GS/0000 JAN JOZEF SZCZEPANSKI 03/2003
W poczatku lutego opuscil nas Jano Staszel (GS 02/03), zas 20 lutego po dlugiej chorobie zmarl w Krakowie inny senior polskiego taternictwa, Jan Jozef Szczepanski. O ile Jano znany byl przede wszystkim jako wielki taternik, o tyle Jan Jozef slawe zawdzieczal pracy pisarskiej, wspinaczke zas uprawial bez aspiracji sportowych, choc w pewnym okresie intensywnie. Urodzil sie 12 stycznia 1919 w rodzinie warszawskiej i nie byl spokrewniony z Janem Alfredem. Podczas wojny i po wojnie mieszkal w Krakowie. O jego artystycznych zaslugach – publicystyka, ksiazki, scenariusze filmowe – szeroko pisze prasa ogolna, tam tez mowa jest o nim jako o wyjatkowej miary wzorcu etycznym i wybitnej postaci zycia kulturalnego. Nas interesuje gorski watek w bogatym zyciorysie Zmarlego.
Zaczal sie wspinac w latach wojny, a droge na skalne szlaki wskazal mu Jerzy Wicherkiewicz. "Zachowam zawsze najglebsza wdziecznosc dla Jurka za wprowadzenie mnie w ten cudowny swiat" – pisal w nieopublikowanym wspomnieniu o przyjacielu. Razem trenowali w podkrakowskich skalkach, razem jezdzili w puste wojenne Tatry. Za swe pierwsze powazne drogi uwazal poludniowa sciane Zamarlej Turni i polnocna sciane Mnicha w jesieni 1943, na ktorych towarzyszyli mu Stanislaw Siedlecki i Jerzy Wicherkiewicz. Z Siedleckim wspinal sie przez caly sezon 1946, do jego partnerow tatrzanskich nalezeli tez m.in. Roza Drojecka, Pawel Czartoryski, najczesciej jednak Krzysztof Tatarkiewicz. W spisanym jego reka wykazie przejsc przy wiekszosci drog robionych z Czartoryskim i Tatarkiewiczem widnieja adnotacje "moje prowadzenie". Byly w tym drogi naowczas calkiem wysoko cenione, takie jak trawers Zoltego Szczytu, Haberlein na Ostrym, polnocna sciana Mieguszowieckiego, zachodnia Niznich Rysow czy nawet wschodnia sciana Mnicha. Zima wspinal sie rzadziej, np. w r. 1951 Kominem Drewnowskiego na Zadnim Koscielcu (do siodelka). Gleboko przezywal spotkania ze skala i ranne wyjscia pod sciany, kiedy to – jak pisal po latach – cialo wspinacza szykuje sie do "przyjecia innego wymiaru zycia – zycia w pionie, w euforii dobrowolnego ryzyka i nie usprawiedliwionego zadna utylitarna racja wysilku." Prof. Siedlecki wspominal, jak 24 lipca 1946 podczas wspinaczki zachodnia sciana Lomnicy Jan Jozef dotkliwie skaleczyl sie hakiem, zas w trakcie zejscia po noclegu na szczycie obsunal sie po sniegu pod Klimkowa Przelecza i zlamal czy powaznie uszkodzil noge. Ewakuacja rannego wlasnymi srodkami w ramach nielegalnego pobytu na Slowacji byla nielada wyczynem ratowniczym.
Po dluzszej przerwie we wspinaniu, w r. 1959 Jan Jozef Szczepanski wyjechal z wyprawa KW na Spitsbergen, gdzie w gorach Ziemi Wedela Jarlsberga wzial udzial w trawersowaniu trudnej grani Luciakammen i Luciatoppen (960 m) – na jednej linie z Janem Stryczynskim i Jerzym Warteresiewiczem. Wyprawa, bedaca realizacja marzen tragicznie zmarlego Jurka Wicherkiewicza, zaowocowala m.in. ksiazka "Zatoka bialych niedzwiedzi" (1960). Tworzywem literackim stawaly sie tez przezycia taternickie – m.in. w opowiadaniach takich, jak np. "Sizal". Swoja przygode na Lomnicy opisal w zbiorze "Historyjki" (1990), a jego glebokie "Uwagi o gorskiej smierci" przedrukowano z "Wierchow" 1977 w "Blekitnym Krzyzu" GOPR (1981). Jan Gondowicz trafnie zauwaza wplyw na warsztat Jana Jozefa pogardzanej "bujdalki" taternickiej – z jej "ustnym" tokiem wypowiedzi a przy tym wyjatkowym rygorem jesli chodzi o faktografie. Sprawy gorskie pozostawaly J.J. Szczepanskiemu zawsze bliskie i do wypadow turystycznych wykorzystywal wszelkie okazje, jak chociazby pobyt w Ameryce Poludniowej, kiedy to z wysokogorskiej szosy ogladal i fotografowal zjawe masywu Aconcagua: "Nie bylo w niej zadnej strzelistosci, a przeciez zdawala sie unosic w niebie jak olbrzymi bialy ptak (...) – potezna i lekka, z przechylona w lewo glowa szczytu."
W r. 1955 przetlumaczyl ksiazke Johna Hunta "Zdobycie Mount Everestu", a podczas pobytow pp. Huntow w Polsce w latach 1964 i 1965 towarzyszyl im w tatrzanskich wycieczkach. Jak wspominaja jego dawni partnerzy, byl rzadkiej klasy partnerem gorskim: zawsze pogodnym, pewnym w skale, odpornym na trudy zycia biwakowego. Do Kola Krakowskiego KW zapisal sie, jak sam podaje, w lutym 1945 r., choc Stanislaw Siedlecki twierdzil, ze aprobate wydal juz zarzad okupacyjny. Stopien czlonka zwyczajnego uzyskal w grudniu 1951 roku. W pol wieku pozniej Walny Zjazd 2001 obdarzyl go godnoscia czlonka honorowego PZA. Pisywal m.in. w "Wierchach" i "Taterniku", tematy wysokogorskie poruszal tez w "Tygodniku Powszechnym" i innych periodykach. W swych ksiazkach i artykulach czesto wracal do dni spedzonych z lina jako do zrodla tworczego pobudzenia i pelnych napiecia przygod. "Jakze watpliwe sa nasze mozliwosci przyswajania sobie swiata! – mowil w r. 1968 – Aby moc nazwac go swoim, trzeba zainwestowac wen znacznie wiecej, niz krotkotrwala radosc oczu. I moze dlatego wlasnie czlowiek naprawde kochajacy gory czuje potrzebe ryzykowania zycia na ich skalnych scianach, chce znosic dla nich trudy, wyrzeczenia i niebezpieczenstwa, ktore wpisza przezycie w caly jego organizm niezatartymi znakami."
Opuszcza nasze grono czlowiek, ktory co prawda nie zostawil nowych drog czy sportowych wyczynow, jednak jak niewielu innych wprowadzil watki i fascynacje taternickie do literatury pieknej. Spoczal na cmentarzu w podkrakowskim Tyncu, odprowadzany przez rzesze milosnikow tworczosci i towarzyszy z tatrzanskich lat.
Jozef Nyka
GS/0000 KILIMANDZARO 2003 03/2003
W styczniu mialem moznosc przezycia kolejnej wielkiej przygody: niespodzianie pojawila sie szansa wyjazdu na Kilimandzaro. Organizatorem byl znany nam juz "Annapurna Klub" z Tychow, w wyjezdzie uczestniczyly 24 osoby z calej Polski. Dla mnie najwieksza niespodzianka byl udzial Andrzeja Sobolewskiego. Nigdy nie przypuszczalem, ze bede mogl przezyc gorska przygode w towarzystwie tak znanego alpinisty. Nie ukrywam, ze chwilami bywalem zbyt natretny, namawiajac Andrzeja na wspominki i refleksje. Z uwagi na duze zroznicowanie wiekowe uczestnikow, mozna bylo poczynic ciekawe obserwacje dotyczace zmian, jakie w wyniku komercjalizacji i wszechobecnej kultury masowej dokonaly sie w relacji czlowiek – gory. Niestety, zmiany te ewoluuja w niepozadanym kierunku. Zadnemu z uczestnikow nie mozna odmowic doswiadczenia gorskiego i znajomosci rzemiosla, brak jednak zainteresowan ogolnych, a takze tak typowej dla poprzednich pokolen odrobiny romantyzmu i szczypty mistyki. Dotyczy to zwlaszcza najmlodszych, skadinad sympatycznych ludzi. A juz schorzeniem naszych czasow jest ruch, ktory nazywam "koronkarstwem". Mialem okazje poznac na wyjezdzie osoby, ktore poza kulminacjami poszczegolnych kontynentow nie widza w swiecie gor niczego wiecej.
Mnie osobiscie przygoda z Kilimandzaro nauczyla jeszcze wiekszej pokory wobec duzych wysokosci. Mialem klopoty zdrowotne i mimo parodniowej aklimatyzacji na szlaku Machame, odczuwalem rozne sensacje a wejscie na szczyt przyszlo mi ze sporym trudem. Moja zona stanela na czubku Afryki w znacznie lepszej formie, pewnie dlatego, ze to goralka, choc tylko z Ladka Zdroju. Moze na Damavandzie w Iranie (5671 m) poszlo mi zbyt latwo (GS 11/02) i myslalem, ze moj organizm jest bardziej odporny na wysokosc. Trudno sie zreszta oprzec refleksji, ze wyjazdy tego typu sa zaprzeczeniem kanonow dotyczacych aklimatyzacji, jakie obowiazywaly jeszcze nie tak dawno temu. Przed paru laty czytalem w przewodnikach, ze Kilimandzaro moze wypalic dziure w kieszeni. I rzeczywiscie wydatki byly spore: dwutygodniowa eskapada kosztowala nas okolo 17 tysiecy zlotych. Ale warto bylo!
Marek Maluda
GS/0000 SUPERKOLOS RYSZARDA SCHRAMMA 03/2003
Doroczne nagrody "Kolosy" rozdano po raz czwarty w dniu 1 marca 2003 podczas V Ogolnopolskich Spotkan Podrozniczych w Teatrze Miejskim w Gdyni. Nagrody zostaly ustanowione w r. 1999 z inicjatywy Malopolskiej Agencji Rozwoju Turystyki i przyznawane sa w 5 kategoriach tematycznych oraz dodatkowo kategorii ogolnej. Superkolosa 2002 za caloksztalt dokonan otrzymal alpinista i polarnik, prof. Ryszard Wiktor Schramm – za wybitne osiagniecia eksploracyjne w Arktyce i gorach wysokich swiata, od Afryki rownikowej po Hindukusz. Obszerna autobiografie gorska Laureata zawiera zeszyt 4 "Biblioteczki Historycznej GS".
W kategorii "Alpinizm" "Kolosa" otrzymal Jacek Czyz za samotne wytyczenie nowej drogi na scianie El Capitan (GS 11/02). Wyroznienie przypadlo w udziale wyprawie na Ziemie Baffina za nowa droge na scianie Mount Thor (Krzysztof Belczynski, Michal Bulik i Marcin Tomaszewski). W kategorii "Eksploracja Jasin" "Kolosa" przyznano zespolowi grotolazow z Nowego Sacza za odkrycie rozleglych partii w Jaskini Malej (szczegoly GS 01/03). Wyroznienie otrzymal zespol Andrzeja Ciszewskiego za eksploracje jaskini Feitchnerschachthohle w Wysokich Taurach. Po raz drugi w ogole przyznano nagrode pieniezna im. Andrzeja Zawady "dla najlepiej zapowiadajacego sie mlodego podroznika" (do lat 26), ufundowana przez Prezydenta Gdyni w wysokosci 10.000 zl. Otrzymal ja grotolaz Tomasz Fiedorowicz, ktory uczestniczyl w miedzynarodowej wyprawie w dziewiczy rejon rzeki Ba na Nowej Brytanii.
Grzegorz Glazek
GS/0000 POWROT Z K2 03/2003
[Ekipa spod K2 na Okeciu]
Ekipa spod K2 na Okeciu. Stoja od lewej: Michal Zielinski z Cosmosu, Piotr Morawski, Jacek Jawien, Jerzy Natkanski, turystka Anka, Krzysztof Rzepecki z TV (wrocil wczesniej), Dariusz Zaluski, czapka Janka Szulca, Jacek Berbeka, Maciej Pawlikowski, Zbigniew Terlikowski, Bogdan Jankowski. Na pierwszym planie Krzysztof Wielicki. Fot. Wojciech Swiecicki
18 marca 2003 ekipa Krzysztofa Wielickiego znalazla sie z powrotem w kraju. Mimo nocnej pory, tlum witajacych byl zdumiewajaco duzy. O to, dlaczego wracaja bez sukcesu – nikt nie pytal: polscy kibice sledzili ich zmagania z mrozem i wichurami krok po kroku. Odlot do Chin nastapil 16 grudnia. Baze wyjsciowa zalozono na wys. 3900 m, baze glowna na 5100 m. Ewenementem byl nie tylko szturm od polnocy na najtrudniejszy ze szczytow swiata, ale takze oprawa medialna przedsiewziecia. Przez 3 miesiace zyly nim swiatowe strony gorskie w internecie, regularne korespondencje Moniki Rogozinskiej (znakomite!) zamieszczala "Rzeczpospolita", od 6 stycznia na ekranach TV co dnia mozna bylo sledzic wydarzenia i sluchac komentarzy ekspertow himalajskich, ktorych jak sie pokazalo, mamy w Polsce bardzo wielu. Pogoda zrazu byla dobra i w ekipie panowala euforia. "Kazdy dzien zbliza alpinistow do szczytu K2" – pisala "Rzeczpospolita" 3 stycznia. Zalozenie obozu I (5950 m) w dniu 5 stycznia zbieglo sie z urodzinami Leadera, prowizoryczny oboz II (6780 m) stanal 20 stycznia, w 10 dni pozniej rozbudowano go "wtwierdze". Tymczasem szeregi ekipy zaczely topniec. 4 stycznia zwinela sie 3-osobowa ekipa TV, 29 i 30 stycznia ku zaskoczeniu zespolu odmeldowali sie Gia Tortladze, Ilias Tuchwatulin i Wasilij Piwcow. Oboz III (7150 m) zalozyli Wielicki i Jacek Berbeka, 13 lutego Denis Urubko i Piotr Morawski ustawili oboz IV (7630 m) – zbyt nisko, jak na bezpieczny szturm szczytowy (1000 m w pionie...). Prace utrudnialy lub paralizowaly mrozne wichury. Caly ciag byl zaporeczowany, tlenu nie uzywano. W koncu lutego zdolne do pojscia w gore byly zaledwie 3 osoby: Wielicki, Urubko i Marcin Kaczkan. Probe ataku 26 lutego przerwalo zaslabniecie Kaczkana w "czworce" i jego ewakuacja przez pozostala dwojke. O wypadzie szczytowym mogli myslec juz tylko Krzys i Denis – ale K2 zima "nie jest szczytem dla dwojki". Decyzja narzucala sie sama i 6 marca ruszyla karawana powrot na.
[K2]
K2 od polnocy
Fot. Bogdan Jankowski
Dla naszej ekipy pewnym pocieszeniem moze byc to, ze prowadzony rownolegle przez Hiszpanow zimowy atak na nizszy i stosunkowo latwy Broad Peak tez zakonczyl sie fiaskiem (odlot z bazy 8 marca), co wiecej – ok. 20 lutego grozba lawin zawrocila silny i bojowy zespol rosyjski z zimowego Pika Pobiedy (na drodze Abalakowa osiagnieto 5500 m). Krzysztof Wielicki nie zamierza dac za wygrana. Wyciaga wnioski z doswiadczen na K2. Kolejna wyprawa powinna zaczac sie w poczatku grudnia i uwzglednic fakt, o czym czesto mowil Andrzej Zawada, ze zimowy pobyt powyzej 4000 m powoduje szybkie wyczerpanie sil: ludzie sa poodmrazani, psychicznie wypaleni, niezdolni do pojscia w gore z ladunkami, nie mowiac juz o atakowaniu szczytu. Krzysztof juz teraz rozglada sie za sponsorem: moze ponownie "Netia"? Ostatecznie reklamowo firma ta z pewnoscia wyszla na swoje.
GS/0000 PARAGRAFY ARYJSKIE 03/2003
DuOAV byl widownia wystapien antysemickich na dlugo przed dojsciem do wladzy Hitlera. Sekcja Austria juz w r. 1921 wprowadzila "paragrafy aryjskie", ktorych oredownikiem byl jej prezes Eduard Pichl, skadinad swietny alpinista. Zydow usuwano z organizacji, odmawiano im wstepu do schronisk. Doszlo do powstania osobnej zydowskiej sekcji "Donauland", ktora w r. 1924 na specjalnym walnym zjezdzie wykluczono z DuOAV. Pozniej duch antysemityzmu przeniknal caly Alpenverein. W ostatnim 20-leciu trwaly w Niemczech i Austrii polemiki rozliczeniowe, ktore doprowadzily do gestow zadoscuczynienia. Ukazalo sie kilka publikacji, Deutscher Alpenverein wystawil na Praterinsel pomniczek "Przeciw nienawisci i nietolerancji", dwa lata temu Sekcja Austria swe schronisko im. E. Pichla przemianowala na Wolayersee-Hutte. W siedzibie zarzadu Osterreichischer Alpenverein w Wiedniu 2 grudnia 2002 uroczyscie odslonieto tablice z szarotka wpisana w gwiazde Dawida i slowami: "Gegen Hass und Intoleranz 1921–1945". Na dzien 22 kwietnia Deutschlandfunk zapowiada program poswiecony alpinizmowi w Niemczech hitlerowskich, zatytulowany "Berg Heil – Heil Hitler!"
GS/0000 NOWE "WIERCHY" 03/2003
Jak zawsze bogate w tresc, jak zawsze starannie zredagowane i wydane z dbaloscia o tradycje. Karpaty Wschodnie, Etna, Pireneje, Kordyliera Domeyki, z kraju zas Bukowina Tatrzanska, Peksow Brzyzek, przyczynki do dziejow Muzeum Tatrzanskiego... Takze artykuly odnoszace sie do naszych przyjaciol: szkice do portretow ratownika i przewodnika Tadka Giewonta oraz Ryszarda W. Schramma – z okazji przyznania mu przez "Wierchy" Nagrody Literackiej im. Wladyslawa Krygowskiego PTTK. Wiecej niz polowe tomu wypelnia "Kronika", pogrupowana na utrzymywane od wielu lat (niektore od r. 1923...) dzialy, magazynujace – takze dla potomnych – pamiec wazniejszych spraw i zdarzen z polskich gor anno 2001. I tu nie brak nawiazan do naszych kolegow i przyjaciol. Nagroda Literacka im. Krygowskiego za rok 2000 dla Michala Jagielly, serdeczne wspomnienie o Zygmuncie Klemensiewiczu jego corki Hani Skoczylas, tablica pamiatkowa Zbyszka Rubinowskiego w Miedziance w poblizu Checin... Niestety, takze liczne noty posmiertne: Stefan Chalubinski, Jacek Duleba, Jerzy Kolankowski, Marek Kozicki, Janusz Ksieski, Rafal Mikiewicz, Frantisek Mrazik, Tadeusz Nowicki, Arno Puskas, Zofia Radwanska-Paryska, Adam Szymanowski, Zenon Wegrzynowicz i inni. "Wierchy", rok 67, 2001, publikacja 2002, redaktor naczelny Wieslaw A. Wojcik. Stron 340.
GS/0000 W PARU ZDANIACH 03/2003