Na progu lata otrzymalismy zeszyty 6/2003 "Gor", 2/2003 "Gor i Alpinizmu" i 5/2003 poznanskiego "n.p.m". Lektura na kilka wieczorow, gdyz wszystkie pisma wypelnione sa interesujaca trescia, a co najmniej kilka artykulow ma szanse wejsc do bibliografii polskich sportow gorskich (np. z GiA Wala, nowe drogi Machnika, Wisniewski). W GiA polemiki – pod wzgledem stylu mieszczace sie pewnie w normach poczatku XXI wieku, dla nas starych zbyt jednak przesycone bezinteresowna zloscia i skupione nie na problematyce lecz na ponizaniu przeciwnikow. Jedna z polemik (podobno drukowana uprzednio w jeszcze jednym miejscu) ukazala sie takze w "Gorach", gdzie jak najsluszniej skrocono ja i poprzedzono taktownym komentarzem. Coz, gorolazi nie sa kochajaca sie rodzina, nigdy zreszta nie byli, chociaz batalie prasowe Kordysa, Jaszcza, Stanislawskiego mimo antagonizmow nie przekraczaly granic dobrego smaku. Wojtek Wisniewski pisze w GiA o "odkrywcach" i Polskim Oddziale The Explorers Club. Trzeba przyznac, ze – choc sie na to nie powoluje – ma moralny tytul do ferowania sadow, jego wlasne autentyczne odkrycia jaskiniowe sa bowiem bezsporne. Milo nam, ze przy redagowaniu czasopism przydaja sie okruchy z naszej Gazetki Gorskiej i z Glosu Seniora. Ceny magazynow podane sa na okladkach: "Gory" 7,90 zl, "n.p.m." 6,50 zl, GiA 7 zl. Do wymienionej trojki doszedl jeszcze "Magazyn Gorski" nr 18 (cena 6,50 zl). Pismo adresowane jest wyraznie do skalkowcow i zawodnikow wspinaczkowych, zawiera jednak ciekawe wywiady z Adamem Pustelnikiem i Tomaszem Oleksym, a takze z niepelnosprawnym zdobywca wysokich szczytow Krzysztofem Gardasiem. Do czytania rozmowy z Oleksym przydalby sie (chyba dotad nie wydany) slownik zargonu boulderowego i nowej mowy malolatow. Jak bardzo inna jest pod tym wzgledem rozmowa z Piotrem Korczakiem na lamach "Gor"! Kazda epoka ma swoja kulture i – swoj szpan...
GS/0000 DNI GOR I LOJANCI 07/2003
Ela Fijalkowska zawiadamia o Zlocie Lojantow 2003. Spotkanie odbedzie sie w dniach 3–5 pazdziernika – nie nad Morskim Okiem lecz na Hali Gasienicowej. Przewidziane sa rozne atrakcje, m.in. wycieczka szlakiem praojcow czyli przez Zawrat, rewia mody taternickiej i wystep kapeli goralskiej. Mile widziane sa przebrania w starym stylu, najlepiej za postaci historyczne. Rezerwacja noclegow (w cenie 20–25 zl) indywidualnie w "Murowancu" lub "Betlejemce". "Okazja jest wyjatkowa i trafia sie raz na sto lat – pisze Ela – mianowicie w ten sposob wlaczamy sie w obchody 100-lecia polskich organizacji taternickich. Zreszta kazdy pretekst jest dobry, by spotkac sie i razem pobyc w gorach." Kontakt e-mail: glajza100@wp.pl; tel. 0-603 591 128. Przypomnijmy, ze "Lojanci" to glownie roczniki 1945–55. I wiadomosc od Barbary Morawskiej-Nowak: W dniach 26–28 wrzesnia odbeda sie organizowane przez PTT Dni Gor. Miejscem spotkania bedzie Zakopane, program obejmuje m.in. sesje popularno-naukowa w TPN, impreze na Rowni Krupowej, ognisko na Polanie Kuznickiej z wystepami regionalnymi i nabozenstwo w starym kosciolku.
GS/0000 Z NASZEJ POCZTY 07/2003
Petyr Atanasow, Sofia.
Z glebokim zalem i smutkiem przyjalem wiadomosc o smierci Piotra Mloteckiego. Pare razy mialem okazje spotykac tego wspanialego czlowieka – ostatnio chyba w Warszawie na spotkaniu w domu Andrzeja Zawady i Anny Milewskiej z okazji 15. rocznicy zimowego zdobycia Everestu. Nieraz mowie, i to tylko polzartem, ze bylem na wyprawie z Piotrem Mloteckim, Markiem Malatynskim, Zyga Heinrichem, Gienkiem Chrobakiem, Jankiem Serafinem, Wojtkiem Wrozem (ktorego osobiscie nie znalem). Chodzi o to, ze przetlumaczenie na bulgarski ksiazki "Dwie Kangczendzengi" bylo dla mnie osobistym przezyciem takiej rangi, jak wspolny udzial z nimi w tej nalezacej do historii eksploracji Himalajow wyprawie. Prosze przekazac Rodzinie Piotra zapewnienie, ze grono jego przyjaciol z Bulgarii laczy sie z Nimi w zalu i zalobie.
Andrzej Skupinski, Calgary.
Tak sie zlozylo, ze bylem pod Szchara podczas szturmu zespolu Piotra na ten szczyt. Z "pamirki" na Austriackim Biwaku Mlotecki, Wdowiak, Olech, Sobolewski, Malaczynski i Milewski ruszyli w swoja droge, Rysiek Karpinski, Janusz Krzyszton i ja probowalismy wejsc na Dzangi-tau. Kiedy nastapilo zalamanie pogody, wycofalismy sie spod wierzcholka pod gradem kamieni i lodu. Burza szalala 2 dni. Trzeciego dnia zobaczylismy ich wysoko na grani Szchary. Nie udalo im sie osiagnac szczytu, dotarli do turni wowczas bez nazwy, pozniej nazwanej przez Piotra troche na wyrost Szchara Wschodnia. Biwakowali tam w namiocie 2 noce, a gdy zaswiecilo slonce rozpoczeli schodzenie. Obserwowalismy ich w strachu, ze zwala sie na dol z lawina. Wieczorem jakos dotarli na Austriacki Biwak, strasznie zmeczeni. Mysmy juz wczesniej zaczeli gotowanie dla nich jedzenia. Wracalismy przez ogromne lawiniska gruzu skalnego i blota, swiadczace o tym, co dzialo sie nizej w ciagu tych dni.
GS/0000 W DWOCH ZDANIACH 07/2003