28.11.2001 SLAJDY PODROZNICZE 11/2001 (12)
1 i 2 grudnia w Muzeum Etnograficznym w Warszawie, przy ulicy Kredytowej, odbedzie sie Festiwal Slajdow Podrozniczych -- Terra zorganizowany przez Katarzyne i Andrzeja Mazurkiewiczow.
1 grudnia:
godz. 11.00 -- Birma, czas smutku, czas nadziei (Anna Olej)
godz. 13.30 -- W krainie niedzwiedzia grizzly -- gory zachodniej i polnocnej Kanady (Iwona i Jerzy Maronowscy)
godz. 16.30 -- Tybetanskie pogranicze Indii (Katarzyna i Andrzej Mazurkiewiczowie)
godz. 19.00 -- Meksyk u zrodel cywilizacji (Anna i Marcin Bonikowscy)
2 grudnia:
godz. 11.00 -- Rafa Morza Czerwonego -- raj na skraju pustyni (Pawel Szpygiel)
godz. 13.30 -- Syberia -- na buriackich sciezkach (Julia Witczuk, Stanislaw Pagacz)
godz. 16.00 -- Operacja pustynna wieza -- wspinaczki na Mali (Marcin Jamkowski)
godz. 18.00 -- Nadbuzanskie Podlasie (Artur Tabor)
Bilet wstepu na jeden pokaz -- 8 zl , karnet na caly dzien -- 25 zl. Wiecej informacji na stronie: www.terra.waw.pl
28.11.2001 GORY I ALPINIZM NR 90 11/2001 (22)
Dziewiecdziesiaty numer miesiecznika "Gory i Alpinizm" (okladka) ukazal sie tydzien przed Walnym Zjazdem PZA. Nic wiec dziwnego, ze to wlasnie temu wydarzeniu poswieconych zostalo gros artykulow. Redaktor naczelny zapytal czytelnikow o przyszlosc PZA. W odpowiedzi naplynelo do redakcji kilka ciekawych wypowiedzi, ktore opublikowane zostaly na lamach pisma.
Wiele miejsca zajmuja krotkie informacje z gor calego swiata i relacje o wydarzeniach w srodowisku ludzi gor.
Wsrod smutnych doniesien sa wspomnienia o dwoch wybitnych kobietach zwiazanych z gorami, a mianowicie o Dadzie Stefanskiej (pisze o niej Tadeusz Wojtera) i o Zofii Radwanskiej-Paryskiej (Andrzej "Baron" Sklodowski).
Wsrod lzejszych tematow zapis czata przeprowadzonego z Piotrem Pustelnikiem na portalu onet.pl. Piotrek z wlasciwym sobie humorem i swada odpowiada na pytania internautow zahaczajace z jednej strony o jego zycie prywatne, a z drugiej o problemy swiatowego himalaizmu. Calosc okraszona jest wieloma zdjeciami. Ciekawa historie wejscia na Chan Tengri (6995 m) zaprezentowal Jaroslaw Wocko, ktory razem z Sylwia Bukowicka zdobyl ten szczyt.
Cenny material zatytulowany "Alpejskie czterotysieczniki" przygotowal Janusz Poreba. Przedstawia w nim 62 szczyty alpejskie przekraczajace wysokosc 4000 m. W tabeli zestawil informacje dotyczace polozenia, nazwy, wysokosci, punktow startowych dla drog wejscia, a takze czas potrzebny na pokonanie kazdej drogi. Calosc ilustruja liczne zdjecia.
Numer zamyka fotoreportaz z zawodow X-Games, jakie odbyly sie w Filadelfii, a takze zbior anegdot o Januszu Hierzyku opowiedzianych przez Stanislawa Worwe. Oto jedna z nich:
Zamarla Turnia, poludniowa sciana, Hierz wspina sie z grupa kursowa jako instruktor, sa w polowie sciany wysoko nad piargami. Sciezka ze Zmarzlej Przeleczy (chyba Koziej Przeleczy - mn) schodzi sznurek turystow. W pewnym momencie w dolinie daje sie slyszec dominujacy damski glos:
-- Stasiu, zapnij plaszczyk -- cisza, ale nie na dlugo, po chwili znowu:
-- Stasiu, zapnij plaszczyk... -- i tak jeszcze kilkakrotnie.
Hierz nie wytrzymal. Jego przepity, donosny glos rozlega sie gdzies spod nieba na cala doline:
-- No Stasiu, kurwa, zapnij zesz ten plaszczyk, jak mamusia prosi."
Waldek Brygier
26.11.2001 MILI GOSCIE W BULGARII 11/2001 (12)
Chcialbym poinformowac polskich Przyjaciol, ze w piatek, 30 listopada, ma do nas ma przyjechac Anka Czerwinska. W pierwszym tygodniu grudnia oczekujemy prawdziwej "polskiej inwazji alpinistyczno-kulturalnej" w Sofii. W dniu 3 grudnia w nowej, duzej i bardzo dobrze usytuowanej siedzibie Instytutu Kultury Polskiej w Sofii, ktoremu dyrektoruje pan Andrzej Papiez, odbedzie sie nie tylko prelekcja Anki, lecz i otwarcie wystawy mlodego artysty fotografika, Krzysztofa Heikego z jego wypraw himalajskich. Po przyjezdzie dwojga z niecierpliwoscia oczekiwanych gosci przewidujemy wypad do osrodka narciarstwa i sportow gorskich Bansko u stop pieknego Pirynu. A jezeli pogoda pozwoli (bo u nas wlasnie spadl pierwszy w tym roku wiekszy snieg) -- w glab samego Pirynu.
Niedawno bawil u nas prywatnie (na zaproszenie zaprzyjaznionych Bulgarow) znany alpinista rosyjski, Aleksander Kljonow, ktory wiele razy byl mistrzem Zwiazku Radzieckiego i Rosji, robil slynne drogi w Alpach, a takze na Thalay Sagar i Spantik. Jest bardzo sympatyczny i skromny (wyobrazam sobie jakby sie zachowywal jakis podobnej klasy alpinista zachodni). W nastepnym numerze "Na Ryba" ukaze sie wywiad z nim.
Kilka dni temu ogladalem w domu film Ani Pietraszkowny "Andrzej Zawada -- ostatnia rozmowa". Powoli wracam do siebie... Wielki czlowiek jest prawdziwy i wielki niezaleznie od smutnych okolicznosci. Duze wrazenie zrobil na mnie "Manifest zimowy" Krzysia Wielickiego w drugim numerze "Taternika". Zdobycie wszystkich osmiotysiecznikow po raz pierwszy zima przez Polakow jest celem godnym polskiego alpinizmu.
Piotr Atanasow (Sofia)
21.11.2001 Z GOR SREDNIO WYSOKICH 11/2001 (12)
SPITOWAC CZY NIE SPITOWAC?
W mglisty i deszczowy dzien 8 wrzesnia 2001 r. droga Kominem Stanislawskiego na Malym Kiezmarskim, jedna z najslawniejszych drog tatrzanskich, zostala wyposazona w spity na stanowiskach. Trwajaca 4 i pol godziny akcje ubezpieczania wykonali znani popradzcy wspinacze, Pavol Jackovic i Jozef Skokan. Ogolem zalozono 10 stanowisk, w odstepach ok. 47--48 m. Ostatnie z nich znajduje sie przy wyjsciu na Niemiecka Drabine. Skladaja sie one z dwoch nierdzewnych spitow i lancuchow zjazdowych. Caly koszt przedsiewziecia poniesli jego autorzy, ktorzy swoja "misje" wypelnili calkowicie z wlasnej inicjatywy, nie konsultujac jej z wladzami TANAP, a to wychodzac z zalozenia, poniekad slusznego, iz tym sposobem zwieksza bezpieczenstwo na drodze Stanislawskiego, na ktorej wielokrotnie dochodzilo do tragicznych wypadkow. Ostatni z nich wydarzyl sie minionej zimy, kiedy z powodu rozwiazania sie petli zjazdowej jedna z wycofujacych sie osob spadla na polke 2 wyciagi od podstawy sciany, lamiac noge i w nastepstwie -- nie doczekawszy sie pomocy -- umierajac z wychlodzenia. Akcja ospitowania Komina Stanislawskiego -- nie konsultowana z wladzami TANAP -- wywolala na Slowacji prawdziwa lawine krytyki i protestow. Jej glowni przeciwnicy podkreslaja przede wszystkim hipokryzje Skokana i Jackovica, ktorzy jeszcze 3 lata temu sami zadeklarowali sie jako ortodoksyjni przeciwnicy spitow, niszczac punkty asekuracyjne na poprowadzonej wowczas i ospitowanej pieknej drodze "Posledny Sud" na Osterwie. Czynu tego dokonali zreszta dwukrotnie... Tytulem komentarza warto zauwazyc, iz zarowno po naszej, jak i po slowackiej stronie Tatr nie ma dotad prawnych regulacji odnosnie technicznych sposobow prowadzenia dzialalnosci wspinaczkowej, w tym takze przepisow o spitowaniu drog i metodach wiercenia otworow (w wielu gorach na swiecie dopuszcza sie jedynie reczne wiercenie, bez jakichkolwiek zasilaczy). Ta luka prawna dopuszcza pelna dowolnosc i zgode na istnienie roznego rodzaju drog, w tym takze ospitowanych, nawet jesli spity zostaly osadzone w zjezdzie. Miejmy natomiast nadzieje, ze zakaz kucia i sztucznego tworzenia chwytow jest dla nas wszystkich zdroworozsadkowa norma.
Wladyslaw Janowski
NIE IDZ W GORY BEZ POLISY
Ostatni smutny wypadek zaginiecia Aleksandra Kusia i Kamila Michalika w masywie Bieluchy, po ktorym zwlekano z podjeciem akcji helikopterowej z powodu wygasniecia ich ubezpieczenia, przypomnial ponownie o waznej sprawie ubezpieczen od wypadkow gorskich. Jej rozwiazanie, zadowalajace zaledwie czesc srodowiska, zaproponowal niedawno Polski Zwiazek Alpinizmu, przygotowujac "assistance alpinistyczny" w firmie Compensa. Warunkiem wykupienia tego -- wcale nie taniego -- ubezpieczenia jest m.in. przynaleznosc klubowa i posiadanie karty taternika, co dla niektorych wspinaczy i gorolazow jest warunkiem trudnym do spelnienia. Wiele osob korzysta juz z ubezpieczen gwarantowanych przez zachodnie zrzeszenia gorskie. W listopadowym numerze pisma "Rock&Ice" w artykule o znaczacym tytule "Don't Leave Home Without It" zaprezentowano najlepsze w USA mozliwosci ubezpieczenia dla wspinaczy. Jako optymalna wymienia sie polise ubezpieczeniowa American Alpine Club, gwarantowana wszystkim czlonkom klubu (do ktorego wstapic mozna nawet korespondencyjnie). Za cene 75$ rocznie (dla osob w wieku 25--65 lat; osoby z zagranicy placa kilka dolarow wiecej) mamy, oprocz innych drobnych czlonkowskich przywilejow, polise ubezpieczeniowa na caly rok, ktora swoim zasiegiem obejmuje caly swiat i koszt akcji gorskich do 5 000$ na osobe (10 000$ na ekspedycje). Inne proponowane mozliwosci: Access America (www.etravelprotection.com) i Foundry Travel Insurance (www.foundryclimbing.com). Wyrazmy na koniec nadzieje, ze ten wazny problem stanie sie jednym z punktow obrad zaczynajacego sie Walnego Zjazdu PZA.
Wladyslaw Janowski
I ZNOWU EL CAPITAN
Aktywnosc gorska braci Huberow jest zdumiewajaca. Thomas latem wpisal sie w historie zdobywania slynnego Baintha Brakk czyli Ogre (GG 08/01), Alexander blysnal klasycznym przejsciem dachu Cima Ovest w Dolomitach (GG 10/01). W dniach 7--14 wrzesnia Alexander Huber i Max Reichel przeszli nowa kombinacje dziewiczej skaly i starszych drog na 1000-metrowej poludniowo-zachodniej scianie El Capitan (zdjecie), przez 250-metrowy wylom nazwany The Hearth -- Sercem. Alex pracowal nastepnie przez tydzien nad klasycznym powtorzeniem najtrudniejszych wyciagow, po czym w dniu 3 pazdziernika wszedl jeszcze raz w sciane od dolu i w 3 dni (48 godzin wspinania) pokonal calosc swej kombinacji w stylu rotpunkt. 35-wyciagowa droga ma trudnosci 5.13b (w skali francuskiej 8a) i otrzymala hiszpanska nazwe "El Corazon" -- Serce. Jest to piata juz droga Alexandra Hubera na El Capitanie pokonana free. Poprzednie, to "Salathe" (VI, 5.13b), "El Nino" (VI, 5.13c), Free Rider (VI, 5.12d) i "Golden Gate" (5.13b). Schemat kombinacji "El Corazon" znalezc mozna na stronie www.huberbuam.de. (jn)
20.11.2001 POSZUKIWANIA POD BIELUCHA 11/2001 (12)
W koncu pazdziernika w najwyzszej czesci Altaju zagineli dwaj mlodzi alpinisci polscy, Aleksander Kus i Kamil Michalik (24 i 27 lat). Mimo poznojesiennych warunkow, wyruszyli oni we dwoch w masyw Bieluchy (4506 m), nie jest jednak pewne, czy zamierzali wejsc na szczyt. Z Warszawy wylecieli 1 pazdziernika, 9 pazdziernika wyruszyli z bazy nad Jeziorem Akkemskim, 27 tego miesiaca podali podobno jako dzien alarmowy. Przyszla niepotwierdzona informacja, ze przy poszukiwaniach w dolinie znaleziono ich plecak z paszportami. Przykre komplikacje wynikly z faktu, ze wygaslo im ubezpieczenie i rosyjskie sluzby zwlekaly z akcja helikopterowa, ktora ruszyc miala dopiero 16 listopada (!), gdy polskie MSZ zadeklarowalo gotowosc zaplacenia sumy 6000 dolarow. Obaj zaginieni nie byli nowicjuszami, w zeszlym roku weszli na siedmiotysieczny Chan Tengri w Tien-szanie. Na lodowcach wiodacych pod szczyt Bieluchy (nosza one podwojne nazwy -- lokalne i nadane przez glacjologow) nawet w lecie groza niebezpieczenstwa: liczne szczeliny, strome lodospady, wiszace w scianach bariery serakow (zdjecia). Polska penetracja Altaju, w latach 1962--67 ograniczona do mongolskiej czesci pasma, rejon Bieluchy objela ok. 15 lat temu, nie miala tu jednak sportowego charakteru. Jan Nyka, ktory w r. 1993 podchodzil Lodowcem Akkemskim (Rodziewicza), wspomina tablice upamietniajaca polskiego alpiniste, Zygmunta Chmonickiego (?), ktory zginal na szczycie Bieluchy podczas robienia zdjec.
20.11.2001 STEFAN CHALUBINSKI NIE ZYJE 11/2001 (12)
Z Zakopanego nadeszla kolejna smutna wiadomosc, 6 listopada, w niespelna 2 tygodnie po smierci Zofii Radwanskiej-Paryskiej, odszedl Stefan Chalubinski, nestor srodowiska przewodnickiego i zarliwy obronca przyrody tatrzanskiej. Byl wnukiem Tytusa Chalubinskiego, synem Ludwika -- utalentowanego taternika. Urodzil sie w Krakowie 30 maja 1909 roku, byl wiec rowiesnikiem Stanislawskiego, Chwascinskiego, Wojsznisa. Cztery lata studiowal w Poznaniu, ale studiow nie ukonczyl. Przez cale niemal dorosle zycie zwiazany byl z Zakopanem. Mieszkal w malym domku przy ulicy Chalubinskiego, na duzej zalesionej dzialce odziedziczonej po slawnym dziadku (dom Tytusa splonal w roku 1945). Byl nauczycielem, uprawial turystyke narciarska (czesto samotnie), a takze taternictwo. Jesienia 1945 r. zostal przyjety w szeregi TOPR -- przyrzeczenie skladal razem z Kazimierzem Paszucha, Zdzislawem Dziedzielewiczem, Jerzym Mitkiewiczem. W r. 1949 ukonczyl taternicki kurs zimowy, prowadzony przez dra Hajdukiewicza, a w 1950 zostal przyjety do Klubu Wysokogorskiego jako czlonek uczestnik. Witold H. Paryski (ktory wraz z Jozefem Zubkiem rekomendowal go do KW) notuje jego warianty z lat 1949-50 z Mlynarza, Wierchu pod Fajki i Koziego Wierchu. W tym czasie Stefan Chalubinski zostal tez przewodnikiem tatrzanskim i ten zawod uprawial czynnie jeszcze w latach osiemdziesiatych. Byl przewodnikiem z prawdziwego zdarzenia. Przekazywal prowadzonym przez siebie grupom swa rozlegla wiedze o ukochanych gorach. Pierwsza klase przewodnicka uzyskal w r. 1969. Dzialal w wielu tatrzanskich organizacjach, m.in. w Kole Przewodnikow Tatrzanskich PTTK im. Klimka Bachledy, Towarzystwie Ochrony Tatr, Lidze Ochrony Przyrody, Polskim Towarzystwie Tatrzanskim. Jego zona, taterniczka z Poznania i dzialaczka tamtejszego kola KW, Maria z d. Berger, zginela we wrzesniu 1994 r. podczas wycieczki w Tatry w poblizu Wrot Chalubinskiego. (mn)
14.11.2001 LODZKIE SWIETO 11/2001 (12)
Kolejne, wielkie swieto ludzi gor, trzeci Festiwal Gor w Lodzi, za nami. Impreza z roku na rok nabiera rumiencow, stajac sie glowna arena spotkan w Polsce z najwiekszymi slawami eksploracji (w szerokim tego slowa znaczeniu). Tym razem organizatorzy zaproponowali program, od ktorego moglo zakrecic sie w glowie, i chociaz ostatecznie kilku prelegentow nie przyjechalo, to i tak nikt chyba nie narzekal na brak wrazen.
Oczywiscie glowna gwiazda byl Reinhold Messner, slawa ponad slawy, ktory mial zdominowac sobotni wieczor. Wedlug szacunkow organizatorow jego wystep ogladalo bez mala poltora tysiaca widzow, a sala w przenosni i doslownie pekala w szwach (o czym swiadczyly chociazby wywazone drzwi). Reinhold najpierw odpytywany byl przez dziennikarzy, potem podpisal niemal 100 swoich ksiazek, a nastepnie wyglosil dwugodzinna prelekcje o swojej drodze ekstremalnego alpinisty.
Jezeli na wstepnie ktos mial jeszcze watpliwosci co do wielkosci Reinholda, to po jego prelekcji chyba juz calkowicie sie ich pozbyl, bowiem nasz bohater nie omieszkal podkreslic, jakie znaczenie maly poszczegolne jego wejscia -- pierwsze na osmiotysiecznik w stylu alpejskim, pierwsze na Everest bez tlenu, pierwsze na Everest nowa droga, bez tlenu i w dodatku w sezonie monsunowym itd. (no coz -- autoreklama par excellence). Odnosilo sie przy tym wrazenie, ze mowi jak z magnetofonu, bowiem zapewne powtarzal te same frazy po raz tysieczny z rzedu. Szkoda tylko, ze tlumacz nie do konca wyczuwal wage poszczegolnych wypowiedzi i czesto dokonujac skrotow myslowych gubil sedno sprawy. Poza tym zdarzaly sie drobne, choc zabawne wpadki, ktore publicznosc kwitowala salwami smiechu, slyszac o "Szerperach", "lodowisku" (zamiast lodospadzie) czy "masce gazowej". Ten ostatni "fuks" udal sie szczegolnie, bowiem Messner, mowiac o wejsciu solowym na Everest podkreslal, ze bylo to wejscie nowa droga, w sezonie monsunowym i bez tlenu (tu "bez maski gazowej"), co zostalo skwitowane jedynie wybuchem smiechu z sali, a zaskoczony taka reakcja Reinhold tylko podziekowal. No coz, wciaz pozostaje otwarta kwestia, czy do tego typu prelekcji zatrudniac zawodowych tlumaczy, najczesciej nie orientujacych sie w temacie, czy tez amatorow wywodzacych sie ze srodowiska alpinistycznego. Mysle, ze zabraklo tez mozliwosci zadawania pytan, co moze stworzyloby bardziej intymna atmosfere kontaktu z publicznoscia.
O dziwo, najjasniejszym punktem programu sobotniego okazal jednak przedmowca Messnera, znakomity polarnik z Norwegii, Borge Ousland, autor pierwszych trawersowan Antarktydy (bez wsparcia) i Antarktyki. Jednakze wcale nie te epokowe osiagniecia byly osia jego prelekcji, ale sposob, w jaki psychicznie i fizycznie radzil sobie w ekstremalnych warunkach, co wymagalo niejednokrotnie nadzwyczajnej pomyslowosci i hartu ducha. Przy tym jego zdjecia byly tak swieze i nowatorskie, ze wrecz zwalaly z nog -- dla przykladu przypomne tylko jedno -- wykonane pod woda ukazujace Borge plywajacego miedzy lodowymi krami z nartami przypietymi do butow. No i sam ton wypowiedzi -- niezwykle skromny, zabawny, nie pozbawiony autoironii, pozostajacy w ostrym kontrascie z oficjalnym, "prelekcyjnym" tonem Messnera. No coz, czasy sie zmieniaja, zmieniaja sie tez formy prezentacji, o czym powinni tez wiedziec i wielcy mistrzowie.
Najgoretszym momentem sobotniego programu bylo rozdanie nagrod Explorerow -- w roznych kategoriach -- o czym mozna przeczytac w stosownych sprawozdaniach, tu wypada jedynie nadmienic, ze w tym roku nagrody przypadly wspomnianym juz Reinholdowi Messnerowi i Borge Ouslandowi, a takze Gerhardowi Baurowi (film), Romanowi Paszke i Davorinowi Karnicarowi. A wszystko odbylo sie w obecnosci wielu slaw polskiego swiatka alpinistycznego, m.in. Anny Czerwinskiej, Krzysztofa Wielickiego, Wojtka Kurtyki, Janusza Majera i wielu innych. Mysle, ze byla to tak niezmiernie wzruszajaca chwila dla nagrodzonych, ze chyba kazda z wielkich slaw pragnelaby zostac uhonorowana w tak sympatyczny i zarazem podniosly sposob. Nastepna okazja juz za rok ...
Sobota, 10 listopada, byla niewatpliwie glownym dniem festiwalu trwajacego skadinad az 5 dni. Bedac na imprezie od piatku do niedzieli moglem podziwiac jeszcze wspaniale filmy Gerharda Baura, pouczajacy, a niekiedy tez i zabawny film oparty na dokumentalnych materialach "historia zdobycia Mont Blanc", a takze prelekcje Karnicara o zjezdzie na nartach z Everestu, poparta niestety tylko slajdami. Byly tez nocne seanse filmowe (sobotni rozpoczety dwoma interesujacymi filmami Darka Zaluskiego "Przypadki Pani Ani" o Annie Czerwinskiej i "Zimowa loteria" z wyprawy Makalu 2000/2001).
No coz, impreza z roku na rok dojrzewa, niewatpliwie stajac sie glownym wydarzeniem w kalendarzu imprez gorskich w skali krajowej. Trzeba goraco podziekowac wszystkim organizatorom festiwalu -- a zwlaszcza Zbigniewowi Luczakowi i Jackowi Sikorze -- a takze czlonkom Kapituly wraz z jej przewodniczacym Jerzym Surdelem -- za moc niezapomnianych wrazen, mozliwosc spotkania przyjaciol po latach, czy odbycia rozmow z wieloma interesujacymi postaciami ze srodowiska gorskiego -- bo zapewne dla wielu uczestnikow owo "zycie kuluarowe" bylo rownie wazne, co glowny program. Wypada tylko zywic nadzieje, ze wladze miasta dostrzega wreszcie range imprezy i udostepnia organizatorom bardziej przestronne i reprezentacyjne wnetrza. A wiec do zobaczenia za rok, w swiatowym roku gor!
Roman Goledowski
14.11.2001 TATERNICY WSROD ODZNACZONYCH 11/2001 (12)
We wtorek 25 wrzesnia minister kultury i dziedzictwa narodowego, Andrzej S. Zielinski, odznaczyl medalem "Zasluzonego Dzialacza Kultury" grupe osob zaangazowanych w powstawanie wydawnictw podziemnych w regionie Mazowsze w czasach Solidarnosci i stanu wojennego. Uroczystosc odbyla sie na Zamku Krolewskim w Warszawie. Oficjalnie odczytana lista odznaczonych, przygotowana we wspolpracy z osrodkiem "Karta", liczy 235 nazwisk (przy przeszlo 1000 osob dotad zarejestrowanych jako zasluzone w podziemiu wydawniczym w regionie). Zaczyna sie od postaci tej rangi, co Jacek Kuron czy Stanislaw Baranczak (nieobecni) oraz Jacek Fedorowicz i Jacek Kleyff (wspoltworca Salonu Niezaleznych , nb. struktury, ktora miala duzy wplyw na wspinaczy, o czym swiadczy chocby nazwa jednej z drog wspinaczkowych -- tak bowiem przez wiele lat nazywano warianty klasyczne na Kazalnicy z 1977 roku). Na uroczystosci zjawilo sie ok. 200 osob, sposrod ktorych najwieksze brawa otrzymal nasz klubowy kolega, Jan Narozniak, legenda podziemia (jesienia 1980 wykradzenie slynnej instrukcji prokuratora Czubinskiego, dotyczacej nekania Solidarnosci, a w dwa lata potem aresztowanie i ucieczka ze szpitala, jedna z kilku najglosniejszych akcji stanu wojennego). Nam jest znany m.in. z bardzo trudnych drog z Janem Wolfem na Raptawickim Murze. Wsrod wyroznionych znalezli sie i inni taternicy. Marek Majle nagrodzony glownie za redagowanie najwiekszego objetosciowo biuletynu informacyjnego "Fakty", byl takze wspolpracownikiem KOR-u, a dla nas rowniez prezesem UKA (polowa lat 70.). Marek Urbanski, drukarz wydawnictw "Glos" i "Krag" oraz biuletynow "Oboz" i "Fakty", wspinaczkowy partner np. Marka Lipinskiego. Czlonek UKA, Jerzy Modlinger, w Klubie znany jako "Model", reporter radia i telewizji (m.in. dlugoletni korespondent w Wilnie), ktory wciaz wspina sie w Dolomitach.
Z osob mniej znanych w srodowisku wspinaczkowym warto wymienic jeszcze dwie. Jedna z nich, to Jacek Lilpop, m.in. wspolredaktor "Faktow", ktory ma za soba kilkuletni staz wspinaczkowy z Bogdanem Zalega, Markiem Urbanskim czy Andrzejem Spychala (np. w 1974 roku oboz zimowy w Bialej Wodzie). Druga -- Yoshiho Umeda (maz Agnieszki Zulawskiej, bratanicy Wawrzynca), wybitnie zasluzony dla organizacji pomocy zagranicznej dla Solidarnosci . W hurtowych ilosciach sprowadzal m.in. sprzet i materialy poligraficzne, pelnil tez delikatna misje w zagranicznym biurze Zwiazku w Brukseli. Jak sam wspomina, na przelomie lat 60. i 70. przez dwa sezony trzymal namiot na taborisku na Szalasiskach przy Morskim Oku.
W imieniu odznaczonych zabral glos minister Wladyslaw Bartoszewski. Gosciem dobrze czujacym sie w tym gronie byl dyrektor Biblioteki Narodowej i mocny reprezentant srodowiska gorskiego, Michal Jagiello. Uroczystosc byla kolejna z serii zainicjowanej w r. 1999 przez poprzedniego ministra, s.p. Andrzeja Zakrzewskiego. Od tamtego czasu odznaczono juz podziemie wydawnicze trzech innych regionow oraz szefow najwiekszych oficyn.
W czwartek 18 pazdziernika, niemal w przeddzien dymisji poprzedniego rzadu, w gmachu Ministerstwa Kultury odznaczono kolejna ponad 150-osobowa grupe dzialaczy. W grupie tej znalazl sie Andrzej Gierych, ktoremu -- jak i kilkudziesieciu innym osobom z poczatku listy -- medal wreczyl premier Jerzy Buzek.
Warto tu takze nawiazac do innej sprawy, tzw. Raportu Taternikow z pacyfikacji kopalni w grudniu 1981, w kilku etapach opisanej niedawno w "Magazynie Wyborczej" i samej "Gazecie" (zwlaszcza z 27 czerwca br., str. 1819), co wzmiankowano rowniez w GS. Otoz nasi koledzy Majle i Lilpop, jako wspolredaktorzy "Faktow", ze sp. Bogdanem Zalega, a Urbanski i Gierych jako drukarze, wiosna 1982 r. uczestniczyli w produkcji pierwszych notatek z wydarzen i tym samym uwiarygodniaja poczatkowe wersje raportu. Zas Umeda jest dla sprawy szerszej wiarygodnosci kluczowych wspolautorow raportu postacia najwazniejsza.
Grzegorz Glazek, przy wspolpracy Marka Majle
08.11.2001 W GORACH NAJWYZSZYCH 11/2001 (12)
08.11.2001 REINHOLD MESSNER W WARSZAWIE 11/2001 (12)
Po udziale w lodzkim III. Festiwalu Gor (7--11 listopada), Reinhold Messner przybedzie do Warszawy i w Auli Kolumnowej SGGW wyglosi prelekcje pt. "Pasja do granic", bedaca opowiescia o jego bogatym zyciu gorskim i podrozniczym. Messner (57) jest jednym z najznakomitszych, a w kazdym razie najglosniejszych alpinistow swiata, chocby przez 40 ksiazek, jakie o swoich przygodach napisal (kilka ukazalo sie tez w naszym kraju). Wspinal sie nowymi drogami, samotnie, pierwszy wszedl na Everest bez maski tlenowej, wedrowal po pustkowiach Nepalu i Tybetu w poszukiwaniu Yetiego, trawersowal pustynie a takze bezludzia lodowe, m.in. Grenlandii. Na rok przed Jerzym Kukuczka zebral cala kolekcje szczytow 8-tysiecznych. Z ramienia "zielonych" pelni obowiazki deputowanego do Parlamentu Europejskiego. Jesli chodzi o wystepy publiczne, jest profesjonalista najwyzszej klasy i jego pogadanki po prostu nie mozna przeoczyc. Spotkanie z Reinholdem Messnerem -- prowadzone przez Monike Rogozinska -- odbedzie sie w niedziele 11 listopada 2001 o godz. 17 w Auli SGGW przy ul. Rakowieckiej 26/30. Na specjalnym stoisku sprzedawane beda publikacje Messnera. Informacje o warszawskiej imprezie przekazali nam Roman Goledowski i Grzegorz Glazek.
06.11.2001 SMIERC GROTOLAZA 11/2001 (12)
W Jaskini nad Kotlinami w systemie Wielkiej Jaskini Snieznej w masywie Malolaczniaka w Czerwonych Wierchach 3 listopada 2001 r. doszlo do smiertelnego wypadku. Na glebokosci ok. 220 m, w okolicach tzw. Studni z Mostami, zginal grotolaz, uderzony spadajacym blokiem skalnym. Jeden z uczestnikow wyprawy wyszedl na powierzchnie i powiadomil Tatrzanskie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe. 16-osobowa ekipa ratownikow zostala przerzucona na miejsce zdarzenia i po 10 godzinach ciezkiej akcji, prowadzonej w nocy z soboty na niedziele, wydobyla na powierzchnie cialo 50-letniego speleologa ze Slaska, Waldemara M. Byl on doswiadczonym grotolazem, instruktorem taternictwa jaskiniowego. Uderzenie w glowe spadajacym z wysoka odlamkiem skaly, mimo kasku ochronnego okazalo sie smiertelne. Prace ekipy ratowniczej utrudnialy ciasne i waskie studnie skalne. Jest to jedenasty smiertelny wypadek w Tatrach Polskich w tym roku. Wielka Jaskinia Sniezna, najglebsza w Tatrach i w Polsce, zostala odkryta w r. 1959, a w 1961 pokonana do "suchego dna", ktore osiagneli jako pierwsi ludzie Janusz Onyszkiewicz, Bernard Uchmanski i Krzysztof Zdzitowiecki. W r. 1968 ustalono, ze laczy sie ona z wyzej polozona Jaskinia nad Kotlinami. Laczna glebokosc systemu -- wliczajac w nia wodne syfony, jakie udalo sie przenurkowac -- wynosi 814 m.
Andrzej Sklodowski (TOPR)
06.11.2001 DZIEKUJE CI, CHO OYU! 11/2001 (12)
(wiecej ... GS 11/01)
06.11.2001 WALNY ZJAZD UIAA 11/2001 (12)
(wiecej ... GS 11/01)
06.11.2001 ZARUSKI W MUZEUM SPORTU 11/2001 (12)
15 pazdziernika w Muzeum Sportu i Turystyki w Warszawie odbylo sie uroczyste otwarcie wystawy "Mariusz Zaruski taternik, narciarz, zeglarz". Wystawa jest niezwykle interesujaca: prezentuje nie pokazywane dotad pamiatki po Generale, zameczonym w sowieckim wiezieniu, a takze dziesiatki oryginalnych zdjec, po czesci nigdzie nie publikowanych. W otwarciu uczestniczylo grono taternikow: Zarzad PZA reprezentowala Hanna Wiktorowska, TOPR -- Andrzej Sklodowski, seniorat klubowy -- Andrzej Ziemilski. Obecna byla autorka biografii Zaruskiego, pani Henryka Stepien, byl tez Stefan Heinrich, chrzestny syn Generala. Otwarcie uswietnil wystep dzieci ze Szkoly im. Mariusza Zaruskiego przy ul. Rudzkiej, ktore m.in. odspiewaly hymn szkoly autorstwa Wojciecha Mlynarskiego (slowa) i Wlodzimierza Korcza (muzyka). Z okazji wystawy, Muzeum wydalo tresciwa broszurke o zyciu i dziele Zaruskiego, opracowana przez pania Ewe Pomarnacka. Wystawa -- polaczona z cyklem imprez towarzyszacych -- czynna bedzie do konca lutego 2002 roku. Warto dodac, ze dzieki poszukiwaniom i zakupom prowadzonym w latach 50./60. przez dyr. Marie Brzezicka, Muzeum Sportu i Turystyki jest w posiadaniu najwiekszego zbioru rekopisow, publikacji i prac plastycznych Mariusza Zaruskiego, a takze jego rzeczy osobistych, m.in. elementow ekwipunku taternickiego.