GS/0000 JANINA ZYGADLEWICZ 05/2011
Janina Zygadlewicz
Janina Zygadlewicz.
Fot. Jozef Nyka
W poprzednim numerze GS odnotowalismy smierc Janki Zygadlewicz – wracamy do jej sylwetki w szerszym wspomnieniu. Pozostaje w naszej pamieci jako serdeczna kolezanka, przyjaciolka i towarzyszka ze skalnych drog, ale Janka to takze duza postac w historii taternictwa zenskiego. Okolo roku 1960 nalezala do kilkuosobowego zlotego kobiecego teamu, smialo wkraczajacego na drogi dotad uwazane za domene mezczyzn. Pozniej odnosila sukcesy w Alpach i Kaukazie. Urodzila sie 19 pazdziernika 1933 r. w Katowicach w rodzinie nauczycielskiej. Majac 18 lat otrzymala swiadectwo maturalne w Liceum im. Marii Konopnickiej. Studia techniczne na Politechnice Gliwickiej zakonczyla z tytulem inzyniera budownictwa. W biurach projektow przemyslu weglowego byla cenionym pracownikiem, choc – podobnie jak wielu innym – taternictwo i jej przeszkadzalo w pracy. Wspinaniem zainteresowala sie w r. 1955, rok pozniej byla juz w klubie gliwickim a scislej mowiac w owczesnej Sekcji Alpinizmu PTTK. Jej glownym taternickim promotorem byl Zdzislaw Dziedzielewicz. Wspominal po latach Janke jako dziewczyne mocna fizycznie i odporna na trudy, przy tym silnie zmotywowana i konsekwentna w realizacji gorskich celow. Wspinala sie swietnie w skalkach i na tatrzanskich scianach, siegajac po drogi coraz to wyzszej klasy. Szybko tez przebila sie do zaledwie paruosobowej kobiecej czolowki. Z Jola Sledziewska(-Jarecka) zrobila drugie zima przejscie kobiece pn. sciany Mieguszowieckiego Szczytu. Kilku wybitnych przejsc dokonala w towarzystwie Haliny Kruger(-Syrokomskiej). Byly to m.in. otoczone slawa skrajnie trudnych tzw. kant hakowy Mnicha, droga Wrzesniakow na Zamarlej Turni i – z wszystkiego najglosniejszy – slynny Wariant R na Mnichu (29 lipca 1962 – wszystko jako pierwszy zespol kobiecy). Pierwszym kobietom na Wariancie R "Taternik" 1–2/1963 poswiecil osobna notatke, pisze tez o nich Witold H. Paryski w "Wielkiej encyklopedii tatrzanskiej" (s.1241).
Janina Zygadlewicz
Marzyla o kobiecym przejsciu Wielkiej Grani Tatr, opracowala nawet szczegolowy plan trawersowania. Jako czlonkini owczesnej kadry klubowej, wyjezdzala za granice. W Alpach Julijskich przeszla 10 sierpnia 1962 z Tadeuszem Kozubkiem oraz Barbara i Romanem Lazarskimi srodek pn. sciany Triglavu droga bawarska. Wracajac do kraju, grupa zatrzymala sie w Wysokich Taurach a Janka weszla pn.-wsch. grzeda na najwyzszy szczyt Austrii, Grossglockner. Z Alp Francuskich wystarczy wymienic wysoko ocenione II w ogole przejscie pn.-wsch. filara Grande Rocheuse (z Henrykiem Bednarkiem, Bronislawem Kunickim i Jerzym Potockim, 23–26 sierpnia 1962). W Kaukaz wyjezdzala w latach 1963 (KW), 1970 (KW), 1971 (AKG Gliwice) i 1974 (PZA). Tu do jej zdobyczy nalezaly m.in. prawy filar pn.-zach. sciany Dombaj Ulgenu Zachodniego (1963), pd. gran Kurmyczi oraz wejscia na Dzantugan, Bzeduch i wschodni wierzcholek Elbrusa (wszystko w lipcu 1970 r.). Na Bzeduch weszla mimo bolesnego zranienia kamieniem, Elbrus stal sie jej zyciowym rekordem wysokosci (5621 m). W 1971 r. nastapilo wejscie pn. filarem Pika Giermogienowa (25 lipca) i dlugi trawers grani Szczytu Wolnej Hiszpanii (28 lipca 1971). Trzy lata pozniej jej dzialalnosc w Kaukazie zakonczyl mocny akord: wielkie trawersowanie 17-kilometrowej pieciotysiecznej grani Muru Bezingi (21 lipca – 4 sierpnia 1974), wowczas majacej zaledwie kilka kobiecych przejsc rosyjskich. Andrzej Sobolewski w swoim "Kalendarium" kaukaskim zalicza Janine Zygadlewicz, obok Anny Okopinskiej, do honorowego grona 28 osob zaslugujacych na "szczegolne wyroznienie sportowe". W r. 1963 w Kaukazie zaprzyjaznila sie z Jerzym Krajskim i ciezko przezyla jego smierc na Cima Ovest w Dolomitach. Chciala dociec prawdy, co w dniach od 4 do 10 marca 1964 faktycznie wydarzylo sie na Filarze Wiewiorek i 5 stycznia 1965 zlozyla w tej sprawie w ZG KW 25-stronicowa krytyczna analize roznych wypowiedzi partnera Jurka – niespojnych i wine za nieszczescie przenoszacych na osobe Zmarlego.
Xxxx Xxxxxxx
Kuznice, listopad 1960. Janina Zygadlewicz i Malgorzata Surdel(-Nykowa) po przejsciu snieznej grani obu szczytow Giewontu. Czeslaw Momatiuk pozostal wtedy w siodle Szczerby, "aby nie psuc sobie taternickiej biografii ceperskim Giewontem". Fot. Jozef Nyka
Majac lat 60 Janka zakonczyla prace zawodowa, nie wspinala sie juz, ale nadal jezdzila w skalki i w gory, szczegolnie w Tatry Slowackie. Turystyka gorska i sprawy alpinizmu pozostawaly jej glownym hobby. Byla osoba wielkiej skromnosci, stroniaca od mediow i daleka od zabiegow o "blask wlasnej gwiazdy". Jej wciaz swietna kondycje wspomina Krystyna Salyga: ze spotkan seniorow nad Morskim Okiem nie wracala samochodem, lecz szla pieszo przez Zawrat i Hale. Zmarla po dlugich cierpieniach w Wielkanoc 24 kwietnia 2011 – w konsekwencji drobnego z pozoru wypadku ulicznego. Spoczela na cmentarzu parafii Piotra i Pawla w Katowicach, zegnana przez rzesze gorskich przyjaciol i kolegow. Do jej siostry, Basi, kierujemy slowa szczerego wspolczucia, dziekujmy Jej przy tym za uzyczenie nam garsci biograficznych szczegolow.
Jozef Nyka
GS/0000 DZIWY NAD CHMURAMI 05/2011
Duzo dzialo sie w tym sezonie na trzech najwyzszych szczytach Himalajow. Na Lhotse weszly pierwsza Chinka (Wang Jing) i pierwsza Niemka (Billi Bierling). Nowym nestorem tego szczytu jest od 21 maja Carlos Soria, liczacy – jak podaje Eberhard Jurgalski – 72 lata i 195 dni. To jego 10. osmiotysiecznik, a towarzyszacy mu Oiarzabal odnotowal swoje 25. wejscie 8-tysieczne. Bylo sporo wejsc na Kangchendzonge, ktorej mit niedostepnosci zostal wreszcie przelamany. Zdobyla ja m.in. pierwsza Amerykanka, Cleo Weidlich. Schodzila ona z kontuzja kolana i slepota sniezna. Z pomoca pospieszyli jej z bazy dwaj towarzysze i z obozu II odprawili helikopterem prosto do szpitala. Glowna scena byl jak zwykle Everest, na ktorym w tym sezonie bywalo wrecz tloczno. Nic dziwnego, ze aby znalezc sie w mediach nie wystraczylo tylko postawic stope na 8-tysiecznym czubku, nawet w dobrym czasie i bez tlenu. Trzeba bylo jeszcze blysnac czyms niecodziennym. Byly takie wyczyny. Dwie panie – Szerpanka i Hinduska – zaliczyly po dwa w tym sezonie wejscia na Everest – pierwsza w przeciagu 8, druga 9 dni. Amerykanin Michael Horst w 21 godzinach zamknal wejscia na Everest i na Lhotse. Sensacja bylo wejscie nepalskiego guru Kumara Rai (30), ktory pozostal na szczycie Everestu 32 godziny, z tego 27 na religijnej medytacji. Tylko przez 11 godzin korzystal z maski tlenowej (poprzedni rekord Chiri Sherpy wyniosl 21 1/2 godziny). W te same dni ze szczytu zlecieli na dwojkowym spadolocie Nepalczycy Babu Sunuwar (29) i Lakpa Tshering Sherpa (35), by po 40 minutach wyladowac w Namche Bazar. W dniu 20 maja bylo na szczycie ok. 100 ludzi (!), ale juz 6 maja Eberhard Jurgalski mogl napisac: "9 wspinaczy weszlo wczoraj na Everest. To oznacza, ze liczba wejsc na ten szczyt od strony Nepalu przekroczyla 3000. Nowy niewiarygodny rekord!" (8000ers.com). Nie zabraklo tez przykladow niezwyklego hartu woli. 20 maja na Kangchendzonge weszla Hiszpanka Rosa Fernandez. Byl to jej piaty 8-tysiecznik, najtrudniejszy jako szczyt ale tez jako problem psychiczny, gdyz pokonala go tuz po zakonczeniu kuracji raka piersi. Rosa przyznala, ze jej ikona i inspiracja jest od lat Wanda Rutkiewicz – koledzy w bazie przezywali ja "Rosa Wanda". "A jednak el cancer byl moja najtrudniejsza gora" – zwierzyla sie portalowi Desnivel.com. Dzien po Hiszpance na Lhotse wszedl Wegier Zsolt Eross (43), ktory po wypadku w Tatrach w styczniu 2010 stracil noge i wspina sie z pomoca protezy. To jego 9. osmiotysiecznik, "wraca w Himalaje o pol nogi krotszy ale o polowe silniejszy duchem" – napisala popularna ExplorersWeb...
Dobrze wiodlo sie naszym poludniowym sasiadom. Peter Hamor zaliczyl Makalu a Czech Radek Jaros Lhotse, jako swoj 12. osmiotysiecznik. Pozytywnych polskich akcentow tym razem nie bylo, Kinga Baranowska nie zdolala wejsc na Makalu, podobnie jak Pawel Michalski na Kangchendzonge. Mimo sprawnej sluzby ratowniczej (o czym nizej), wypadkow odnotowano sporo, zle wiodlo sie zwlaszcza seniorom.12 maja na Everescie zmarl 58-letni Takashi Ozaki a 22 maja na Cho Oyu czolowy alpinista holenderski Ronald Naar (56). Ozaki byl wybitnym japonskim himalaista, Naar w r. 1981 wszedl na Nanga Parbat, mial tez za soba m.in. Everest i K2. W gornych partiach Icefallu stracil zycie nepalski senior (i polityk), 82-letni Sailendra Kumar Upadhyaya, dawniejszy minister spraw zagranicznych Nepalu.
GS/0000 SIMONE MORO RATOWNIK 05/2011
W poprzednim numerze GS zamiescilismy notatke o szwajcarskich ratownikach z powietrza w Nepalu. Dowiadujemy sie ostatnio, ze do szwajcarsko-nepalskiego zespolu dolaczyl Wloch Simone Moro, ktory licencje pilota helikopterowego zdobyl w r. 2009 w Kalifornii. Uczestniczyl on juz w kilku akcjach, m.in. w poszukiwaniach Bialorusinow Sierheja Bielousa i Nikolaja Bandaleta, zaginionych na Thulagi Peak (7057 m) w Mansiri Himal (ostatni kontakt 8 maja). Simone znalazl tam namiot na wysokosci 6300 m – ze sprzetem lecz bez ludzi. Jako nowosc w nepalskim ratownictwie Szwajcarzy wprowadzili akcje z uzyciem dlugiej liny, bez koniecznosci ladowania maszyny. W ten sposob uratowano alpinistow na Annapurnie, co przynioslo im Eurocopter's 2011 Golden Hour Award. W Pakistanie ta metoda w r. 2005 wojskowy helikopter zdjal z flanki Nanga Parbat wyczerpanego Slowenca Tomaza Humara, ktory sam wpial sie do opuszczonej mu liny. W marcu 2011 r. nepalscy piloci i ratownicy przeszli szkolenie w Szwajcarii – plany przewiduja, ze niebawem usamodzielnia sie oni pod tym wzgledem.
GS/0000 TATRY – KLESKA PO KLESCE 05/2011
Przygotowujac nowe wydanie przewodnika "Tatry Slowackie" mialam okazje przejsc wiekszosc opisanych w nim szlakow. Obszary ogolocone z lasow przez huragan w jesieni 2004 r. powoli zamieniaja sie w mile dla oka zagajniki, natomiast zle rzeczy dzieja sie w ocalalych drzewostanach powyzej warstwicy 1200 m. Po kataklizmie z listopada 2004 w lasach Tatr Wysokich, Bielskich i wschodniej czesci Tatr Zachodnich doszlo do nastepnej kleski ekologicznej. Wskutek inwazji kornika, obumarly wielkie polacie lasow gornoreglowych – od Doliny Bialej Wody na polnocy, pod Doline Cicha na poludniu. W niektorych rejonach sucharze juz padly pod naporem wiatrow (dol. Zimnej Wody, stoki Lomnicy). W innych jeszcze stoja, zagrazajac ludziom przy nastepnej wichurze (stoki Slawkowskiego, Dolina Wielicka, rejon Krywania). Pracownicy SL TANAP sygnalizuja potrzebe usuniecia martwych drzew przynajmniej z obrzezy szlakow – w czerwcu maja przeprowadzic takie dzialania. Na razie niebezpieczne odcinki oznaczono tablicami ostrzegawczymi. Suche drzewostany moga tez latwo pasc pastwa plomieni, dlatego turysci powinni pedantycznie przestrzegac zasad ochrony przeciwpozarowej. O sytuacji tej jakos malo sie pisze, u nas prawie w ogole...
Monika Nyczanka
Dolina Zimnej Wody
Magistrala. Dolina Zimnej Wody. Fot. Monika Nyczanka
GS/0000 Z ALPINISTYCZNEJ POLKI 05/2011
Janusz Klarner
J. Klarner
Naszym najwiekszym wydawca ksiazek wysokogorskich pozostaje STAPIS. Mimo zaangazowania w monumentalna WEGA, oficyna znajduje czas i srodki na wydanie paru tytulow alpinistycznych w ciagu roku (w ramach serii "Literatura gorska na swiecie"). W ostatnim polroczu trafily na rynek dwie pozycje o tematyce himalajskiej. W koncu zeszlego roku otrzymalismy II wydanie "Nanda Devi" Janusza Klarnera. Decyzja o wznowieniu dziejow pierwszej polskiej wyprawy w Himalaje wydaje sie byc jak najbardziej sluszna. Nowa edycja zostala wzbogacona komentarzami historycznymi, m.in. autorstwa Janusza Kurczaba i Marcina Galusa. Szkoda, ze w nowym wydaniu nie znalazl sie "Dziennik himalajski" Jakuba Bujaka, czesciowo drukowany w latach 1960–61 na lamach Taternika. Byla tez okazja, by pokusic sie o sporzadzenie bibliografii wyprawy, zreszta komentowanej takze w zachodnich periodykach. Pewien sprzeciw budzi zbyt naglasniany watek ubecki wokol Klarnera i jego ksiazki oraz powazne traktowanie klatwy, jaka rzekomo miala ciazyc na uczestnikach wyprawy.
Druga ksiazka to bodaj debiut bardzo skutecznego zima (I wejscia zimowe na Shisha Pangme 2005, Makalu 2009 i Gasherbrum II 2011) przyjaciela polskich wspinaczy – Simone Moro. "Kometa nad Annapurna" to ksiazka, ktorej glownym watkiem jest tragicznie zakonczona zimowa wyprawa na Annapurne w 1997 roku. W lawinie zginal wowczas jeden z najlepszych himalaistow swiata – Anatolij Bukriejew z Kazachstanu. Z duza przyjemnoscia czyta sie o przyjazni dwoch alpinistow a portret Bukriejewa stworzony przez Wlocha jest bardzo cieply i sugestywny. Coraz rzadziej gosci w literaturze gorskiej taki sposob pisania. Dobrze sie stalo, ze ksiazka Moro przywraca wlasciwy wizerunek Bukriejewa, tak niesprawiedliwie wykoslawiony przez Krakauera.
I jeszcze jedna cenna ksiazka – "Gory na opak", to starannie wydane przez National Geographic 10 rozmow Olgi Morawskiej z rodzinami naszych wielkich wspinaczy. Az 6 wywiadow zostalo przeprowadzonych z bliskimi alpinistow, ktorzy zaplacili najwyzsza cene za swoja pasje (Chrobak, Czok, Heinrich, Kukuczka, Dobroslawa Miodowicz-Wolf, Wanda Rutkiewicz). Z uwagi na osobiste przezycia, Olga Morawska, jak malo kto potrafi wczuc sie w tragedie swoich rozmowcow. Pytania stawia z duzym taktem ale i checia dotarcia do glebi duszy interlokutorow. Zapis tych rozmow jest pasjonujaca lektura i przynosi szereg nieznanych przyczynkow biograficznych dotyczacych naszej elity wspinaczkowej. "Gory na opak" to ksiazka wazna i potrzebna.
Nezvestni z Everestu
Z duzym zadowoleniem odnotowujemy zainteresowanie sie literatura gorska przez "Sklep Podroznika". W stosunkowo krotkim czasie na polki ksiegarskie trafily dwie ksiazki z serii "W gorach". I tak, znany polskim czytelnikom (m.in. z albumow wydanych przez Romana Goledowskiego) Stefano Ardito, na stronach "W granicie i lodzie" zapoznaje nas z dziejami alpinistycznymi masywu Mont Blanc. To bardzo trafiony tytul, bo w polskim pismiennictwie alpinistycznym dzieje zdobywania Alp byly traktowane dosc po macoszemu. Druga pozycja sa wspomnienia Alaina Roberta z jego wspinaczek miejskich, wydane pod tytulem "Szklane gory". Do tej pory okreslenie to kojarzylo nam sie z pieknosciami raczej granitowym, badz wapiennymi. "Sklep Podroznika" ma jeszcze w tegorocznych planach wydawniczych m.in. wspomnienia Petera Habelera, kolejna ksiazke Ardito, tym razem o wazniejszych dokonaniach wspinaczkowych w Dolomitach oraz ksiazke J. Hemmleba o tragedii braci Messnerow na Nanga Parbat. Po poludniowej stronie Tatr Milan Vranka wraca do tragedii slowackiej wyprawy na Mount Everest w roku 1988. Przypomnijmy, ze wyprawa pokonala w stylu alpejskim angielska droge na pd.-zach. scianie. Tylko J. Just osiagnal szczyt, a pozostali P. Bozik, D. Becik i J. Jasko weszli na Wierzcholek Poludniowy. Podczas zejscia na Przelecz Poludniowa cala czworka zaginela. "Nezvestni z Everestu" to smutne przypomnienie tragicznych wydarzen i wazne memento na przyszlosc.
Marek Maluda
GS/0000 POTPOURRI 05/2011