GS/0000 DLUGI CIEN MANHATTANU 09/2001
Tragiczne wydarzenia w Nowym Jorku i Waszyngtonie gleboko wstrzasnely calym swiatem. W gorskich pismach wieze World Trade Center a wraz z nimi i Nowy Jork nazywane sa "Everestem Miast" (Everest of Cities). Niektore gorskie centrale internetowe, jak np. ExplorersWeb, maja w Nowym Jorku siedziby i ich tworcy, choc sami nie ucierpieli, osobiscie otarli sie o nieludzka zbrodnie. Z baz himalajskich plynely slowa otuchy, jak te od Babanowa spod Meru (GG 09/01) czy te z obozu Boningtona w Ladakhu: "Tak jak caly cywilizowany swiat jestesmy przerazeni i od calego naszego zespolu slemy wszystkim poszkodowanym slowa najglebszego wspolczucia. Zywimy nadzieje, ze sprawcy zostana ujeci i ukarani." Szczegolny bol odczuwaja wyprawy amerykanskie. Szturmujacy Everest od strony Tybetu inwalida Ed Hommer jest zszokowany, tym bardziej, ze na codzien pracuje jako pilot w American Airlines. "Wyprawe kontynuujemy – mowi – ale dramat na Manhattanie odebral nam caly impet i cala radosc z wspinania i oczekiwanego sukcesu." Nad lodowcem Rongbuk alpinisci ulozyli kamienny kopiec upamietniajacy tragedie. Do nas wiadomosci z Ameryki docieraly przez Wladka Janowskiego, ktorego wiesc o tragedii zaskoczyla w drodze na nowojorskie lotnisko. Pozniej nerwowo szukal mieszkajacych w miescie przyjaciol, jako pierwszego odnalazl Kazimierza Smieszke. Tymczasem ostatnie wyprawy wycofuja sie z Karakorum, do czego wzywaja je wladze. W Tybecie do solowego lotu balonowego nad Everestem szykowal sie Anglik David Hempleman-Adams (GG 09/01), jednakze 16 wrzesnia wladze chinskie cofnely mu pozwolenie, tlumaczac sie wymogami bezpieczenstwa w zaostrzonej sytuacji miedzynarodowej, lot nie odbedzie sie wiec. Pakistan z jednej strony zapowiada ulatwienia dla przyjezdnych, z drugiej jednak anuluje wszelkie promesy zezwolen. Natomiast w Himalajach Nepalskich sezon zaczal sie bez problemow, a slaby jest – o czym nizej – z innej przyczyny.
Wybiegajac w przyszlosc przyjac trzeba, ze zapowiedziane amerykanskie kontruderzenie nie pozostanie bez wplywu na alpinizm w Azji Centralnej, szczegolnie w Hindukuszu i Karakorum, a moze takze w islamskich republikach poradzieckich. Ale czy w obliczu tak tragicznych wydarzen, jak te na Manhattanie, w ogole wypada mowic o rachubach i obawach alpinistow?
GS/0000 MIESIAC W GORACH TURCJI 09/2001
Na przelomie sierpnia i wrzesnia br. odwiedzilem wraz z Magda Kapelus i Krzysztofem Wieteska wapienne, bajecznie kolorowe gory Aladag w srodkowej Turcji. Weszlismy – nie zawsze w pelnym skladzie – na najwybitniejsze szczyty masywu: nad dolina Siyirma na Alaca (3588 m) i Kaldi (3688 m, II), w rejonie doliny Yedi Goller na Emler (3723 m), Eznevit (3550 m), Kizilkaya (3725 m, II) i inne, wreszcie w otoczeniu doliny Narpuz na Demirkazik (3756 m, II). Gory Aladag sa obecnie latwo dostepne, znalezlismy sie tam w niespelna dobe po wylocie z Okecia. Pod wzgledem krajobrazu i kolorytu przypominaja nieco poludniowe Dolomity. Z relacji miejscowych jak i wpisow w zeszytach na wierzcholkach i w ksiegach prowadzonych przez przewodnikow wynika, ze rejon ten odwiedza sporo Polakow, ale przewaznie ograniczaja sie oni, podobnie jak turysci zachodni, do przemarszow dolinami. Problemem jest brak dobrej informacji; jedyny polski przewodnik, wydany przez SKPB w r. 1984, wymaga aktualizacji, uzupelnien i poprawek (np. atrakcyjna droga na Kaldi jest w nim sklasyfikowana jako IV). W pamietnym dla calego swiata dniu 11 wrzesnia weszlismy, oczywiscie niczego nieswiadomi, na najwyzszy szczyt Azji Mniejszej, wulkan Erciyes Dagi (3916 m). Koszt 3-tygodniowego pobytu zamknal sie w umiarkowanej kwocie 1100 zl (promocyjny przelot) i 120 $ na osobe.
Maciej Popko
GS/0000 SA JESZCZE TAKIE GORY 09/2001
Milo miec swiadomosc, ze sa jeszcze – choc male i nieliczne – biale plamy na mapach gor swiata. W latach 1999 i 2000 wyprawy Uniwersytetu Waseda z Tokio weszly jako pierwsze grupy z zagranicy we wschodnia czesc Kunlunu, do zrodel rzeki Keriya. Podwojny rekonesans wiosna i jesienia 1999 pozwolil zbadac dluga droge dojscia i przywiozl szczegolowe zdjecia. Latem 2000 roku 90 oslow przez 12 dni nioslo ekipe i jej bagaz do bazy u polnocnych podnozy dziewiczej gory Czong (Qong) Muztagh (6962 m). Zalozono baze wysunieta 5200 m a na szerokiej grani polnocnej obozy 5900 i 6400 m. 15 sierpnia 2000 po dosc trudnej wspinaczce prawie 7-tysieczny szczyt osiagneli Hiroaki Kino (37), Yasuhi Tanahashi (37) i weteran himalajski Eiko Otani (57). Podjeta 20 sierpnia proba II wejscia nie powiodla sie z powodu niepogody, podobnie jak zamiar zdobycia szczytu zachodniego. Czong Muztagh znaczy "wielka gora lodowa". W otoczeniu jest jeszcze kilka niezdobytych szczytow 6-tysiecznych. Okolo 100 km dalej na zachod wznosi sie najwyzszy szczyt calego Kunlunu Zachodniego, bezimienny P. 7167 m, zdobyty przez Japonczykow w r. 1986.
Zupelnie niewyeksplorowane jest tez dlugie pasmo Kangri Garpo w poludniowo-wschodnim Tybecie, jakby we wschodnim przedluzeniu Himalajow, kulminujace w szczycie Bairiga (6882 m). Jesienia 2000 owocny rekonesans przeprowadzil tu japonski klub weteranow, znany pod nazwa Srebrnego Zolwia, zrzeszajacy alpinistow w wieku 60–70 lat.
Tej jesieni w podobna biala plame wkroczyl Chris Bonington, ktory wespol z Harishem Kapadia poprowadzil mala wyprawe indyjsko-brytyjska w polnocnozachodni cypel Indii, w dziewicze i bezimienne pasmo, nazwane Arganglas. Uczestnicy hinduscy (wsrod nich oficer lacznikowy) weszli na szczyty 6360 m i 6312 m, Chris z towarzyszami probowal zdobyc najwyzsze wzniesienie pasma, Argan Kangi (6789 m, nazwe nadala wyprawa), przeszkodzily mu w tym jednak sniegi. Glownym sukcesem ekipy jest przejscie przez dwojke Mark Richey i Mark Wilford 1300-metrowej polnocnej sciany szczytu 6218 m, roboczo nazwanego Eigerem. Wspinaczka o alpejskich trudnosciach zajelo im niemal 5 dni, natomiast glowna przygode stanowilo zejscie o glodzie w dziki wodny kanion po drugiej stronie masywu, ze zjazdami przez serie wodospadow. Harish Kapadia zbadal okoliczne doliny, lodowce i przelecze. Wydarzenia na Manhattanie i wzrost napiecia w Azji Centralnej zmusily wyprawe do przerwania owocnej dzialalnosci. Wiecej szczegolow, mapa i zdjecie w GG 10/01.
Nie zdobytych 7-tysiecznikow jest jeszcze dosc duzo, 6-tysiecznikow – wiecej niz tysiac. Nepal zapowiada, ze Miedzynarodowy Rok Gor 2002 uczci otwarciem przeszlo 100 szczytow tej klasy, w wiekszosci dziewiczych. A ktora z samodzielnych gor jest najwyzsza na swiecie dotad niezdeptana przez czlowieka? Japonscy eksperci mowia, ze wspanialy Gankarpunzum (7570 m) na granicy Chin i Bhutanu, na razie niedostepny ze wzgledow politycznych. Ale wedlug naszych danych jego dziewictwo nie jest calkiem pewne.
GS/0000 HIMALAJE NEPALSKIE – CHWILA ODDECHU 09/2001
Tak slabej jesieni nie bylo od 28 lat. Niepokoje polityczne w Nepalu (wymordowanie rodziny krolewskiej) i recesja gospodarcza na swiecie sprawily, ze zaledwie 22 wyprawy zdecydowaly sie na udzial w jesiennym sezonie. Jak podalo nepalskie Ministerstwo Turystyki, zezwolenia wydano wyprawom z 9 krajow na 15 szczytow, w tym tylko 2 osmiotysieczniki: Dhaulagiri i Manaslu. Najwiecej jest wypraw z Japonii (5) i RFN (4), Polske reprezentuje 4-osobowa grupa kierowana przez Jacka Fludera, ktora w polowie wrzesnia odleciala na Annapurne III (7555 m, zob. GG 06/01). Z ostatnio otwartych szczytow wsrod celow widzimy Hungchi (7036 m) i Tengkangpoche (6500 m), oba dotad dziewicze. Filar upatrzony przez Polakow bedzie najambitniejszym celem sportowym calego sezonu, jesli tylko nasz zespol nie zmieni planu na latwiejszy. Sensacja jest calkowity brak zgloszen na tak popularna poludniowa strone Everestu (od Tybetu wspina sie kilka wypraw, m.in. wegierska, duzy ruch panuje na Cho Oyu i Shishapangmie). Recesja obejmuje takze ruch trekkingowy i turystyczny, co oznacza dla Nepalu duze straty finansowe, choc gory z ulga odetchna. (jn)
GS/0000 Z NASZEJ POCZTY 09/2001
Prof. dr hab. Jerzy Glazek, Poznan
W GS 06/01 zainteresowalo mnie opracowanie o Zadnim Mnichu. Bliski jest mi ten szczyt, mam na nim bowiem, odnotowany w literaturze, wariant drogi – "Po Glazkach Starszych". W latach 1956–61 pracowalem nad mapa geologiczna masywow Koszystej i Woloszyna. Lazac w gore i w dol kolejnymi zlebami i grzedami, zrobilem wtedy wiele "nowych drog", pomiedzy tymi paroma opisanymi przez WHP. Dwa razy latalem szczesliwie, raz bylem sam, drugi raz z dzisiejszym profesorem Uniwersytetu Slaskiego, S. Ostafczukiem, ktory zauwazyl, ze "w powietrzu mialem bardzo glupia mine". Wtedy tez wspinalem sie, czesto z bratem, kiedy wpadal w Tatry na trening. Wlasnie tak powstala ta nowa droga na Zadnim Mnichu. Ja rezydowalem wowczas miesiacami w Roztoce u niezapomnianego Andrzeja Krzeptowskiego. Kazek wpadl z Wroclawia i powiedzial "jutro idziemy na filar Miegusza" (o ktorym marzylem). Kiedy rano znalezlismy sie nad Morskim Okiem okazalo sie, ze sciana tonie w chmurach, przeswitywal tylko Mnich, wiec zaliczylismy droge na Mnichu, zdaje sie Stanislawskiego. Gdy stanelismy na szczycie, odslonil sie Zadni Mnich. Wybralismy na nim najprostsza droge, ktora wydawala nam sie logiczna, a na koniec weszlismy grania na Cubryne. Kazik po przestudiowaniu WHP stwierdzil, ze wycielismy nowa droge i wyslal jej opis do "Taternika". Chodzilem w te lata takze "na czarno" na Slowacje, np. w rejon Mlynarza. Wystarczylo wyjsc po ciemku przed "filancami" z WOPu, a na gran wrocic o zmroku, po ich odmarszu. Zreszta znalem tych ludzi z widzenia, gdyz idac z Palenicy zatrzymywali sie na kawe w Roztoce.
Anna Beutler, Filadelfia
W lipcu tego roku na jednej z konferencji naukowych w Denver mialam okazje wysluchac wykladu lekarza Becka Weathersa, uczestnika tragicznych wydarzen na Everescie w roku 1996, opisanych przez Johna Krakauera w ksiazce "Into Thin Air". Tematem konferencji byla medycyna wysokogorska, a Weathers zostal zaproszony jako gosc honorowy. W czasie z gora godzinnego wystepu opowiadal o swoich przezyciach, nie wyswietlajac ani jednego przezrocza. W istocie byl to teatr jednego aktora, trzymajacy w napieciu przeszlo tysieczna widownie. Prelegent demonstrowal, jak z wysilkiem pokonywal wysokosc, nasladowal gwizd huraganu, plakal wspominajac zmarlych. Publicznosc mogla obserwowac jego zrekonstruowany po odmrozeniach nos, proteze prawej dloni i liczne amputacje u lewej reki. Konczac wystapienie, sformulowal swoje przeslanie: kochaj ludzi, bo to jest w zyciu najwazniejsze, ufaj tez w to, ze drzemia w tobie sily, ktore zmobilizowane, moga doprowadzic do rzeczy uznawanych za niemozliwe. Beck Weathers opowiadal o wydarzeniach z 10 maja 1996. Ponad 30 ludzi wracajacych ze szczytu Everestu (lub wycofujacych sie) zostalo uwiezionych przez niezwykle gwaltowna burze. W ciagu 24 godzin zmarlo 7, w tym 3 zawodowych przewodnikow. Jednym z zaskoczonych przez zywiol w okolicy Przeleczy Poludniowej byl Beck Weathers, wowczas 49-letni lekarz patolog z Dallas, wspinacz-amator, uczestnik wyprawy komercyjnej Roba Halla. Nie wszedl na szczyt, a wycofujac sie, zostal zostawiony przez towarzyszy w stanie nieprzytomnosci i uznany za zmarlego. Telefonicznie powiadomiono zone Peach i rodzine o jego smierci. Jednak nastepnego ranka, po nocy spedzonej powyzej 8000 m, odzyskal przytomnosc i zdolal zejsc do najblizszego (IV) obozu, gdzie udzielono mu pierwszej pomocy. Byl wychlodzony, stracil wzrok, nie mial czucia w obu rekach i lewej stopie. Kiedy 2 dni pozniej z pomoca kolegow doszedl do obozu II, byl juz zbyt chory, by o wlasnych silach pokonac lodospad Khumbu. Wtedy jego zona w USA, powiadomiona o dramatycznej sytuacji, zorganizowala rzecz prawie niemozliwa na tej wysokosci: akcje ratunkowa z pomoca helikoptera. Rekordowego i niebezpiecznego lotu dokonal mlody pilot armii nepalskiej, Madan Khatri Chhteri, ktory dwukrotnie wyladowal na wysokosci ok. 6500 m, ratujac najpierw (na zyczenie Weathersa) Gau Ming Ho (Makalu Gau) z Taiwanu, a pozniej jego samego. Swoje przezycia opisal w ksiazce "Left for the Dead: My Journey Home from Everest". Poruszeni opowiescia sluchacze w Denver, nagrodzili Becka oklaskami na stojaco.
GS/0000 ZDARZENIA 09/2001
GS/0000 LUDZIE 09/2001
GS/0000 POZEGNANIA 09/2001