GS/0000 WEGA – ODSLONA CZWARTA 09/2009
Co dwa lata polskie pismiennictwo alpinistyczne wzbogaca sie o kolejny tom fundamentalnej encyklopedii gorskiej. Po ksiedze I z informacja ogolna (Wprowadzenie – 2003) otrzymalismy tomy II Gory Azji (2005) i III Gory Europy (2007). Caly dotychczasowy dorobek literatury swiatowej w dziedzinie encyklopedii alpinistycznych (m.in. Child, Dieska, Jouty-Odier, Unsworth, Zorrilla) uswiadamia nam skale przedsiewziecia, jakiego podjela sie para encyklopedystow – Malgorzata i Jan Kielkowscy. Swoja droga mamy szczescie do malzenstw-tworcow najpowazniejszych syntez gorskich: zarowno Wielka Encyklopedia Tatrzanska (WET) Paryskich, jak i Wielka Encyklopedia Gor i Alpinizmu (WEGA) Kielkowskich to dziela bez precedensu, stanowiace prawdziwe perly w dziedzinie leksykografii, nie tylko gorskiej i nie tylko polskiej.
Czwarty tom WEGA poswiecony jest gorom Ameryki. Na przeszlo 800 stronach nawet najbardziej dociekliwy czytelnik znajdzie drobiazgowe informacje dotyczace Andow i Kordylierow, gor Grenlandii, Ziemi Baffina i innych pasm i krain gorskich tego kontynentu. Gesta siatke hasel uzupelniaja liczne mapy, najczesciej w oryginalnym opracowaniu Autorow, a takze bogata osnowa ikonograficzna. Bardzo cenne sa hasla artykulowe, zawierajace m.in. historie eksploracji wazniejszych pasm i rejonow gorskich. Na szczegolna pochwale zasluguja niezwykle pozyteczne a zarazem pracochlonne wskazowki bibliograficzne – nieodzowne w dalszych poszukiwaniach. Jak zwykle Autorzy z duza dbaloscia odnotowuja przejawy aktywnosci polskich alpinistow i podroznikow. Prawdziwa niespodzianka bylo pozyskanie do wspolpracy Evelia Echevarii, wybitnego dokumentalisty andyjskiego, chociaz procentowo jego udzial autorski nie jest wielki.
Z "polskich" gor Ameryki: Ojos del Salado (6882, tez 6934 m). Zdjecie (fragment) "Pyrenaica" 3/2009
Czy encyklopedia jest bez usterek? Zapewne nie. Szkoda, ze material kartograficzny pozbawiony jest kot, choc z pewnoscia sprawia to, ze mapy staja sie czytelniejsze. Niektore zestawy wazniejszych faktow z podboju okreslonej grupy gorskiej koncza sie w latach siedemdziesiatych XX wieku, np. dzieje eksploracji Cordillera Blanca doprowadzone sa do 1977 roku. Nalezy sie domyslac, ze w tak atrakcyjnym pasmie przez przeszlo 30 lat cos jednak musialo sie zdarzyc. Ale to wszystko sa drobiazgi i mysle, ze warto tu zaapelowac do czytelnikow o uzupelnienia i sprostowania, ktore maja szanse znalezc sie w suplementowym tomie VII. Dbajac o szczegoly, nie tracmy z pola widzenia niebywalego bogactwa bardzo rzetelnej i solidnej wiedzy, jaka niesie kolejny tom.
Dotychczas polskie pismiennictwo alpinistyczne dotyczace gor Ameryki bylo bardzo ubogie, wylaczajac oczywiscie opracowania i relacje z owocnych wypraw andyjskich z lat 1934 i 1937. Ten brak sprawdzonych informacji powodowal, ze w przeszlosci cele naszych wypraw (zwlaszcza w Andy) nie zawsze byly fortunnie dobierane.
Analizujac encyklopedie, jako wydawnictwo wielotomowe, mozna ja z pelnym przekonaniem postawic obok takich dziel, jak Slownik geograficzny Krolestwa Polskiego czy niedawno ukonczony 21-tomowy Slownik geografii turystycznej Sudetow. Warto jednak zwrocic uwage, ze o ile powyzsze dziela dotycza ziem polskich, to WEGA ma charakter globalny i co za tym idzie wymaga duzo wiekszego wysilku, chociazby zbudowania olbrzymiej biblioteki-warsztatu. Otrzymujemy wiec dzielo naprawde wybitne. Chwala Autorom i Wydawcy, bo jest tajemnica poliszynela, ze w kategoriach finansowych to ogromne przedsiewziecie nie przynosi wielkich zyskow, jezeli w ogole cos przynosi. Juz przy okazji wydania III tomu, redaktor Glosu Seniora stwierdzil, ze i Autorzy, i Wydawca to dzisiaj gatunek ludzi na wymarciu – na szczescie w przypadku teamu WEGA z szansa na kilka dalszych dekad wieku produkcyjnego. Ponawiam apel o nieustawanie w zabiegach majacych na celu wydanie encyklopedii w jezyku angielskim.
Marek Maluda
GS/0000 ROCK AND ICE 25 09/2009
Z okazji 25-lecia "Rock and Ice" ukazal sie "srebrny" zeszyt pisma (nr 180, wrzesien 2009, stron 82). Oprocz tresci biezacej jest w nim wybor najciekawszych artykulow i listow z tego okresu oraz kronika wspinaczkowa na przestrzeni 25 lat wydawania pisma. W zestawieniu najbardziej wplywowych wspinaczy (str. 12) na 21. pozycji znalazla sie Wanda Rutkiewicz, jedna z trzech kobiet w calej 25-osobowej stawce (sa jeszcze Lynn Hill i Josune Beriezartu). Liste otwiera Reinhold Messner. W kronice odnotowane sa dwa wydarzenia z udzialem Polakow: przejscie w stylu alpejskim zachodniej sciany Gasherbruma IV przez Wojciecha Kurtyke i Roberta Schauera (1985) oraz pierwsze kobiece wejscie na K2, dokonane przez Wande Rutkiewicz (1986). Wsrod artykulow wartych szczegolnej uwagi wyroznilbym tekst Jeffa Jacksona "Secret Passage", poswiecony himalajskiemu przewodnikowi Luisowi Benitezowi (6 razy na szczycie Everestu), jednemu z pieciu najlepiej oplacanych przewodnikow (Everest – 120 000 $ za 1 do 3 osob). 30 wrzesnia 2006 Benitez bedac w bazie pod Cho Oyu byl swiadkiem (wraz z duza grupa przewodnikow i uczestnikow wypraw) dramatu bezbronnych tybetanskich uchodzcow pod Nangpa La, z ktorych jak wiadomo dwoch zostalo zastrzelonych przez zolnierzy strazy granicznej z Chin, a los pozostalych 18 aresztowanych (w tym 7-latka) pozostaje stale nieznany. Reakcja swiadkow wydarzenia byla minimalna, a godna pochwaly jedynie postawa Rumuna Serguia Matei, ktory z narazeniem zycia ukryl w swoim namiocie jednego z uchodzcow i sfilmowal cale zajscie, a takze Slowenca Pavle Kozjeka, ktory zrobil zdjecia i jako pierwszy zamiescil w mediach relacje o tych smutnych wydarzeniach. Pozostali swiadkowie (w tym przewodnicy) milczeli. Dwa dni pozniej, 2 pazdziernika, Benitez opublikowal w internecie raport o tym co przezyl i co zobaczyl. W efekcie tego po powrocie do Ameryki spotkaly go liczne nieprzyjemnosci. Zostal zwolniony z pracy i – jak twierdzi – za swoja postawe wyrugowany z biznesu przewodnickiego, na ktorym w swojej krytyce teraz nie pozostawia suchej nitki, twierdzac, ze "interes przewodnicki [w Nepalu] jest nieuregulowanym prawem, poteznym, wielopoziomowym przemyslem, wartym wiele milionow dolarow." Wsrod negatywnych bohaterow wymienieni sa: Russell Brice, Henry Todd i Paul Rogers. Poza wszystkim, artykul jest niewatpliwie ciekawym przyczynkiem do dyskusji na temat himalaizmu komercyjnego.
Rudaw Janowic
GS/0000 RYSZARD DRAGOWSKI 09/2009
Zdjecie z archiwum TOPR
W sierpniowym numerze GS 08/09 zamiescilismy wiadomosc o smierci w dniu 27 lipca 2009 r. Ryszarda Dragowskiego – popularnej postaci w zakopianskim gorskim swiatku. Udzielal sie na wielu polach: byl taternikiem, przewodnikiem tatrzanskim, instruktorem narciarskim, ratownikiem GOPR i TOPR, pracownikiem i dzialaczem instytucji turystycznych, ale takze zasluzonym znakarzem tatrzanskich szlakow. Urodzil sie 27 marca 1920 r. w Warszawie, Tatry poznal w 1937 przy okazji rodzinnych wakacji. W polowie roku 1943 na Lubelszczyznie wstapil do AK, podczas powstania warszawskiego walczyl w rejonie Politechniki, jako zolnierz druzyny "Stefana", II kompanii batalionu "Golskiego" (w nekrologach blednie "Wolskiego"). Po kapitulacji znalazl sie w obozie jenieckim Stalag XB w Sandbostel niedaleko Hamburga. W lipcu 1945 r. wrocil do kraju i osiadl w Zakopanem. Szeroka popularnosc zdobyl jako dlugoletni kierownik "Murowanca", w ktorym byl gospodarzem w latach 1954–69 i 1972–73 – lacznie 17 lat. W tym okresie zaczal sie wspinac, ale – jak mowil – wspinaczka, choc sprawiala przyjemnosc, nie stala sie jego pasja. Do jego czestszych partnerow nalezal Ryszard Gajewski. Przysiege ratownicza zlozyl w GOPR w r. 1958 i bral udzial w przeszlo 100 wyprawach i zwozkach. Istotny element jego zycia stanowily narty. Dyplom instruktora narciarskiego otrzymal w r. 1962, a patent przewodnika tatrzanskiego w 1977 (II klasy od 1982). W r. 1976 uczestniczyl w przewodnickim wyjezdzie szkoleniowym w Kaukaz Centralny z baza w "Czegiecie". Jako zdolnemu organizatorowi nadal powierzano mu funkcje kierownicze. W latach 1969–72 byl naczelnikiem Grupy Tatrzanskiej GOPR, a od 1974 do 1980 prezesem Oddzialu Zakopianskiego PTTK. Przez wiele lat udzielal sie w SN PTT, m.in. na stanowisku prezesa. Zostal odznaczony Krzyzem Armii Krajowej i Warszawskim Krzyzem Powstanczym a za dzialalnosc zawodowa i spoleczna – Krzyzem Kawalerskim OOP. Wiosna biezacego roku wedrowal jeszcze po dolinkach reglowych, odebral tez Nagrode Burmistrza Miasta Zakopane. Niestety, ciezka choroba pluc zmogla go w ciagu 4 miesiecy. Wielu starszych taternikow zywo wspomina go z lat "Murowanca". To bylo wtedy – mowia – prawdziwe, przyjazne ludziom schronisko a kierownik przymykal oko na wspinaczy waletujacych w korytarzach i na podlodze "trumny". Mial wsrod nas setki oddanych przyjaciol, ktorzy zapamietaja go jako cenionego towarzysza gorskiego, wrazliwego na piekno skalnych krajobrazow i otwartego, pogodnego, wszystkim zyczliwego czlowieka.
GS/0000 ZYCIE DLUGIE, PAMIEC KROTKA 09/2009
W GS 8/09 przypomnielismy wydarzenia wrzesnia 1939 roku na gorskiej rubiezy naszego kraju i roli w nich Slowacji jako uczestniczki tej nierownej zbrojnej konfrontacji. Wspomnielismy tam, ze u naszych sasiadow o tych sprawach malo sie mowi i jeszcze mniej sie pisze. Ostatnio otrzymalismy nowa ksiazke, ktora dobrze ilustruje to stwierdzenie. Chodzi o ciekawa i ladnie wydana prace Bohusow ojca i syna "Premeny tatranskych osad" (2008), zawierajaca spory rozdzial "Druha svetova vojna" (s.111–113). Warto przytoczyc, co autorzy maja do powiedzenia o tragicznym wrzesniu: "W pierwszych wrzesniowych dniach roku 1939 ziemie Panstwa Slowackiego staly sie baza wypadowa armii hitlerowskiej w wojnie przeciwko Polsce. Zmotoryzowane kolumny Wehrmachtu napelnialy warkotem tatrzanskie drogi a eskadry samolotow przelatywaly ponad Tatrami. Napasc na Polske 1 wrzesnia byla wyzwaniem dla Wielkiej Brytanii i Francji, aby w dwa dni pozniej wypowiedziec wojne Niemcom." Az tyle i tylko tyle. O udziale Slowacji w najezdzie ani slowa, a w calym rozdziale nic o istnieniu armii slowackiej i o jej walkach razem z Niemcami na wschodzie. A przeciez Ivan Bohus starszy, wowczas uczen gimnazjum, powinien miec zakarbowany w pamieci ten goracy czas – zapewne jako okres ogolnonarodowej euforii, podobnej do tej, jaka my przezywalismy rok wczesniej z powodu zajecia Zaolzia i Jaworzyny – dzis tak krytycznie ocenianego. Pamiec jest wiec nie tylko krotka, ale i wybiorcza – usluznie zachowuje to, co aktualnie wygodne. A wracajac do artykuliku w GS 8/09, odnotujmy list od Marka Janasa, ktory przyslal nam kopie wypowiedzi wicepremiera Slowacji, Dusana Caplovica, zawierajacej wyrazy ubolewania z powodu feralnego wrzesnia (GW 09.09.27). "Czyzby pan premier przeczytal cos w Glosie Seniora?" – pyta Marek.
GS/0000 WYSTAWY 09/2009
Prezes BKA Jan Weigel zaprosil nas w imieniu Ryszarda Kowalewskiego na wernisaz jego wystawy "Moje gory", ktory odbyl sie 31 lipca w Muzeum na Zamku w Bielsku Bialej. Tymczasem w Kiezmarku do 18 pazdziernika czynna jest wystawa starych grafik tatrzanskich ze zbiorow Henryka Raczki z Kielc. W dniach 17–20 wrzesnia w ramach wyjazdowych obchodow 45-lecia powstania Mazowieckiego Klubu Gorskiego "Matragona" w Wetlinie na Piotrowej Polanie odbyla sie prezentacja rysunkow o tematyce gorskiej i wspinaczkowej Marka Koneckiego. Pare dni pozniej ta sama tematyka zawitala w Karkonosze. Podczas jubileuszowego XV Spotkania Milosnikow Gor i Alpinizmu, jak co roku zorganizowanego przez Alka Lwowa, w dniach 25–27 wrzesnia w Slaskim Domu pod Sniezka swoje rysunki prezentowali na kameralnej wystawie Tomek Wolski i Marek Konecki. Wszystkie cztery wystawy przyjete zostaly z wielkim zainteresowaniem i aplauzem.
GS/0000 PAKISTANSKIE LATO 09/2009
Sezon zapowiadal sie bogato, zawiodl jednak wszelkie oczekiwania. Pogoda byla kaprysna, sloneczne przeblyski rzadkie a wyprawy nie szczegolnie bitne. Jak wynika z niepelnych doniesien, w ogole bez wejsc pozostaly K2 i Broad Peak, a i na Gasherbrumach nie roilo sie od zdobywcow: na G II weszlo zaledwie pare osob (wymienia sie 2), na G I okolo 15. K2 zdobyl co prawda w solowym ataku Hiszpan Jorge Egocheaga, przyznal jednak, ze zatrzymal sie 12 m czy 14 m od wierzcholka (wedlug GPS) i wejscie – dosc watpliwe – nie zostalo mu zaliczone. Laskawsza okazala sie Nanga Parbat, na ktorej stanelo lacznie ok. 15 alpinistow i alpinistek. Bogata prase mialo poprowadzenie na flance Diamir, na lewo od "Kinshofera", kolejnej drogi z 2000 m nowego terenu (wzmianka w GS 07/09). Jej autorami sa Austriacy Gerfried Goschl, Sepp Bachmair, Hans Goger i Kanadyjczyk Louis Rousseau. Rewelacyjna Koreanka Oh Eun-sun (43) wejsciem na G I zdobyla swoj 13 osmiotysiecznik i, jak ustalono, zamknela dla Korei narodowy zenski komplet Korony Himalajow – na drugim miejscu po Polsce (por. GS 05/09). Towarzyszyl jej 70-letni Hiszpan Carlos Soria. Rywalce Oh Eun-sun, Gerlinde Kaltenbrunner, nie powiodlo sie na K2 a sama Oh atakuje obecnie brakujaca jej do pelni szczescia Annapurne. Z nizszych partii Karakorum wiadomosci sa skape. Atakowane byly Latoki, na Spantik 5 sierpnia weszlo z obozu III 6 alpinistek iranskich. Duzy ruch panowal m.in. w dolinie Charakusa i w rejonie Trango. Do ciekawszych nalezy wejscie Wlochow trudnym zachodnim filarem K7 (Rolando Larcher, Fabio Leoni, Michele Cagol i Elio Orlandi). O dreszczyk sportowy zadbali bracia Huberowie – Alex i Thomas, ktorzy w sierpniu przeszli klasycznie (rotpunkt) slynna droge Eternal Flamme na palcu Trango (6251 m). Trudnosci 9+, kluczowe metry na wysokosci 6000 m. Smiertelnych wypadkow zanotowano co najmniej 6 – najdramatyczniejszy Oscara Pereza na Latoku II. Smutni opuszczali Karakorum Polacy: z powodu braku warunkow grupa Jacka Telera nie weszla na planowane Gasherbrumy, na Broad Peaku jubileuszowa wyprawa Ryszarda Pawlowskiego zawrocila spod przeleczy, Pawel Michalski dotarl nieco wyzej, bo do samego siodla 7950 m.
GS/0000 Z NASZEJ POCZTY 09/2009
Maciej Popko.
Polowa sierpnia, cicho i spokojnie, niemal wszyscy wyjechali, jedynie Tomek Lubienski konczy w pospiechu ksiazke o wrzesniu 1939. I ja w domu – sam, zglebiam tajemnice dziejow i kultury okresu wczesnodynastycznego w Mezopotamii. Moja "Arinne" przyslali wreszcie z Niemiec, jestem jednak rozczarowany, bo drobny druk zniecheca do czytania: wtloczyli 55 wierszy na strone, podczas gdy w innych ksiazkach tej serii jest ich tylko 34–40. Blizsze dane: Maciej Popko "Arinna. Eine heilige Stadt der Hethiter", Harrassowitz Verlag, Wiesbaden 2009 (Studien zu den Bogazkoy-Texten, Bd. 50). Mysle o nastepnych ksiazkach, np. "Hetyci" czy "U korzeni kultury greckiej", ale czy warto psuc oczy, skoro w narodzie liczacym 40 milionow dusz naklad 1000 egzemplarzy rozchodzi sie z takim trudem? Chyba lepiej pojechac do Turcji i pogrzac sie w sloncu...
Lato 2009 – Maciej Popko. Fot. Adam Trzaska
GS/0000 KROTKO 09/2009