2002 |
NOWOSCI I ZAPOWIEDZI WYDAWNICZE |
00.00.0000 |
Baintha Brakk i Everest |
10.12.2002 |
Do mojej informacji o nowosciach alpinistycznych na niemieckim rynku ksiegarskim (
GS 10/02) wkradl sie blad. Otoz autorem ksiazki
"Ogre. Gipfel der Traume" jest wylacznie Thomas Huber. Wydany w formacie albumowym tytul liczy 176 stron i zawiera sporo ciekawych zdjec, ilustrujacych bez mala 25 lat heroicznych bojow na Baintha Brakk. Lakoniczne slowo wstepne napisal Reinhold Messner -- niedlugo ciekawostka bibliograficzna bedzie ksiazka gorska bez przedmowy lub komentarza slynnego Tyrolczyka.
Ksiazka sklada sie z kilku rozdzialow. Chris Bonington pisze o pamietnej wyprawie zdobywczej z 1977 r., o ktorej tak szeroko mowil na niedawnym festiwalu w Lodzi. Zamieszczono sprawozdanie japonskiej wyprawy na poludniowa sciane Ogre z 1978 roku (do szczytu zabraklo 20 metrow...). Gerard Pailheiret relacjonuje francuska probe na filarze poludniowym w 1983 roku. Kolejno opisano proby Niemcow (1990), Hiszpanow (1992) i ponownie Niemcow (1993 i 1997). W dalszych rozdzialach Thomas Huber opisuje udana wyprawe na poludniowo-zachodnia sciane Latoka II (1997), nieudana probe na Ogre (1999) i zdobycie polnocnego filara Shivlinga (2000). I wreszcie rok 2001 podwojny niemiecko-szwajcarski sukces: I wejscie na Ogre III (6850 m) i II wejscie na Ogre -- nowa droga filarem poludniowym (szczegoly w
GG 08/01 z 20.08.2001). Calosc uzupelnia praktyczna kronika alpinistycznych dziejow masywu, slowniczek i przydatne wiadomosci praktyczne. Slowa najwyzszego uznania dla Thomasa Hubera, gratulacje dla monachijskiego wydawnictwa BLV.
Inna nowoscia jest napisana z mysla o zlotym jubileuszu zdobycia Everestu kolejna monografia najwyzszego szczytu Ziemi. Redaktorem ksiazki jest Jochen Hemmleb, geolog i historyk alpinizmu, ktory bral udzial w dwoch wyprawach naukowo-detektywistycznych na stoki Everestu (1999--2001). Ksiazka zawiera rowniez teksty D. Ankera, J. Kruhla, A. Salkeld i E. Webstera. Bogato ilustrowane dzielo stanowi kolejna probe podsumowania naszej wiedzy o Everescie. Obok geologii i najwazniejszych faktow z historii masywu, autor analizuje przyczyny i skutki komercjalizacji wypraw, zastanawia sie tez nad magia Everestu, ktora prowadzi do wielu wynaturzen a w konsekwencji do niejednej tragedii. Duzo miejsca poswieca roli Everestu w literaturze i filmie. Okolo 300, niekiedy rzadko publikowanych zdjec, kronika dziejow Everestu, bogata bibliografia i indeksy, czynia z ksiazki bardzo cenne i udane przedsiewziecie. Wydawca AS Verlag z Zurychu zapowiada Everest jako pierwszy tom z serii "Osmiotysieczniki" (vide analogiczna seria tego samego wydawcy dotyczaca szczytow alpejskich). Cena ksiazki jest stosunkowo wysoka: wynosi bez mala 40 euro.
Poniewaz jubileusze bywaja czesto bezposrednim zaczynem powstawania rozmaitych publikacji, mam nadzieje, ze 100 rocznica powstania ST TT rowniez odpowiednio zaowocuje.
Marek Maluda
00.00.0000 |
"Taternik" 4/2001 |
26.11.2002 |
W dniu 23 listopada, podczas festiwalu w Lodzi, otrzymalismy od Wojciecha Swiecickiego oczekiwany numer 4/2001 "Taternika". Pod bardzo elegancka okladka kryje sie 78 stron druku z na ogol dobrymi i wartosciowymi tekstami, napisanymi przez doswiadczonych i ogolnie cenionych autorow. Oto wybor nazwisk w alfabetycznym porzadku: Anna Beutler, Wladyslaw Cywinski, Grzegorz Glazek, Marek Glogoczowski, Piotr Konopka, Adam Marasek, Jacek Mierzejewski (+), Janusz Onyszkiewicz, Artur Paszczak, Piotr Pustelnik, Maciej Popko, Zbigniew Piotrowicz, Jakub Radziejowski, Robert Sieklucki, Waclaw Sonelski, Wojciech Swiecicki i -- last, not least -- Wojciech Wisniewski.
Materialy sa ciekawe i niezle zredagowane, chociaz numer ma wyrazny przechyl w strone tematyki jaskiniowej i jednego autora, nota bene swietnego -- Wojciecha Wisniewskiego (ok. 18 stron). W dziale tym mamy artykul o jaskini Sarma w Kaukazie, wspomnianej w
GS 10/02. Zapowiadana przez autora proba jej poglebienia, jak juz wiemy, nie powiodla sie. Piotr Pustelnik pisze o swoim spotkaniu z Makalu, Artur Paszczak o powtorzeniu "Superparanoi" na Kazalnicy, Wladyslaw Cywinski omawia zime 2001--02 w Tatrach a Adam Marasek -- wypadki taternickie zimy i poprzedzajacego ja lata. Wojciech Swiecicki trafnie komentuje wyczyn Andrzeja Lipki, ktory 8 sierpnia 2002 przeszedl w 2 godziny droge Comiciego na Cima Grande -- klasycznie i bez liny. Zauwazmy, ze przejscie odbylo sie w tydzien po szeroko naglosnionym solowym przejsciu sasiedniego "Brandlera", dokonanym przez Alexa Hubera. Nasza notatke o tym przejsciu (
GG 10/02 z 12.10.2002) zakonczylismy stwierdzeniem, ze takie wyczyny sa kuszeniem losu i prowokowaniem innych do wkraczania w strefe smiertelnego ryzyka. W sumie jest w "czworce" co czytac i o czym podumac.
Same pochwaly? Nie do konca, nie brak bowiem w numerze uchybien wydawniczych i redaktorskich. Idac za Andrzejem Klosem, redakcja paginuje poszczegolne numery, a nie -- jak to slusznie bylo przez cale zycie "Taternika" -- roczniki. Skoro wkladka archiwalna wyrozniona jest innym papierem i wsadzana w tekst, musi miec paginacje osobna, np. rzymska. Dowcipne rysunki Marka Koneckiego zyskalyby (tak!) na zmniejszeniu, podobnie "grubo" rysowane okladki "Taternika" z Winterthur, ktore latwo zmiescilyby sie na jednej stronie. Natomiast defektem calkiem powaznym jest wkroczenie z trescia w rok 2002. Transgresja taka nie miala miejsca w historii "Taternika" a chyba nawet prasy polskiej, choc podyktowana byla troska redakcji o aktualnosc informacji opozniajacego sie numeru. Czy nie lepiej bylo zrezygnowac z "czworki" i wydac numer 1--4/2002?
W ladnie napisanym artykule wstepnym Zbigniew Piotrowicz zegna sie z czytelnikami po zaledwie roku urzedowania. Obiecuje, ze pozostanie wierny "Taternikowi" -- pioro ma lekkie, wiec oferta wydaje sie cenna. Na szczescie po dlugich namowach i wahaniach wylania sie nowy redaktor -- miejmy nadzieje na dluzej, niz rok czy dwa. Bedzie nim
Janusz Kurczab (
zdjecie), znakomity alpinista i doswiadczony autor ksiazek i przewodnikow -- od "Filara Kazalnicy" i "Shispare" (obie 1976) poczynajac. Zyczmy mu powodzenia i nie zapominajmy, ze "Taternik" jest naszym wspolnym pismem i takze od nas zalezy, jak wysoko uda mu sie wzleciec w najblizszych latach.
(J. Nyka)
00.00.0000 |
Mnich i Zamarla |
23.11.2002 |
Informujemy, ze wlasnie ukazaly sie nakladem Grzegorza Glazka dwa kolejne plakaty scian -- przewodnik fotograficzny wielkoformatowy serii
Master Topo. Tym razem sa to sciany Mnicha (nr 3 w serii) i Zamarlej Turni (nr 4) --
zdjecie. Sprzedawane sa w komplecie, cena i warunki te same, co przy Kazalnicy i Mieguszowieckim Szczycie (albo dwa skladane, albo dwa rulony -- w sklepach ok. 13 zl). Pierwsze dwa plakaty serii wzbudzily niespodzianie duze zainteresowanie.
00.00.0000 |
Nowosci prasowe z USA |
04.11.2002 |
Efektowne zdjecie Raphaela (Rafala) Slawinskiego na mikstowej drodze "Fruitcake (M10) w Kanadzie otwiera najnowszy, 217, numer czasopisma "Climbing", wypelniony jak zwykle ciekawym materialem. Wsrod wydarzen sportowych na pierwszym miejscu odnotowano ostatni wyczyn Deana Pottera, ktory w dniu 9 wrzesnia 2002 dokonal polaczenia w ciagu jednej doby dwoch wielkich klasycznych drog: "Regular Northwest Face" na Half Dome (VI 5.12a) i "Freerider" na El Capitanie (VI 5.12d; droga jest "latwiejsza" wersja "Salathe Wall"). Swoj dlugi i trudny maraton rozpoczal na Half Dome wspolnie z Jose Pereyra o godz. 10, meldujac sie na szczycie Dome po 3 godz. i 51 minutach (13:51). Nie czekajac na konczacego ostatnie wyciagi solo Pereyre, Potter pognal na leb na szyje do Mirror Lake, skad przejechal na rowerze do Curry Village, a nastepnie na motorze do mostu pod Capitanem. Byl tam o godz. 14:59, tak jak umowil sie ze Scottem Stowe, swoim partnerem na nastepna droge. Ten jednak spoznil sie i przyjechal dopiero o godz. 16:20. Ale 20 minut pozniej obaj wspinali sie juz na Capitanie. Ciemnosci zastaly ich na Hollow Flake. O godz. 2:30 doszli pod kluczowy 22. wyciag (5.12d/5.13a), ktory Potter zrobil przy swietle czolowki w trakcie drugiej proby. O godz. 5:30 zaczal prowadzic partie z trzema nastepnymi wyciagami 5.12. Na szczycie znalazl sie o godz. 9:23, czyli dokladnie po 23 godzinach i 23 minutach od rozpoczecia swojej wyczerpujacej przygody: "Nie bylo wybuchu radosci ani wiwatow i krzyku -- powiedzial. -- Mialem zrujnowane stopy i nie moglem zginac palcow u rak." Pozostajac jeszcze przy Yosemite, odnotujmy niezwykly jubileusz 100. przejscia sciany Capitana, jakiego doczekali sie dwaj wielcy jej milosnicy i wybitni sportowcy, Steve Gerberding i Hans Florine. Z tej okazji obaj polaczyli sie w zespol (po raz pierwszy na Capie razem!) i w dniu 14 pazdziernika br. przeszli "Dihedral Wall" (VI 5.8 A3) w 14 godz. i 14 minut. Tak na marginesie, to przyszly mi na mysl Tatry i pytanie, ktore kieruje do znawcow tematu: kto najwiecej razy (100?) przeszedl sciane Kazalnicy Mieguszowieckiej. Na koniec jeszcze informacja z rejonu lodowca Trango w Pakistanie, gdzie minionego lata z powodzeniem dzialala mloda dwojka Brian McMahon (25) i Josh Wharton (23). Dokonali oni dwoch ladnych pierwszych przejsc, najpierw na skalny zab o nazwie Flame (6309 m) droga "Under Fire" (VI 5.10+X A3 M5; 700 m) w 18-godzinnej akcji od namiotu do namiotu oraz -- byc moze jako pierwsi w alpejskim stylu -- na Shipton Spire (6004 m), droga od poludnia, nazwana "Khanadan Buttress" (VI 5.11 C1; 970 m), co zajelo im dwa i pol dnia. Na uwage zasluguje tez wyjatkowa motywacja dwojki, ktora z powodu deszczu wiekszosc czasu przesiedziala w namiocie (38 dni z ogolem 49 dni trwania wyprawy), cele sportowe realizujac na koncu pobytu. I juz rzeczywiscie na koniec warto jeszcze polecic wspinaczom o ambicjach sportowych i zdobywczych, rejon Quimsa Cruz w Cordillera Real w Boliwii, o ktorym Evelio Echevarria (znany wspinacz i historyk) wyrazil sie jako o "Karakorum Ameryki Poludniowej", co powinno byc wystarczajaca rekomendacja.
W sprzedazy juz jest takze nowy "Rock & Ice" (nr 120) z tytulem "Ultimate Climbs", zawierajacy przeszlo 230 opisow drog z roznych rejonow Ameryki. Bedzie to wiec bardzo cenny i poszukiwany przez praktykow numer. Mozna przypuszczac, ze omowione miejsca, choc niektore bardzo dobrze znane, stana sie niebawem modniejsze i beda wyjazdowym celem dla wielu z nas. Zacznijmy od rejonow zagranicznych, opisanych jednak po krotce i niestety bez wspinaczkowych topo. Kolejno sa to: Perth (Australia), Korsyka (Francja), Virgin Gorda (Brytyjskie Wyspy Dziewicze), Borneo (Malezja) i Meteora w Grecji, ktorych grozba zamkniecia dla wspinaczy, o czym bylo niedawno glosno, zdaje sie minela.. Z rejonow amerykanskich omowiony zostal znany boulderingowy teren o nazwie Buttermilks i Happy Boulders w poblizu Bishop w Kalifornii. Ciekawostka i nowoscia jest stworzenie kolorowych obwodow (np. obwod pomaranczowy zawiera 24 problemy o trudnosci V1 do V4), zreszta wzorowanych na podobnych obwodach w Fontainebleau, przy czym pojecie kolorow jest tu tylko umowne, bowiem (chyba na szczescie) na skale nie rysuje sie ani kolorow, ani strzalek. Nastepny rejon, to rowniez boulderingowy (choc nie tylko) slawny zakatek o nazwie Hueco Tanks w Teksasie, dokad powoli, po dwoch latach przerwy, wraca ruch wspinaczkowy. Aktualnie zezwolenie na wspinanie otrzymuje w Hueco dziennie 230 osob. Nastepne polecane miejsca, tym razem dla tradycyjnych wspinaczy, to piaskowcowe skalki Tennessee Wall w poblizu Chattanoogi i -- bogaty w wielkie sciany, ale tez w typowe skalki -- Red Rocks w Newadzie, z kolei jedno z moich ulubionych miejsc. Na koniec zaanonsujmy jeszcze problem, o ktorym pisalismy juz w GG, mianowicie Castleton Tower w Utah, grunty wokol ktorego wystawiono niedawno na sprzedaz. Ciekawy przegladowy artykul o Castleton "Land Grab", napisany przez Grega Childa (z opisami drog Jaya Smitha), nalezy odebrac tez jako pilny apel, kierowany do wszystkich wspinaczy, o pomoc w gromadzeniu pieniedzy na wykup tej ziemi (221 akrow). Niewykorzystanie tej szansy moze spowodowac bezpowrotna strate dostepu do tego niezwyklego miejsca. Specjalnie powolany i nadzorujacy zbiorke pieniedzy Utah Open Land zgromadzil dotychczas 324 000 $, a do lipca 2003, terminu transakcji, potrzebne jest 640 000 $. Cenna jest kazda wplata, mysle wiec ze nie od rzeczy byloby zorganizowanie skladki na ten cel w PZA i w naszych klubach. Zainteresowanym podaje adres: Utah Open Land, Castleton Tower Preservation Initiative, 1790 South 1100 East, Salt Lake City, UT 84105, tel. (darmowy, ale zdaje sie tylko na terenie USA) 1-877-800-CTPI. "Castleton is to the desert southwest what Everest is to Himalayan alpinism" -- napisal Child, nawiasem mowiac od niedawna mieszkaniec Castle Valley.
Piszac poprzednio o cieciach wydawniczych w "Rokendaisie" [
GG 10/02 z 22.10.2002] powielilem redakcyjny blad, zawyzajac ilosc zaoszczedzonego na redukcji papieru. W nowym wydaniu zamieszczono sprostowanie jednego z czytelnikow , ktory bystrze zauwazyl, iz oszczednosc wyniesie 22 i pol tony -- bo gdyby przyjac podane przez redakcje 22 500 tony, to 1 egzemplarz gazety musialby wazyc prawie 500 kg.
Rudaw Janowic
00.00.0000 |
Powrot Karlowicza |
24.10.2002 |
Milo jest odnotowac, ze muzyka stale malo znanego poza Polska Mieczyslawa Karlowicza (1876--1909), wielkiego kompozytora i wybitnego taternika (WET), przezywa obecnie chwile slawy i popularnosci. Otoz nakladem brytyjskiego wydawnictwa Chandos ukazala sie latem br. plyta kompaktowa z muzyka Karlowicza, na ktorej znalazly sie nastepujace utwory: "Odwieczne piesni" (uchodzace za najbardziej "tatrzanski" utwor kompozytora; podaje za WET), "Stanislaw i Anna Oswiecimscy" oraz "Litewska rapsodia". Plyta, nagrana przez BBC Philharmonic z udzialem dyrygenta Yana Pascala Torteliera, zyskala bardzo dobre recenzje w prasie muzycznej i w pazdzierniku zostala wybrana "krazkiem miesiaca" przez miesiecznik "BBC Music", a znany recenzent tej gazety Jan Smaczny, profesor muzyki z Belfastu, przyznal plycie najwyzsza pieciogwiazdkowa ocene, wyrozniajac jako szczegolnie piekna "Litewska rapsodie". Plyta sprzedawana jest we wszystkich wiekszych sklepach muzycznych na calym swiecie (na pewno w sieci Tower Records), choc, sadzac po tym, ze w Filadelfii, PA juz jej nie ma, rozprowadzany naklad nie jest zbyt wysoki. (wj)
00.00.0000 |
Nowy Rokendais |
22.10.2002 |
Listopadowe wydanie (119; November 30, 2002) amerykanskiego czasopisma "Rock&Ice" jest juz drugim numerem ukazujacym sie po glosnych zmianach personalnych, z grubsza polegajacych na przejeciu pisma przez ludzi z konkurencyjnego "Climbinga". Zeszyt otwiera tekst Duane Raleigha, redaktora naczelnego (jeszcze w sierpniu br. naczelny -- stale dobrze prosperujacego -- "Climbinga"), w ktorym zapowiada on zmniejszenie nakladu pisma -- obecnie o 5000 egzemplarzy, a docelowo -- w r. 2003 -- o kolejne 5000. O co wlasciwie chodzi? O oszczednosci, ponoc takze te ogolniejszej natury. Jak podano, gazeta wycofujac sie z powszechnej i malo oplacalnej sprzedazy detalicznej (wedlug norm prasowych, 30% sprzedazy to jest juz dobry wynik) zaoszczedzi rocznie 22 000 ton papieru, nie mowiac o farbie drukarskiej i zuzyciu paliwa do dystrybucji pisma. Niewatpliwie srodowisko nam troche odetchnie! Obecnie pismo skupi sie na sprzedazy subskrypcyjnej i w bardziej rentownych sklepach. "Rock&Ice" to oczywiscie magazyn pieknie ilustrowany, pelen atrakcyjnych kolorowych fotografii. Po zmianie ukladu pisma galeria zdjec znalazla sie na samym przodzie. W czesci informacyjnej na pierwszym miejscu najnowsze wyniki sportowe Lisy Rands, ktora ostatnio dwukrotnie wygrala w zawodach o Puchar Swiata w boulderingu. Z Patagonii podano dobra wiadomosc o pierwszym zimowym (drugim w ogole) przejsciu hakowej drogi "Vol du Nuit" (A2 Andy Parkinsa) na Aguja Mermoz (2754 m), dokonanym w dwa dni w sierpniu przez czolowa brytyjska dwojke Andy Kirkpatricka i Iana Parnella. Mamy tez informacje, ze od sierpnia nowym dyrektorem Access Fund jest Steve Matous (47 lat), doswiadczony wspinacz i przewodnik himalajski, z ktorym gazeta przeprowadzila wywiad. Pierwszy odcinek nowej rubryki poswieconej wypadkom, z opisem i stosowna "lekcja", zredagowal Jed Williamson z American Alpine Club. Dwa dalsze i to dlugie artykuly poswiecone sa wspinaniu gorskiemu w High Sierra w Kalifornii oraz skalkowemu w niezwykle pupularnym rejonie Rifle w Kolorado. Tragicznie zmarlego w wypadku lotniczym w dniu 11 sierpnia br. Gallena Rowella (1940--2002) wspomina jego gorski przyjaciel (juz od czasow przedszkolnych) Steve Roper. Mamy jeszcze liczne porady jak wspinac sie lepiej i bezpieczniej , bardzo cenne z uwagi na opinie wybitnych fachmanow w swoich dziedzinach -- wypowiadaja sie Peter Croft (trening przed dlugi drogami), Beth Rodden (skalki), Steve House (wspinanie alpejskie), Tommy Caldwell (wielkie sciany) i Lisa Rands (bouldering).
Wladyslaw Janowski
00.00.0000 |
Lynn w pionowym swiecie |
18.10.2002 |
Ksiazka Lynn Hill (napisana we wspolpracy z Gregiem Childem) "Climbing Free: My Life in the Vertical World" pojawila sie w sprzedazy w USA, Wielkiej Brytanii i Niemczech (choc zapewne tez w innych krajach) i zapowiada sie jako tegoroczny bestseller. Jest to opowiesc o zyciu i wspanialej karierze jednej z najlepiej wspinajacych sie w skale kobiet. Ukoronowaniem tej kariery bylo pierwsze przejscie klasyczne "Nosa" na El Capitanie (1993). W komentarzach ksiazka jest bardzo chwalona, szczegolnie zas fragmenty scisle autobiograficzne. Wytyka sie jej natomiast zbedne -- zdaniem niektorych czytelnikow -- powtarzanie cudzych przezyc (np. wspominajac Johna Longa) lub podawanie nadmiernej ilosci szczegolow historycznych i geograficznych (w rozdziale o Yosemite). Ksiazka ukazala sie nakladem wydawnictw W.W. Norton (w USA 26$) i Harper Collins (GB).
Wladyslaw Janowski
00.00.0000 |
Jerzy Kolankowski o sobie |
12.10.2002 |
Nakladem Muzeum Karkonoskiego (MK) w Jeleniej Gorze ukazal sie w roku zeszlym szkic autobiograficzny Jerzego Kolankowskiego pt. "Historia jednego zycia". Kolankowski (zmarly 30 lipca 2001) pozostawil po sobie dwie autobiografie. Pierwsza z nich powstala w koncu lat dziewiecdziesiatych, druga zas zostala skonczona tuz przed smiercia. Opublikowana wersja laczy oba wzajemnie uzupelniajace sie teksty. Ksiazka zostala wydana na papierze kredowym, w ladnej oprawie graficznej i w solidnej twardej okladce. Liczy 64 strony, w tym krotki wstep, napisany przez Rade i Zarzad Miasta Jeleniej Gory (ktory sfinansowal wydanie ksiazki, honorujac w ten sposob -- co podkreslono -- wybitnego obywatela miasta), jak i slowo od wydawcy, napisane przez Stanislawa Firszta, dyrektora MK. Ksiazka zawiera kilkanascie archiwalnych zdjec i rysunkow, a takze kolorowe reprodukcje 17 obrazow autora. Cenne uzupelnienia stanowia zamieszczone na koncu ksiazki indeks osob oraz zestawienie utworow wydanych drukiem (16 tytulow) jak i utworow i tlumaczen dotad nie opublikowanych (w sumie kilkanascie pozycji). Ksiazke w cenie 15 zl mozna kupic u wydawcy (Muzeum Karkonoskie w Jeleniej Gorze, ul. Matejki 28; 58-500 Jelenia Gora; tel. 075/75 23 465).
Wladyslaw Janowski
00.00.0000 |
Biografia Lorda Hunta |
07.10.2002 |
15 pazdziernika w Royal Geographical Society w Londynie odbedzie sie wieczor promocyjny ksiazki o zyciu i dzialalnosci Johna Hunta, zatytulowanej "The Life and Work of John Hunt", a zredagowanej przez Ingrid Cranfield, z poslowiem J.K. Mosci Ksiecia Filipa. Bedzie to kronika niezwyklego zycia niezwyklego czlowieka. Na promocyjnych pierwszych 50 egzemplarzach zlozy podpisy Lady Hunt, ktora pamietamy z jej pobytow w Polsce. Wysylka przez wydawce egzemplarzy komercyjnych rozpocznie sie niebawem, cena 21,45 GBP. Poniewaz jestem skromnym wspolautorem tego dziela (artykul o kontaktach z Johnem Huntem), otrzymalem zaproszenie na londynska impreze. Z zaproszenia nie skorzystam, ale po otrzymaniu ksiazki napisze o niej cos wiecej.
Andrzej Kus
00.00.0000 |
For climbers by climbers |
07.10.2002 |
Pozna jesienia w Jackson Hole (Wyoming) ukaze sie pierwszy numer nowego amerykanskiego magazynu alpinistycznego, zatytulowanego "Alpinist Magazine". Wydawca pisma bedzie Marc Ewing a redaktorem Christian Beckwith, ktory dal sie poznac jako tworca kilku dobrych tomow "American Alpine Journal", gdzie ostatnio zastapiono go Johnem Harlinem III. "Alpinist" chce byc niezaleznym kwartalnikiem, nastawionym na dokumentacje powaznej dzialalnosci wspinaczkowej na calym swiecie. Redakcja planuje pozyskiwanie relacji o wielkich drogach wprost od ich autorow, zdjec zas od swiatowych mistrzow wspinaczkowego obiektywu. "Nastawiamy sie -- mowi Beckwith -- na pokazywanie roznych pasji wspinaczkowych na calym swiecie. Spolecznosc gorska nie zna granic politycznych ani podzialow generacyjnych. Chcemy to uwypuklac przez mozliwie najlepsze materialy, pochodzace od najlepszych wspinaczy, pisarzy, fotografow." Poswiecony Patagonii numer probny ("0") ukazal sie w sierpniu. Numer 1 znajdzie sie w sprzedazy 29 listopada w cenie 12,95 $ (13 euro) badz w prenumeracie rocznej w kwocie 46 $.
Jesli chodzi o amerykanskie magazyny, to zmian jest wiecej. Otoz "Rock & Ice" zostal kupiony przez dwoch bylych pracownikow "Climbing" i cala redakcja zostala przeniesiona z Boulder do Carbondale, co zabawniejsze -- do lokalu naprzeciwko redakcji "Climbing", urzedujacej przy tej samej ulicy. Zespol "Climbing" opuscilo wiele osob, wlacznie z Alison Osius, zasilajac "Rock & Ice", gdzie z poprzedniej redakcji nie pozostal nikt. Efekt na razie jest taki, ze pierwsze po roszadach personalnych wydania tych magazynow sa w formie i tresci bardzo do siebie podobne. "Rock & Ice" obiecuje jednak, ze i to sie zmieni.
Wladyslaw Janowski
Jak wynika z "listow intencyjnych" kwartalnika "Alpinist" i jego numeru "0", pod wzgledem tresci pismo to bedzie byc moze podobne do wloskiego "Su Alto", wkroczy tez ostro na obszar dotad zarezerwowany dla "American Alpine Journal", od dziesiatkow lat zajmujacego sie dokumentowaniem powaznej dzialalnosci wysokogorskiej -- z preferencja materialow sprawozdawczych z pierwszej reki, co takze postuluje Beckwith. Oczywiscie, ani czytelnikow, ani znaczenia AAJ nie odbierze, zwlaszcza jesli John Harlin utrzyma jego dotychczasowy poziom. (Red.)
00.00.0000 |
"Taternik" 4/2001 |
07.10.2002 |
Nasi czytelnicy dopytuja sie o to, kiedy ukaze sie ostatni z zeszlorocznych numerow organu prasowego PZA. Po dosc nieoczekiwanej rezygnacji Zbyszka Piotrowicza z funkcji redaktora naczelnego, dokonczenie prac nad numerem 4/2001 powierzono Wojciechowi Swiecickiemu, dobrze zorientowanemu w wydawaniu "Taternika". Pytania naszych czytelnikow skierowalismy wiec do Lodzi do Wojtka, od ktorego dowiadujemy sie, ze nr 4 zostal wyslany do korekty, czyli ze jego druk winien sie rozpoczac za tydzien lub dwa. Zeszyt bedzie mial ten sam wystroj edytorski, jednak troche mniej zdjec, za to kilka rysunkow Marka Koneckiego. Na zawartosc zloza sie uchwaly Walnego Zjazdu 2000, program Prezesa, rozporzadzenie w sprawie uprawiania alpinizmu, wzory kart, artykul Piotra Pustelnika o wyprawie na Makalu wiosna biezacego roku, relacje z memorialow Tatarki i Strzeleckiego, duzy blok informacji jaskiniowych, artykul o uzytkowaniu fok w narciarstwie, archiwalia Klubu Wysokogorskiego Winterthur, a takze, niestety, kilka pozegnan. Otwarta pozostaje kwestia numerow tegorocznych, ktore zapewne trzeba bedzie polaczyc w zeszyty podwojne.
00.00.0000 |
Bonatti po hiszpansku |
02.10.2002 |
Co naprawde zdarzylo sie w nocy 30 lipca 1954 na K2 miedzy obozami VIII i IX? Wspomnienia Waltera Bonattiego -- juz przez nas wzmiankowane -- zrobily duze wrazenie we Wloszech i we Francji, teraz zas sa zywo dyskutowane w Hiszpanii. Ukazaly sie tam w tym roku nakladem wydawnictwa "Desnivel", a recenzent tego miesiecznika pisze, ze Bonatti, ktorego ksiazka jest swego rodzaju alpinistycznym thrillerem, wreszcie kladzie tame klamstwom od polwiecza rozpowszechnianym w oficjalnych publikacjach wloskich i swiatowych -- pod parasolem ochronnym najpowazniejszej wloskiej organizacji gorskiej, Club Alpino Italiano. Przypomnijmy, ze nieczystej gry na wysokosci 8100 m, prowadzonej przez dwojke ostatecznych zdobywcow szczytu, Compagnoniego i Lacedellego, Walter Bonatti i Hunza Mahdi o malo nie przyplacili zyciem. Hiszpanski tytul ksiazki: "K2. Historia de un caso". Stron 240.
Tatrzanskie nowosci
Czytelnikow i zbieraczy literatury tatrzanskiej chcialbym poinformowac o paru nowosciach, ktore ostatnio wzbogacily moja oferte wysylkowa. Sa to:
Wladyslaw Cywinski: Goral z Wilna. Tatry, seks, polityka. Wydawnictwo Gorskie, Poronin 2002. S. 290, ilustracje, opr. kartonowa, 20 cm. Cena 40 zl.
Maciej Pinkwart: Tatry w swiadomosci mieszkancow Zakopanego i ich gosci. Prasa zakopianska 1891-1939. TPN, Zakopane 2002. S. 286, ilustracje, opr. kartonowa, 25 cm. Cena 30 zl.
Mariusz Zaruski: O zachowaniu sie na wycieczkach zimowych w Tatry. Nakladem SN TT w Zakopanem, Zakopane 1912. Opr. oryg. kartonowa, 13 cm. Reprint Antykwariat Gorski "Filar", Kielce 2002 -- naklad 100 egzemplarzy!
W sprawie innych nowosci (i staroci) zapraszam do internetu
www.antykwariat-filar.pl. Zamowienia: Antykwariat Gorski "Filar" H. Raczka, ul. Alabastrowa 98; 25-753 Kielce. Tel. 0413456219; 0502397162. Email:
filar@antykwariat-filar.pl.
Przypominam tez -- choc to juz nie nowosc -- ze w cenie zl 122 (w tym 22 zl VAT) mozna zamowic "Wielka encyklopedie tatrzanska" Zofii i Witolda Paryskich, przeniesiona (z uzupelnieniami) na CD przez Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa--Lodz 1999.
Henryk Raczka
Przewodnik po gorach Nepalu
Prace nad anonsowanym w GG miesiac temu moim przewodnikiem "Himalaje Nepalu" (
okladka) weszly w ostatnia faze i choc bylem optymista liczac na to, ze pozycja ukaze sie w koncu sierpnia, to jednak poslizg spowodowany okresem urlopowym nie bedzie duzy: ksiazka winna znalezc sie w sprzedazy pod koniec wrzesnia. Bedzie zawierala znacznie wiecej kolorowych zdjec (56 zamiast zapowiadanych 30). Okladka jest juz wydrukowana, podobnie jak wkladki fotograficzne.
Janusz Kurczab
MASTER TOPO -- przewodniki-plakaty
W serii "Mapy scian" ukazaly sie pierwsze dwa plakaty (
zdjecie), pelniace funkcje wielkoformatowego uzupelnienia przygotowywanego przewodnika wspinaczkowego. Na pierwszy ogien poszly duze sciany skalne,
Kazalnica Mieguszowiecka i
wschodnia Mieguszowieckiego Szczytu. Jest to niemal pelny przewodnik wspinaczkowy, autorami i wydawcami sa
Grzegorz Glazek i
Jan Zurawski. Drogi wrysowano na zdjeciach dotad u nas nie spotykanej jakosci. Aktualnosc siega lipca 2002. Dla przykladu, na Kazalnicy naniesiono droge z lipca 2002 "Stad do wiecznosci" (Andrzej Marcisz z bratankiem, VII+ 2xA0; droga miala juz dwa powtorzenia). Sciana Mieguszowieckiego ma rozwiklanych wiele dotad malo znanych wariantow. Spodziewana cena kompletu obu scian w sklepach to 12--14 zl, dostepne sa wersje skladane jak mapa oraz w rulonach (format B3, 33 x 47 cm), a takze wersja wystawiennicza, naklejona na planszy i pokryta folia. Zaleznie od wynikow i tempa sprzedazy, autorzy planuja wydanie nastepnego kompletu, z bardziej popularnymi choc mniejszymi scianami Mnicha i Zamarlej Turni. W pierwszym rzucie plakaty sa dostepne w Warszawie, Krakowie i Zakopanem.
Wznowienie ksiazki Alka Lwowa
Drugie ("poprawione i uzupelnione") wydanie wspomnieniowej ksiazki Alka Lwowa pt.
"Zwyciezyc znaczy przezyc", ktore w tych dniach trafilo do sprzedazy, zawiera przeszlo 450 ilustracji (w wiekszosci fotografii), rozmieszczonych na 412 czarno-bialych stronach formatu A5, wydrukowanych w technice offsetowej. Kartonowa okladka jest kolorowa (
zdjecie), a jej strony zewnetrzne pokryte folia. Na "czysty" tekst przypada w niej przeszlo 360 stron, 10 stron zajmuja spis tresci i karty tytulowe, 12 stron liczy sobie "Aneks", zawierajacy wykazy polskich wejsc na osmiotysieczniki. Na pozostalych stronach pomieszczono "Skorowidz nazwisk", "Spis ilustracji" oraz reklamy. Ksiazka ukazuje sie nakladem Wydawnictwa GiA.
Tom "Zwyciezyc znaczy przezyc" po raz pierwszy pojawil sie na rynku w 1994 roku w tzw. Serii "Z trojkatem" krakowskiego Wydawnictwa "At". Jego objetosc byla znacznie skromniejsza, a mimo to stosunkowo wysoki naklad (podobno przeszlo 8000 egz.) dosc szybko zniknal wowczas z ksiegarn. W roku 1996, w rankingu pt. "Lista przebojow literatury gorskiej", prowadzonym przez 10 miesiecy w czasopismie "Gory i Alpinizm", ksiazka "Zwyciezyc znaczy przezyc" uplasowala sie na pierwszym miejscu wsrod 30 ocenianych tytulow, zyskujac najwieksza liczbe glosow czytelnikow tego czasopisma.
Aleksander Lwow ma za soba 32 lata wspinania, a z tego wiele na swiatowym poziomie. Jest zdobywca czterech osmiotysiecznikow: Manaslu (8163 m), Lhotse (8516 m), Cho Oyu (8201 m) i Gasherbruma II (8035 m). Byl uczestnikiem licznych ekspedycji himalajskich, biorac udzial w zdobywaniu szczytow: K2 (8611 m -- 2 razy, w tym raz w zimie), Dhaulagiri (8167 m -- 2 razy), Yalung Kang (8505 m -- w zimie), Broad Peak (8047 m -- w zimie) i Mount Everest (8848 m -- 3 razy). Bral takze udzial w wyprawach na Latok III, Rakaposhi, Diran, Aconcagua (byl 3 razy na szczycie) i Chan Tengri. Lacznie 18 razy wchodzil na szczyty przekraczajace 6000 m -- w Hindukuszu, Pamirze, Himalajach, Karakorum, Andach i Tien-szanie. Wsrod gor nizszych ma na koncie pierwsze polskie wejscie na Pumori (7165 m), jak dotad najszybsze w historii tego szczytu (7 godzin, samotnie). Jesienia 1991 roku zorganizowal i kierowal miedzynarodowa Polish Jack Wolfskin Everest Expedition na zachodnia gran najwyzszej gory swiata.
Ksiazka "Zwyciezyc znaczy przezyc" nie jest reportazowym sprawozdaniem z tych wypraw. Miedzy jej wierszami autor malo sie wspina, prawie "nie szuka chwytow w okapie", rzadko "stoi na oblych stopienkach" i tylko czasem "zbliza sie do cienkiej czerwonej linii". Stara sie nie wedrowac w karawanach, zakladac baz, budowac obozow wysokosciowych i rozwieszac lin poreczowych. Pisze o tym, co na przestrzeni wielu lat wspinania utkwilo mu w pamieci najbardziej: o twarzach gorskich przyjaciol, znajomych i partnerow. Jak sam to ujmuje, "Drogi, sciany i szczyty -- to wszystko z czasem zaciera sie w pamieci. Nie myla sie tylko twarze." I dlatego opisuje "twarze" ludzi z ktorymi sie wspinal, harcowal w schroniskach lub w skalkach, czy niekiedy tylko spotykal sie w gorach, a ktorzy tym roznia sie od niego samego, ze w gorach tych... zostali na zawsze. I choc pozornie opisuje siebie, bo opowiada widzac wszystko swoimi oczyma, to w rzeczywistosci ksiazka ta poswiecona jest tym wszystkim, ktorzy -- jak stwierdza -- "mieli w gorach tylko troche mniej szczescia niz on sam".
Publikacja bedzie sprzedawana za posrednictwem internetu (www.gia.alpinizm.pl), oraz w niektorych wazniejszych ksiegarniach gorskich i sklepach outdoorowych na terenie kraju. Zamowic mozna ja takze bezposrednio emailem: gia@alpinizm.pl. Cena detaliczna egzemplarza wynosi 29.90 zl. Tyle samo kosztowac bedzie (ale lacznie z kosztem przesylki listem poleconym na terenie Polski), gdy zamowimy ja listownie, telefonicznie (0602-34-90-74) lub poprzez internet (e-mail).
O Tatrach ze sklepu do supermarketu
W poczatku lipca 2002 wyszla drukiem kolejna ksiazka Antoniego Kroha "Tatry i Podhale". Przypomnijmy, ze autor jest etnografem, najbardziej dotad znanym z bestsellerowej gawedy o Podhalu "Sklep potrzeb kulturalnych", wydanej w r. 1999, z pozniejszymi dodrukami.
Obecna ksiazka jest kolejnym tomem liczacej juz 40 tytulow serii "A to Polska wlasnie" Wydawnictwa Dolnoslaskiego, obejmujacej watki krajoznawcze, historyczne i biograficzne. Ma format A5, twarda oprawe, stron 280, jest przy tym bardzo bogato ilustrowana w pelnym kolorze, z licznymi reprodukcjami.
Sama tresc obejmuje caly region, a zaczyna sie od proby solidnego opisu przyrody Podtatrza i Tatr. Od rozdzialu trzeciego, to jest po stronie 60, dominuje znany juz ciety jezyk autora, z duza swoboda zderzajacego ciekawe wydarzenia i obserwacje z pelnej "patriotycznych" podbarwien historii rejonu. Podpisy i komentarze do zdjec tworza rodzaj osobnego watku. Cenny jest rowniez solidnie ilustrowany opis strony slowackiej oraz jasne opisy okresow najnowszych. Walorow porecznej ksiazeczce dodaje 24-stronicowy aneks z bibliografia, poszerzonym opisem ilustracji i indeksami.
Adresatem tomu jest masowy odbiorca, takie tez byly zapewne wymogi serii. Tu i owdzie widac, ze warstwa tekstowa nosi slady ciec redakcyjnych. Wiele sposrod 11 rozdzialow nadawaloby sie na osobne ksiazki. Wiekszosc z nich mozna zreszta czytac w dowolnej kolejnosci. Osobom majacym juz spora tatrzanska biblioteczke chcialbym polecic lekture poczawszy od rozdzialow ostatnich. W nich to bowiem, poprzez polaczenie wiedzy fachowej i "obserwacji" uczestniczacej (poczawszy od spedzonego na Podhalu dziecinstwa --
zdjecie), ze swoboda stylu daje autor cos, w czym jest po prostu bezkonkurencyjny. Styl Antoniego to przeciez efektowne laczenie afektu z faktami, wiec bez ukrywania defektow, wstydliwych historii, sprzecznosci, zagrozen.
W doskonalym wyborze wspolczesnie wykonanych zdjec obiektow i reprodukcji widac wiedze i solidnosc autora (podobno wybor ten zostal przez niego poszerzony), jak i starannosc wydawnictwa, ktore w koncowej fazie pracy nad ksiazka zaangazowalo fotografa architektury, ktory wraz z autorem objechal Tatry dookola.
Wsrod wymagajacych znawcow literatury Tatr i Podtatrza ksiazka moze pozostawiac wrazenie niedosytu, wydac sie tylko zarysem dziela pelniejszego. Jednak juz rozlozenie akcentow spraw nowszych moze byc odkrywcze. Do tego te ilustracje, ilustracje, ilustracje. Rosnie apetyt na wiekszy format.
Grzegorz Glazek
PS. Wiadomosc dla szczegolnych milosnikow tworczosci Antoniego Kroha: na stronie 196 znalazla sie wspolczesna fotografia drewnianego domu w Bukowinie, w ktorym autor spedzil duza czesc dziecinstwa (w opisie na s. 264, poz. 196d., nazwisko uleglo znieksztalceniu, co boli takze autora ksiazki -- powinno byc "dom Dob-o-rzynskich").
Aconcagua na mapie
Od kolegow z Servei General d'Informacio de Muntanya -- Centre de Documentacio Alpina w Sabadell otrzymalismy cenny prezent: nowa mape najwyzszego szczytu Ameryki, Aconcagua (6959 m). Mapa jest kolorowa graniowka z warstwicami co 500 m i gesta siecia kot. Od poprzedniego wydania rozni sie skala (1:50.000) i nowoczesniejszym wygladem. W legendzie podano, ze chodzi o realizacje kartograficzna
Jerzego Wali i SGIM w opracowaniu graficznym Xavi Llonguerasa, z aktualizacja Carlosa Capellasa i Jose Paytubiego. Wysoki pion arkusza na zachodzie nie siega do granicy Chile, w dole ma Puente del Inca (2752 m) a na polnocy zas Cerro La Mano (5426 m). Pokrywa lodowa w samym masywie Aconcagua jest rozbita na paski, natomiast zwarty obszar tworzy w 5-tysiecznej Cordillera de los Penitentes. Jej stan -- wziety ze starszych map -- jest dzis duzo skromniejszy, gdyz zanikanie pokrywy lodowej nie ogranicza sie do naszej polkuli. Oddalony o kilometr od szczytu glownego Aconcagua, wznosi sie szczyt 6930 m, zwany Poludniowym (
zdjecie), choc jest bardziej zachodni (WWS). Polski slad na mapie -- poza nazwiskiem Jurka Wali -- stanowi Glaciar de los Polacos, splywajacy ze szczytu na polnocny wschod. Na drodze normalnej z Plaza de Mulas mamy schroniska (w roznym stanie technicznym): Refugio Berlin 5950 m, Refugio Independencia 6546 m i Refugio Antartida Argentina. Jak pamietamy, SGIM w swej cennej serii Quaderns d'Alpinisme wydalo w r. 1982 zeszyt tekstowy "Aconcagua" (wznowiony w 1993), zas w r. 1987 mape Jerzego Wali 1:60.000 o tym samym tytule (w mniejszej skali opublikowana takze w American Alpine Journal).
Servei General dziala juz kilkadziesiat lat i jako zbior dokumentacji wysokogorskiej nalezy do najwiekszych na swiecie (bogate polonica!). Istnieje i rozkwita dzieki energii i pracy dwoch opatrznosciowych fanatykow: Carlosa Capellasa i Josepa Paytubiego. (jn)
Ignacy Domeyko
Zdzislaw Jan Ryn (redaktor i wsolautor): Ignacy Domeyko -- obywatel swiata. Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellonskiego, Krakow 2002. Stron 619, ilustracje.
W naszych Nowosciach Wydawniczych z 29 VI 2001 omowilismy ksiazke Andrzeja
Furiera "Jozef Chodzko (...) Polski badacz Kaukazu" -- o jednym z dziadkow naszego alpinizmu. Innym przodkiem, tym razem w Ameryce Poludniowej, byl w XIX w. Ignacy Domeyko. Nasz klubowy kolega, prof. dr Zdzislaw Ryn, zbiera ostatnio zasluzone pochwaly za opracowanie i wydanie nakladem UJ 600-stronicowej ksiegi
"Ignacy Domeyko -- obywatel swiata" -- najpowazniejszego z kilkunastu dotad wydanych dziel o wielkim Polaku. Pierwsza czesc tresciwej ksiegi wypelnia poklosie zorganizowanej dwa lata temu przez prof. Ryna sesji naukowej "Ignacy Domeyko -- doktor honoris causa Uniwersytetu Jagiellonskiego". W konferencji wzielo udzial kilku swiatowej rangi "domeykologow", totez wiele stron dzialalnosci naszego rodaka obroslo w nieznane fakty i zyskalo nowe naswietlenia. Poszczegolne referaty (autorem kilku byl prof. Ryn) skladaja sie na naukowy, gospodarczy, polityczny i alpinistyczny zyciorys Domeyki, choc jesli chodzi o ten ostatni pion jego dokonan, wiele jeszcze pozostalo do wyjasnienia i odszukania w archiwach: Domeyko nie mial poczucia waznosci swoich gorskich osiagniec i nie dbal o ich ewidencje czy dociekanie, kto na czym byl pierwszy (por. artykul Evelia Echevarrii w "Taterniku" 2/1968 s.50). Jeden z referatow nosi tytul "Ignacy Domeyko -- pierwszy polski eksplorator Andow", a ze znanych dzis i udokumentowanych osiagniec alpinistycznych Domeyki w Andach jednym z najwazniejszych pozostaje pierwsze wejscie na szczyt Nevados de Chillan (3180 m). Druga czesc ksiazki, juz w opracowaniu wlasnym prof. Ryna, zawiera szczegolowy kalendarz zycia Domeyki 1802-1889, zestawienie wydarzen po jego smierci, bogata bibliografie, wreszcie wykaz nazw geograficznych i innych zwiazanych z jego imieniem i nazwiskiem, jak np. 300-kilometrowa Cordillera Domeyko w polnocnej czesci Chile (Dona Ines 5070 m).
Prof. dr Zdzislaw Ryn (64) jest czlowiekiem wielu talentow i rozlicznych zainteresowan. Z wyksztalcenia i zawodu lekarz-psychiatra, profesor Uniwersytetu Jagiellonskiego, jest takze historykiem medycyny
zdjecie. Tematem jego pracy doktorskiej (1971) byly problemy psychopatologii w alpinizmie wysokosciowym a praca habilitacyjna nosi tytul "Uklad nerwowy a wysokosc: zespol astenii wysokosciowej". Jako alpinista i ratownik przemierzyl wiele pasm gorskich na kilku kontynentach (1966 Kaukaz, 1971 Hindukusz, od 1973 Andy). Praca naukowa w Andach (osrodkowy uklad nerwowy w warunkach wysokogorskich) pozwolila mu biegle poznac jezyk hiszpanski i kulture tej czesci swiata, co ulatwilo mu -- juz na progu ostatniej dekady -- wejscie w kolejna specjalnosc: dyplomacje. Piastujac urzad ambasadora Polski w Chile penetrowal tamtejsze ksiegozbiory i przypominal miejscowym imie swego zasluzonego rodaka -- Ignacego Domeyki. Nikt nie byl bardziej powolany do stworzenia omawianej tu ksiegi.
Nepal -- nowy przewodnik trekkingowy
Pod koniec sierpnia 2002 r. ma sie ukazac nowy przewodnik trekkingowy po Himalajach Nepalu, autorstwa znanego alpinisty i himalaisty, kierownika wielu wypraw w gory azjatyckie, Janusza Kurczaba. Wydania podjal sie "Sklep Podroznika", ktorego nakladem dotychczas ukazalo sie wznowienie calosci przewodnika W.H.Paryskiego "Tatry Wysokie" a takze -- szereg przewodnikow po Alpach.
Janusz Kurczab byl autorem jedynego dotad polskojezycznego przewodnika trekkingowego po Nepalu ("Nepal. Przewodnik trekkingowy", wyd. "EXPLO", Gliwice 1993 r.). Od czasu jego wydania w himalajskim krolestwie zaszly duze zmiany, szczegolnie w infrastrukturze turystycznej: budowane sa nowe drogi, mosty i hotele, uruchamiane nowe polaczenia lotnicze i drogowe. Zmieniaja sie rowniez przepisy imigracyjne i dotyczace trekkingu. Wladze otwieraja nowe rejony, zamykaja inne, zmianie ulegaja tez wysokosci oplat, ceny biletow itp. Sprawia to, ze przewodniki po tym rejonie, rowniez te obcojezyczne, szybko sie dezaktualizuja.
Omawiany przewodnik nie jest II wydaniem poprzedniego, nosic bedzie tytul "Himalaje Nepalu" i zostal w zasadzie napisany na nowo. Uzupelniono lub zmieniono tresc wszystkich rozdzialow ogolnych i informacyjnych. Wprowadzono opisy krotkich trekkingow na obrzezach doliny Katmandu. Glowna czesc przewodnika ulegla najwiekszym zmianom: wybrano szereg nowych tras, a zamieszczone informacje i opisy sa dokladniejsze i uwzgledniaja stan z lat 1999-2001.
"Himalaje Nepalu" ukaza sie w wygodnym formacie kieszonkowym, identycznym jak tomy znanej serii przewodnikow po Alpach, wydawanej przez "Sklep Podroznika". Szata graficzna bedzie znacznie bogatsza niz poprzedni przewodnik tego samego autora: przeszlo 30 kolorowych fotografii, 21 planow i map oraz 11 profili tras trekkingowych.
Ze wzgledu na obszerna czesc ogolna i informacyjna (m.in. rys historyczny, najwazniejsze zabytki, hotele, przepisy itp.), przewodnik przeznaczony jest dla wszystkich odwiedzajacych Nepal w celach turystycznych, ale najbardziej przydatny bedzie dla turystow gorskich, interesujacych sie trekkingiem w Himalajach Nepalu. Znajdziemy w nim opisy 8 krotkich trekkingow w okolicy Katmandu oraz 49 tras i wariantow wysokogorskich. Oprocz popularnych tras trekkingowych w rodzaju: "Do bazy Everestu" czy "Wokol Annapurny" opisane sa rowniez trudniejsze i rzadko powtarzane trasy prowadzace przez dzikie rejony: Tilitsho (Annapurna Himal), Ganesh Himal, czy Dolpo.
Wladze Nepalu robia wiele, aby szybko ustabilizowac chwiejna od jakiegos czasu sytuacje polityczna w kraju, co do jesieni powinno im sie udac, amatorzy wycieczek trekkingowych moga wiec spokojnie planowac nowe wyprawy.
Zle lata stolicy Tatr
Henryk Jost: Zakopane czasu okupacji (wspomnienia). Materialy Tow. Muzeum Tatrzanskiego vol. 8. Zakopane 2001. S. 331 (w tym 60 stron wykazow i indeksow). Liczne fotografie i reprodukcje dokumentow. Cena ksiazki w Ksiegarni Gorskiej Milosza Martynowicza 18 zl.
Jest to drugie wydanie wojennej kroniki kotliny pod Giewontem, mocno rozszerzone. Podtytul "wspomnienia" wprowadza czytelnika w blad, nie o ten bowiem gatunek literacki chodzi. Autor,
Henryk Jost (81), jest zakopianinem i wiekszosc opisywanych wydarzen zna z autopsji, duzo materialow zebral jednak droga kwerend. Dzieki jego iscie mrowczej pracy ocaleje mnostwo cennych informacji o ludziach i sprawach, ktore niechybnie poszlyby w niepamiec. O wielu z nich nawet wytrawni znawcy rzeczy zakopianskich dowiaduja sie po raz pierwszy. Autor byl mlodym pracownikiem Bauamtu, stad tyle szczegolow o planie miasta, budynkach -- ich architekturze, wystroju, projektantach, zmianach wlascicieli, rozbudowach i rozbiorkach. Wiadomosci nie ograniczaja sie przy tym do lat wojny, lecz wychodza poza nie w jedna i druga strone. Dramatyczne watki aresztowan i rozstrzeliwan splataja sie z szara wojenna codziennoscia -- gonitwa za srodkami do zycia i walka o przetrwanie, a czasem i zabawa. Okupacyjne taternictwo -- ciekawe jako przejaw zywotnosci polskiego sportu -- nie ma osobnego kacika, podobnie jak nie maja go wojenne narciarstwo i skromna turystyka (
zdjecie). Jest jednak kilka fragmentow odnoszacych sie do osob taternikow: Mariana Kozika (s.285), Jozefa Oppenheima (s. 87), braci Schiele (106), braci Zwolinskich (s.152), Tadeusza Ciesielskiego (s.213), Bronislawa Czecha (s.280), Jadwigi Roguskiej-Cybulskiej (s.187, 215) i innych.
Obszernie potraktowano rozdzial "Konspiracja" (ss.111-131), choc brak w nim wzmianek o dzialaniach bojowych prowadzonych na obrzezach miasta przez oddzialy spoza Zakopanego (Gubalowka, Zazadnia). W r. 1944 w gronie zaprzysiezonych konspiratorow byli tez taternicy: Alina Swierzowna (-Zulawska), Jozef Januszkowski, Zdzislaw Koziol. Jozef Uznanski, ktory w grudniu 1944 dolaczyl do I PSP, jest w ksiazce wzmiankowany w innym kontekscie. Autor potwierdza, ze pod Giewontem poczatkowo konspirowano dyletancko, czego wynikiem byly tragiczne wpadki. "Aresztowania trwaly do konca 1941 r. Ujeto w sumie przeszlo 300 osob, z ktorych niewiele ocalalo." Pozniej postepowano ostrozniej, ale tez efekty wojskowe czy polityczne tej dzialalnosci nie byly znaczace. W zderzeniu z liczba 300 ofiar kaze to powrocic do dawnego pytania: czy warto bylo? W porownaniu z rozbudowanym opisem konspiracji, dosc lakoniczny jest 4-stronicowy rozdzialik "Holocaust" (ss.53-58), dajacy zaledwie wyrywkowy obraz zaglady spolecznosci zydowskiej. Na s.53 czytamy, ze w r. 1939 zylo w Zakopanem ok. 3000 Zydow, zas na s.58, ze w lutym 1940 r. bylo ich juz tylko 107. Co w ciagu 4 miesiecy stalo sie z reszta? Czytelnik nie otrzymuje odpowiedzi na to pytanie, wie tylko, ze w tym okresie na Podhalu eksterminacja jeszcze sie nie zaczela. Statystyka na s.58 nie uwzglednia widac zydowskiej brygady "Hobagu" (ok. 80 osob), zgarnietej przez gestapo nie w pazdzierniku 1942, lecz wiosna 1943 roku.
Mimo iz autor w przedmowie podkresla swoj fach inzyniersko-techniczny, zupelnie zdawkowo potraktowal hitlerowski przemysl zakopianski. Kamieniolomy Stuagu i tartaki wpisane sa w "Holocaust" (s.56-57), jak gdyby wiazaly sie z tym rozdzialem historii miasta. A przeciez "Hobag" byl poteznym zakladem drzewnym, podleglym armii, czynnym przez caly okres wojny i wysylajacym swa produkcje na zaplecza wszystkich frontow, przy tym jednym z glownych zywicieli miasta: w "Zwierzyncu" (Werk Zakopane I) i filialnej "Jaszczurowce" (Werk Zakopane II) pracowalo w sumie ok. 500 miejscowych ludzi, w wiekszosci gorali, ktorzy otrzymywali (poza kartkami) specjalne przydzialy zywnosci, nie mowiac o ausweisach zabezpieczajacych przed wywozka a nawet aresztowaniem. Wsrod zatrudnionych bylo kilkunastu absolwentow i bylych uczniow "Liliany", pogardzanych przez gorali "gimnazistow". Az po ucieczke Niemcow tartaki wystepuja pod nazwa "Hobag", autor nie wie widac, ze w r. 1943 Holzbau A.G. zostala wchlonieta przez berlinska Flugzeughallen- und Barackenbau G.m.b.H. i szyld ulegl zmianie.
Ogolne rozdzialy koncza sie na s.132, zas druga polowe ksiazki wypelnia niezwykle interesujacy przewodnik po okupacyjnych ulicach -- imponujacy drobiazgowoscia i wielowatkowoscia zebranej dokumentacji, lektura pasjonujaca dla turystow, a juz szczegolnie dla samych zakopian.
Autor jest w swej robocie po inzyniersku dokladny, niescislosci nie rzucaja sie wiec w oczy. Oto kilka zauwazonych. XIX-wieczna nazwa Meeraugspitze (s.28) nie byla wymyslem okupanta, zas nazw Fischsee i Meerauge nie mozna wiazac z c.k. Austria, maja bowiem sedziwsze rodowody. Gestapowiec Franz Maiwald, oslawiony "Francek", zostal zabity w lutym 1944 nie w Ochotnicy Gornej (s.157) lecz na Przyslopie w Pasmie Radziejowej. Rannych partyzantow wyprawa TOPR transportowala nie z Doliny Latanej (s.108), lecz z polnocnych grzed Brestowej, gdzie nota bene (strach ma wielkie oczy..) zolnierzy niemieckich nie bylo juz od jesieni. Krzyz Pola w Dolinie Koscieliskiej (s.109) o ile nam wiadomo nie zostal uszkodzony przez Niemcow, lecz przez lawine, w zwiazku z czym przesunieto go w bezpieczniejsze miejsce. Schronisko SN PTT na Pysznej (s.64) zostalo spalone nie w grudniu, lecz w styczniu w trakcie tej samej wielkiej operacji przeciw partyzantom, ktorej pastwa padly schroniska na Polanie Chocholowskiej i na Huciskach. "Utarczek" z partyzantami przy podpalaniu nie bylo. Ale to wszystko sa drobiazgi, w dodatku nie wiazace sie bezposrednio z Zakopanem.
W sumie ksiazka Henryka Josta jest pozycja wyjatkowej wagi, a jej tworca jako kronikarz Zakopanego uczciwie zapracowal na honorowe obywatelstwo miasta (jezeli go dotad nie ma). Chronologicznie krotki lecz tresciowo wazki wycinek historii zostaje uratowany od zapomnienia. Inna sprawa, ze wciaz nie jest to jeszcze calosciowa historia okupacyjnych lat Zakopanego. Skupiony na kronikarskim detalu, autor pozostawia wazne watki ledwie musniete uwaga, rzadko tez zdobywa sie na podsumowanie czy ogolniejsza refleksje. Temat stoi wiec nadal otworem -- moze jako wyzwanie dla historyka, ktory z zebranych w roznych dzielach zrodel -- z pracami Wnuka, Filara, Berghauzena, Josta na czele -- zdola stworzyc spojna i wyczerpujaca synteze. Oby przed odejsciem ostatnich swiadkow...
Jozef Nyka
Po prostu "HIGH". Miesiecznik o tym tytule powstal w poczatku lat 80. za sprawa Geoffa Birtlesa i stal sie oficjalnym organem British Mountaineering Council (BMC, w kazdym zeszycie dwie strony oddawane wylacznie na sprawy organizacyjne federacji). W numerze 101 z kwietnia 1991 pojawil sie drobna czcionka podtytul objasniajacy Mountain Sports, a w numerze 118 z wrzesnia 1992 na okladce informacja: including Mountain INFO. W kilka miesiecy potem tak zatytulowany dzial objal Lindsay Griffin, m.in. autor przewodnikow alpejskich typu selected climbs, wydawanych przez Alpine Club, w tym dwutomowego przewodnika po Mont Blanc (wydania 1990, 1996) oraz przewodnikow po grupie Berniny i Alpach Wallijskich (takze 2 tomy). Zasluzony magazyn "Mountain" istnial do r. 1992, pod koniec dzial informacyjny (INFO) prowadzil tam wasnie Lindsay Griffin. Po zamknieciu pisma luke probowal zapelnic znakomity informacyjnie dwumiesiecznik Mountain Review (1993--1994 ukazalo sie 9 numerow), ale fuzja Mountain INFO z Highem okazala sie rozwiazaniem trwalym. Dzial INFO stopniowo wzmocnil sie i liczy kilkanascie wzorcowo i zwiezle zredagowanych stron, coraz bardziej samodzielnie prowadzony przez Griffina. Od kilku lat materialy w tym dziale sa komasowane tak, by omowienia i relacje z danego rejonu ukazywaly sie raz-dwa razy w roku, lecz dzieki temu ich rzetelnosc moze konkurowac z najlepszymi rocznikami. W obecnej chwili jest to najsolidniejszy informacyjnie magazyn w jezyku angielskim i byc moze w sposob najbardziej zrownowazony zajmujacy sie gorami swiata. Pod wzgledem szybkosci informowania znacznie (co najmniej o rok) wyprzedza jednak miarodajne roczniki, takie jak AAJ, AJ, HJ, IM. W numerze 216 z listopada 2000 pojawila sie nowa winieta i w tytule High Mountain Sports zaczelo dominowac slowo Mountain, do tego stopnia, ze padaja pytania, czy ow ostatni tytul wrocil do obiegu. Pod wzgledem informacyjnym rownorzednie traktowany moze byc chyba tylko hiszpanski Desnivel, jednak z racji jezykowokulturowych ma on nieco przesuniete akcenty. (Grzegorz Glazek)
Taternik i alpinista ze Skoczowa, Janusz Badura, zapalony zbieracz literatury gorskiej, opracowal z pomoca paru innych autorow 150-stronicowy przewodnik turystyczno-krajoznawczy "Skoczow i okolice", ktory wydalo na swoje 25-lecie Towarzystwo Milosnikow Skoczowa. Na str. 106-111 omowione sa wycieczki z miasta w Beskid Slaski. W kieszonce znalazl sie kolorowy plan gminy skoczowskiej a jako wklejka -- bardzo ciekawa panorama Beskidu Slaskiego, widzianego z Kaplicowki.
Otrzymalismy wydana w zeszlym roku ksiazeczke Janusza Konieczniaka pt. 45 lat Kola Przewodnikow Tatrzanskich im. Macieja Sieczki w Krakowie -- zarys monograficzny (s. 130, liczne ilustracje). Autor wlozyl w opracowanie moc pracy, gromadzac rozproszona dokumentacje. Przez karty ksiazki przewijaja sie licznie taternicy, nie tylko krakowscy, czlonkami honorowymi Kola byli m.in. oboje Paryscy (od 1979) i Tadeusz Gasienica Giewont, jest nim nadal Jan Krupski. Poczet prezesow -- wyroznionych osobnymi biografiami -- obejmuje naszych kolegow, prof. Jerzego Niewodniczanskiego i Stanislawa Kusmierczyka, aktywnym dzialaczem od poczatku istnienia Kola byl Ryszard Koziol, tragicznie zmarly w r. 1999.
Arpad Nagy: Tatrai turak. Turistakalauz. Budapest 2001. S. 327. Konsultant: Akos Neidenbach. Wiadomosc bardziej dla kolekcjonerow literatury tatrzanskiej, niz dla turystow. Nakladem Kornetas Kiado w Budapeszcie ukazal sie nowy przewodnik turystyczny po Tatrach, zatytulowany "Tatrzanskie wedrowki". Przewodnik obejmuje cale pasmo w podziale na poszczegolne grupy, przy czym Tatry Liptowskie (ss. 225--250) oraz czesc polska (ss. 253--294) potraktowane sa pobiezniej. Opisy wycieczek ograniczaja sie do odleglosci i horariow -- czerpanych (takze dla slowackiej strony) z polskich przewodnikow z przedluzaniem czasu o ok. 10%. Obszerne sa natomiast opisy dolin, miejscowosci i punktow wypadowych. Autor ma wyrazna slabosc do przeszlosci, takie sa tez zwiazki Wegrow z naszymi gorami -- w tekstach przewaza informacja historyczna, dominuja tez archiwalne ilustracje, niektore bardzo ciekawe, choc przy ogolnie dobrym druku reprodukowane raczej slabo. Uwage zwraca bogactwo hungaricow, poszerzajacych w wielu punktach nasza wiedze historyczna. W nazewnictwie liczne sa zachowane w wegierskim archaizmy w rodzaju Denes-csucs = Niznie Rysy, Marta-csucs = Zlobisty, Hunfalvy-Hago = Waga, Poduplaszki-volgy = Dolina Bialej Wody i wiele innych. Duzy mankament stanowi brak jakichkolwiek mapek -- kartograficznie calosc ksiazki obsluguje mapa na frontowej wyklejce, pochodzaca z r. 1896 i granice panstwa sprowadzajaca z Mieguszowieckiego Szczytu przez srodek Morskiego Oka. Na s. XVIII blednie podpisano dolne zdjecie. Wydawca korzystal z finansowej pomocy reklamujacych sie w tekscie polskich firm. (jn)
Harish Kapadia (redakcja): A Passage to Himalaya. Delhi, London, New York 2001, s. 350, 55 ilustracji. Zalozony w r. 1928 The Himalayan Club jest jedna z najstarszych organizacji gorskich na terenie Azji. Zrzesza obecnie ok. 1000 alpinistow z roznych stron swiata, a patronat nad nim sprawuje dowodca sil zbrojnych Indii, gen. S. Padmanabhan. Czy 72-letnie zrzeszenie moze wejsc w trzecie tysiaclecie bez fanfar? -- pytali dzialacze. Zamiast fanfarowa impreza, zarzad HC postanowil powitac nowe milenium czyms trwalszym: wydaniem w formie okazalej ksiazki wyboru najciekawszych artykulow z 56 tomow "The Himalayan Journal" (1928--1999). Harish Kapadia wybral nie tylko co lepsze materialy ale takze co wieksze nazwiska, wsrod ktorych sa Tilman, Longstaff, Houston, Buhl, Bonington, Franco, Diemberger, Noyce, Scott, Saunders i inni. Przewazaja autorzy anglojezyczni. Polske reprezentuje Wojtek Kurtyka z trawersowaniem Broad Peaka, Slowenie -- Tomo Cesen z Jannu. Az kilka artykulow odnosi sie do Nanda Devi, niestety, brak jakiejkolwiek wzmianki o naszej wyprawie z 1939 roku, najwidoczniej w HC nic na ten temat nie zamieszczono. Artykulom towarzysza cenne i szerzej nieznane fotografie, m.in. portrety Bruce'a, Younghusbanda, Merkla, Masona. Atrakcyjna lektura i wazne zrodlo informacji o eksploracji Himalajow, glownie Indyjskich. (jn)
Andrzej Furier:
Jozef Chodzko 1800--1881. Polski badacz Kaukazu. Wydawnictwo "Trio", Warszawa 2001, s. 215. Ksiazka skromna i latwo ja przeoczyc, a jakze wazna dla historyka alpinizmu. Jej bohater urodzil sie 200 lat temu, zmarl przed 120 laty, polowe pracowitego zycia poswiecil badaniom topografii Kaukazu i szerokiego przykaukazia. Wchodzil na setki szczytow, gdyz pomiary (w sumie przeszlo 4000) staral sie wykonywac wlasnorecznie. Odtworzenie jego marszrut wymagaloby studiow w rosyjskich archiwach, jezeli protokoly pomiarowe z polowy XIX w. w ogole sie zachowaly. Jeden wszakze wyczyn jest szeroko znany: jedno z pierwszych wejsc na
Ararat (5122 m), w r. 1850. Ewenementem bylo, ze Chodzko dokonal go wraz z paroma towarzyszami i licznym oddzialem geodezyjnym, a jeszcze wiekszym -- to, ze sam (wraz z jednym z Kozakow) spedzil na wierzcholku 6 dni i nocy (
6--12 sierpnia 1850), czyniac obserwacje. Tygodniowy biwak w namiocie wpietym w jame sniezna na pieciotysieczniku jest rekordem alpinizmu XIX-wiecznego, a zapewne takze czesci XX stulecia, przewyzszonym dopiero w ostatnim polwieczu (Huascaran, Aconcagua). Dorobek Chodzki, najpierw polonusa i dzialacza patriotycznego, pozniej zas carskiego pulkownika i generala, zmarlego w Tbilisi, przywlaszczyla sobie nauka rosyjska, a literatura tego kraju uwaza go za Rosjanina. Tym wieksza zasluga Andrzeja Furiera, ktory pisze, jak bylo naprawde. Dla czytelnikow zainteresowanych ksiazka adres wydawcy: "TRIO" ul. Nowy Swiat 18/20; Warszawa. (jn)
"THE HIMALAYAN JOURNAL" 2000. Liczba czasopism gorskich jest tak wielka, ze nie sposob ogarnac zawartosci nawet tych wazniejszych. Trzeba natomiast miec w polu widzenia zadomowione w bibliotekach roczniki, takie jak AJ, AAJ, HJ, "Berg" i pare innych. Otrzymalismy wlasnie tom 56 organu The Himalayan CIub, "The Himalayan Journal", stanowiacego glowne zrodlo informacji o indyjskiej czesci Himalajow, choc nie tylko. Zredagowana z wielka kompetencja 200-stronicowa ksiega dzieli sie wedlug starych i sprawdzonych wzorow na czesc artykulowa (1--145), kronike wypraw (146--227), obszerny dzial recenzji (228--251), pozegnania (252--264), wreszcie listy do redakcji i sprawy klubowe. Raporty z wypraw poprzedza kilka artykulow publicystycznych. Aamir Ali porownuje alpinizm himalajski ze wspinaniem w Alpach (Climbing in Two Worlds), Carlo Alberto Pinelli pisze o kursach ekologicznych dla oficerow lacznikowych, wiele uwagi poswiecajac najwiekszym dewastatorom, czyli pielgrzymom. Bardzo ciekawe sa artykuly P.M. Dasa o mistycyzmie alpinistow oraz Georga Banda (Kangchenjunga 1955) o rodzinie Tenzinga Norgaya -- z tablica genealogiczna siegajaca kilku pokolen. Sprawozdania z wypraw obejmuja szereg pierwszych wejsc na dotad dziewicze 6- i 7-tysieczniki, Jak np. Mukut Parvat East (7130 m), Arwa Tower (6352 m) (
zdjecie), Burphu Dura (6215 m, bez osiagniecia szczytu). W dziale notatek do najciekawszych nalezy artykulik Andreja Stremfelja o pierwszym przejsciu sciany Gyachung Kanga jesienia 1999 r. (7952 m, 6 osob na szczycie). Sekretarzem redakcji HJ jest M.H. Contractor, redaktorem -- od wielu lat Harish Kapadia, wciaz czynny eksplorator nieznanych zakatkow Himalajow i autor ksiazek o nich, nawiasem mowiac, wielki milosnik
Nanda Devi (zdjecie) i znawca jej historii. (jn)
"THE ALPINE JOURNAL 2000". Z koncem roku opuscil drukarnie 105 tom tego w ogole najstarszego gorskiego periodyku, ktoremu tym razem wyjatkowo wlaczono do tytulu rok "2000". Tom liczy 373 strony i jest jak zawsze urozmaicony tematycznie. Otwiera go 50-stronicowy blok "przelomu stuleci" -- pierwszym z 5 artykulow jest Reinholda Messnera "An Essay for the New Millenium", ostatnim -- Andrzeja Zawady "25 Years of Winter in the Himalaya". Bloki "Expeditions" i "Exploration" przynosza 15 artykulow o szerokim geograficznym rozrzucie -- od nieznanych zakatkow Yunanu przez nigeryjskie Kagoro az po Cordiliera Central. Do tego bogata 60-stronicowa kronika roku 1999 w gorach swiata, ciekawe polemiki, duzy wybor nowosci wydawniczych (w tym 3 ksiazki poswiecone znalezieniu zwlok Mallory'ego), wreszcie karta zalobna (m.in. Charles Warren, senior wsrod bohaterow wypraw everstowskich z lat 30.). Od tomu 104 redaktorem AJ jest znany pisarz gorski, Ed Douglas, podczas gdy Johanna Merz zeszla do roli redaktora wydawniczego. Szacunek i uznanie budzi nie zmieniany od stu lat lay-out rocznika. (jn)