GS/0000 |
OSTRY SZCZYT 100 |
08/2002 |
Specjaliści wiedli spory, czy ma się nazywać Ostry, czy Śpiczasty. Pierwszą formę dużo starszą lansował Stanisław Eljasz-Radzikowski, drugą Janusz Chmielowski. Należał do ostatnich dziewiczych szczytów Tatr, cieszył się też opinią "szklanej góry" w miarę załamywania się prób, coraz bardziej ugruntowaną. W r.1900 zainteresował się nim 19-letni Karol Englisch, wówczas najbardziej przebojowy z taterników. Po paru próbach, wybrał drogę północną ścianą, którą dochodząc z przewodnikami ze schroniska Téryego, ubezpieczył w ciągu kilku dni 10 potężnymi hakami. Finalny atak przypuścili 25 sierpnia 1902 roku Karol Englisch z matką Antoniną (49) i przewodnikami Johannem Hunsdorferem st. i Johannem Strompfem. "Karkołomna" wspinaczka zajęła kilka godzin. Wreszcie szczyt i budowa 2-metrowej sterty kamieni, na której załopotała biało-czerwona chorągiew. Pani Englischowa, dystyngowana krakowska dama, do zdjęć założyła przyniesioną w plecaku spódnicę i szeroki słomkowy kapelusz. Karol po powrocie do Szmeksu (Smokowca) słał triumfalne telegramy. W relacjach nie przesadzał w trzymaniu się prawdy. Uznani koryfeusze taternictwa kwaśno gratulowali, a parę lat później dali mu nauczkę, która zaważyła na całym jego życiu. Rozprawę zainicjowali Niemcy Günther O. Dyhrenfurth i Alfred Martin, z polskiej strony usłużnie włączył się Roman Kordys ("Mistyfikacje w taternictwie" "Taternik" 1907). Wbrew faktom, za niebyłe uznali większość z przeszło 30 pierwszych jego wejść, łupy dzieląc głównie między siebie. Zdobycia Ostrego nie dało się jednak podważyć, a Kordys musiał przyznać, że jest to "kamień węgielny nowoczesnego taternictwa". Tymczasem upokorzony Englisch wyniósł się do Austrii i taternicki światek stracił go z oczu. Nie na zawsze: po z górą 60 latach, do wyrządzonych mu krzywd wrócił znakomity historyk taternictwa, dr Bolesław Chwaściński, który swe rewelacyjne ustalenia ogłosił w r. 1973 najpierw w "Taterniku" a następnie obszerniej w "Wierchach". Impulsem były ujawnione (zob. GS 8/97) zasługi Englischa w roli asa polskiego wywiadu w Austrii, przypieczętowane wyrokiem śmierci i tragicznym zgonem w dzień ucieczki Niemców z Wiednia.
Z naszej strony 100-lecie "wzięcia Śpiczastego" (a 5 dni wcześniej Englisch wszedł też jako pierwszy na Mały Jaworowy) postanowiliśmy uczcić na naszą skromną miarę: zeszyt nr 10 "Biblioteczki Historycznej" GS (
BH 10) wypełniają relacje Englischa z Ostrego, ogłoszone po niemiecku i węgiersku w "Jahrbuch des Ungarischen Karpathen-Vereins" 1901 i 1903 nigdy nie przetłumaczone na język polski i u nas dotąd zupełnie nieznane.
GS/0000 |
HIMALAJE JESIENIĄ |
08/2002 |
Miniony sezon w Pakistanie łączył dwa negatywne elementy: niepewną sytuację polityczną i jeszcze mniej pewną pogodę. Niewiele więc wypraw wyruszyło w Karakorum, a i te które się odważyły nie otrzymały należnej nagrody. Bilans sezonu jest mizerny, choć nie zerowy, jak się zapowiadało. Honorową 8-tysięczna bramkę zdobyli 5 sierpnia Japończycy, wchodząc na Gasherbrum I (8068 m). Podczas zejścia zespół zabiwakował na wysokości 7000 m, przy czym jeden ze zdobywców szczytu, Fumiaki Goto, ciężko zachorował. Dużym wysiłkiem został ściągnięty do bazy i nie odzyskując przytomności przerzucony samolotem do Japonii, gdzie wraca do zdrowia. Było też kilka wejść na niższe szczyty, w tym 3 na 7-tysięczny Spantik (7026 m). Bez wejścia pozostał K2, na którym najdłużej walczyli Japończycy. Z pustymi rękami wróciły obie panie: Hiszpanka Arceli Segarra i Amerykanka Christine Boskoff obie marzyły o raczej ponurym zaszczycie: zostania jedyną żywą zdobywczynią K2. Arceli pociesza się złotą myślą pakistańskiego kuchcika: "Expedition successful, all members safe".
O ile sytuacja w Pakistanie była niepewna, o tyle w Nepalu jest ona zdecydowanie zła i coraz gorsza. Toteż sezon jesienny jest "normalny" tylko w granicach Chin (kilka ekip pod Everestem, co najmniej 6 wypraw na Shisha Pangmę, 7 na Cho Oyu). W Nepalu nieoficjalna lista wypraw na 8-tysięczniki obejmuje na razie tylko 5 pozycji Everest od południa zamierzają atakować 2 wyprawy, jedna z nich brazylijska Waldemara Niclevicza ma w planie także Lhotse. Drugą jest zespół japoński, w którego składzie znalazł się Katayama Ukyo, dotąd znany jako champion samochodowy. Na Lhotse wybierają się także inni Japończycy, międzynarodową wyprawę na Annapurnę zorganizował Włoch Abele Blanc, któremu już tylko tego szczytu brakuje do Korony Himalajów (w planie ma III przejście wschodniej grani Annapurny). W drodze jest też wyprawa na Dhaulagiri. Jedną z ekip na Shisha Pangmę kieruje weteran Cesare Maestri (73). Zaciekawienie budzi chińsko-japońska wyprawa kobieca na Cho Oyu, złożona z 5 Chinek i 6 Japonek. Kilka osób projektuje zjazdy snowboardowe z tego szczytu. Everest wybrał po raz drugi jako cel Francuz Marco Siffredi (23), który pokonał już na snowboardzie Kuluar Nortona, teraz zaś chciałby zjechać Kuluarem Hornbeina. Informuje nas o tym Teddy Wowkonowicz, który pomysł uważa za "co najmniej śmiały". Należy oczekiwać, że liczba wypraw jesiennych wzrośnie z początkiem sezonu, gdyż wiele zespołów czeka z decyzją do ostatniej chwili.
Jednak kronikarzy górskich bardziej niż tuzinkowe 8-tysięczne powtórki interesują zamierzenia sportowe. Na szczęście są w tym sezonie i takie. Dwa wysuwają się na czoło, oba już przez nas anonsowane: słoweńska wyprawa Andreja Štremfelja na dotąd niezdobyty Chomolönzo NW (7540 m) i solowy atak Walerija Babanowa na Nuptse SE 7804 m, jeden z najwyższych dotąd dziewiczych szczytów świata. Zaplanowana droga 2000-metrowym SW filarem jest tak trudna, że jak mówi Walerij zeszłoroczna Meru będzie wobec niej tylko przygrywką. Słoweńcy i Rosjanin zaplanowali odloty na 15 i 19 września. W tym czasie w Indiach do bazy chciałaby dobić 10-osobowa niemiecka wyprawa kadrowa DAV (uczestnicy w wieku 2125 lat), która ma w planie nowe drogi na Changabang (6864 m) i na Purbi Dunagiri (6523 m). Może przynajmniej pogoda okaże turystom i alpinistom względy...
GS/0000 |
WETERANI ODCHODZĄ |
08/2002 |
Wskutek obrażeń odniesionych w wypadku samochodowym zmarł jeden z nestorów polskiego taternictwa, Hipolit Franciszek Fajkosz z Jeleniej góry. Miał lat 90. Urodzony 26 kwietnia 1912 r. w Czortkowie, z zawodu był inżynierem elektrykiem, wyspecjalizowanym w energetyce. Przed wojną uprawiał turystykę górską, do PTT wstąpił w r. 1934, po wojnie współorganizował ruch wycieczkowy w Sudetach, w latach 194849 był wiceprezesem Oddziału Jeleniogórskiego PTT, później działał też w PTTK i KW. Wspinał się w Karkonoszach, Sokolich Górach, Tatrach, m.in. jako partner Jurka Kolankowskiego. Do KW został przyjęty w r. 1947, członkostwo zwyczajne uzyskał w 1948 z rekomendacji Jerzego Hajdukiewicza i Tadeusza Pawłowskiego. Alpinizmem interesował się do końca życia i należał do pilnych czytelników "Głosu Seniora".
Tymczasem w Hiszpanii 26 lipca 2002 zmarł niemal w tym samym wieku (89 lat) Juan Buyse, Belg z pochodzenia, znawca Pirenejów. Już jako przeszło 80-latek wykonał on ogromną pracę, kierując 30-osobowym zespołem hiszpańsko-francuskim, powołanym do zestawienia listy 3-tysięczników Pirenejów. Polemiki, wspierane wizjami lokalnymi, dotyczyły głównie szczytów bocznych, ale także nomenklatury, wysokości etc. Ukończony w r. 1995 katalog, pobłogosławiony przez UIAA, stał się podstawą do wydania encyklopedycznego dzieła "Los Tresmiles del Pireneo". "Korona Pirenejów" cieszy się stale rosnącym zainteresowaniem.
GS/0000 |
GALEN ROWELL NIE ŻYJE |
08/2002 |
Jeden z najsłynniejszych wspinaczy amerykańskich i najznakomitszych fotografów gór, Galen Rowell, zginął 11 sierpnia wraz z żoną Barbarą w katastrofie lotniczej. Urodzony 23 sierpnia 1940 w Berkeley w Kalifornii, miał za sobą przeszło 1000 wspinaczek "od Yosemite po Alaskę". Począwszy od r. 1975 odbył przeszło 40 wypraw i podróży poza kontynent, m.in. pierwsze zimowe trawersowanie Karakorum (285 mil na nartach, bez tragarzy). W górach Ameryki robił wielkie wspinaczki ścianowe, a także pierwsze wejścia zimowe, np. na trudną Keeler Needle 4359 m (1972). Jako jeden z pierwszych pokonywał skalne i mikstowe ściany niższych szczytów himalajskich. Pociągały go nieznane góry Chin, którym poświęcił książkę "Mountains of the Middle Kingdom: Exploring the High Peaks of China and Tybet" (1985). Był jednym z pierwszych alpinistów współczesnych w rejonach Muztag Ata, chińskim Tien-shan, Minya Konka. Pamiętany jest m.in. jako uczestnik I wejścia na Amne Machen (6282 m) w czerwcu 1981 roku. Drugą jego pasją były fotografia i film górski, w których własnym wysiłkiem doszedł do światowych wyników. Był mistrzem w zdjęciach ze wspinaczek zawrotnymi ścianami skalnymi, ale także górskich krajobrazów i dzikiej przyrody. Współpracował z czołowymi magazynami, wydawał efektowne, przeważnie albumowe książki, takie jak "In the Throne Room of Mountain Gods" (1977), "High and Wild" (1979, 1983), "Many People Come, Looking, Looking" (1980), "Alaska: Images of the Country" (1981) czy bestseller "Mountain Light: in Search of the Dynamic Landscape" (1986). Jego żona Barbara urodziła się w r. 1948 i od 1981 wspólnie z Galenem prowadziła agencję prasowo-fotograficzną połączoną z galerią sztuki. Miała licencję pilota i pisywała na tematy lotnicze. Swoje zdjęcia publikowała w "National Geographic, "Outside", "Plane & Pilot". Zginęli w katastrofie małego samolotu, niedaleko lotniska w Bishop z 4 osób na pokładzie żadna nie przeżyła upadku. Śmierć Galena Rowella jest wielką stratą tak dla alpinizmu, jak i fotografii górskiej jako sztuki. Album "The Vertical World of Yosemite" (1975) z odręczną dedykacją jego i Alana Stecka zachowamy jako cenną pamiątkę. (J. Nyka)
GS/0000 |
NIE TYLKO HIMALAJE |
08/2002 |
Chociaż publikatory górskie zorientowane są na Azję Centralną, wiele dzieje się też w innych rejonach globu, Europy nie wyłączając. Nowym niewiarygodnym sukcesem błysnął Alexander Huber, który po kilku przejściach studyjnych, w 3 dni pokonał free solo słynną direttissimę niemiecką na Cima Grande di Lavaredo (3 wyciągi VIII i VIII+, 5 wyciągów VII i 3 VI). Wszystko w absolutnej ekspozycji. Jeden z autorów direttissimy pogratulował mu nie tyle sukcesu, co tego, że żywy stanął na szczycie. Z Chamonix dzwoni Teddy Wowkonowicz: Sportowa ekipa francuska FFME poprowadziła nową ambitną drogę 800-metrową południową ścianą Huandoy Sur (6395 m), pamiętną wyczynem zespołu Desmaisona w r. 1976. 25-wyciągowe przejście zajęło ekipie 3 tygodnie (30 VII 21 VIII), a dokonali go Yann Bonneville, Benoît Chanal, François Dupety, Pierrick Keller z udziałem Théofana Dabois. Długa formuła oceny trudności nie dla wszystkich będzie czytelna: VI+, M5+, A4, 6a, X. Nie jest to jedyny efekt tego udanego wyjazdu. Po Andach wiadomość z Tien-szanu: w dniach 23 i 24 sierpnia 2002 Nikolaj Pimkin (39) z St Petersburga, mistrz sportu narciarstwa górskiego i śnieżny bars, dokonał pierwszego zjazdu na nartach z Pika Pobiedy (7439 m). W górnej części 3 trudne fragmenty przebył pieszo, dolna część była łatwiejsza, mimo głębokich śniegów. Zjazd zakończył na wysokości 4200 m, nad szczelinami. Najgorzej było z pogodą w tym sezonie tylko 10 ludzi osiągnęło szczyt Pobiedy (w tym Polak z Warszawy). Władek Janowski donosi o sukcesach Czechów w grupie Karawaszin w Pamiro-Ałaju. Zręcznie wykorzystując tydzień "lazurowej pogody" poprowadzono kilka wielkich dróg. Jan Kreisinger, Jiři Šrutek i Petr Balcar wspięli się lewą krawędzią przeszło 1000-metrowej NW ściany P.4810 m (8-/8, A2 bez wejścia na szczyt). Pavel Jonák, Václav Satava i Marek Holeček po własnych 750 metrach na tej samej ścianie (9-/9) połączyli się z drogą rosyjską i nią osiągnęli szczyt. W tzw. Żółtej Ścianie Tomaš Zakorys w 6-dniowym solowym wypadzie (plus 250 m w dole z towarzyszem) przeszedł drogę ocenioną na 9-/9, A3. Jeśli dodać do tego kilka powtórzeń i nowych wariantów, a jeszcze raczej słabą pogodę wyniki ekipy trzeba uznać za imponujące.
GS/0000 |
POLSKIE DROGI |
08/2002 |
Żeby odpocząć od Himalajów, Ania Czerwińska przeszła na przełomie lipca i sierpnia grzbiety Beskidu Sądeckiego, od Krynicy po Krościenko i Pieniny. Słonko, jagody, maliny, puste szlaki i puste schroniska. Mając 16 lat, od tej trasy zaczynała swój flirt z górami.
Olek Kwiatkowski, 6 VIII 2002: Serdecznie pozdrawiam z Ischgl, gdzie (ze stałą partnerką, czyli żoną) wędrowałem tydzień w pasmach Silvretty, Samnaun, Verwall i doliny Paznaun. Największa osiągnięta wysokość równa wierzchołkowi Gierlacha Radsattel (2652 m).
Ryszard W. Schramm z synem Tomkiem wybiera się we wrześniu w podróż prelekcyjną do Kanady. Tematem głównym będą wyprawy na Spitsbergen.
Marek Grochowski z Jerzym Tillakiem przysłali nam pozdrowienia z Tien-szanu, gdzie podjęli próbę wejścia na Chan Tengri (6995 m). Fatalna w tym sezonie pogoda zniweczyła nie tylko ich plany.
-
Jerzy Surdel wrócił z wyprawy na Korsykę. Wraz z towarzyszką przepłynął w ciągu miesiąca 150 km pontonem wzdłuż brzegów Korsyki, penetrując cudowne i bezludne skalne zatoczki, tunele i wodne jaskinie. Do morza opadają trudno dostępne ściany typu Calanques bez śladu wspinaczy. Dwa dalsze tygodnie zajęło zwiedzanie górskiej Korsyki 2300 km samochodem.
Andrzej Skłodowski: Wróciłem z Tatr, gdzie cały miesiąc szkoliłem, wspinałem się i dyżurowałem w TOPR. Teraz wyjeżdżam z Iwoną na zasłużony urlop w Alpy (nareszcie we dwoje) na pogranicze włosko-austriackie. Liczymy na znośną pogodę.
Wiele wrzawy w mediach wywołał turysta lubelski, który na kilka dni zaginął na Elbrusie. Ratownicy przeczesywali stoki, w akcji był helikopter, w Kaukaz polecieli z Moskwy dwaj pracownicy ambasady. Jak podawano, zaginiony nie miał doświadczenia, podobnie jak koledzy z jego grupy. Kiedy po kilku dniach postawiono na nim krzyżyk, odnalazł się, nie bardzo wiedząc, jak udało mu się zejść z góry.
GS/0000 |
LUDZIE I GÓRY |
08/2002 |
Jan Paweł II i tym razem nie zapomniał o ukochanych Tatrach, swoim górskim domu. Mimo braku czasu w napiętym harmonogramie pobytu w Ojczyźnie, 19 sierpnia odbył helikopterową rundę nad Giewontem, Kasprowym Wierchem, Zakopanem i Ludźmierzem, owacyjnie pozdrawiany przez górali i turystów. Podhalanie przygotowywali się na więcej, są jednak wdzięczni i za to.
We wrześniu 85 lat kończy prof. dr Tadeusz Orłowski, wybitny lekarz, autor znanych dróg w Tatrach i działacz Klubu Wysokogórskiego (od r. 1960 jego członek honorowy), w lata wojny wydawca i redaktor podziemnego "Taternika". Serdecznie gratulujemy!
-
W formie nie gorszej niż wielka Leni, 90 lat ukończył nasz wieloletni ambasador alpejski i członek honorowy PZA, Teddy Wowkonowicz, przez którego dom w Chamonix Les Praz przewinęła się większość naszych alpejskich gwiazd od Wawy Żuławskiego i Staszka Biela poczynając. Teddy trzyma rękę na alpejskim pulsie, regularnie przysyła nam korespondencje i pilnuje spraw polskich, których niestety w Chamonix jest ostatnio coraz mniej. "Cieszą mnie mówi alpejskie sukcesy Słowian: Czechów, Słoweńców, Rosjan, ale wolałbym, żeby to byli Polacy." O święcie naszego przyjaciela nie zapomniał dziennik "Le Dauphiné Libéré", zamieszczając okolicznościowy artykuł, ozdobiony zdjęciem młodzieńczo roześmianego "polskiego chamoniarda". Eh oui, 90 ans ça impose le respect...
|
|
Teddy Wowkonowicz i Andrzej Zawada kilka lat temu w Chamonix. Fot. J. Nyka |
W "Aneksie Trybuny" nr 216 z dnia 16 sierpnia ukazał się artykuł Zbigniewa Święcha "Wyżej tylko niebo", przypominający spotkanie Jana Pawła II z Wandą Rutkiewicz wiosną 1979 r. "Scena niezwykła, Jan Paweł II dosłownie biegnie po schodach, lekko podkasawszy białą sutannę. Gdy nas ujrzał [Wandę i towarzyszącego jej Święcha] opuścił ją i wyciągnął ręce w papieskim geście. (..) Za moment podszedł do Wandy i w tym momencie ona padła na kolana. Jan Paweł II energicznie podniósł ją pod łokcie i powiedział: Pani Wando, ludzie gór witają się stojąc." (Władysław Janowski)
"Tygodnik Podhalański" przypomniał w numerze 35/2002 postać wybitnej przedwojennej taterniczki, Jadwigi Pierzchalanki "Orlicy" (19051980). Wspomina ją Anna Arczyńska, córka Zofii Steckiej, z którą "Orlica" się przyjaźniła i która pożegnała ją ciepło na łamach "Taternika" 2/1981.
Alpiniści niemieccy organizują imprezy wspomnieniowe w 10-lecie tragicznej śmierci w wypadku samochodowym Wolfganga Güllicha, o którym Jerry Moffat powiedział, że był on "one of the greatest free climbers the world has ever known". Pamiętamy nie tylko jego rotpunkt drogi Jugosłowian na obelisku Trango, ale także np. "Action Directe" (pierwsza pełna jedenastka skałkowa), czy pierwszą ósemkę alpejską na Schlüsselkarspitze.
Alek Lwow: Moja książka "Zwyciężyć znaczy przeżyć" wydanie II, rozszerzone, 412 stron, 454 ilustracje jest do znalezienia w licznych księgarniach, których wykaz znajduje się na stronie www.gia.alpinizm.pl. Za 30 zł (łącznie z kosztem krajowej przesyłki) można ją otrzymać pocztą bezpośrednio ode mnie zamówienia
mailem, telefonicznie (+48-602-349-074) lub kartką pocztową (skr.poczt. 1030; 50-950 Wrocław 2). Więcej o książce w
GG "Nowości wydawnicze" z 21.08.2002.