29.06.2001 |
HIGH O POLSKICH SUKCESACH |
06/2001 (7) |
W czerwcowym numerze znanego brytyjskiego miesięcznika "High" (nr 223) ukazał się spory materiał o Grenlandii i ubiegłorocznych (2000) osiągnięciach naszych wspinaczy, z takimi szczegółami, jak zdjęcie z pokonania kluczowego wyciągu, wrysowanie dwóch dróg na prawym filarze Nalumasortoq oraz schemat według Janusza Gołębia. Zamieszczono też portret Staszka Piecucha -- wspinacza, który jako pierwszy może porównać i ocenić dwa najbardziej znane klasyki rejonu. Zaznaczono nawet samotną próbę Marcina Tomaszewskiego. W całym 7-stronicowym omówieniu sezonu 2000 w południowej Grenlandii najwięcej miejsca poświęcono polskiej drodze na Nalumasortoq i powtórzeniom dokonanym przez naszą ekipę, nie zapominając o przypomnieniu osiągnięć jej członków, nawet nowej drogi solo na Kazalnicy zimą Marcina. Materiał ilustracyjny został opracowany i przekazany redakcji przez powstałe w maju 2000 Centrum Dokumentacji Wysokogórskiej PZA (CDW, kierownik Grzegorz Głazek), a teksty o Polakach firmują kierownik CDW oraz Artur Paszczak, prezes KW Warszawa, współpracujący z redakcją "High" od kilku lat.
Poprzedni zeszyt tego miesięcznika (222) omawia sezon 2000 na Madagaskarze, zdominowany przez Polaków i Słowaków, zamieszcza też monografię wspinaczkową masywu Tsaranoro. Autorami 3-stronicowego INFO są Vlado Linek, znany alpinista słowacki i autor strony internetowej klubu JAMES oraz kierownik CDW, Grzegorz Głazek. Materiał taktownie uzupełnił znakomity redaktor działu Mountain-INFO, Lindsay Griffin. Wymienione są kolejność i usytuowanie dróg Kurta Alberta i Bernda Arnolda z 1995 roku, objaśniono też lokalne nazwy. W roku 2001 powstały tu jeszcze dwie drogi w kluczowej lewej części głównego szczytu Tsaranoro, co właściwie zamyka eksplorację ściany. Ubiegłoroczna polska droga z wyceną 7b+ 600 m jest prawdopodobnie najtrudniejszą nową klasyczną wielkościanową drogą, wytyczoną dotąd przez Polaków w świecie. Mieści się wśród tuzina dróg na głównej i niemal monolitycznej ścianie, liczącej 500-800 m wysokości i blisko 2 km szerokości -- obok dróg takich mistrzów, jak Michel Piola, Lynn Hill, Helmut Gargitter (partner Kurta Alberta i Glowacza z Moby Dicka na Grenlandii), Mike Libecki, Mike Turner, Beth Rodden (ostatnio kobiece 5.14 na "To bolt or not to be" w Smith Rock) i inni.
Adres Centrum Dokumentacji Wysokogórskiej: Polski Związek Alpinizmu, ul. Ciołka 17; 01-445 Warszawa. Tel.-fax (4822) 836-36-90; biuro@pza.org.pl.
|
27.06.2001 |
USA WYPRAWY 2001 |
06/2001 (7) |
Znamy już plany polskich alpinistów na rok bieżący (szkoda, że bez podania kto i ile otrzyma pieniędzy ze środków centralnych), z ciekawości warto przyjrzeć się temu, dokąd planują swoje wyprawy wspinacze innych krajów. W marcu br. American Alpine Club dokonał podziału pieniędzy z dwóch funduszy: Spitzer Climbing Grant oraz Helly Hansen Mountain Adventure Award. Wśród wyróżnionych projektów zwracają uwagę małe zespoły, planujące przejścia dziewiczych ścian w stylu alpejskim na szczytach przekraczających 7000 m. A oto planowane ekspedycje (wyprawy od 1 do 9 otrzymały dofinansowanie z funduszu Spitzera, pozostałe z Helly Hansena):
1 | Steve House, Mark Twight i Rolando Garibotti | południowa ściana Nuptse (7855 m), w stylu alpejskim | $4500 |
2 | Steve Swenson, George Lowe, Joe Terravecchia, Andy Tuthill, Eric Winkleman i Steve Larsen | dziewiczy 7-tysięcznik Link Sar (7041 m) w otoczeniu Doliny Kondus w Pakistanie | $4500 |
3 | Mike Bearzi i Bruce Miller | dziewicza wschodnia ściana Gyuachung Kang (7952 m) w Tybecie, w stylu alpejskim | $3500 |
4 | Brady Robinson i Jimmy Chin | dotąd niezdobyty dziewiczy K7 (6934 m) w Pakistanie, ścianą południowo-wschodnią | $3500 |
5 | Scott Decapio i Sean Isaac | dziewicza południowo-wschodnia ściana Kizył Asker (5842 m) w Tien-szanie w Chinach, w stylu alpejskim | $2500 |
6 | Nils Davis, Tod Offenbacher, Chris McNamara i Eric George | Shinga Charpa (5600 m) w rejonie Hushe w Pakistanie, dziewiczym północnym filarem | $2500 |
7 | Chad McFadden, Pete Linkroum i Jacob Moore | dziewiczy szczyt 5600 m w Hindu Raju w Pakistanie, w stylu alpejskim | $2500 |
8 | Stephanie Davis i Dean Potter | Trango Tower, dziewiczym południowo-wschodnim filarem | |
9 | David W. Hanning, Derek Weiss i Brad Barlage | nową drogą południową ścianą University Peak we Wrangell -- Saint Elias Mountains na Alasce ze zjazdem na nartach z wierzchołka | $2500 |
10 | Lizzy Scully, Cecilia Bull i Nan Darkis | nowe drogi na Shipton Spire oraz Kats' Ear Spire w Pakistanie | $2500 |
11 | Steave Graepel, Douglas Theobald i Eric Rosenblum | dojście od morza i powtórzenie drogi północno-zachodnią granią Mount Vancouver w Saint Elias Range (Alaska/Yukon) | |
Władysław Janowski
Projekty odnoszą się na ogół do już znanych obiektów, ale wszystkie mają charakter par excellence sportowy. Nie ma wśród nich ani jednego ośmiotysięcznika, nie ma też żadnego przedsięwzięcia typu kolekcjonerskiego. Amerykanie uprawiają i ten rodzaj alpinizmu, nie jest on jednak oficjalnie wspierany ani promowany. (Red.)
27.06.2001 |
MISCELLANEA |
06/2001 (7) |
W dniu 11 maja br. odbyło się Walne Zebranie Wyborcze Sudeckiego Klubu Wysokogórskiego w Jeleniej Górze. W skład nowego Zarządu weszli: Andrzej Chruściel (prezes), Sławek Ejsymont, Ilona Chruściel, Marek Pisarski, Darek Łygas. Komisję Rewizyjną tworzą Andrzej Mucowski, Jan Mikita i Maciej Pętlicki. Od niedawna Klub posiada nowego instruktora wspinaczki skałkowej -- Jarosława Liwacza. Walne zebranie uznało, iż pilnie należy zająć się sprawą dostępu zimowego w Śnieżne Kotły, który utrudniają w ostatnim czasie restrykcyjne w stosunku do wspinaczy przepisy Karkonoskiego Parku Narodowego. (wj)
Do najambitniejszych zamierzeń tego lata w Karakorum należy próba wejścia na dziewiczy Baintha Brakk E (Ogre E, ok. 7150 m). Juz rozpoczęła ją mała wyprawa sloweńska w składzie Silvo Karo (kierownik) (zdjęcie), Urban Ažman, Tomaž Jakofčič, Peter Mežnar i -- jako lekarz -- Damjan Meško. Droga ma wieść liczącym 2000 m wysokości filarem NE, ktory nie puścił już 10 wypraw (najwyżej doszła ekipa w r. 1996, która zawróciła 400 m od szczytu). Przewidziany jest styl alpejski. Warto pamiętać, że Baintha Brakk (
zdjęcie) szturmowało przeszło 20 wypraw, głównie filarami obramiającymi południową ścianę. Szczyt osiagnęła tylko jedna: dramatyczna wyprawa angielska w r. 1977 (Chris Bonington i Doug Scott). 13 czerwca Silvo odezwał się ze Skardu z niemilą wiadomością, że zepsuł się na amen telefon satelitarny.
Jak się okazuje, Amerykanie nie lubią się zrzeszać. Według szacunkowych obliczeń Access Fund, w USA wspina się w sumie ok. 800 000 osob (w liczbie tej zawarci są także rekreacyjni i jednorazowi wspinacze skałkowi i halowi), z czego przynależność do jakiejkolwiek organizacji wspinaczkowej deklaruje tylko niewielki procent. I tak, American Alpine Club (warunek wstąpienia: 2 lata stażu wspinaczkowego) zrzesza obecnie ponad 6000 osob, zaś do Access Fund, którego główny cel działalności (umożliwianie dostępu do górskich i skałkowych rejonów na terenie całego kraju) powinien być w interesie wszystkich wspinających się, w zeszłym roku przynależność zgłosiło zaledwie 11 000 osób. W Access Fund najniższa opłata członkowska dla studentów i wedrowców (climbing bum) wynosi rocznie tylko 20$. (W. Janowski, wspinacz)
Podczas czerwcowego długiego weekendu Przemysław Olesiński i Maciek Ciesielski dokonali trzeciego przejścia znanej z dużych trudności hakówki Bittmara i Michałka "Get Whacked" (VI1+A2+) na ścianie czołowej filara Mięguszowieckiego Szczytu. Drogę pokonali z 1 biwakiem w najlepszym dotąd czasie 22 1/2 godziny. Warunki w ścianie były trudne z powodu mokrej skały, co zmusiło zespół wrocławian do haczenia na wszystkich wyciągach, także tych opisanych jako klasyczne. Po raz pierwszy przejście tej drogi odbyło się bez poręczowania. (mw/wspinacz -- dane uzgodnione z autorami powtórzenia).
Słowacki wspinacz, Josef Brtáň, przeszedł drogę skałkową o trudnościach 8+, co jest o tyle interesujące, że ma on już przeszło 50 lat (urodził się w r. 1950). Droga nie jest przy tym krótkim problemem typu boulderowego, lecz solidną 20-metrową ósemką, nabitą trudnościami, z kluczowym miejscem tuż pod ringiem zjazdowym ("zlaňákom", jak z wdziękiem mówią Słowacy). Z drogą najpierw oswoił się z pomocą górnej asekuracji, potem przeszedł ją gładko przy drugiej próbie, asekurowany od dołu.
"Bokiem mi wychodzi ta ciągła pisanina w naszych periodykach i gazetach o ośmiotysięcznikach. Nic z tych tuzinkowych wejść robionych drogami normalnymi nie wynika dla historii alpinizmu, a pisze się tak, jakby na świecie nie było innych gór jako cele wspinaczek równie, a nawet bardziej atrakcyjnych. Dotyczy to także publikowanych u nas książek, w większości tłumaczonych z obcych języków i wskutek nikłej wiedzy ich autorów sławiących niepolskie osiągnięcia." (Jerzy Wala)
25.06.2001 |
GRATULACJE DLA NASZYCH MISTRZÓW ŚWIATA! |
06/2001 (7) |
Dwa złote medale przywieźli nasi młodzi reprezentanci z rozegranych w dniach 21--24 czerwca br. w austriackiej miejscowosci Imst Mistrzostw Świata Juniorów we Wspinaczce Sportowej. Kinga Ociepka zwycieżyła wśród dziewcząt do lat 15, zaś Marcin Wszołek wygrał w kategorii chłopców do lat 17. Zwycięstwo w dwóch spośród ogólnie sześciu rozegranych konkurencji, drużynowo dało reprezentacji Polski zaszczytne pierwsze miejsce w całych mistrzostwach, przed Francją i Czechami. W pozostałych konkurencjach zwyciężyli: Guillaum Glairon Mondet z Francji (chłopcy do lat 15), Tomaš Mrázek z Czech (chłopcy do lat 19), Olga Szałachina z Ukrainy (dziewczęta do lat 19) i Jenny Lavarda z Wloch (dziewczęta do lat 17). Pozostali nasi reprezentanci -- Konrad Ociepka, Filip Babicz, Wiktor Andrzej Mecherzynski, Aleksandra Taista i Stanislaw Tylek uplasowali sie w drugiej i trzeciej dziesiątce. (W. Janowski -- digitalrock/wspinacz)
23.06.2001 |
JERZEGO WALI "BATURA MUZTAGH WEST" |
06/2001 (7) |
Niestrudzony
Jerzy Wala obdarzył nas kolejnym ważnym dziełem kartograficznym. Chodzi o wydaną nakładem własnym mapę orograficzną 1:125.000 zachodniej (niższej) części grupy Batura Muztagh w Karakorum Zachodnim. Arkusz o wymiarach 45 x 52 cm opracowany został na podstawie nowszych map, literatury oraz fotografii. Obejmuje on obszar powierzchniowo większy od Tatr, leżący w Pakistanie i tylko NW cyplem wchodzący w granice Afganistanu. "Do pełnego poznania tego rejonu -- mówi Jerzy Wala -- jest jeszcze bardzo daleko. Wiadomo o wejściach na zaledwie kilka szczytów, takich jak Kampir Dior 7168 m (Japończycy 1975), Kampir Dior II 6572 m, Pamri Sar 7016 m, Sani Pakkush 6885 m, Seiri Porkush 677l m, Kuti Dorkush 5900 m, Purian Sar 6293 m, Kuk Sar I 6790 m, Koz Sar 6677 m, Yeti Sar 5980 m, Kutshkulin 6080 m, Sax Sar 6240 m. W wielu dolinach nie było dotąd alpinistów, nie mówiąc o eksploracji sportowej: poza nieudanym atakiem na zachodni filar Sani Pakkush nie ma wzmianki o żadnej innej próbie. A problemy wspinaczkowe są tu w nieograniczonym wyborze, ze ścianami sięgającymi 2000 m. Obecnie działalność na większości tego terenu jest dopuszczalna -- prawie po samą granicę z Afganistanem." Mapa narysowana została w "walowskiej" manierze i mimo zgęszczenia informacji jest przejrzysta (
fragment). Użytkownicy chcący zacytować z niej dane będą w pewnym kłopocie, na arkuszu są bowiem dwa różne tytuły, nie licząc mylącej zapowiedzi drugiej części w prawym górnym rogu. Może "Orographical Sketch Map Batura Muztagh West" zainspiruje naszych wspinaczy do szukania w Karakorum mniej banalnych celów? (jn)
23.06.2001 |
TOM MOORES SPADA Z LHOTSE |
06/2001 (7) |
W
GG 5/2001 zamieściliśmy krótki raport z wejścia na Lhotse Ani Czerwińskiej i Darka Załuskiego. Jak pamiętamy, w drodze przyłączył się do nich samotny Anglik Tom Moores, który podczas zejścia uległ wypadkowi. W "EverestNews" zamieszcza on własną relację z tej prawdziwym cudem szczęśliwie zakończonej przygody. Nie wspomina o towarzystwie polskiej dwójki, stwierdza tylko, że wszedł na Lhotse, w zejściu poleciał jednak wskutek nabicia się śniegu w raki (?). Dzięki przytomności umysłu, po 500 m zdołał się zatrzymać z pomocą czekana (?). Nie mówi nic o pomocy udzielonej mu przez Darka (m.in. podaniu tlenu), opisuje dopiero interwencję Simone Moro, który go wraz z Urubką doprowadził do obozu IV. Stamtąd
22 i 23 maja sprowadzili go do bazy Szerpowie. Helikopter przerzucił go do Katmandu, skąd -- z podejrzeniem urazu kręgosłupa -- przekazany został do szpitala w Bangkoku. Po 12 dniach w łóżku, wrócił samolotem do domu -- pod opieką lekarza i pielęgniarki. Okazało się, że z wypadku wyszedł w zasadzie bez szwanku, ma jedynie odmrożone stopy i przypuszczalnie straci 3 palce. "Jak na to, co się mogło stać -- mówi -- cena jest stosunkowo niewysoka". Wśród 4 osób, którym dziękuje szczególnie gorąco, jest też Darek Załuski.
23.06.2001 |
GÓRY I ALPINIZM NR 86 |
06/2001 (7) |
Redakcja "Gór i Alpinizmu" nadesłała nam garść informacji o przygotowywanym właśnie nowym numerze tego pisma (
okładka). Sporo miejsca poświęcono wizycie Jerrego Moffatta, który na zaproszenie "GiA" przebywał kilka dni w Polsce. Tekst zatytułowany "Polska prasa wspinaczkowa: »fuszerka« czy bieda?" jest zapisem dyskusji na temat polskiej prasy wspinaczkowej, jaka miała miejsce w sieci internetowej. Nie mogło zabraknąć miejsca na relację o sukcesach naszych himalaistów: Anny Czerwińskiej i Darka Załuskiego (Lhotse), oraz Piotra Pustelnika (Kangchenjunga). Poza tym sporo innych informacji z Himalajów. Ryszard Pawłowski barwnie zrelacjonował swoją zeszłoroczną wyprawę na Cho Oyu (8201 m). Miłe przerywniki stanowią satyryczne rysunki Marka Koneckiego, czy krótkie informacje z gór i dolin przygotowane przez Waldka Brygiera. Niestety są i tematy smutniejsze, a do nich niewątpliwie należą teksty poświęcone pamięci zmarłych niedawno Zbyszkowi Fastnachtowi, wieloletniemu kierownikowi schroniska pod Śnieżnikiem, Tadeuszowi Nowickiemu, wybitnemu taternikowi lat 50. i Babu Chiri Szerpie, który zginął w lodowej szczelinie na stokach Everestu. (mn)
21.06.2001 |
POLSKIE WYPRAWY 2001 |
06/2001 (7) |
Poniżej podaję zestawienie objętych rejestrem PZA tegorocznych polskich wypraw -- planowanych i już zrealizowanych. Tylko 6 z nich otrzymuje dofinansowanie ze środków centralnych, a i to stoi pod znakiem zapytania w związku z ogólnie trudną sytuacją "kasy" państwowej. Być może nie wszystkim zespołom uda się więc wyjechać.
1 | AKG Łódź | Kangchenjunga | Piotr Pustelnik w ramach programu "Trzech Koron" | wejście 15.V.2001 (GS 6/2001)
|
2 | KW "Trójmiasto" Gdański i KW Szczecin | Manaslu | | odwrót w maju |
3 | | Lhotse | Anna Czerwińska i Dariusz Załuski | wejście 21.V.2001 (GS 5/2001) |
4 | KS Szczecin | dolina Nangmah w Karakorum (Pakistan) | Marcin Tomaszewski | |
5 | KW Kraków | Andy Peruwiańskie, ściana El Sfinge | kier. Waldemar Niemiec | VI--VIII (zob. GG 2/01) |
6 | AKE Sopot | Kamet w Garhwalu | kier. Jerzy Tillak | VII--VIII (GS 5/2001) |
7 | KW Warszawa | Tawoche w Nepalu | kier. W. Madejczyk | IX--X |
8 | | Cho Oyu | Anna Czerwińska | IX--X |
9 | KW Gliwice | Annapurna III | kier. Jacek Fluder | IX--XI |
10 | KW Kraków | El Choco (rejon Hidalgo, Meksyk) | kier. Waldemar Niemiec | X |
11 | zimowa | K2 | kier. Krzysztof Wielicki | XII.2001--I.2002 |
12 | KW Kraków | góry Jordanii (Wadi Rum) | kier. J. Zieliński | XI--XII |
13 | KW Toruń | Torre Centrale i Torre Sur | kier. W. Wiwatowski | XII.2001--I.2002 |
Hanna Wiktorowska
21.06.2001 |
ALLÔ, ICI CHAMONIX |
06/2001 (7) |
Jean-Christophe Lafaille, znany z Alp ale także z wejść na już 6 ośmiotysięczników, tego lata wybrał się na K2, na który zamierza się wspiąć solo ścianą południową (drogą Kukuczki?). Jako członek dużej wyprawy Petra Guggemosa (Niemcy plus reszta świata) aklimatyzację zdobędzie na drodze normalnej. W Chamonix tymczasem głośno o innych wyczynach. Tutejszy wspinacz
Emmanuel Ratouis zjechał na nartach ze skalnej wieży Shivlinga w Garhwalu (6543 m). Wydaje się to niewiarygodne, ale też -- po zjeździe 400 m śnieżnymi stokami szczytowymi (45-50°) -- nastąpiła seria zjazdów na linie, aż do śniegów ściany zachodniej. Był to więc zjazd raczej narciarsko-linowy. Emmanuel wybrał wiosnę z uwagi na większe zaśnieżenie, szczegółów technicznych w prasie codziennej oczywiście brak. Pięknym sukcesem chwali się
wyprawa GMHM, która w maju działała w północnej części Ziemi Baffina, w otoczeniu słabo wyeksplorowanego Fiordu Cambridge. Celem była wypatrzona w kwietniu z powietrza 1000-metrowa turnia, nazwana Pic Alain Esteve. Zaporęczowano 400 m, całość drogi udało się pokonać klasycznie, przy czym trudności nie przekraczały 7c. Mrozy nie były silne (-5°C), przeszkadzały natomiast wiatry. Ponieważ wspinaczka odbywała się pod okiem kręcących się wokół bazy białych niedźwiedzi, drogę nazwano "Sous l'oeil de nanouk". Uczestnicy wyprawy zeszłej jesieni ostro przygotowywali się do tej arktycznej przygody na ścianach El Capitana, Half Dome, Keeler Needle w masywie Mount Whitney. Tymczasem "dolina" czeka na precendensowy wyrok w procesie
Marca Batarda, wytoczonym mu przez zawiedzioną klientkę (
GS 5/2001) -- sympatie społeczne są raczej po stronie przewodnika.
Teddy Wowkonowicz
Jak dobrze pójdzie, Jean-Christophe Lafaille będzie gościem tegorocznego festiwalu filmów górskich w Łodzi. Jeśli chodzi o jego plany wobec K2, można oczekiwać, że "warunki obiektywne" skłonią go do wejścia drogą normalną lub tzw. drogą Česena do ramienia grzędy Abbruzów. (Red.)
18.06.2001 |
PAKISTAN NA PROGU LATA 2001 |
06/2001 (7) |
Skończył się sezon przedmonsunowy w Himalajach, zaczyna lato w górach Pakistanu. W roku 1999 kraj ten odwiedziło 400 000 turystów, w 2000 już 550 000, a wpływy z turystyki sięgnęły kwoty 385 mln dolarów. Rząd widzi, że turystyka to żyła złota i łoży środki na cywilizowanie dotąd zaniedbanych górskich "rejonów północnych". W ciągu 2--3 lat ma tam powstać kilka ważnych szos, m.in. Gilgit -- Chitral i Gilgit -- Kaghan, modernizowane są lotniska. Do maja na sezon letni wydano przeszło 70 permitów wspinaczkowych, a trzeba pamiętać, że szczyty poniżej 6000 m nie wymagają zezwoleń. Główną atrakcją pozostają 8-tysięczniki, w tym K2, stale rośnie jednak popyt na niższe masywy skalne -- Turnia Trango i Baintha Brakk mają tym razem po kilka wypraw z bardzo ambitnymi celami. Pod K2 bazę rozbije m.in. wyprawa czeska. Kilka ekip będzie atakował Nanga Parbat, ciągle niewielkie jest zainteresowanie Hindukuszem. Niektóre grupy wyruszyły już w połowie maja. W drugiej połowie czerwca odleciała do Skardu rosyjska wyprawa na ścianę Latoka III, omówiona w naszym wcześniejszym doniesieniu (patrz
niżej). Mały zespół australijski (5 osób) już dociera pod dotąd niezdobyty
Pasu Sar (7478 m) w murze Batury, jeden z najwyższych na świecie nie tkniętych ludzką stopą. Do dawnego stylu nawiązuje wyprawa Przyjaźni Pakistańsko-Chińskiej, kierowana przez Tybetańczyka Sangzhu. Wśród kierowników wypraw znajome nazwiska: Ralf Dujmovits, Silvo Karo, Christian Kuntner (obaj na Nanga Parbat), Waldemar Niclevicz... Słoweniec Karo prowadzi wyprawę amerykańską, Niclevicz -- brazylijską. W Pakistanie znów do góry poszły ceny, spory problem stanowią obowiązkowe kaucje w wysokości 6000 $ na ew. akcje helikopterowe (lub równej wartości polisy ubezpieczeniowe). Na Międzynarodowy Rok Gór (2002) zapowiadane są okolicznościowe udogodnienia i duże obniżki opłat. Kto więc nie musi jechać w Karakorum w tym sezonie, niech się wstrzyma do przyszłego roku. (jn)
18.06.2001 |
KORONA HIMALAJÓW |
06/2001 (7) |
Spodziewaliśmy się, że miniony sezon wiosenny wydłuży o jedno czy dwa nazwiska listę zdobywców całej Wielkiej Czternastki, tymczasem nic takiego nie nastąpiło. Lista nadal obejmuje 7 osób, w tym dwu Polaków (Kukuczkę i Wielickiego -- wykaz w
GS 2/2001). Do ostatecznego skoku czai się trzech dalszych apinistów, w tym dwu Koreańczyków:
Fausto De Stefani |
brak czubka Lhotse |
Young Seok Park |
brak K2 |
Hong Gil Um |
brak Shishapangmy |
Po 12 szczytów mieli bracia Alberto i Felix Inurrategi, drugi z nich niestety już nie żyje (patrz
GG 1/2001). Kandydatów z 11 szczytami jest 4, z 10 ośmiu, wśród nich Piotr Pustelnik, któremu do kompletu brakuje jeszcze Makalu, Annapurny, Broad Peaka i Manaslu. De Stefani uparcie uważa Lhotse za szczyt zaliczony (por.
GS 2/2001), czego absolutnie nie można uznać. Kompletowanie "Korony Himalajów" jest już od paru lat konkurencją sportową, a tu niestety muszą obowiązywać bardzo ścisłe reguły. Dał temu dobitny wyraz Sergio Martini swoim wejściem na Lhotse (
GS 1/2001), wypowiada się też Erhard Loretan: "Jeśli starasz się postępować zgodnie z minimum zasad etycznych, serce powie ci, czy twoje wejścia są czyste, czy też nie. Ja osobiście wybrałem się po raz drugi na Shishapangmę, ponieważ za pierwszym razem, w r. 1990, droga do głównego wierzchołka była zbyt niebezpieczna." (jn)
18.06.2001 |
50 LAT KW GLIWICE |
06/2001 (7) |
W drugiej połowie maja wybraliśmy się na kilka dni do Kraju, aby wziąć udział w spotkaniu z okazji 50. rocznicy założenia naszego klubu, czyli KW Gliwice. Jubileuszowe spotkanie odbyło się w Morsku w dniach 19 i 20 maja. Dopisała frekwencja i pogoda -- po deszczowym piątku w sobotę jak na zamówienie zaświeciło słońce i pozostało z nami aż do końca imprezy. W niedzielę w księdze obecności wpisanych było 114 osób. Przyjechał założyciel naszego klubu, Zdzich Dziędzielewicz-Kirkin, zjawiło się też trzech prezesów: Jacek Żukowski, Bronek Kunicki i pełniący tę funkcję obecnie Janusz Skorek. Były to bardzo miłe dni, choć niestety krótkie. Wszystkie klubowe pokolenia miały dobrą okazję by z sobą porozmawiać, co w dzisiejszym pośpiechu nie zdarza się często. Wieczorem paliliśmy ognisko, jedliśmy bigos, popijając piwkiem, smażyliśmy kiełbaski i wspominaliśmy, wspominaliśmy... Z każdej rozmowy snuły się kolejne wątki tatrzańskie, alpejskie, hindukuskie, himalajskie, andyjskie... prawie do białego rana. W niedzielę kto tam jeszcze mógł, ruszył w skałki, a inni na naleśniki do Wachów do Rzędkowic. Wdzięczni jesteśmy zarządowi Klubu za zorganizowanie tej uroczystości, szczególnie Krysi Czokowej i Iwonce Fojcik, które nie szczędziły starań, by wszystko wypadło jak najlepiej, a także Eli i Januszowi Skorkom za to, że zaprosili nas wszystkich do siebie do Morska, pozwolili palić ognisko na łące i w ogóle robić, co kto chciał, dzięki czemu całe spotkanie miało niewymuszoną formę i naturalną oprawę.
Małgosia i Jaś Kiełkowscy
17.06.2001 |
ARNO PUŠKÁŠ NIE ŻYJE |
06/2001 (7) |
Nowa bolesna strata spotkała naszą górską społeczność. Po odejściu Andrzeja Zawady w sierpniu i Witolda H. Paryskiego w grudniu, w czerwcu pożegnał się z nami nasz stary i oddany przyjaciel,
Arno Puškáš (
zdjęcie). Był chyba najszerzej znanym taternikiem czechosłowackim, alpinistą, ratownikiem górskim, znawcą gór ale także płodnym publicystą i utalentowanym grafikiem. Urodził się
4 lutego 1925 r. w Koszycach, uprawiał różne sporty, świetne wyniki miał w pływaniu, biegał zawodniczo na nartach. Już wówczas chętnie rysował, i to zachowaną do końca życia łamaną, zgeometryzowaną kreską. "Nawet obłe, kuliste przedmioty były dla mnie zawsze kanciaste, tak je widzę do dziś" -- mówił. Wspinaczki zakosztował w skałkach, m.in. na Janosikowej Baszcie, w Tatry wszedł w 1945 roku pod okiem Břetislava Cagašika. Z początkiem lat 50. należał już do ścisłej czechosłowackiej czołówki, a w r. 1953 wraz z Karelem Cermanem otrzymał jako pierwszy taternik tytuł mistrza sportu. Przeniósł się pod Tatry, w r. 1964 zamieszkał w osiedlu "Pod Lesom" w Smokowcu. Jako taternik zapisał się licznymi nowymi drogami, w tym tak znanymi, jak SW żebrem Wołowej Turni (1946), wschodnią ścianą Zadniej Baszty (1948), prawym filarem NW ściany Ganku ("filarem Puškáša", 1948), SE ścianą Batyżowieckiego (1948), zachodnią ścianą Łomnicy ("rysą Puškáša", 1948), południową ścianą Kieżmarskiego Szczytu (dwie drogi 1948 i 1949), lewą częścią wschodniej ściany Wysokiej (1950), zachodnim filarem Wielkiego Ganku (1950). Dużo wspinał się w zimie, robiąc m.in. takie pierwsze wejścia zimowe, jak wschodnią ścianą Rysów (1951), drogą Birkenmajera na zachodniej ścianie Łomnicy (1951), drogą Stanisławskiego na północnej ścianie Małego Kieżmarskiego (z Cermanem, 1953), wschodnią ścianą Małej Wysokiej (1958). Pozwalał sobie nawet na poważne wejścia solowe, w CSRS zabronione, co przysparzało mu nie lada kłopotów. W r. 1952 był koordynatorem zespołowego przejścia zimowego grani Tatr Bielskich, a w 1955 szefem podobnego trawersowania grani Tatr Wysokich. Wspinał się też w Alpach Julijskich (1946), w Alpach Centralnych (m.in. Mont Blanc), w Kaukazie (1954--58), Pirenejach (1967) i w innych górach. W r. 1968 były Damavand, Ararat i Olimp. Uczestniczył w wyprawie na Nanga Parbat w r. 1969, w trakcie następnej (1971) dokonał pierwszych w ogóle wejść na przedwierzchołek 7910 m oraz SE wierzchołek Srebrnych Zębów 7530 m, był też dwa razy na Chongra Peak S (6448 m) i na Rakhiot Peak (7070 m). W liście z 15 lutego 1977 r. do autora tego wspomnienia pisał: "Byłem u was w Warszawie w r. 1972, od tego czasu znowu przemierzyłem kawał świata. 1973 -- Wysoki Atlas w Maroku oraz Romsdal i Jotunheimen w Norwegii. 1974 Hoggar w Algierze i Fańskie Góry w ZSRR. 1975 Turcja z Suphan Dagh, Erciyes i Cilo Dagh. 1976 znów Fańskie Góry. Te ostatnie tak mnie zauroczyły, że wybieram się w nie po raz trzeci i napiszę o nich książkę. Jak dotąd wszedłem tam na 9 szczytów powyżej 5000 m."
Miejsce równie ważne jak w historii taternictwa zajmuje Puškáš w tatrzańskiej literaturze. Artykuły zmieszczał w wielu gazetach i periodykach, niektóre pisma (np. pierwsze 5 roczników "Vysoké Tatry") opracowywał graficznie. W latach 1952 i 1954 wydał z nerwem napisane książki "Horolezci w tatranských stenách" oraz "Priatel'stvá na lane". W 1953 ukazały się jego "Nové horolezecké výstupy vo Vysokých Tatrach 1945--1953", stanowiące suplement do pracy Kroutila i Gellnera a także do W.H. Paryskiego. Jego głównym dziełem jest jednak 10-tomowy przewodnik wspinaczkowy "Vysoké Tatry. Horolezecký sprievodca -- monografia" (1957--1989), w tomie X (1989) zakończony opisem grupy Krywania i 80-stronicowym aneksem poświęconym historii przejść grani Tatr. Tom XI mający objąć Tatry Polskie, pozostał w formie teki zebranych materiałów. Zarówno w artykułach, jak i przewodnikach wprowadził liczne nowe nazwy dla turni i siodeł, często adaptując polskie wzory. Wysiłkiem twórczym Arna powstały publikacje po wyprawach na Nanga Parbat, m.in. imponujący album "Nanga Parbat 8125 m" (1974, zdjęcia Ivana Urbanoviča). Jego książka "Fanské vrchy" (1981) i inne publikacje o Fańskich Górach nie miały odpowiedników nawet w ZSRR i były tam wysoko cenione. Interesował się filmem tatrzańskim -- występował jako aktor, reżyser, doradca techniczny ("Expedícia TANAP", 1962) czy konsultant, jak np. w historycznym filmie Czeczów 1988-89. Dla TV filmował wybuch Etny. Dużą popularność zdobył też przez wydawane od r. 1981 serie kart pocztowych "Tatranské steny", z drogami wspinaczkowymi. W ostatniej dekadzie poświęcił się pracy plastycznej, wykonał chyba z setkę wspaniałych kolaży (
zdjęcie), wyklejanych ze skrawków folii samoprzylepnej. Kilka weszło do wystroju schroniska nad Morskim Okiem, a wiele poszło za granicę (serię z 8-tysięcznikami (
zdjęcie) zamówił u niego zdobywca Broad Peaka, Marcus Schmuck).
Wśród przyjaciół Arno znany był z nietuzinkowych pomysłów. W jesieni 1972 r. odebrałem z poczty paczuszkę, zaadresowaną jego ręką. Po rozpakowaniu osłupiałem: wewnątrz było 15 zielonych paszportów całej słowackiej czołówki. I kartka: "Robimy wyprawę w Atlas Wysoki, potrzebne są wizy, a u nas nie ma ambasady Maroka. Jak nam to załatwisz w Warszawie, nazwiemy twoim imieniem nową drogę. Ahoj! Arno". Odnalazłem ambasadę Maroka, pani była uprzejma, ale bezradna: wizy wydajemy tylko na wniosek konsulatów, musi pan pójść z tym do konsulatu CSRS. W konsulacie zakłopotani urzędnicy odesłali mnie do samego konsula. Na widok stosu paszportów w rękach człowieka z ulicy, konsul zasłonił oczy ręką i zawołał: skąd wy to macie? Wyjaśniłem, że kolega klubowy, przyjaciel, Arno Puškáš... "Arno Puškáš? Eh, Jordanką lezliśmy na Lomnický štít..." Twarz mu się rozjaśniła, potem myślał długo i powiedział szeptem: "Powinienem wam to zabrać, ale umówmy się tak: schowajcie to dobrze, ja tego nie widziałem i nic o tym nie wiem. To musi iść przez Prahę. Tak to je kriminal!"
W latach 1946--50 Arno był chatarem na Wadze, a od 1951 do 1957 kierownikiem Kieżmarskiej Chaty, która była wtedy centrum sportowym. Ze schronisk, którymi kierował, często prowadził akcje ratunkowe -- Horska Služba powstała dopiero w latach 1950-1951. W okresie od r. 1956 do 1967 był zawodowym ratownikiem HS, THS i HS TANAP. Lata chatarowania wspominał jako okres intensywnego wspinania się, powrotu do rysowania ("stará laská nehrdzavie..."), a także inspirujących kontaktów z Polakami, które przeradzały się w dożywotnie przyjaźnie. W Kieżmarskiej Chacie kwaterował naszych taterników, często przybyłych "na lewo", całymi tygodniami, opiekował się też grupami przychodzącymi legalnie. Chodził m.in. z Wawą i Juliuszem Żuławskimi, Jerzym Surdelem, Tadeuszem Orłowskim. Z tym ostatnim wspinał się jeszcze w r. 1980. Pisał w liście z 12 listopada 1980: "W sierpniu był u mnie dwa tygodnie prof. T. Orłowski. Chodziliśmy i wspinaliśmy się w Slovenskim Raju i w Tatrach. Zrobiliśmy nawet dwie nowe drogi -- jedną w masywie Soliska z Młynicy (II), drugą zaś w Kopie Popradzkiej (II--III). Starsi panowie dwaj -- on 63, ja 55." Mówił dobrze po polsku i miał sentyment do Polaków, chętnie bywał na naszych imprezach, m.in. zlotach seniorów nad Morskim Okiem, był na pamiętnych urodzinach Tadeusza Pawłowskiego w Roztoce w jesieni 1985, zakończonych przyjęciem u Czesława Łapińskiego. Był też bardzo popularny i lubiany w Polsce -- ostatni Walny Zjazd KW nadał mu członkostwo honorowe naszej organizacji, które wysoko sobie cenił.
W zeszłym roku podał mi w liście statystykę swej górskiej kariery. W Tatrach ok. 210 pierwszych wejść, z tego 110 zimą. 40 odwiedzonych krajów. W górach typu alpejskiego 23 szczyty powyżej 4000 m, w górach najwyższych 23 szczyty między 5000 a 7900 m, w tym 6 wyższych niż 6000 m, trzy siedmiotysięczne. Także pierwsze wejścia i nowe drogi. Wejścia wysokościowe zakończył w wieku 57 lat w Pamirze. Ogłosił ok. 1000 artykułów i przyczynków w czasopismach słowackich i zagranicznych, udzielił przeszło 100 wywiadów. Wydał kilkanaście książek i broszur, nie licząc 10 tomów przewodnika "Vysoké Tatry". Jego wiedza o górach i ludziach gór była godna podziwu. Mimo to nie zawsze był w pełni doceniany: w encyklopedii Ivana Dieški nie ma jego fotografii, a w "Wielkiej encyklopedii tatrzańskiej" Paryskich hasło jest uderzająco lakoniczne. Również Bolesław Chwaściński pisze o nim niewiele, choć daje cenne zdjęcie trójki Żuławski, Puškáš, Orłowski (nr 109). Kochał koty, słynął w Smokowcu ze wspaniałych rasowych syjamczyków (patrz
GG 04/2001), z którymi spacerował po uzdrowisku. Gdy kocica dorabiała się potomstwa, rozsyłał do przyjaciół drukowane zawiadomienia: kotka Lina i kot Murro... W ostatnie lata nękały go choroby, w marcu 1998 zmarła jego ukochana żona Antónia, Tonka (pobrali się w 1951 roku) i spoczęła na cmentarzu w Nowym Smokowcu. Arno przysłał nam zdjęcie płyty nagrobnej z wspólnymi personaliami i miejscem na datę swojej śmierci. Teraz zostanie ona wpisana:
9 czerwca 2001.
"Legenda Arno" zatytułował artykuł o nim słowacki miesięcznik "Senior" 7/1999. Przenosząc się na dolnosmokowiecki cintorin Arno przechodzi do areopagu barwnych legendowych postaci tatrzańskich. Niestety, zabiera z sobą pół wieku nigdzie nie spisanych dziejów taternictwa słowackiego, które jako ich współtwórca i badacz znał lepiej, niż ktokolwiek inny. Śpij spokojnie, Drogi Przyjacielu, u boku Tonki i u podnóży ukochanych kończarów Łomnicy, Pośredniej Grani, Sławkowskiego, Gierlachu, Kończystej. Na każdym z nich ślady twoich stóp są mocno odbite.
Józef Nyka
17.06.2001 |
"RAPORTU TATERNIKÓW" CIĄG DALSZY |
06/2001 (7) |
"Magazyn" Gazety Wyborczej z 13 czerwca 2001 przynosi drugi odcinek artykułu Tomasza Toszy o sprawie szkolenia taternickiego plutonu ZOMO w Tatrach i tzw. raportu taterników. Głos zabiera Yoshiho Umeda (52), Japończyk od r. 1963 zamieszkały w Polsce, kiedyś głęboko zaangażowany w działalność "Solidarności". Wyjaśnia on, że był łącznikiem -- i to, jak sądzi, jedynym -- między pracującymi dla konspiracji instruktorami KW a zarządem Regionu Mazowsze. Jaworskiego i Hierzyka znał z Tatr, w których często przebywał. Jacka poznał u Krzeptowskich w Pięciu Stawach w r. 1979. Otrzymywał od niego także ostrzeżenia o przygotowaniach do wprowadzenia stanu wojennego. "Jackowi, Hierzowi i Szafirskiemu trzeba przywrócić dobre imię" -- mówi. Pytany przez red. Toszę Zbigniew Bujak, niewiele sobie przypomina, mówi jednak, że Umeda to bardzo wiarygodny człowiek, mający wspaniałą przeszłość opozycyjną. Tymczasem w Katowicach odbyła się kolejna rozprawa sądowa, na której przesłuchiwany był Jacek Jaworski. Oskarżyciele złożyli wnioski o wezwanie dalszych świadków: Yoshiho Umedy, Janusza Onyszkiewicza, Zbigniewa Romaszewskiego i Ryszarda Szafirskiego. Zeznania instruktorów mają tak dużą wagę procesową, ponieważ wskazują na konkretne osoby, które wydały rozkaz otwarcia ognia i strzelały do górników. (jn)
06.06.2001 |
KANGCHENJUNGA |
06/2001 (7) |
Pustelnikowi gratulujemy DZIESIĄTEGO ośmiotysięcznika
OŚMIOTYSIĘCZNIKI PUSTELNIKA |
rok | szczyt | wysokość | uwaga |
1990 | Gasherbrum II | 8035 m | |
1992 | Nanga Parbat | 8125 m | |
1993 | Cho Oyu | 8201 m | |
1993 | Shisha Pangma | 8027 m | |
1994 | Dhaulagiri | 8167 m | |
1995 | Mount Everest | 8848 m | |
1996 | K2 | 8611 m | od północy |
1997 | Gasherbrum I | 8068 m | |
1997 | Gasherbrum II | 8035 m | ponownie |
2000 | Lhotse | 8501 m | |
2001 | Kangchenjunga | 8586 m | |
04.06.2001 |
Z SYBERII NA EVEREST |
06/2001 (7) |
Tragiczny finał miała rosyjska Wyprawa Syberyjska, która pod wodzą Dmitryja Boczkowa atakowała Everest od północy. 22 maja o godz. 14 na szczyt wszedł zespół z Nowokuźniecka: Aleksandr Fojgt, Nikolaj Kożemiako i Jurij Utieszew. Siergiej Zujew, którego aparat tlenowy zastrajkował na wysokości 8500 m, mądrze zdecydował się na odwrót. Fojgt -- jako jeden z pierwszych w tym sezonie -- szedł cały czas bez pomocy sztucznego tlenu. 24 maja cała czwórka powróciła do bazy wysuniętej. Tymczasem 23 maja do finalnego ataku przystąpili Anna Akinina, Stanisław Kryłow, Aman Jeleuszew (wszyscy z Tomska) i Nikolaj Nikiforow z St. Petersburga. Ten ostatni na wysokości 8600 m poczuł się źle i zaproponował, że zatrzyma się tu i poczeka na powrót pozostałych ze szczytu. Trójka osiągnęła wierzchołek Everestu dobrze po południu, a po powrocie do Nikiforowa stwierdziła, że stan jego uległ pogorszeniu. Zdecydowano wysłać Akininę do obozu III (8300 m), zaś Kryłow i Jeleuszew pozostali z chorym. Biwak bez sprzętu w mroźnym wietrze był jednym koszmarem. O północy skończył im się tlen, zamilkł telefon. Rano nie byli zdolni do drogi w dół, na szczęście natknęła się na nich idąca na szczyt grupa Amerykanów z wyprawy "śladami Malloryego", która co dopiero odkryła resztki obozu VI wyprawy z r. 1924. Amerykanie podali wyczerpanym Rosjanom tlen i dexamethasomę, po czym ruszyli w górę, jednak nie na szczyt, lecz do drugiego podobnego wypadku na 8700 m, gdzie przewodnik spędził noc z klientem cierpiącym na obrzęk mózgu. Zawiadomiony przez Amerykanów Boczkow, uprosił Szerpów innej wyprawy, którzy donieśli trójce tlen i zajęli się Nikiforowem (Kryłow i Jeleuszew byli w stanie iść o własnych siłach). Niestety, chory zmarł na ich rękach, mimo pomocy obecnego przy tym amerykańskiego lekarza. Śmierć Nikiforowa okryła żałobą cały alpinizm rosyjski, był on bowiem jednym z czołowych wspinaczy wysokościowych kraju. Toteż niemiłe dyskusje wywołało to, że 26 maja -- mijając zwłoki towarzysza -- na szczyt weszli jeszcze Dmitrij Boczkow i Jewgienij Popow. Amerykanie zasłużyli na nagrodę Fair Play. Zrezygnowali z wejścia na Everest i zamienili się w ratowników, co ich kierownik, Eric Simonson, już dyskontuje propagandowo. Oto nazwiska dzielnej czwórki: Dave Hahn, Andy Politz, Tap Richards i Jason Tanguay. (jn)
04.06.2001 |
SUKCES NA KANGCHENJUNDZE |
06/2001 (7) |
Piotrowi Pustelnikowi gratulujemy 10. ośmiotysięcznika, a także stylu, w jakim zrealizował swoją wyprawę. Pamiętał nawet o jej bieżącej dokumentacji internetowej -- na stronie własnej
3razy3.onet.pl i na
mountainguides.com, skąd czerpiemy poniższe informacje. Skład Inernational New Millenium Kangchenjunga Expedition tworzyli: Piotr Pustelnik (kierownik), Piotr Klepacz (lekarz -- obaj z Polski), Hector Ponce de Leon z Meksyku, pani Arceli Segarra Roca z Hiszpanii, Gonzalo Velez z Portugalii, Szwajcarzy Rian Duthers i Marcus Stofer oraz trzej Amerykanie -- Russell McBride, Raymond D. Caughron (58) i Martin W. Schmidt. Wyprawa była tej wiosny jedyną w masywie Kangchenjungi. Niepogoda hamowała rozwój akcji, prowadzonej od południowo- zachodniej strony. Obóz I stanął 21 kwietnia, II (6900 m) 2 maja. Stofer i Caughron wycofali się z udziału w trudnej wyprawie. 8 maja zespół ruszył w górę zamierzając iść aż do szczytu. 12 maja udało się przebić przez seraki a następnego dnia wykonać trawers Wielką Półką. Biwak w szóstkę w 2 namiotach w szczelinie (7600 m) był bardzo niewygodny. Nazajutrz zespół Pustelnika przesunął namiot 200 m wyżej. W nocy wyruszano w pojedynkę. Ponieważ Hector i Arceli stracili czucie w nogach, zaniechali dalszej drogi. Pozostałym sporo kłopotu sprawiło wyszukanie drogi do grani zachodniej, zwłaszcza że pogoda zaczęła się wyraźnie psuć. Ostatecznie wykorzystali 45-stopniowy kuluar "Gangway", a zachodnia grań doprowadziła ich aż do szczytu, na którym
15 maja o godz. 14 stanęli Piotr Pustelnik (49), Brian Duthers (33), Martin W. Schmidt (41) i Gonzaleo M.S.B. Velez (43). Jedynie Piotr Pustelnik korzystał z zasilania tlenowego, pozostali szli bez masek. Zejście nastąpiło bez komplikacji i nikt nie doznał poważniejszych odmrożeń. Pani Arceli Segarra (32), znana z amerykańskiego filmu IMAX, pokazującego jej wejście na Everest we wrześniu 1996 roku, zamierzała być drugą kobietą na Kangchenjundze. Po pełne polskie informacje o wyprawie Pustelnika odsyłamy do znakomicie redagowanej strony "Gór i Alpinizmu"
www.gia.alpinizm.pl.
Kangchenjuna (Kangchendzönga, 8586 m) jest trzecim co do wysokości szczytem świata i jednym z najtrudniejszych. Pierwsi weszli na nią 20 maja 1955 Anglicy George Band i Joe Brown, w zimie 11 stycznia 1986 Jerzy Kukuczka i Krzysztof Wielicki. Pierwszą (i dotąd jedyną) kobietą była Ginette Harrison 18 maja 1998. W długim grzbiecie Kangchenjungi wznoszą się 3 wybitne boczne szczyty o wysokości ok. 8500 m, a więc mieszczące się w pierwszej dziesiątce najwyższych punktów ziemi: Yalung Kang oraz Kangchenjungi South i Central. Z dumą możemy odnotować, że na obie ostatnie pierwsi weszli w r. 1978 Polacy: 19 maja Eugeniusz Chrobak i Wojciech Wróż i 22 maja Wojciech Brański, Zygmunt Heinrich i Kazimierz Olech. Yalung Kang padł łupem Japończyków 14 maja 1973 r. (Yutaka Ageta i Takao Matsuda). Kangchenjunga zebrała też liczne ofiary -- z naszej strony Andrzeja Czoka i Wandę Rutkiewicz. Językoznawcom od lat zajęcie daje nazwa szczytu: jedni wywodzą ją z sanskrytu, drudzy -- bogatsi w argumenty -- z narzeczy tybetańskich (Kang Chen = Wielki Śnieg). (jn)
02.06.2001 |
LATOK III - KOLEJNA PRÓBA |
06/2001 (7) |
Jak pamiętamy, od kilku lat realizowany jest sponsorowany przez firmę BASK program "Ściany Świata -- Rosyjskimi Drogami". Z 20 najbardziej znanych
big walls wybrano 10, by na nich poprowadzić w rosyjskich zespołach nowe drogi. Do tej pory zrealizowano 5 z nich, a mianowicie: na wschodniej ścianie Pika 4810 m w Pamiro-Ałaju (1995), na zachodniej ścianie Pika Ak-Su (1996) w tych samych górach, na słynnej Ścianie Trollów w Norwegii (2 nowe drogi, 1997), na północnej ścianie Bhagirathi (1998) i na zachodniej ścianie "kultowej dla alpinistów" Trango Tower (1999). Dwie ostatnie "American Alpine Journal" zaliczył do setki najlepszych osiągnięć XX stulecia. Jednak w r. 2000 sprawnie funkcjonująca maszynka zacięła się: przy próbie przejścia głośnej zachodniej ściany Latoka III (6950 m) na rosyjską czwórkę zeszła lawina, na szczęście powodując tylko złamania kończyn i żeber. W tym roku podjęta zostanie druga próba (ekipy zachodnie szturmowały ścianę już kilka razy). Pod wodzą Aleksandra Odincowa z St. Petersburga w Karakorum wyruszą: I. Barichin, M. Diewi, S. Chadżinow, A. Klenow i A. Ruczkin. Szef wyprawy, Odincow, ma wielkie doświadczenie, uczestniczył bowiem we wszystkich dotychczasowych wspinaczkach objętych ambitnym programem. Szczegółowy plan wyprawy BASK-Latok III (
mapa) i jej uczestników zaprezentowano na press-konferencji w St. Petersburgu w dniu 29 maja.
02.06.2001 |
ORYGINALNY KALENDARZ |
06/2001 (7) |
American Alpine Club obdarował nas kalendarzem na "Międzynarodowy Rok Górski 2002" -- tym szczególnym, że w kratki poszczególnych dni powpisywane są po 2-3 jednozdaniowe przypomnienia wielkich wydarzeń z dziejów gór i alpinizmu. Tytuł oryginalny: "The Year of the Mountains -- Commemorative Calendar 2002". Wydawnictwo byłoby cenne, gdyby jego autorzy trochę lepiej orientowali się w podjętej tematyce. Posłużmy się tylko przykładem Polski. Otóż wśród ok. 700 wyróżnionych ewenementów naszego kraju dotyczy pięć, a są to: pierwsze wejścia na Mercedario (1934) i Nanda Devi East (1939 -- błędy w nazwiskach), nadanie nazwy Górze Kościuszki (z błędami w nazwisku), śmierć Jurka Kukuczki na Lhotse (bez wzmianki o tym, czego dokonał) oraz -- uwaga! -- zdobycie Monte Cassino przez oddziały polskie. W trójce autorów jest William Putnam, działacz American Alpine Club i UIAA, dlatego duży udział w epokowych wydarzeniach mają personalia związane z oboma tymi organizacjami. No ale darowanemu koniowi...
02.06.2001 |
HIMALAJE WIOSNĄ 2001 - DODATKI |
06/2001 (7) |
Moją informację zamieszczoną w
GS 05/2001 chciałbym uzupełnić paroma szczegółami, a także w niektórych miejscach skorygować. Jak się wydaje, sezon wiosenny 2001 znów będzie rekordowy.
23 maja od Przełęczy Południowej weszły na szczyt Everestu 44 osoby. Według mojej dzisiejszej wiedzy, w sumie 9 alpinistów nie posługiwało się dodatkowym tlenem, dopisały też panie, których było na szczycie co najmniej 11, w tym pierwsza Szwajcarka, Evelyne Binsack. Stefan Gatt z Austrii zrobił częściowy zjazd na snowboardzie, być może nawet przed Markiem Siffredim. W tej chwili wiem o dwóch osobach, które wejściami na Everest przypieczętowały swą kolekcję "siedmiu szczytów". Są to Gwatemalczyk Jaime Vińjals a także Japończyk Naoki Ishikawa, urodzony w połowie roku 1977, a więc najmłodszy wśród zdobywców Korony Ziemi. Na razie nie dotarły do mnie informacje, czy mają oni za sobą serię z Górą Kościuszki, czy też tę z Górą Carstensza. Niejako na marginesie tego pełnego zdarzeń sezonu, w naszej prasie brukowej ("Bild-Zeitung") odezwał się Reinhold Messner. Tytuł jego pełnego arogancji artykułu brzmi "Mój Everest zamienia się w Disneyland".
Jak już podały media, na Kangchenjungę (8586 m) wszedł
Piotr Pustelnik, któremu towarzyszyli Martin Schmidt (USA), Brian Duthers ze Szwajcarii i Portugalczyk Gonzalo Velez, towarzysz Piotra z innych wypraw. Z całej czwórki tylko Pustelnik posługiwał się aparaturą tlenową. Jest to jego 11. ośmiotysięcznik, a przy tym jeden z najtrudniejszych. (Po pełne informacje o wyprawie Pustelnika odsyłamy do znakomicie redagowanej strony
www.gia.alpinizm.pl -- Red.).
Eberhard Jurgalski. Lörrach
02.06.2001 |
CZARNA TRĄBA NAD PODHALEM |
06/2001 (7) |
W dniu
29 maja wieczorem trąba powietrzna przeszła na czterema wioskami północnego Podhala:
Bielanką,
Pyzówką,
Morawczyną i
Trutem (
mapa). Pyzówkę znamy jako stacyjkę kolejową na długim grzbiecie Przełęczy Sieniawskiej, Trute to właściwie południowa część wsi Lasek. Wichura wyrządziła ogromne szkody: zniszczeniu uległy 144 budynki, drugie tyle odniosło poważne uszkodzenia, połamane są drzewa, słupy telefoniczne i energetyczne, cud że nie było ofiar w ludziach. Bielanka i Morawczyna (tu straty są szacowane na 770 000 zł) wyglądają, jak po wojennym nalocie dywanowym. Tylko część gazdów ubezpieczyła swój majątek w PZU. Poszkodowanymi zajął się rząd, zbierane są też datki, m.in. przez Caritas Archidiecezji Krakowskiej.