GS/0000 JOZEF UZNANSKI 1924–2012 02/2012
[Jozef Uznanski]
Jozef Uznanski.
Fot. Jozef Nyka
Zle wiadomosci gonia jedna druga. Co dopiero pozegnalismy Jurka Honowskiego i Henka Mierzejewskiego, a tu depesza z Zakopanego – odszedl Jozek Uznanski: czlowiek-legenda, ikona ratownictwa tatrzanskiego. Jego biografia jest bardzo bogata. Urodzil sie 30 marca 1924 r. na Bystrem i w Tatry wszedl jako dziecko. Wprowadzal go w nie brat matki, Wojciech Gasienica Juhas, przewodnik i znany zawodnik narciarski. Umial on rozbudzic w chlopcu nie tylko zylke sportowa ale i milosc do gor. Jozek szybko blysnal talentem narciarskim, wygrywal zawody dzieci i juniorow, w r. 1939 jako 15-latek z powodzeniem startowal w Mistrzostwach Polski. W lata wojny zdobyl szlify taternickie, ma nawet nowe warianty i nowa droge – hakowy srodek pd. sciany Niebieskiej Turni 12 wrzesnia 1943 r. z Janem Krupskim i Jozefem Swierkiem. Do jego partnerow nalezal Zbigniew Korosadowicz. Wspinal sie tez pozniej – z lat 70. wspominal probe z Frankiem Spytkiem na kancie Zamarlej. Podczas wojny wszedl do konspiracji. W poczatku grudnia 1944 r. wraz z 3 zakopianskimi kolegami przybyl do Ochotnicy i wstapil do partyzanckiego IV batalionu 1 PSP, dwodzonego przez kpt. "Lamparta". Zredukowany do ok. 30 osob, "batalion" przeczekiwal wowczas zime. W plutonie pchor. "Bialego" Jozek (ps. "Jelen") odbyl wtedy 4-tygodniowy wypad w Tatry – do Doliny Chocholowskiej i Murzasichla. W oddziale prowadzil szkolenie narciarskie.
Po wojnie z powodu zagrozen politycznych kilka lat spedzil poza Zakopanem. Po powrocie do domu zapisal sie na kursy ratownictwa i przewodnictwa tatrzanskiego. Na przewodnika pasowal go Witold H. Paryski. 27 grudnia 1957 r. zlozyl przysiege w GOPR jako ochotnik, by po ostrym egzaminie w r. 1959 stac sie ratownikiem zawodowym Grupy Tatrzanskiej. Byl bardzo sprawny i aktywny, w r. 1970 mial juz za soba udzial w 190 wyprawach. Szczegolnie znaczacy byl jego wklad we wdrozenie nowej rewolucyjnej techniki ratownictwa scianowego – tzw. zestawu alpejskiego Grammingera. Nalezal do pionierow wielkich zjazdow scianami i ustanawial pierwsze rekordy – 12 sierpnia 1960 zwiozl rannego taternika 360 m wschodnia sciana Mieguszowieckiego, 2 sierpnia 1963 jako pierwszy pokonal zjazdem 460 m urwisk sciany Kazalnicy. Wielki problem stanowil wowczas brak lacznosci. Do najciezszych przezyc zaliczal zjazd po Slowaka Milana Hasale na drodze Momatiuka 21 sierpnia 1964 r. – w ulewie i kaskadach wody. Jako wyjatkowo ciezka wspominal tez jedna z wypraw do Jaskini Snieznej. Wsrod ofiar, jakie zdejmowal z Kazalnicy, byl kontuzjowany na filarze Andrzej Sklodowski "Baron". Do r. 1970 na "stalowce" Grammingera zjechal Jozek w sumie 2000 m – obszernie opowiadal o tym w rozmowie z Ryszardem Sikora w "Podtatrzu" 3–4/1975. Byl czlonkiem KW i instruktorem taternictwa, uczestniczyl w probach nurkowania, jako pierwszy w Polsce wprowadzil do poszukiwan lawinowych psa. Jego piekny "Cygan" byl ulubiencem ratownikow. Przechodzac w stan spoczynku, mial w swoim wykazie 313 wypraw i 200 zwozek narciarskich, glownie z Kasprowego. Sporo lat po wojnie stal sie bohaterem opowiastki o skoku na nartach z kolejki pod szczytem Kasprowego, rzekomo w ucieczce przed czyhajacym na niego gestapo. Opowiesc te chetnie powtarzali dziennikarze z "Przekrojem" 1976 wlacznie, a takze powazni autorzy ksiazek, jak np. Cezary Chlebowski. Stala sie ona nawet watkiem filmu "Znicz olimpijski" (1969) i przyniosla Jozkowi szeroka slawe. Sam nigdy jej publicznie nie zdementowal. Mial liczne odznaczenia, byl kawalerem Krzyza Komandorskiego z Gwiazda OOP, Krzyz Kawalerski otrzymal z okazji 70-lecia TOPR w r. 1979. Czlonek honorowy TOPR, w Zakopanem nalezal do najpopularniejszych postaci. Michal Jagiello w swoim "Wolaniu w gorach" wymienia go 40 razy. Zalicza go do swoich nauczycieli i nazywa "asem" i "legenda". Do poznego wieku zachowal dobra forme, byl kopalnia wiedzy o ratownictwie i chetnie dzielil sie nia w audycjach i historycznych filmach. Zmarl po ciezkiej chorobie 20 lutego, spoczal na Nowym Cmentarzu, odprowadzany przez rzesze przyjaciol i sympatykow, a zapewne takze osob, ktorym kiedys uratowal zycie. Spij spokojnie, Przyjacielu, nie zmarnowales danych Ci 88 lat!
Jozef Nyka
GS/0000 "Z BIEGIEM LAT Z BIEGIEM DNI" 02/2012
"Mature zdal w tym roku Andrzej Marcisz, wschodzaca gwiazda alpinizmu polskiego" – pisal "Taterniczek" nr 25 z wrzesnia 1981 roku. Wydaje sie, ze to bylo wczoraj a tu dzis juz 50. urodziny Andrzeja! Z tej to okazji przyjaciele, koledzy, partnerzy zostali zaproszeni do klubu "Literki" na krakowskim Kazimierzu, aby godnie uczcic te okragla rocznice. Spotkanie, ktore odbylo sie 14 stycznia br., otworzyla audiowizualna prelekcja Jubilata, ktora mozna by zatytulowac "30 lat z haczykiem w gorach".
Andrzej Marcisz, Mirek Maka
Prezent od Mirka Maki
Trudno w kilku zdaniach opisac gorska droge Andrzeja – po szczegoly odsylam do "Taternika" 1/2012. Wspomnijmy tylko, ze jest on autorem dziesiatek nowych najpowazniejszych drog w Tatrach, kilkuset powtorzen o najwyzszym stopniu trudnosci, przelomowych dla taternictwa odhaczen. Jest kustoszem skal i drog Mnicha. Skalki, to tysiace powtorzen i nowych, znaczacych drog. Prekursor wspinania sportowego, zwlaszcza na czas, w dziesiatkach skalnych rejonow Europy, ale tez i na sztucznych scianach. Jako alpinista ma na koncie Filar Walkera, zachodnia Dru, Filar Narozny Mont Blanc droga Bonattiego, zimowe przejscie Les Droites, sciany Olana i l'Ailefroide, droge Speccio di Sara na Marmoladzie. Aktywny byl tez Andrzej w Ameryce, gdzie poznal najpowazniejsze drogi z rekordowo szybkim przejsciem "Nosa" na El Capitanie. Jest pomyslodawca i aktorem filmu M. Koszalki "Deklaracja niesmiertelnosci", widzimy go tez w serialu "Ratownicy". Jest wreszcie wydawca, bodaj czy nie najambitniejszej w historii polskiej ksiazki gorskiej, serii z trojkatem.
Andrzej Marcisz, Tomek Lewandowski
Andrzej z Tomkiem Lewandowskim
Uff, niesposob wszystko zliczyc, moze wystarczyloby napisac, ze Andrzej jest najwybitniejszym taternikiem naszego pokolenia. Trudno powiedziec ile osob bylo na urodzinach, ale na pewno dobre pol setki – z roznych klubow w tym z niezapomnianego krakowskiego AKA. Najbardziej liczyla sie jednak tzw. garownia z Zakrzowka gdzie prym wodzil niezawodny Wojtek "Szymon" Szymendera. Byli tez poprzednicy naszej generacji, jak Andrzej Pawlik, Jurek Labedzki, Bogdan "Bobek" Strzelski. Niektorzy nie widzieli sie ze dwadziescia i wiecej lat, wiec mocnym usciskom dloni, toastom a zwlaszcza wspomnieniom nie bylo konca. Niestety, brakowalo tez wielu przyjaciol i partnerow Solenizanta. Krzyska Pankiewicza – prawdziwego mentora Andrzeja, Jacka "Kozy" Kozaczkiewicza, Mirka "Falko" Dasala a zwlaszcza Ryska "Rico" Malczyka. I wielu innych. Wielkimi nieobecnymi byli Wladek "Wermiszel" Vermessy i Wojtek "Zwierz" Kurtyka. Moze na nastepne urodziny? Jako, ze do strachliwych nie nalezymy a meskie sporty lubimy, walczylismy do 4.00 rano, aby te urodziny dobrze zapamietac. Ad multos annos Andrzeju i tak trzymaj dalej.
Bogdan "Danek" Smigielski
GS/0000 TE KOCHANE STAROCIE 02/2012
Z Pensylwanii w kazde gorki i pagorki mamy okropnie daleko. Na dojazd w Gunksy trzeba liczyc 3 godziny w jedna strone, do New 7 godzin. Do dlugich podrozy tutaj trzeba przywyknac. W czasie naszego ostatniego wypadu odwiedzilismy sklepik wspinaczkowy w North Conway. Prowadzi go chyba jakis himalaista i milosnik literatury, bo na polkach bylo sporo ksiazek i map z Nepalu i Pakistanu, nie spotykanych w podobnych punktach. W dziale antykwarycznym mozna bylo za bezcen kupic wiele ksiazek i czasopism. Np. "Iwa to Yuki" z lat 80. po 50 centow za numer. W jednym z nich zauwazylem portrecik Andrzeja Zawady. Niedawno w naszej sali wspinaczkowej anonimowy bibliofil wystawil do wziecia za "free" kilka kartonow z czasopismami. Przewazaly "Climbing" oraz "Rock and Ice", ale niespodzianka byl np. "Der Bergsteiger" 12/1983. Z pismem "Summit" zetknalem sie po raz pierwszy. W sumie moze nic takiego – zeszyty sprzed 30 lat, ale musze przyznac, ze potega archiwaliow jest wielka: po latach wszystko wydaje sie znacznie ciekawsze. Numer z marca i kwietnia '83 zawiera notatke o smierci Halinki na K2. Haslo "Summit" jest w naszej WEGA, choc nie podano, ze pismo juz sie nie ukazuje. W WEGA brak mi natomiast hasla "Der Tourist". Ukazywala sie ta gazetka w NRD chyba z 30 lat. Ostatnie numery wyszly tuz przed zjednoczeniem Niemiec. Ja "Der Tourist" nawet prenumerowalem, zreszta wowczas z gorskich i wspinaczkowych gazet prenumerowalem wszystko, co sie tylko dalo – oferta byla oczywiscie nader skromna.
Rudaw Janowic
New
19 lutego w New trafilismy na obfity opad sniegu – widoki byly wrecz obledne. Rudaw
GS/0000 ZIMA W PAKISTANIE 02/2012
Sezon zapowiadal sie interesujaco: Nanga Parbat, 3 wyprawy w Karakorum. Niestety, pogoda okazala sie bezlitosna. Mrozy i zawieje na przemian z tygodniami wichur. Simone Moro i Denis Urubko na Nanga Parbat walczyli dlugo i wreszcie 14 lutego skapitulowali. Rosyjska narodowa wyprawa zimowa na K2 przekroczyla 7000 m ale za cene powaznych odmrozen. 6 lutego w bazie w wyniku ostrego obrzeku pluc zmarl Witalij Romanowicz Gorielik – przylot helikoptera ratunkowego uniemozliwila parodniowa wichura. Urodzony 10 marca 1967 r., w 2007 uczestniczyl on w przejsciu zach. sciany K2 a w 2010 otrzymal Piolet d'Or za nowa droge na Piku Pobiedy. Wiktor Kozlow oglosil odwrot. Obie wyprawy na Gasherbrum I – miedzynarodowa Goschla i polska Artura Hajzera – zalozyly obozy i przygotowaly drogi, wciaz jednak czekaja na okno pogodowe, ktorego meto wcale nie zapowiada. Probe wejscia na szczyt podjeta 25 lutego dwa dni pozniej przerwal atak wichury. Osiagnieto wysokosc 6650 m, nie docierajac do obozu III. Aby wykazac sie poczuciem "zimowosci", tegoroczne wyprawy zjawily sie w gorach pozno, co moglo zawazyc na ich przebiegu.
GS/0000 NAJLEPSI W 2011 02/2012
Michael Kennedy i pozostali jurorzy XX edycji Piolets d'Or mieli trudne zadanie, by z 88 zgloszen wybrac 6 wyczynow i uznac je za najwybitniejsze w ubieglym roku. Kryteria stanowily m.in. trudnosci, wartosc eksploracyjna przejscia, styl alpejski, oszczednosc srodkow, ale takze walory estetyczne rozwiazania. Ostatecznie nominacje sa nastepujace:
  1. Pik Pobiedy (7439 m), nowa droga 2500-metrowa sciana polnocna – Kazachowie Giennadij Durow i Denis Urubko.
  2. Saser Kangri II (7518 m) w Indiach – I wejscie na szczyt 24 sierpnia, Amerykanie Mark Richey, Steve Swenson i Freddie Wilkinson. Trudna technicznie 1700-metrowa sciana SW, 4 dni, styl alpejski.
  3. K7 West (6615 m) mlodzi Slowency Nejc Marcic i Luka Strazar, 1600-metrowa sciana NW, 3 dni, styl alpejski. Trzecie wejscie na szczyt. Por. GS 09/11.
  4. Xuelian Polnocno-Wschodni w Chinach (ok. 6000 m) – I wejscie na szczyt, Slowency Ales Holc, Peter Juvan i Igor Kremser, 4 dni, trudna NW grania, styl alpejski.
  5. Meru Central (6310 m) – I przejscie calosci atakowanej od 1986 r. sciany, Amerykanie Conrad Anker, Jimmy Chin i Renan Ozturk. Ekstremalna wspinaczka klasyczna i hakowa.
  6. Torre Egger (2850 m) – kompletnie zalodzona sciana poludniowa, Norwedzy Bjørn-Eivind Årtun i Ole Lied. 45-letni Årtun zginal tej zimy w wypadku na lodowej scianie Kjerag w Norwegii.
Wszyscy nominaci spotkaja sie w dniach 21–24 marca w Courmayeur i Chamonix na gali Zlotego Czekana – jubileuszowej tym razem. Kto zostanie tym najlepszym z najlepszych?
Rudaw Janowic
GS/0000 SENIORZY WCIAZ W DRODZE 02/2012
Maciej Popko.
Wlasnie wrocilismy z Jordanii. To byl sprytny manewr, wyjechac z kraju na ostatni tydzien mrozow. Pobyt w miare udany, chociaz upaly, niestety, nas nie meczyly. Tym, ktorzy kojarza Jordanie z cieplem, trudno to sobie wyobrazic, ale wawozy Petry, stolicy Nabatejczykow, zwiedzalem w polarze i anoraku... W Wadi Rum wyzyskalem szanse, aby sie powspinac. Zwyczajowo osiaga sie tam punkt widokowy, jakies 200 m nad pustynia, brnalem wiec w ciemnoczerwonym piachu, Joanna ciagnela za reke, a Maria pchala dolna czesc plecow. Ale gdy dotarlismy do terenu skalnego, poczulem sie lekki jak ptak. Jednak rece, choc slabsze, wciaz pozostaja sprawne.
Aleksander Kwiatkowski.
Sprzed hotelu Windsor w Nuwara Eliya (to taki ceylonski Dardzyling) widac wyraznie najwyzszy wierzcholek Sri Lanki – Pidurutalagala (2524 m – zob. haslo w WEGA). Niestety, wejscie nan jest zabronione, z uwagi na stacje kontroli lotow. Mozna jednak wykonac 9-kilometrowy trek po poziomicy 2000 m na pobliskich Horton Plains, wlasciwie latwy spacer, odpowiadajacy obecnym silom wyzej wymienionego seniora. Dolaczam serdeczne pozdrowienia dla Czytelnikow naszego pisemka – Olek
GS/0000 KULTURA NA LINIE 02/2012
GS/0000 POZEGNANIA 02/2012
GS/0000 KROTKO O WSZYSTKIM 02/2012