GS/0000 SHISHA PANGMA ZIMA 01/2004
[Shisha Pangma]
Shisha Pangma, sciana poludniowa.
Fot. Monika Nyczanka (1988)
Z 10 osmiotysiecznikow Himalajow, tylko Makalu, Nanga Parbat i Shisha Pangma nie zostaly dotad zdobyte zima. Sklad osobowy polsko-wlosko-kanadyjskiej wyprawy na Shisha Pangme podalismy w poprzednim numerze GS. Zamierzano wejsc sciana poludniowa, nowa droga, ostatecznie wybor padl jednak na (niedokonczona) droge hiszpanska. W pare dni po rozbiciu bazy, zespol zaatakowala ostra grypa, ktora wyeliminowala Jacka Jawienia, a Moro pojechal na kuracje do Katmandu. W scianie cala prace wykonywali Piotr Morawski, Simone Moro i Dariusz Zaluski. Z bazy (5300 m) i bazy wysunietej (5650 m) zalozyli oboz I (6100 m), 30 grudnia mieli juz 800 m poreczowek – do wysokosci 6700 m. Oboz II (7100 m) stanal na z trudem wyrabanej platformie. Sciane zaporeczowano az w poblize grani (7650 m). Warunki byly typowe dla himalajskiej zimy: brak powloki snieznej, szklisty zielonawy lod, wymagajacy nieustannie napietej uwagi. W gorze sciany temperatura w nocy spadala ponizej -50*. Widzicie – pisal Simone Moro – ze nasza wspinaczka na prawde nie jest spacerkiem.
Atak szczytowy Piotr i Simone podjeli z obozu II w sobote 17 stycznia o polnocy. Podeszli do konca poreczowek i zalozyli dalsze 200 m, okazalo sie jednak ze mroz i wiatr sa zbyt silne i trzeba wrocic do "dwojki", co w sumie oznaczalo strate 5 cennych godzin. O godz.6 wyruszyli ponownie i w poludnie osiagneli gran (7650 m), ktora jednak okazala sie nie tak prosta, jak to wynikalo z relacji Hiszpanow. O godz.15 do wierzcholka bylo pozornie niedaleko, ale proba jego zdobycia wiazalaby sie z wysokim biwakiem, grozacym w najlepszym razie ciezkimi odmrozeniami. Zapadla trudna lecz jedynie rozsadna decyzja: odwrot. 18 stycznia wieczorem wszyscy byli z powrotem w bazie.
Przyczyn niepowodzenia bylo kilka: choroba zespolu na poczatku pobytu, zbyt slaby jak na zime sklad ekipy (zaledwie jedna operatywna trojka), raczej niefortunny wybor drogi, wyprowadzajacej na gran daleko od szczytu. W dniu ataku Piotr i Simone zbyt duzo sil i czasu stracili na nocny wypad i wycofanie sie do obozu II. Zespolowi trzeba oddac, ze dzialalnosc prowadzil z wielkim poswieceniem i dbaloscia o bezpieczenstwo. Dzieki zylce dziennikarskiej Simone Moro, wyprawa miala swietna "prase" internetowa i pod tym wzgledem przyczynila sie na pewno do promocji idei wchodzenia w Himalaje zima. Czytelnicy jego trojjezycznych meldunkow (co prawda pisanych niewybrednie "pod siebie") co dnia mieli wglad w wydarzenia na scianie i nabierali pojecia o specyfice wspinania zimowego, nieporownanie trudniejszego niz w pozostalych porach roku. Powinno to znow ozywic martwe ostatnio sezony zimowe.
GS/0000 LAWINY, LAWINY 01/2004
Rowno w rok po wielkiej tragedii pod Rysami, wydarzylo sie nowe nieszczescie lawinowe – tym razem w gornej czesci Doliny Mietusiej. Zdazajac do eksplorowanej przez siebie Jaskini Malej w Dolince Mulowej, z okolicy Chudej Turni w czelusc Malej Swistowki spadla z lawina czworka czlonkow Sadeckiego KTJ: Anna Antkiewicz, Magdalena Jarosz, Daniel Rusnarczyk i Piotr Trzeszczon. Upadek nastapil z duzej wysokosci, tor lawiny mial 50 m szerokosci i 400 m dlugosci. Wypadek wydarzyl sie 28 stycznia, przybyla nazajutrz ekipa TOPR mogla wydobyc juz tylko zwloki. W akcji uczestniczyli tez ratownicy slowaccy, na miejscu bylo kilkanascie psow lawinowych. Wypadek przytrafil sie bardzo doswiadczonym taternikom jaskiniowym, dobrze znajacym warunki tatrzanskiej zimy i topografie rejonu dzialania. Anna Antkiewicz – laureatka "Kolosa 2002" – byla zalozycielka SKTJ (w r. 1984) i jego dlugoletnia przewodniczaca. Jej dorobek eksploracyjny byl ogromny.
[Mala Swistowka]
Mala Swistowka
Wczesniej, bo 17 stycznia, w Dolinie Malej Laki deska sniezna 100 x 100 m zniosla trzech taternikow krakowskich. Dwaj wydobyli sie sami, trzeciego, Piotra Michalczyka, odkopano po 40 minutach (rzadki przypadek tak dlugiego przezycia), stan jego byl jednak krytyczny. W tym samym dniu wydarzyl sie tez wypadek lawinowy po stronie slowackiej, w gornej czesci doliny Parzychwost, w tym samym miejscu, w ktorym w r. 1995 zginal w lawinie wraz z 20-letnia corka minister ochrony srodowiska, Josef Vavrousek. Tym razem ofiarami lawiny padli 2 narciarze czescy: Jiri Kavka i Jan Trefny. Wszystkie te wydarzenia wywolaly publiczne polemiki po obu stronach granicy – znowu nie wolne od postulatow zamykania gornych partii Tatr na okres zimy.
GS/0000 ZDROWO PRZEZ HIMALAJE 01/2004
Szwajcarskie Tow. Medycyny Gorskiej (SGGM) i Komisja Medyczna SAC zorganizowaly zeszlej jesieni w rejonie Monte Rosa kurs dla 35 krajowych lekarzy wyprawowych i trekkingowych. Uczestnicy wysluchali serii bardzo fachowych referatow i przeszli przeszkolenie w zakresie nowinek technicznych, takich np. jak udoskonalony worek cisnieniowy czy przyrzad do mierzenia zawartosci tlenu w krwi (Pulsoximeter). Glownymi tematami byly odmrozenia i wychlodzenia oraz problemy choroby gorskiej. Jedna z tez spotkania bylo twierdzenie, ze w gorach wysokich wrogiem czlowieka jest pospiech. Zalecenia dla trekerow i czlonkow wypraw zestawiono w tabelce – przypominamy je naszym czytelnikom, gdyz wielu mlodszych seniorow korzysta z urokow himalajskich trekkingow. Kto na wysokosciach od 2500 m wzwyz niecierpliwie rwie do gory, naraza sie na ryzyko choroby wysokosciowej. Oprocz zaopatrywania organizmu w plyny (pol litra na godzine) wazne sa i inne reguly postepowania: 1) wysokosc noclegow nie powinna przyrastac szybciej, niz 300–500 m dziennie; 2) po kazdym tysiacu metrow obowiazuje dzien przerwy (2 noce na tej samej wysokosci); 3) w drodze nalezy unikac duzych wysilkow i czesto odpoczywac; 4) juz w fazie planowania wycieczki w jej harmonogram musi byc wpisana aklimatyzacja; 5) duze znaczenie ma aklimatyzacja przedwyjazdowa (np. w Alpach), bieda tkwi jednak w tym, ze jej "trwalosc" siega tylko kilku dni, maksimum 2 tygodni. Uczestnicy kursu odbyli 3-dniowa wycieczke z biwakami i demonstracjami sprzetu, w tym worka cisnieniowego, ktory powinien nalezec do wyposazenia kazdej wyprawy w Himalaje czy wiekszej grupy trekkingowej.
GS/0000 ODRODZONE "TATRY" 01/2004
W latach 1991–96 TPN wydal 6 numerow swego organu prasowego pod powyzszym tytulem, do ktorych czesto siegamy w poszukiwaniu informacji z tamtych lat. Z poczatkiem tego roku pismo zostalo wznowione – w znacznie bogatszej szacie zewnetrznej i z rozbudowana trescia. Redaguja je Marek Grocholski (naczelny), Zbigniew Ladygin, Grazyna Mateja i Grazyna Mroz. Redakcja duzo uwagi poswieca taternictwu i speleologii – w numerze 1/2004 ta tematyka wypelnia az 35% objetosci zeszytu, nie liczac ratownictwa, sportu balonowego etc. Oczy wilgotnieja na widok swietnego artykulu "Mala wielka dziura", napisanego przez Anne Antkiewicz, ktora zapewne nie zdazyla juz zobaczyc swej pracy w druku. Seniorzy z sentymentem przeczytaja artykul Zbigniewa Ladygina o alpiniadach i zatykaniu sztandarow na szczytach, narciarze – blok materialow o wiecznie zywych problemach Kasprowego Wierchu. Magazyn redagowany jest z polotem i ta solidnoscia, jaka pamietamy z pracy Marka Grocholskiego w "Tygodniku Podhalanskim". No ale to poczatek nowej drogi pisma i wszystko dopiero przed nami.
"Tatry" beda kwartalnikiem "zgodnym z rytmem przyrody: zima, wiosna, lato, jesien". Na razie kupic je mozna w Zakopanem, Krakowie, Warszawie (Sklep Podroznika) i... Zebie. Adresy punktow sprzedazy i szczegolowe warunki prenumeraty (rocznie zl 34,90) podane sa w internecie: www.tatry.tpn.pl.
GS/0000 RYSZARD WOJNA 01/2004
25 grudnia zmarl w wieku 83 lat Ryszard Wojna, taternik i narciarz, zolnierz II wojny swiatowej, po wojnie znany publicysta i polityk. Urodzony 2 lipca 1920 r., szkole srednia ukonczyl w Zakopanem (gdzie jego matka miala wille), studia odbyl w Krakowie i w Grenoble (1938–43). Od r. 1946 pracowal jako dziennikarz, redaktor naczelny gazet regionalnych, korespondent w RFN, 1968–72 wicenaczelny i naczelny "Zycia Warszawy". Jego komentarze polityczne drukowala m.in. "Trybuna Ludu". W latach 30. nalezal do zakopianskiej grupy "Makolagw", od r.1938 jako jej "czlonek zwyczajny". Byl taternikiem bez wiekszych ambicji, ale chetnie towarzyszyl sportowo nastawionym kolegom. Zdzislaw Dziedzielewicz wspomina wspolny pobyt na Polanie pod Wysoka, gdzie nawykly do wygod Rysio w kacie wielkiego szalasu rozbil wlasny namiot typu "Akar". W r. 1940 uszedl z Polski przez Hale Gasienicowa, Zawrat i Gladka Przelecz, w grupce 3 zakopianskich kolegow z grupy "Makolagw" (braci Balukow i ich przyjaciela Biernacika). Dotarl do Francji, gdzie dzialal w ruchu oporu. Po powrocie do kraju czesto bywal w Tatrach, ale juz sie nie wspinal, choc utrzymywal kontakty z dawnymi gorskimi przyjaciolmi – np. Jerzemu Hajdukiewiczowi otwieral lamy "Zycia Warszawy". Byl kawalerem Krzyza Walecznych, Sztandaru Pracy I i II klasy i innych wysokich odznaczen. (jn)
GS/0000 ARNE NAESS JUNIOR 01/2004
Podczas wspinaczki w gorach Franschoek w Afryce Poludniowej w wyniku 25-metrowego upadku stracil zycie znany alpinista i biznesmen norweski, Arne Naess junior. Urodzony w Niemczech w r. 1937, pracujac jako makler okretowy, dorobil sie miliardowego majatku. Jedna z jego pasji byly gory. Slawe himalaisty przyniosla mu owocna wyprawa na Everest w r. 1985, ktora kierowal i za ktora otrzymal Krolewski Norweski Order Zaslugi (GS 4/1987). Sam stanal na szczycie 29 kwietnia, a wraz z nim slynny filmowiec amerykanski David Breashears oraz Richard (Dick) Bass, uwazany za ojca idei "korony ziemi". Czlonkiem jego wyprawy byl m.in. Chris Bonington. 1 lutego 1986 Arne Naess poslubil piosenkarke, Diane Ross – slub odbyl sie w Romain Motier w Szwajcarii, a u wyjscia z romanskiej swiatyni jego koledzy gorscy utworzyli szpaler z czekanami w dloniach. Przez ostatnie 5 lat jego towarzyszka zycia byla Camilla Astrup (37). W sumie mial 7 dzieci – najmlodsze nie ma jeszcze roku. Jego stryj, prof. filozofii i autor naukowych dziel, Arne Naess senior, pamietany jest jako organizator i kierownik norweskich wypraw na Tirich Mir. W r. 1950 jego wyprawa zdobyla szczyt glowny (7706 m), w 1964 druga – Tirich Mir Wschodni (7692 m). Profesor Naess ma 92 lata (urodzil sie 27 stycznia 1912) i ciagle intensywnie pracuje naukowo.
Jofrid Kolsto-Nyka, Nesodden
GS/0000 LUDZIE LISTY PISZA 01/2004
Jerzy Wala, Krakow.
Pracuje jeszcze na pol etatu, w poczatku kwietnia stuknie mi 50 lat pracy zawodowej, z tego 47 lat w Centralnym Osrodku Chlodnictwa. W polowie wrzesnia przeszedlem niewielka operacje, zaraz potem bylem nad Morskim Okiem, a w pazdzierniku w Alpach Austriackich (Rax, Schneeberg, Hohe Wand). W listopadzie chodzilem w Niznich Tatrach, Tatrach Zachodnich i Gorach Choczanskich, w grudniu i styczniu byly wycieczki narciarskie. Mam nadzieje, ze uda mi sie powspinac w Tatrach. Musze jednak stwierdzic, ze moj wiek (74) daje mi sie juz odczuc, szczegolnie jesli chodzi o aparat ruchu i mozliwosci wzroku.
Teddy Wowkonowicz, Chamonix.
Mimo braku sniegu (wlasnie zaczyna sypac), Chamonix jest pelne turystow, glownie Anglikow, ktorych wielu osiedla sie tu na stale. Podobnie masowy jest wysyp Rosjan – z rzucajacym tysiacami dolarow milionerem Romanem Abramowiczem na czele (po tegorocznym "Kandaharze" urzadzil on dla zawodnikow wlasny slalom z horrendalnymi nagrodami). Od Zosi Worwowej dostalem ksiazke "Blizej nieba" – naprawde bardzo interesujaca. Wanke Zacharzewskiego spotkalem wczoraj w autobusie i przekazalem mu zyczenia z Polski.
Petyr Atanasow, Sofia.
Ostatnio zajmuje sie organizacja bulgarskiej wyprawy na Everest, zaplanowanej na wiosne tego roku. Kierownikiem bedzie Metodi Sawow, a celem – wejscie na szczyt bez uzycia tlenu i wprowadzenie nan pierwszej Bulgarki. Wyprawa poswiecona bedzie jubileuszowi 20-lecia zdobycia Everestu przez Bulgarow i swietej pamieci tych naszych przyjaciol, ktorych juz nie ma miedzy nami. W skladzie znajdzie sie dwoch zdobywcow Everestu z 1984 roku: Metodi Sawow i Iwan Wylczew, beda tez dwie panie: lekarka Karina Salowa (nizszy szczyt Shisha Pangmy) i 29-letnia Cweta Miszewa, wykladowczyni AWF w Sofii, nota bene dobrze mowiaca po polsku. Trzymajcie kciuki, aby wszystko mialo pomyslny final!
GS/0000 STARSI PANOWIE, STARSI PANOWIE 01/2004
GS/0000 A, TO CIEKAWE! 01/2004